I ACa 667/22 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Gdańsku z 2023-03-31

Sygn. akt: I ACa 667/22

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 31 marca 2023 r.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku I Wydział Cywilny

w składzie:

Przewodniczący: SSA Marek Machnij

Protokolant: sek. sąd. Łukasz Droszkowski

po rozpoznaniu w dniu 31 marca 2023 r. w Gdańsku

na rozprawie

sprawy z powództwa M. L. i P. L.

przeciwko (...) Bank (...) Spółce Akcyjnej w W.

o zapłatę i ustalenie ewentualnie o zapłatę

na skutek apelacji obu stron

od wyroku Sądu Okręgowego w Elblągu

z dnia 25 marca 2022 r. sygn. akt I C 520/21

1) prostuje niedokładność w oznaczeniu przedmiotu sporu w zaskarżonym wyroku przez dodanie po słowie „ustalenie” słów „ewentualnie o zapłatę”,

2) zmienia zaskarżony wyrok:

a) w punkcie 2 (drugim) w ten sposób, że zasądza od pozwanego (...) Bank (...) Spółki Akcyjnej w W. na rzecz powodów M. L. i P. L. łącznie kwotę 124.584,36 zł (sto dwadzieścia cztery tysiące pięćset osiemdziesiąt cztery złote i trzydzieści sześć groszy) z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 9 lipca 2021 r. do dnia zapłaty,

b) w punkcie 3 (trzecim) w ten sposób, że zasądza od pozwanego na rzecz powodów łącznie kwotę 11.834 zł (jedenaście tysięcy osiemset trzydzieści cztery złote) z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 31 marca 2023 r. do dnia zapłaty tytułem zwrotu kosztów procesu za pierwszą instancję,

3) oddala apelację pozwanego,

4) zasądza od pozwanego na rzecz powodów łącznie kwotę 13.150 zł (trzynaście tysięcy sto pięćdziesiąt złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się orzeczenia o tych kosztach do dnia zapłaty.

Na oryginale właściwy podpis.

Sygn. akt: I ACa 667/22

UZASADNIENIE

Powodowie M. L. i P. L. wnieśli o zasądzenie od pozwanego (...) Bank (...) Spółki Akcyjnej w W. na ich rzecz łącznie kwoty 124.584,36 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 9 lipca 2021 r. do dnia zapłaty tytułem zwrotu nienależnego świadczenia uiszczonego w okresie od dnia 10 sierpnia 2011 r. do dnia 6 kwietnia 2021 r. na podstawie umowy kredytu E. nr (...), zawartej przez nich w dniu 20 października 2008 r. z (...) Bank S.A. (poprzednikiem prawnym pozwanego) oraz o ustalenie nieistnienia między stronami stosunku prawnego kredytu wynikającego z powyższej umowy z powodu jej nieważności. Ewentualnie domagali się zasądzenia na ich rzecz łącznie kwoty 44.552,40 zł tytułem zwrotu nienależnego świadczenia obejmującego nadpłacone raty kredytu z uwagi na abuzywny charakter postanowień umownych dotyczących denominacji (waloryzacji) kredytu kursem CHF.

Pozwany wniósł o oddalenie powództwa, kwestionując je co do zasady i co do wysokości oraz zaprzeczając, aby zawarta między stronami umowa kredytu zawierała jakiekolwiek postanowienia sprzeczne z prawem, zasadami współżycia społecznego lub abuzywne. Ponadto podniósł zarzut przedawnienia roszczenia powodów za okres wcześniejszy niż dziesięć lat przed wniesieniem pozwu oraz zgłosił ewentualny zarzut potrącenia z roszczeniem powodów swojej wierzytelności w kwocie 215.000 zł z tytułu zwrotu udostępnionego im kapitału i kwoty 91.398,39 zł z tytułu tzw. wynagrodzenia za korzystanie przez nich z tego kapitału, a także ewentualny zarzut zatrzymania w zakresie w/w kwot.

Sąd Okręgowy w Elblągu wyrokiem z dnia 25 marca 2022 r. ustalił, że nie istnieje między stronami stosunek prawny wynikający z umowy kredytu nr (...) z dnia 20 października 2008 r. wobec stwierdzenia jej nieważności, oddalił powództwo o zapłatę i zniósł wzajemnie między stronami koszty procesu.

Z dokonanych przez Sąd Okręgowy ustaleń faktycznych wynika, że w dniu 20 października 2008 r. strony zawarły umowę kredytu indeksowanego kursem franka szwajcarskiego (CHF), na podstawie której pozwany w dniu 29 października 2008 r. wypłacił powodom jednorazowo kwotę 215.000 zł, podlegającą spłacie w 360 ratach miesięcznych. W okresie od października 2008 r. do kwietnia 2021 r. powodowie spłacili pozwanemu łącznie kwotę 124.584,36 zł. Umowa została zawarta na podstawie wzorca stosowanego przez bank, a powodowie nie mogli negocjować jej treści, lecz została im przedstawiona w gotowej do podpisania postaci w dniu zawarcia umowy. Powodom nie przedstawiono szczegółowych informacji co do okoliczności, w jakich może dojść do wzrostu, zwłaszcza znacznego, kursu CHF i ich skutków dla wysokości ich zadłużenia wobec banku. Wszelkie operacje, związane z waloryzacją, miały być dokonywane na podstawie współczynników i zasad znanych jedynie bankowi, który przyznał sobie uprawnienie do jednostronnego ustalania wysokości kursu CHF, wpływającego na wysokość rat płaconych przez powodów. W konsekwencji nie znali oni faktycznej wysokości swojego zobowiązania. W związku z tym w ocenie Sądu Okręgowego niedozwolony w rozumieniu art. 385 1 k.c. charakter miały postanowienia umowne zawarte w § 2 ust. 2, § 4 ust. 1a i § 9 ust. 2 zd. 2 – 4 umowy. Powodowie w piśmie z dnia 15 czerwca 2021 r. wystąpili do pozwanego z reklamacją, która nie została przez niego uznana.

Sąd Okręgowy wyjaśnił także, na podstawie jakich dowodów ustalił istotne dla rozstrzygnięcia okoliczności faktyczne i w jaki sposób ocenił zebrany materiał dowodowy oraz dlaczego pominął zgłoszony przez pozwanego w odpowiedzi na pozew wniosek o przesłuchanie wskazanych przez niego świadków, a także o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego.

Oceniając następnie zasadność powództwa, wskazał, że dokonał jej na podstawie przepisów o niedozwolonych postanowieniach umownych, uznając, że w niniejszej sprawie spełnione zostały wszystkie przesłanki, od których zależało przyznanie im ochrony na podstawie tych przepisów, ponieważ zawarli z pozwanym umowę kredytu jako konsumenci, a znajdujące się w niej postanowienia o indeksacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF (która w rzeczywistości była waloryzacją) nie zostały z nimi indywidualnie uzgodnione i dotyczyły określenia głównych świadczeń stron, ale nie zostały sformułowane jednoznacznie, ponadto rażąco naruszały interesy powodów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, gdyż wystawiały ich na ryzyko dowolnego ustalania przez pozwanego kursów CHF oraz na nieograniczone ryzyko walutowe, o którym nie zostali należycie uprzedzeni przez bank, w związku z czym nie byli w stanie racjonalnie ocenić skutków zawarcia przedmiotowej umowy.

Biorąc powyższe pod uwagę, a także brak zgody powodów na zastąpienie niedozwolonych postanowień umownych innymi postanowieniami, Sąd Okręgowy doszedł do wniosku, że nie jest możliwe utrzymanie w umowy w mocy, ponieważ zaniknięcie ryzyka walutowego wskutek eliminacji z niej mechanizmu indeksacji (waloryzacji) powodowałoby przekształcenie kredytu złotowego indeksowanego do waluty obcej w zwykły (tj. nieindeksowany) kredyt złotowy oprocentowany według stawki LIBOR. Byłoby to zatem tak daleko idące przekształcenie umowy, że miałaby ona zupełnie inny charakter, niż miała mieć zgodnie z wolą stron. Przemawia to za jej całkowitą nieważnością, ponieważ abuzywny charakter mają nie tylko postanowienia, dotyczące ustalania kursów CHF przez pozwany bank, ale także odnoszące się do samego mechanizmu waloryzacji świadczeń według kursu CHF, który obciążał konsumentów całym ryzykiem walutowym, i to niezależnie od wyeliminowania lub zachowania w niej postanowień o sposobie ustalania tych kursów.

Sąd Okręgowy dodał, że istniały jednocześnie podstawy do stwierdzenia nieważności przedmiotowej umowy również na mocy art. 353 1 k.c. w zw. z art. 58 § 1 k.c. z powodu jej sprzeczności z właściwością, naturą umowy kredytu i zasadami współżycia społecznego, ponieważ sprzecznie z istotą umowy kredytu obciążała kredytobiorców w sposób nieograniczony całym ryzykiem walutowym, w związku z czym ich świadczenie zostało całkowicie oderwane od wartości świadczenia otrzymanego od banku. Wprawdzie skutki obciążenia powodów takim ryzykiem były nieprzewidywalne nie tylko dla nich, ale i dla banku, wobec czego nie można zakładać, że celowo i świadomie chciał ich postawić w takiej sytuacji, ale nie eliminuje to niedozwolonego charakteru spornych postanowień umownych i sprzeczności umowy z zasadą swobody umów. Mechanizm waloryzacyjny prowadził bowiem do uzyskania przez bank dodatkowej korzyści wskutek wzrostu otrzymywanego od kredytobiorców świadczenia w oderwaniu od spadku siły nabywczej waluty polskiej, mimo że klauzula indeksacyjna może być traktowana jako odmiana waloryzacji w rozumieniu art. 358 1 § 2 k.c.

Sąd Okręgowy uznał ponadto, że wbrew pozwanemu powodowie mają interes prawny, o którym mowa w art. 189 k.p.c., w domaganiu się ustalenia nieważności przedmiotowej umowy kredytu, mimo że jednocześnie domagają się zasądzenia zwrotu nienależnych świadczeń spełnionych na rzecz banku na jej podstawie.

Biorąc następnie pod uwagę, że umowa ta była nieważna, Sąd uznał, że stosownie do art. 410 § 2 k.c. przysługuje im roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia, ale nie uwzględnił żądania zasądzenia dochodzonej przez nich kwoty, wskazując, że zasadny okazał się podniesiony przez pozwanego zarzut potrącenia z ich wierzytelnością jego wierzytelności z tytułu zwrotu kwoty wypłaconego im kapitału kredytu. W tym zakresie wziął pod uwagę, że pełnomocnik pozwanego bezspornie posiadał materialnoprawne oświadczenie do złożenia powodom oświadczenia o potrąceniu, natomiast w odniesieniu do powodów uznał, że niewątpliwie musiało do nich dotrzeć oświadczenie o potrąceniu, złożone w odpowiedzi na pozew, skoro ich pełnomocnik odniósł się do tego zarzutu, ale nie powoływał się na to, że nie przedstawił im tego oświadczenia, więc można przyjąć, że zarzut ten faktycznie był wobec nich skuteczny w znaczeniu materialnoprawnym, mimo że został podniesiony w piśmie procesowym doręczonym ich pełnomocnikowi. Ponadto uznał, że także z uwagi na treść art. 203 1 § 3 k.p.c. w aktualnym stanie prawnym pełnomocnik powodów był uprawniony do przyjęcia tego oświadczenia.

Sąd Okręgowy stwierdził dalej, że została spełniona przesłanka wymagalności wierzytelności przedstawionej przez pozwanego do potrącenia, ponieważ dotyczy ona zwrotu nienależnego świadczenia, wynikającego z nieważności umowy kredytu wskutek żądania powodów (konsumentów), więc powstała dopiero w chwili wiążącego podjęcia przez nich decyzji o powołaniu się na niedozwolony charakter postanowień umownych o indeksacji. W konsekwencji wymagalność wierzytelności banku nastąpiła najwcześniej od chwili złożenia przez nich oświadczenia, w którym powołali się na nieważność umowy z powodu znajdujących się w niej klauzul abuzywnych. Wobec tego nie można uznać, że roszczenie pozwanego uległo przedawnieniu, zanim zgłosił zarzut przedawnienia. Bieg tego termin nie mógł więc rozpocząć się już w dacie wypłaty kredytu, lecz dopiero wówczas, gdy kredytobiorcy zakomunikowali wyraźnie bankowi, że podjęli świadomą decyzję, że nie akceptują niedozwolonych postanowień umownych (co uczynili w reklamacji z czerwca 2021 r.), gdyż spowodowało to całkowitą nieważność umowy, a tym samym powstanie po obu stronach roszczenia o zwrot spełnionych na jej podstawie świadczeń. Nie było przy tym konieczne rozstrzygnięcie, czy bank jest uprawniony do żądania także innych świadczeń niż jedynie zwrot wypłaconego kapitału, ponieważ jego wierzytelność z tego ostatniego tytułu wynosiła 215.000 zł, a zatem przewyższała dochodzoną przez powodów kwotę 124.584,36 zł, która w tej sytuacji uległa zgodnie z art. 498 § 2 k.c. umorzeniu w całości. Zbędne było więc dopuszczenie dowodu z opinii biegłego na okoliczność rozliczenia świadczeń stron z uwzględnieniem ewentualnych innych roszczeń banku. Jednocześnie z uwagi na zasadność zarzutu potrącenia zbędne było rozważanie zasadności zarzutu zatrzymania.

Powyższy wyrok został zaskarżony apelacjami przez obie strony.

Powodowie zaskarżyli wyrok w części oddalającej powództwo i rozstrzygającej o kosztach procesu w oparciu o zarzuty:

1) naruszenia przepisów prawa procesowego, które mogło mieć wpływ na wynik sprawy:

a) art. 203 1 § 1, 2 i 3 k.p.c. przez uznanie skuteczności zarzutu potrącenia i ustalenie, że jego podstawą jest wierzytelność pozwanego z tego samego stosunku, co wierzytelność dochodzona przez powodów, a zarzut potrącenia został zgłoszony przy wdaniu się spór co do istoty sprawy, podczas gdy wierzytelność pozwanego nie wynika z tego samego stosunku prawnego co wierzytelność dochodzona przez powodów, zarzut potrącenia nie został skutecznie zgłoszony przy wdaniu się w spór co do istoty sprawy, a wierzytelność pozwanego jest sporna i nie została uprawdopodobniona dokumentem niepochodzącym wyłącznie od niego, co doprowadziło Sąd pierwszej instancji do błędnego wniosku, że doszło do umorzenia ich wierzytelności, która częściowo pokrywała się z wierzytelnością przedstawioną do potrącenia i tym samym skutkowało oddaleniem powództwa o zapłatę,

b) art. 130 1a § 1 k.p.c. w zw. z art. 203 1 § 3 k.p.c. i art. 187 § 1 pkt 1 1 k.p.c. przez nadanie biegu pismu procesowemu pozwanego (odpowiedzi na pozew z dnia 12 października 2021 r.) w zakresie obejmującym zarzut potrącenia, mimo że nie spełniało ono wymogów, dotyczących pozwu, m. in. brak było załącznika w postaci potwierdzenia skutecznego doręczenia powodom oświadczenia o potrąceniu i brak było oznaczenia daty wymagalności, wobec czego powinno podlegać zwrotowi bez wzywania do uzupełnienia braku, co skutkowało błędnym przyjęciem, że pozwany zgłosił skutecznie zarzut potrącenia,

c) art. 98 § 1 k.p.c. w zw. z art. 100 zd. 1 k.p.c. przez wzajemne zniesienie kosztów postępowania, podczas gdy powodowie wygrali postępowanie co do zasady, a sąd oddalił żądanie zapłaty na skutek wniesionego przez pozwanego zarzutu potrącenia, sformułowanego w sposób ewentualny, co nie może być uzna-ne za równoznaczne z uznaniem powództwa lub spełnieniem świadczenia po wszczęciu procesu, a zatem skutkowało niezasadnym brakiem zwrotu kosztów procesu na rzecz powodów w pełnej wysokości,

d) art. 98 § 1 k.p.c. i art. 100 k.p.c. przez przyjęcie, że powodowie nie są stroną wygrywającą proces w całości w sytuacji, w której art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich sprzeciwia się przyjęciu, że powodowie (konsumenci) są obowiązani ponieść część kosztów postępowania, dotyczącego roszczeń wynikających z zastosowania w umowie niedozwolonych postanowień umownych, które to postanowienia zostały następnie uznane za abuzywne,

e) z ostrożności procesowej, na wypadek nieuwzględnienia powyższych zarzutów, naruszenia art. 316 § 1 k.p.c. przez pominięcie, że możliwość zbadania ewentualnego zarzutu potrącenia, zgłoszonego na wypadek uznania umowy kredytu za nieważną w całości, zaktualizowała się dopiero na etapie wyrokowania, a zatem ocena, która ze stron wygrała sprawę, powinna uwzględniać nie tylko treść sentencji wyroku, ale przede wszystkim stan sprawy z chwili zamknięcia rozprawy

2) naruszenia przepisów prawa materialnego:

a) art. 65 § 1 k.c. przez dokonanie błędnej wykładni oświadczeń woli pozwanego, zawartego w oświadczeniu o potrąceniu, złożonym w odpowiedzi na pozew i pominięcie, że zawarty w nim zarzut potrącenia został sformułowany z ost-rożności procesowej i na wypadek unieważnienia przez sąd umowy kredytu oraz jako ewentualny zarzut potrącenia, co oznacza, że oświadczenie o potrąceniu zostało złożone z zastrzeżeniem warunku,

b) art. 96 k.c. przez jego niewłaściwe zastosowanie i przyjęcie, że pełnomocnik procesowy powodów umocowany był do odbioru materialnoprawnego oświadczenia woli o potrąceniu, podczas gdy z treści dołączonych do pozwu pełnomocnictw procesowych nie wynika, aby zakres jego umocowania został wyraźnie rozszerzony na reprezentację w zakresie czynności o charakterze materialnoprawnych, co skutkowało błędnym przyjęciem, że oświadczenie woli o potrąceniu, złożone w odpowiedzi na pozew, wywołało skutki prawne w stosunku do powodów,

b) art. 498 § 1 k.c. zw. z art. 89 k.c. przez jego niewłaściwe zastosowanie i przyjęcie, że dochodzona pozwem wierzytelność wygasła wskutek jej potrącenia przez pozwanego, podczas gdy jednostronne oświadczenie woli o potrąceniu ma charakterze prawnokształtujący i nie może być uznane za skuteczne w przy-padku zastrzeżenia warunku,

c) art. 498 § 1 k.c. w zw. z art. 455 k.c. przez uznanie skuteczności potrącenia, mimo braku spełnienia przesłanki umożliwiającej wzajemne umorzenie wierzytelności stron w postaci wymagalności wierzytelności pozwanego z tytułu nienależnego świadczenia,

d) art. 498 § 1 k.c. w zw. z art. 499 k.c. przez jego niewłaściwe zastosowanie i przyjęcie, że dochodzona wierzytelność wygasła wskutek jej potrącenia z wierzytelnością pozwanego, podczas gdy jego wierzytelność nie była wymagalna, a więc nie istniały łącznie wszystkie przesłanki umożliwiające pozwanemu skuteczne złożenie oświadczenia woli o potrąceniu,

e) art. 498 § 1 k.c. w zw. z art. 118 k.c. przez jego niewłaściwe zastosowanie i przyjęcie, że dochodzona wierzytelność wygasła wskutek jej potrącenia, podczas gdy wierzytelność pozwanego uległa przedawnieniu, zanim pozwany postawił ją w stan wymagalności.

Na tych podstawach powodowie domagali się zmiany wyroku w zaskarżonej części przez uwzględnienie dochodzonego przez nich roszczenia o zapłatę w całości oraz zasądzenie od pozwanego na ich rzecz kosztów procesu za obie instancje według norm przepisanych.

Pozwany zaskarżył wyrok w części uwzględniającej powództwo i rozstrzygającej o kosztach procesu. Podstawę jego apelacji stanowiły zarzuty:

1) naruszenia przepisów prawa materialnego:

a) art. 385 1 § 1 i 3 k.c. oraz art. 385 2 k.c. przez błędne uznanie, że postanowienia umowy kredytu, przewidujące tzw. mechanizm indeksacji (w szczególności § 2 ust. 2, § 4 ust. 1a, § 9 ust. 2) stanowią klauzule niedozwolone, zwłaszcza wskutek uznania, że nie były one przedmiotem indywidualnych uzgodnień stron, kształtują prawa i obowiązki powodów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i naruszają zasadę swobody umów, podczas gdy prawidłowa wykładnia tych przepisów prowadzi do wniosku, że w odniesieniu do powyższych postanowień umownych nie zaistniały przesłanki do stwierdzenia ich abuzywności,

b) art. 385 1 § 2 k.c. w zw. z art. 58 § 1 i 2 k.c. przez ich błędną wykładnię, prowadzącą do uznania, że umowa kredytu nie wiąże stron w zakresie pozostałym po usunięciu z niej postanowień uznanych za niedozwolone oraz że w związku z bezskutecznością tych postanowień w dacie zawarcia umowy nie było możliwe zastąpienie abuzywnych postanowień przepisami dyspozytywnymi i zmiana ich treści, a w konsekwencji uznanie, że umowa jest z tego względu nieważna, mimo że uznane za abuzywne postanowienia tej umowy mogły i powinny zostać odpowiednio uzupełnione przy zastosowaniu przepisu art. c w zw. z art. 65 k.c. i art. 354 k.c. bez konieczności zmiany istoty i charakteru tej umowy,

c) art. 31 ust. 2 i 3 w zw. z art. 2 Konstytucji RP przez ich niezastosowanie i naruszenie konstytucyjnej zasady proporcjonalności sankcji w sytuacji, gdy mieści się w niej dyrektywa, w myśl której żadna z zasad i żaden z przepisów prawa prywatnego nie powinny być tłumaczone w sposób arbitralnie preferujący prawa i wolności pewnej kategorii osób w stosunku do praw i wolności innej kategorii podmiotów, a sankcje poza posiadaniem charakteru odstraszającego muszą być przede wszystkim proporcjonalne,

2) naruszenia przepisów postępowania cywilnego, mającego istoty wpływ na wynik sprawy:

a) art. 233 § 1 k.p.c. przez:

– zaniechanie przeprowadzenia wszechstronnej i wyczerpującej oceny dowodów zgromadzonych w sprawie i pominięcie wskazywanych przez pozwanego okoliczności, że powodowie byli informowani o ryzyku kursowym i zasadach fun-kcjonowania kredytu indeksowanego do waluty obcej, w szczególności nieprzypisanie należytej uwagi ich oświadczeniom złożonym w § 11 ust. 4 i 5 umowy, z jednoczesnym daniem wiary odmiennym twierdzeniom powodów, co doprowadziło do błędnego przyjęcia, że pozwany nie wywiązał się z ciążących na nim obowiązków informacyjnych i skutkowało uznaniem umowy za nieważną,

– sprzeczne z zasadami logiki i doświadczenia życiowego ustalenie, że uprawnienie pozwanego do ustalania kursów tabelarycznych nie doznaje żadnych ograniczeń, podczas gdy w rzeczywistości o zmianach kursów walut stosowanych przez pozwanego decydują popyt i podaż,

b) art. 227 k.p.c. w zw. z art. 278 k.p.c. przez:

– nieprzeprowadzenie dowodu z opinii biegłego z zakresu bankowości na okoliczność wykazania, że stosowany przez pozwanego sposób ustalania kursu walut jest powszechnie stosowany przez inne podmioty rynku walutowego (krajowego i zagranicznego) oraz że stosowane przez niego kursy kupna/sprzedaży CHF i spreadu nie odbiegały od kursów stosowanych przez innych kreatorów rynku walutowego (w tym inne banki), a ponadto ustalane były w oparciu o parametry i uwarunkowania rynkowe (zobiektywizowane), które to okoliczności miały dla rozstrzygnięcia sprawy istotne znaczenie, a Sąd pierwszej instancji nie rozpatrzył w ogóle tego wniosku,

– nieprzeprowadzenie dowodu z opinii biegłego z zakresu bankowości na okoliczność wykazania kursu sprawiedliwego, ustalonego w oparciu o parametry rynku finansowego, uwzględniającego równomierny rozkład praw i obowiązków stron umowy kredytu oraz prawo pozwanego do słusznego wynagrodzenia z tytułu przeprowadzanych rozliczeń walutowych, które to okoliczności miały istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy,

c) art. 227 k.p.c. w zw. z art. 271 k.p.c. oraz art. 235 2 § 1 pkt 2 i 3 k.p.c. przez pominięcie dowodu z zeznań świadków, zawnioskowanych przez stronę pozwaną, jako nieprzydatnych i nieistotnych dla rozstrzygnięcia sprawy, podczas gdy dotyczyły one okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia, tj. przyczyn udzielania kredytów indeksowanych, sposobu ich udzielania i badania zdolności kredytowej kredytobiorców takich kredytów, a nade wszystko sposobu ustalania tabel kursowych i braku dowolności pozwanego przy ich ustalaniu.

Na tych podstawach pozwany wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa w całości oraz zasądzenie od powodów na jego kosztów procesu za obie instancje według norm przepisanych. Ewentualnie domagał się uchylenia wyroku w zaskarżonym zakresie oraz przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania i rozstrzygnięcia o kosztach procesu. Ponadto na podstawie art. 380 k.p.c. wnosił o rozpoznanie postanowień Sądu pierwszej instancji o oddaleniu jego wniosków dowodowych i o przeprowadzenie tych dowodów w postępowaniu apelacyjnym.

Obie strony nawzajem wniosły o oddalenie apelacji przeciwnika i zasądzenie od niego kosztów procesu postępowania apelacyjnego według norm przepisanych.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja powodów zasługiwała na uwzględnienie, a apelacja pozwanego podlegała oddaleniu jako pozbawiona uzasadnionych podstaw.

W pierwszej kolejności w odniesieniu do podstawy faktycznej rozstrzygnięcia, wydanego w postępowaniu apelacyjnym, wskazać należy, że Sąd Apelacyjny – po zapoznaniu się zgodnie z art. 382 k.p.c., jako sąd merytorycznie rozpoznający sprawę, z całością zebranego w sprawie materiału dowodowego – doszedł do przekonania, że stosownie do art. 387 § 2 1 pkt 1 k.p.c. może co do zasady zaakceptować i przyjąć za własne ustalenia faktyczne Sądu pierwszej instancji, ponieważ w zakresie istotnym dla rozstrzygnięcia są one zgodne z treścią tego materiału.

Podkreślić trzeba, że podniesione przez strony, w tym zwłaszcza pozwanego, zarzuty apelacyjne nie zdołały ich skutecznie podważyć, ponieważ w gruncie rzeczy stanowiły one jedynie wyraz przyjętych przez niego subiektywnych założeń co do charakteru przedmiotowej umowy i braku jakichkolwiek podstaw do stwierdzenia jej nieważności. Natomiast zarzuty apelacyjne powodów, jeśli chodzi o treść dokonanych ustaleń faktycznych, odnosiły się do kwestii niedotyczących bezpośrednio zasady rozstrzygnięcia (podstaw stwierdzenia nieważności spornej umowy), lecz do za-gadnień wpływających na uwzględnienie zarzutu potrącenia i rozstrzygnięcia o kosztach procesu za pierwszą instancję.

W konsekwencji zbędne było dokonywanie przez Sąd Apelacyjny samodzielnych ustaleń faktycznych, a także uzupełnienie postępowania dowodowego w zakresie wynikającym z zarzutów apelacyjnych pozwanego (w tym również w trybie art. 380 k.p.c.), ponieważ co do zasady na akceptację zasługiwały także wnioski prawne Sądu pierwszej instancji, zwłaszcza w zakresie istnienia podstaw do uznania za abuzywny całego mechanizmu indeksacji, znajdującego się w przedmiotowej umowie, a nie jedynie postanowień odsyłających do stosowania w tym mechanizmie własnych kursów banku, ustalanych przez niego jednostronnie i dowolnie w swojej tabeli kursów walut obcych.

Można jedynie zauważyć, że niezasadne było jednoczesne uznanie przez Sąd pierwszej instancji postanowień umownych o indeksacji za niedozwolone klauzule umowne i za bezwzględnie nieważne (z powodu sprzeczności z ustawą, zasadami współżycia społecznego lub zasadą swobody umów), niemniej nie powoduje to wadliwości zaskarżonego wyroku, ponieważ ostatecznie odpowiada on prawu, bowiem nie wpływa to na trafną ocenę, że sporną umowę należy uznać za nieważną w całości z uwagi na umieszczone w niej przez pozwanego niedozwolone postanowienia umo-wne. Szczegółowo będzie jeszcze o tym mowa w dalszej części niniejszego uzasadnienia przy analizie zasadności apelacji pozwanego, którą należało ocenić w pierwszej kolejności, gdyż ma ona dalej idący charakter z uwagi na to, że co do zasady zakwestionował on możliwość uznania, że powyższa umowa była nieważna w całości. Od jej oceny zależeć bowiem będzie, czy i w jakim zakresie konieczne stanie się merytoryczne odniesienie się także do apelacji powodów, którzy, opierając się na uznaniu tej umowy za nieważną, kwestionują jedynie prawidłowość uwzględnienia przez Sąd pierwszej instancji zarzutu potrącenia oraz rozstrzygnięcia o kosztach procesu.

Jeśli zatem chodzi o apelację pozwanego, przede wszystkim zauważyć trzeba, że Sąd Okręgowy niewątpliwie prawidłowo, a przy tym bardzo szczegółowo i dokładnie, opisał treść zawartej między stronami umowy kredytu, a także przedstawił okoliczności, w jakich doszło do jej zawarcia, w szczególności informacje, jakie zostały przekazane powodom przez pozwanego i oświadczenia, jakie złożyli oni zgodnie z jego wymaganiami, od których zależało zawarcie tej umowy i dokonanie wypłaty kwoty kredytu. W związku z tym, abstrahując od odmiennej oceny tych okoliczności przez pozwanego, a także jego stanowiska w przedmiocie charakteru prawnego tej umowy, zwłaszcza tego, czy miała ona charakter walutowy, czy złotowy, nie można mieć zastrzeżeń do prawidłowości opisu istotnych okoliczności faktycznych, przyjętego przez Sąd pierwszej instancji.

W tym kontekście wskazać wyraźnie należy, że konieczne jest odróżnienie dokonanych ustaleń faktycznych (opisu istotnych faktów) od ich oceny, czyli wyprowadzonych z nich wniosków. Ma to bardzo istotne znaczenie dla oceny zasadności zarzutów apelacyjnych pozwanego, dotyczących podstawy faktycznej zaskarżonego wyroku, ponieważ w gruncie rzeczy odnosiły się one nie tyle do treści dokonanych przez Sąd Okręgowy ustaleń, co do przyjętych na ich podstawie wniosków (przede wszystkim o niedozwolonym charakterze postanowień umownych, regulujących zasady indeksacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF, a w ślad za tym o nieważności całej umowy kredytu i obowiązku zwrotu przez pozwanego zapłaconych przez powodów na jego rzecz kwot jako świadczenia nienależnego). Można więc uznać, że pozwanemu w rzeczywistości nie chodzi o treść ustaleń faktycznych, lecz o zakwestionowanie dokonanej przez Sąd pierwszej instancji oceny zasadności żądania powodów. Mimo bowiem że formalnie podważa on zarówno prawidłowość zebrania materiału dowodowego, jak i jego oceny, to de facto jego zarzuty apelacyjne dotyczą przede wszystkim kwestii materialnoprawnych, z tym, że ich podstawę stanowi próba przekonania, że należało przyjąć ustalenia i wnioski zgodne z jego stanowiskiem i twierdzeniami.

Zauważyć przy tym można, że podobnie pozwany argumentował także w treści odpowiedzi na pozew, w której – wskazując, jakie twierdzenia powodów i okoliczności przyznaje, a jakim zaprzecza – nie odnosił się do konkretnych dowodów lub faktów, lecz do wniosków, jakie można z nich wyprowadzić.

W związku z tym podkreślić trzeba, że z jednej strony przedmiotem postępowania dowodowego powinny być jedynie takie okoliczności, które mogą mieć istotne znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, a nie wszystkie okoliczności, które mogłyby tylko ewentualnie wpłynąć na treść orzeczenia, gdyby założyć, że mogło ono opierać się na innej podstawie. Z drugiej strony kwestionowanie dokonanej przez Sąd orzekający oceny dowodów lub treści przyjętych przez niego ustaleń nie może polegać na próbie przeciwstawienia nim przez skarżącego własnej oceny lub wniosków z powołaniem się na to, że są one bardziej prawidłowe lub przekonujące od stanowiska Sądu.

W konsekwencji chybione były zarzuty naruszenia art. 233 § 1 k.p.c., art. 227 k.p.c., art. 278 k.p.c., art. 271 k.p.c. i art. 235 2 § 1 pkt 2 i 3 k.p.c., ponieważ opierały się one na wspólnym założeniu, że konieczne było przeprowadzenie szerszego postępowania dowodowego odpowiadającego stanowisku skarżącego oraz przyjęcie na jego podstawie ustaleń i wniosków zgodnych z jego twierdzeniami i argumentacją. W związku z tym decydujące znaczenie ma to, że – jak będzie wynikać z dalszych wywodów Sądu Apelacyjnego – nie było uzasadnionych podstaw do akceptacji stanowiska pozwanego, a w ślad za tym – do przeprowadzenia wnioskowanego przez niego postępowania dowodowego, w tym również uzupełnienia go bezpośrednio w postępowaniu apelacyjnym w trybie art. 380 k.p.c.

Wskazać zwłaszcza trzeba, że chybione były zarzuty pozwanego, odnoszące się do wadliwego uznania przez Sąd pierwszej instancji, że nie wywiązał się on należycie z obowiązku poinformowania powodów o ryzyku kursowym (które zdaniem Sądu Apelacyjnego należy prawidłowo określać raczej jako ryzyko walutowe, gdyż nie dotyczy jedynie stosowania przez bank własnych kursów CHF, lecz powiązania co do zasady wartości świadczeń z kursem CHF), a także o zasadach funkcjonowania kredytu indeksowanego kursem waluty obcej. Podkreślić należy, że w tym zakresie nie chodzi tylko o samą świadomość, że kursy walut są zmienne i jakie skutki mogą z tego wynikać, lecz o wyjaśnienie, że wartość świadczenia, jakie kredytobiorcy będą zobowiązani zwrócić bankowi, nie będzie odpowiadać wysokości otrzymanego od niego kwoty kredytu, lecz od wartości (kursu) waluty obcej, według którego zostanie przeliczona kwota wypłaconego kredytu, a następnie spłacane przez nich raty. Takiego zaś pouczenia z pewnością nie można dopatrzyć się w treści wskazywanych przez pozwanego oświadczeń, w których jedynie bardzo ogólnie była mowa o obciążającym kredytobiorców ryzyku, wynikającym ze zmienności kursów waluty obcej, do której kredyt był indeksowany, bez szczegółowego i rzetelnego wyjaśnienia, co to w rzeczywistości oznacza dla kredytobiorców.

W konsekwencji powoływane przez pozwanego oświadczenia powodów ( nota bene, jedynie podpisane przez nich, bo zostały w całości zredagowane przez pozwanego) w istocie nie pozwalały im na zrozumienie charakteru przedmiotowej umowy i ocenę wiążącego się z nią ryzyka walutowego, lecz mogły służyć jedynie zabezpieczeniu interesów banku przez umożliwienie powoływania się na to, że rzekomo świadomie i dobrowolnie zgodzili się na zawarcie takiej umowy zamiast typowej umowy kredytu złotowego, czyli takiej umowy, która nie zawierała mechanizmu indeksacji świadczeń stron za pomocą kursu waluty obcej. W związku z tym, w ocenie Sądu Apelacyjnego, ustalenia i wnioski Sądu Okręgowego w tym zakresie nie są kolidują z oświadczeniami powodów, zawartymi w § 11 ust. 4 i 5 umowy, ponieważ Sąd ten w oparciu o zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, w tym zeznania powodów, prawidłowo ocenił znaczenie tych oświadczeń w zakresie rzeczywistych informacji, które powodowie uzyskali przed podpisaniem umowy.

Podobnie nie można uznać, że sporne postanowienia umowne zostały indywidualnie uzgodnione z powodami. Nie jest bowiem wystarczające ani to, że zaakceptowali oni tekst umowy, przygotowany przez pozwanego na podstawie wzorca umownego, stosowanego przez niego do wszystkich swoich kontrahentów, będących konsumentami, przy zawieraniu analogicznych umów kredytu, ani to, że w umowie znalazły się postanowienia indywidualizujące strony umowy, wysokość kredytu, okres jego udzielenia, cel kredytowania itp. Oczywiste jest bowiem, że taka indywidualizacja była niezbędna, gdyż bez niej w ogóle nie doszłoby do zawarcia przedmiotowej umowy. Nie oznacza to jednak, że tym samym indywidualnie uzgodnione zostały z powodami wszystkie postanowienia umowne, w szczególności regulujące zasady dokonywania indeksacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF. Wprost przeciwnie, podkreślić trzeba, że te postanowienia niewątpliwie zostały przyjęte w wersji opracowanej przez pozwanego, ponieważ w innym razie nie doszłoby do zawarcia umowy kredytu indeksowanego, lecz typowej umowy złotowej bez tego mechanizmu. Natomiast sama akceptacja tych postanowień lub brak sprzeciwu na ich treść, a także nawet brak podjęcia przez powodów prób ich negocjowania, nie oznacza, że zostały one indywidualnie uzgodnione. W tym zakresie nie chodzi bowiem o to, że jakieś postanowienia umowne zostały uzgodnione z konsumentem, lecz o to, czy zostały z nim uzgodnione te postanowienia, które są oceniane jako niedozwolone.

W takim ujęciu można zauważyć, że pozwany nawet nie twierdził, że te postanowienia były indywidualnie uzgodnione z powodami, lecz ogólnie powoływał się na złożenie przez nich wniosku o udzielenie kredytu i wybranie kredytu indeksowanego zamiast złotowego (chociaż prawidłowo należałoby mówić o wyborze między kredytem złotowym indeksowanym lub nieindeksowanym). Wybór jednego z gotowych produktów kredytowych oferowanych przez bank nie może być jednak utożsamiany z indywidualnym uzgodnieniem treści umowy kredytu zawartej zgodnie z ofertą banku.

Zresztą, nawet z zasad doświadczenia życiowego wynika, że indywidualny kontrahent, będący konsumentem, nie ma istotnego wpływu na postanowienia umo-wne, oferowane przez przedsiębiorcę masowo swoim klientom, ponieważ na tym właśnie polega taki obrót, że proponuje się konsumentom gotowe teksty umowy, oparte na wzorcach umownych i regulaminach przedsiębiorcy, po to, aby za każdym razem nie było konieczne ich uzgadnianie z każdym kontrahentem. Posługiwanie się wzorcami umownymi i regulaminami ma więc ułatwić i przyspieszyć obrót w zakresie czynności często i typowo zawieranych przez przedsiębiorcę, ale nie zwalnia go to z obowiązku ich zredagowania w sposób nienaruszający praw konsumentów, inaczej nieabuzywny. W takim ujęciu trafne jest stanowisko Sądu pierwszej instancji, że powodowie mogli jedynie zaakceptować przygotowaną przez pozwanego treść umowy lub zrezygnować z zawarcia umowy kredytu indeksowanego w CHF, czyli umowa miała dla nich w zasadzie charakter adhezyjny bez możliwości indywidualnego uzgodnienia jej postanowień, pochodzących z wzorca stosowanego przez bank.

Przed oceną pozostałych zagadnień, wpływających na ocenę charakteru postanowień o indeksacji w świetle krajowych i unijnych przepisów o niedozwolonych (nieuczciwych) postanowieniach umownych, należy wrócić do zapowiedzianej wcześniej kwestii relacji między możliwości stwierdzenia bezwzględnej nieważności umowy na podstawie art. 58 § 1 i 2 k.c. lub art. 353 1 k.c. i jednoczesnego przyjęcia abuzywności tych samych postanowień umownych. Przede wszystkim zauważyć trzeba, że ocena postanowień umownych pod kątem ich abuzywności jest celowa i dopuszczalna jedynie wtedy, gdy znajdują się one w ważnej umowie. W przypadku bezwzględnej nieważności umowy na podstawie art. 58 § 1 k.c. (z powodu sprzeczności jej treści z ustawą lub z powodu obejścia ustawy) albo na podstawie art. 58 § 2 k.c. (z powodu jej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego), czy wreszcie z powodu przekroczenia granic swobody umów, o których mowa w art. 353 1 k.c., nie miałoby już bowiem znaczenia, czy postanowienia umowne, zawarte w nieważnej umowie, mogłyby zostać uznane także za niedozwolone (abuzywne). Bezwzględna nieważność umowy ma zatem pierwszeństwo przed abuzywnością jej postanowień.

Jednocześnie wziąć trzeba pod uwagę, że z art. 385 1 § 1 k.c. wynika, że niedozwolone postanowienia umowne nie wiążą konsumenta, co na ogół uznaje się za sankcję w postaci tzw. bezskuteczności zawieszonej, polegającej na tym, że jedynie konsument może w każdym czasie powołać się na abuzywność postanowień umownych, powodując – w razie zasadności swoich twierdzeń – ich nieważność od chwili zawarcia umowy ( ab initio), czyli z mocą wsteczną ( ex tunc). W konsekwencji nieważność tych postanowień nie następuje definitywnie ex lege, lecz zależy od woli konsumenta, który może powołać się na ich abuzywność, wskutek czego (jeśli jego stanowisko okaże się zasadne) stracą one moc wiążącą i zostaną wyeliminowane z umowy (przy zachowaniu co do zasady ważności pozostałych postanowień umownych). Może jednak także w ogóle nie powołać się na ich abuzywność lub też – mimo dostrzeżenia ich abuzywności – wprost i wyraźnie je zaakceptować, powodując, że następczo staną się one wiążące także dla niego i nie będzie już mógł ich później kwestionować w oparciu o art. 385 1 k.c.

Niemniej nawet wtedy, gdy wskutek powołania się przez konsumenta na abuzywność postanowień umownych ostatecznie dochodzi do nieważności umowy, i to ze skutkiem wstecznym, to nie można tego utożsamiać z bezwzględną nieważnością umowy. W tym przypadku nieważność umowy jest bowiem następstwem abuzywności i następuje jedynie wówczas, gdy bez niedozwolonych postanowień umownych w ogóle nie jest możliwe jej utrzymanie w mocy (jej dalsze wykonywanie), a zatem nie jest wystarczający przewidziany w art. 385 1 § 1 i 2 k.c. skutek w postaci braku mocy wiążącej (co określa się też jako bezskuteczność) takich postanowień wobec konsumenta przy jednoczesnym związaniu stron umową w pozostałym zakresie. Tylko w takiej sytuacji uzasadnione jest ustalenie, że umowa – po wyeliminowaniu z niej postanowień abuzywnych – jest nieważna w całości. Skutku takiego nie można jednak utożsamiać z bezwzględną nieważnością, o której mowa w art. 58 § 1 lub 2 k.c.

W konsekwencji nie zasługuje na akceptację bardzo częsta w sprawach dotyczących tzw. kredytów frankowych tendencja do jednoczesnego przyjmowania (tak przez strony, jak i przez sądy orzekające) tych samych okoliczności i argumentów za podstawę stwierdzenia zarówno sprzeczności postanowień umownych o denominacji lub indeksacji kredytu kursem CHF z przepisami ustawy, zasadą swobody umów lub zasadami współżycia społecznego, powodującej nieważność umowy kredytu na podstawie art. 58 k.c., jak i do uznawania tych samych postanowień umownych (praktycznie na tych samych podstawach) za abuzywne. Nie uwzględnia to bowiem istnienia przepisów szczególnych, które regulują ochronę konsumentów przed stosowaniem przez przedsiębiorców niedozwolonych postanowień umownych, wskutek czego nie ma potrzeby jednoczesnego stosowania do tych samych okoliczności oraz zagadnień przepisów ogólnych i szczególnych.

Przyjmując zatem pogląd o pierwszeństwie przepisów o niedozwolonych postanowieniach umownych przed przepisami o charakterze ogólnym, konieczne jest dokonanie bardzo istotnego zastrzeżenia. O ile bowiem – jak już była o tym mowa wyżej – typową sankcją niedozwolonego charakteru postanowień umownych jest to, że – po powołaniu się przez konsumenta na ich abuzywność – nie wiążą stron jedynie te postanowienia przy jednoczesnym zachowaniu mocy wiążącej przez umowę w pozostałym zakresie (art. 385 1 § 2 k.c.), o tyle wziąć trzeba pod uwagę, że taki skutek może zostać przyjęty jedynie w takich przypadkach, w których po wyeliminowaniu z umowy postanowień abuzywnych nadal możliwe jest ustalenie, na podstawie pozostałych postanowień umownych, treści praw i obowiązków stron w stopniu pozwalającym na wykonanie wynikającego z niej zobowiązania zgodnie z jego treścią (istotą). Sytuacja taka z reguły nie zachodzi w przypadkach, w których niedozwolony charakter mają postanowienia umowne określające główne świadczenia stron, ponieważ bez takich postanowień niewątpliwie nie można wykonać umowy, skoro przestają wiązać strony właśnie te postanowienia, które określają, jakie mają być ich główne świadczenia. Podkreślić trzeba, że zobowiązanie wymaga określenia świadczenia, więc bez możliwości jego ustalenia nie można mówić o istnieniu ważnego zobowiązania.

W tym kontekście Sąd pierwszej instancji trafnie stwierdził, że zawarte w przedmiotowej umowie kredytu postanowienia o indeksacji określały główne świadczenia stron, ponieważ decydowały one o ustaleniu ich wysokości (zarówno świadczenia banku, jak i świadczeń powodów). W związku z tym można również zaakceptować stanowisko tego Sądu, że skoro te postanowienia okazały się abuzywne, to po ich wyeliminowaniu z umowy w ogóle niemożliwe stało się jej wykonanie, ponieważ bez mechanizmu indeksacji nie jest możliwe ustalenie ani wartości świadczenia banku (w walucie obcej), ani wartości świadczeń powodów (które powinny zostać przeliczone z ustalonej wcześniej wartości kredytu w walucie obcej).

W konsekwencji umowa stała się nieważna w całości, co Sąd pierwszej instancji trafnie przyjął na podstawie art. 385 1 § 1 k.c. (w zw. z art. 58 § 1 k.c.). Wynikało to bowiem z faktu, że po uznaniu za nieważne (jako niewiążące konsumenta, inaczej bezskuteczne wobec niego) postanowień o indeksacji świadczeń kursem CHF utraciła ona postanowienia decydujące o możliwości jej wykonania zgodnie z treścią zobowiązania i wolą stron, które wprawdzie chciały uzależnić wysokość swoich świadczeń od kursu CHF, ale uczyniły to w taki sposób, który nie mógł się utrzymać, ponieważ był abuzywny.

Inaczej rzecz ujmując, umowa była nieważna w całości nie bezpośrednio dlatego, że niektóre jej postanowienia miały charakter niedozwolony, ale dlatego, że bez tych postanowień jej treść stała się sprzeczna z ustawą, tj. w tym przypadku w szczególności z art. 69 ust. 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe (t. jedn. z 2022 r., poz. 2324 z późn. zm., powoływanej dalej jako „pr. bank.”), określającym przedmiotowo istotne cechy umowy kredytu. Nieważność umowy ma więc charakter następczy (pośredni) w stosunku do stwierdzenia abuzywności jej postanowień, ponieważ jest konsekwencją wyeliminowania z niej niedozwolonych postanowień umownych, nie wynika natomiast wprost z ich abuzywności, która co do zasady skutkuje jedynie niezwiązaniem stron (w pierwszej kolejności konsumenta) tymi postanowieniami. Najpierw następuje zatem stwierdzenie ich abuzywności, a dopiero następnie – w zależności od oceny ich wpływu na możliwość wykonania umowy – może dojść do jej nieważności w całości.

Dalej, wziąć trzeba pod uwagę, że w niniejszej sprawie generalnie nie było kwestionowane przez pozwanego, że zawarte w analizowanej umowie postanowienia o indeksacji dotyczyły w istocie waloryzacji. Wobec tego wystarczy jedynie zauważyć, że co do zasady waloryzacja polega na tym, że wartość świadczeń stron jest ustalana za pomocą innego miernika niż pieniądz (tj. innego pieniądza od tego, w którym zobowiązanie jest zawarte, a zatem miernikiem waloryzacji może także inna waluta), ale nie prowadzi to do zmiany waluty zobowiązania.

Nie można zatem uznać, że indeksacja, zastosowana w umowie kredytu, może prowadzić do zmiany waluty świadczenia jednej lub obu stron z waluty polskiej na walutę obcą (w tym przypadku CHF), gdyż ma ona na celu wyłącznie ustalenie nowej wartości świadczenia przy zastosowaniu określonego miernika waloryzacji, ale świadczenie to w dalszym ciągu wyrażone jest w tej samej walucie, z tym że ma inną wartość różniącą się od wartości nominalnej.

Nie można też przyjąć, że indeksacja polegała jedynie na przeliczaniu wartości świadczeń ustalonych w walucie obcej na walutę polską, ponieważ oznaczałoby to, że wbrew treści umowy był to po prostu kredyt walutowy, który był jedynie wypłacony i spłacany w walucie polskiej. Podkreślić trzeba, że w § 2 ust. 1 umowy jest użyte sformułowanie „bank udziela kredytobiorcy kredytu w kwocie 215.000 zł (…) denominowanego (waloryzowanego) w walucie CHF” (…) na zasadach określonych w umowie i (...) [czyli w Ogólnych Warunkach Kredytowania, będących w istocie regulaminem – uwaga Sądu Apelacyjnego]. W umowie pozwany, jako autor jej tekstu, nie posłużył się natomiast sformułowaniem, że jest to „kredyt udzielony w walucie obcej CHF”, co mogłoby ewentualnie oznaczać, że istotnie waluta obca była waluta zobowiązania. Jednocześnie takie sformułowanie treści umowy nie pozwalało ustalić, jaka była rzekomo według pozwanego kwota kredytu w walucie obcej, skoro nie była w niej określona, lecz wynikała dopiero z przeliczenia kwoty kredytu określonej w walucie polskiej na walutę obcą na zasadach wynikających z zastosowanego w umowie mechanizmu indeksacji.

Zauważyć przy tym można, że pozwany posłużył się sformułowaniem „denominowanego (waloryzowanego)”, mimo że w rzeczywistości niewątpliwie chodziło o kredyt indeksowany a nie dominowany, co dodatkowo podaje w wątpliwość, czy sam pozwany prawidłowo rozumiał wówczas istotę tego kredytu, skoro nie rozróżniał denominacji od indeksacji. Jak zatem można mu uwierzyć, że był w stanie prawidłowo wyjaśnić istotę przedmiotowej umowy powodom, jeśli sam błędnie ją ujmował.

Biorąc powyższe pod uwagę, w ocenie Sądu Apelacyjnego przedstawiany przez pozwanego w toku niniejszego procesu sposób rozumienia mechanizmu indeksacji stanowi jedynie próbę tendencyjnej interpretacji umowy, która pozwalałaby mu na uzyskanie korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia, ale nie odpowiada ani konstrukcji waloryzacji, ani istocie umowy kredytu, która zgodnie z art. 69 ust. 1 pr. bank. polega na tym, że bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych z przeznaczeniem na ustalony cel, a kredytobiorca zobowiązuje się do korzystania z niej na warunkach określonych w umowie, zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty oraz zapłaty prowizji od udzielonego kredytu.

W świetle tego przepisu za istotną cechę umowy kredytu uznać należy przede wszystkim to, że kredytobiorca ma oddać bankowi dokładnie taką samą kwotę, jaką od niego otrzymał (jaką bank mu udostępnił). Można oczywiście rozważać, czy chodzi o taką samą kwotę wyłącznie w znaczeniu nominalnym (rozumianą jako taka sama liczba znaków pieniężnych), czy też dopuszczalne może być przyjęcie jej równowartości w znaczeniu realnym, inaczej ekonomicznym (taka sama wartość ekonomiczna, która niekonieczne musi odpowiadać takiej samej liczbie znaków pieniężnych). W tym zakresie zarówno istniejąca od wielu lat praktyka obrotu prawnego oraz poglądy funkcjonujące w doktrynie i orzecznictwie, jak i obowiązujące obecnie regulacje prawne, przemawiają za uznaniem dopuszczalności również tej drugiej możliwości, czyli przyjęcia, że także w umowie kredytu możliwe jest zastosowanie waloryzacji, w tym za pomocą wartości (kursu) innej waluty niż waluta zobowiązania (tzw. klauzula walutowa).

W konstrukcji umowy kredytu z pewnością nie mieści się natomiast taka interpretacja, na którą często powołują się banki, zgodnie z którą indeksacja (a także denominacja) ma całkowicie odrębny i specyficzny charakter, którego nie można mylić lub utożsamiać z waloryzacją umowną, przewidzianą w art. 358 1 § 2 k.c. Nie można bowiem zaakceptować tezy, że zastosowanie w umowie kredytu mechanizmu, wiążącego wartość świadczeń stron z kursem wybranej waluty obcej, może służyć innemu celowi niż zachowanie realnej wartości (rozumianej jako równowartość ekonomiczna) świadczenia zwracanego bankowi przez kredytobiorcę oraz świadczenia, które bank mu udostępnił. Wykluczyć zatem należy sytuację, w której kredytobiorca – z powołaniem się na wyrażenie przez niego zgody na obciążenie go ryzykiem walutowym, abstrahując na razie od tego, czy była ona w pełni świadoma i rozważna – mógłby być zobowiązany do zwrotu na rzecz banku świadczenia, które ani nominalnie, ani choćby tylko realnie (ekonomicznie) nie odpowiada wartości świadczenia, które sam od niego otrzymał.

Gdyby więc nawet przyjąć za dopuszczalne na podstawie zasady swobody umów (art. 353 1 k.c.) takie ukształtowanie treści stosunku prawnego, które polegałoby na tym, że uzależnienie wartości świadczeń stron od kursu waluty obcej w ogóle nie musi zapewniać ich realnej zgodności (równowartości) ze świadczeniem drugiej strony, to taka umowa – w przekonaniu orzekającego składu Sądu Apelacyjnego – nie odpowiadałaby już istotnym cechom umowy kredytu. Inaczej mówiąc, stanowisko, że ryzyko walutowe, związane z uzależnieniem wartości świadczenia kredytobiorcy, może sięgać tak daleko, że wartość świadczenia konsumenta może w ogóle nie odpowiadać wartości udostępnionej mu kwoty kredytu ani nominalnie, ani choćby realnie, byłoby sprzeczne z art. 69 ust. 1 pr. bank. Nie można bowiem zgodzić się z tym, że wartość świadczenia kredytobiorcy w żadnym ujęciu nie musi odpowiadać wartości otrzymanego przez niego od banku świadczenia, lecz może zależeć od niedającego się w gruncie rzeczy przewidzieć (i to nie tylko przez konsumenta, ale także przez banki, na co niezasadnie próbują się one powoływać, jako na argument mający przemawiać za brakiem sprzeczności ich zachowania z dobrymi obyczajami), zwłaszcza w pespektywie wielu lat związania stron umową kredytu hipotecznego, czynnika w postaci kursu waluty obcej (najczęściej CHF), czyli że staje się ona w istocie całkowicie nieokreślona, nieprzewidywalna i wręcz przypadkowa (losowa).

W konsekwencji za granicę dopuszczalnej zmiany wysokości świadczenia kredytobiorcy uznać należy spadek siły nabywczej waluty kredytu (a zatem w Polsce co do zasady waluty polskiej). Z tego względu bardzo istotny jest dobór odpowiedniego miernika wartości świadczenia, stanowiącego miernik (kryterium) waloryzacji lub wprowadzenie odpowiednich mechanizmów, kształtujących wysokość świadczeń stron tak, aby zastosowanie waloryzacji mogło zostać uznane – przynajmniej w ogól-nej ocenie – za adekwatne do spadku siły nabywczej waluty polskiej.

Wziąć trzeba pod uwagę, że w przypadku takich umów kredytu jak w rozstrzyganej sprawie, kredytobiorcom – z uwagi na cel kredytu i osiąganie przez nich dochodów w walucie polskiej – niewątpliwie chodziło o uzyskanie kredytu w walucie polskiej. Za nadużycie uznać więc należy argumentację banków, że w umowach kredytu denominowanego lub indeksowanego kredytobiorcy świadomie akceptowali, że waluta obca będzie stanowiła walutę zobowiązania, a kwota kredytu jedynie zostanie im wypłacona w walucie polskiej i w tej walucie będzie mogła być przez nich spłacana. Taki pogląd zmierza w istocie do bezpodstawnego zrównania powyższych kredytów z kredytami walutowymi sensu stricto, tj. wyrażonymi i faktycznie udostępnionymi w walucie obcej, co w dalszej kolejności ma uzasadniać tezę, że wartość kapitału (kwoty) kredytu rzekomo w ogóle nie zmienia się wraz ze zmianami kursu waluty obcej, ponieważ przez cały czas jest wyrażona niezmiennie w tej walucie.

Przeciwko traktowaniu kredytów indeksowanych jako kredytów walutowych oraz uznawaniu indeksacji za coś więcej niż typowa waloryzacja nie przemawia także powoływanie się na sposób finansowania lub ewidencjonowania takich kredytów. Zauważyć trzeba, że na tę drugą kwestię konsumenci (w tym przypadku powodowie) nie mieli żadnego wpływu. Natomiast wywody na temat konieczności sfinansowania przez bank kredytów indeksowanych środkami w walucie obcej w gruncie rzeczy pozostają wyłącznie w sferze gołosłownych i całkowicie nienadających się do jakiejkolwiek weryfikacji twierdzeń banków. Z procesowego punktu widzenia ani w niniejszej sprawie, ani w jakiejkolwiek z wielu innych spraw, które dotychczas rozpoznawał orzekający skład Sądu Apelacyjnego, nie było jakichkolwiek podstaw – poza powtarzanymi uporczywie i stanowczo twierdzeniami banków – do przyjęcia, że takie kredyty rzeczywiście miały charakter walutowy, a indeksacja (denominacja) wykraczała poza funkcje mechanizmu przeliczeniowego odpowiadającego koncepcji waloryzacji świadczeń stron za pomocą miernika w postaci kursu waluty obcej (zazwyczaj CHF).

Nie ma więc żadnych procesowych podstaw do przyjęcia, że mechanizm indeksacji wiązał się z realnym obrotem walutowym i nadawał kredytowi charakter walutowy. Bardziej uzasadnione i przekonujące, jako adekwatne do uznania indeksacji jedynie za rodzaj waloryzacji umownej, jest natomiast przyjęcie, że stanowiła ona wyłącznie mechanizm przeliczeniowy, który w ogóle nie wiązał się obrotem walutami ani nie wymagał takiego obrotu. Waluta obca (CHF) służyła wyłącznie do ustalenia wysokości (wartości) świadczeń stron, a nie do ich spełniania (wykonywania umowy) w tej walucie. Była ona zatem miernikiem wartości świadczenia, a nie jego przedmiotem. Świadczenia obu stron były bowiem wyrażone i spełniane w walucie polskiej, natomiast waluta obca stanowiła podstawę (miernik) ustalenia ich wysokości. W konsekwencji nie zasługuje na akceptację pogląd, że w umowach kredytów frankowych występują jednocześnie dwie waluty: waluta obca jako waluta zobowiązania (przez co kredyt ma mieć charakter walutowy) oraz waluta polska jedynie jako waluta wykonania zobowiązania.

Dodać można, że traktowanie kredytów indeksowanych (denominowanych) jako kredytów walutowych jest w istocie wewnętrznie sprzeczne. Skoro bowiem mają to być, zdaniem banków, kredyty walutowe, to nie znajduje zrozumiałego wyjaśnienia, dlaczego tak istotne – wręcz rudymentarne – znaczenie ma w nich ustalenie zasad przeliczania świadczeń stron z waluty obcej na walutę polską lub z waluty polskiej na walutę obcą. Oczywiste bowiem powinno być, że skoro rzekomo są one wyrażone i udzielone w walucie obcej, to co do zasady podlegają wypłacie i spłacie w tej walucie. Zupełnie inną kwestią byłoby natomiast to, że faktycznie – zwłaszcza obecnie pod rządami art. 358 § 2 k.c. – mogą być wypłacone i spłacane w walucie polskiej.

W tej sytuacji bardziej przekonujący jest pogląd (przyjęty także przez Sąd pierwszej instancji), że takie umowy nie mają charakteru walutowego, lecz złotowy, ale ich cechą charakterystyczną jest to, że wartość świadczeń stron jest w nich uzależniona od kursu wybranej waluty obcej. Tylko w takim ujęciu można nadać logiczny sens sformułowaniu „kredyt denominowany” lub „kredyt indeksowany” w walucie obcej. Jeśli bowiem byłby on już walutowy, to nielogiczne byłoby ponowne przeliczanie go przy pomocy kursu waluty obcej. Zupełnie inaczej rzecz przedstawia się natomiast przy uznaniu takich kredytów za złotowe, ponieważ wówczas ma sens przeliczanie wartości świadczeń spełnianych w walucie polskiej na walutę obcą przy zastosowaniu jej kursu określonego w umowie.

Konkludując, zawarte w przedmiotowej umowie postanowienia o indeksacji stanowiły w rzeczywistości postanowienia, które dotyczyły waloryzacji świadczeń stron lub inaczej po prostu – były klauzulami przeliczeniowymi, służącymi do ustalenia wartości świadczeń stron przy wypłacie kredytu oraz przy spłacie rat kapitałowo – odsetkowych. Nie budzi bowiem żadnych wątpliwości, że wypłata kredytu i spłata rat odbywała się w złotych polskich w oparciu o kurs waluty obcej określony w Tabeli kursów walut obcych obowiązującej w banku.

W konsekwencji nie ma miejsca na taką interpretację przedmiotowej umowy, zgodnie z którą bank w pierwszej kolejności rzeczywiście udostępnił powodom kwotę kredytu we frankach szwajcarskich (a zatem, że był to kredyt walutowy), które realnie musiał posiadać i sprzedać po to, aby wypłacić im kwotę kredytu w złotych. W rzeczywistości kolejność operacji była bowiem dokładnie odwrotna: najpierw bank udostępnił (wypłacił) powodom kwotę kredytu w PLN, którą następnie abstrakcyjnie (wyłącznie rachunkowo) przeliczył na CHF. Nie dochodziło jednak w tym przypadku do jakiegokolwiek obrotu walutami (obrotu dewizowego). Podobnie nie dochodziło do niego przy spłacie kredytu. Indeksacja polegała więc tylko na przeliczeniu kwoty kredytu z PLN na CHF w celu ustalenia jego salda w walucie obcej, podlegającego następnie spłacie w walucie polskiej, ale po przeliczeniu na tę walutę raty ustalonej w CHF. W obu przypadkach indeksacja nie wykraczała zatem poza funkcję stricte przeliczeniową.

Powyższe przeliczenie – jak wyżej wyjaśniono – miało na celu zachowanie realnej (ekonomicznej) równowartości świadczeń stron, czyli odpowiadało konstrukcji waloryzacji umownej. Takie stanowisko jest spójne z poglądem, że kredyt indeksowany nie ma charakteru walutowego. Skoro bowiem indeksacja jest po prostu rodzajem waloryzacji, to nie może służyć do określenia przedmiotu świadczenia (waluty zobowiązania), lecz jedynie do ustalenia jego wartości. Zauważyć należy, że świadczenie pieniężne po waloryzacji nie zmienia swojego charakteru lub przedmiotu, a zatem co do zasady w dalszym ciągu jest spełniane w tej samej walucie, w jakiej zostało zawarte zobowiązanie. W związku tym waluta obca, która jest stosowana w mechanizmie indeksacji, nie określa przedmiotu świadczenia, lecz jego wartość. Nie wykracza więc poza funkcję przeliczeniową (miernika wartości) i nie staje się walutą zobowiązania, czyli tą, w której świadczenie jest wyrażone i co do zasady podlega spełnieniu.

Inaczej mówiąc, zastosowanie waluty obcej jako miernika waloryzacji nie prowadzi do zmiany waluty świadczenia. W rzeczywistości świadczenie nadal jest określone w tej samej walucie, w jakiej zostało wyrażone w chwili powstania zobowiązania (zawarcia umowy), a waluta obca służy wyłącznie do ustalenia nowej (ujmowanej kwotowo) wysokości tego świadczenia w dotychczasowej walucie, tj. jego wysokości zwaloryzowanej, która ma zastąpić wysokość nominalną (tj. tę, którą świadczenie miałoby bez dokonania waloryzacji). Także w przypadku zastosowania waluty obcej jako miernika waloryzacji nie dochodzi więc do zmiany waluty zobowiązania. W takim przypadku jedna waluta jest przez cały czas walutą zobowiązania, w której spełniane jest świadczenie, a druga (obca) waluta jest tylko narzędziem do ustalenia zwaloryzowanej wartości tego świadczenia. Jedynie w takim ujęciu można uznać, że w umowie kredytu indeksowanego (a także denominowanego) występują dwie waluty, ale tylko jedna z nich (waluta polska) jest walutą świadczenia, a druga (waluta obca) jest wyłącznie walutą przeliczeniową stosowaną w mechanizmie indeksacji/denominacji.

Z poglądu, że indeksacja jest w istocie wyłącznie waloryzacją, polegającą na ustalaniu (przeliczaniu) wartości świadczeń stron przy pomocy kursu CHF, wynika jednocześnie wniosek, że w ogóle nie powinna ona mieć zastosowania do tego świadczenia, które jest spełniane od razu po powstaniu zobowiązania (zawarciu umowy kredytu) ewentualnie niezwłocznie po jego powstaniu, ponieważ może dotyczyć jedynie tego świadczenia, które jest spełniane dopiero po upływie pewnego okresu od tej chwili. Tylko w takiej sytuacji można bowiem mówić o spadku jego realnej wartości z uwagi na spadek siły nabywczej waluty, w której ma ono zostać spełnione, w związku z czym uzasadnione może być ustalenie jego wartości według wybranego miernika waloryzacji.

Odnosząc to do umowy kredytu, wziąć trzeba pod uwagę, że tylko jedno z wynikających z niej świadczeń, a mianowicie świadczenie kredytobiorcy, podlega spełnieniu dopiero po pewnym czasie od powstania zobowiązania, a w gruncie rzeczy jest sukcesywnie spełniane przez cały okres trwania umowy (niekiedy nawet przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat – w niniejszej sprawie przez 360 miesięcy, czyli trzydzieści lat – zob. § 2 ust. 2 k. 27). Natomiast świadczenie banku, polegające na udostępnieniu kredytobiorcy kwoty kredytu, jest co do zasady spełniane jednorazowo (por. § 3 ust. 1 umowy) bezpośrednio po zawarciu umowy lub w stosunkowo nieodległym okresie od tej chwili. W oczywisty sposób nie może więc ono stracić swojej realnej wartości, jaką posiada zgodnie z treścią zobowiązania.

Prowadzi to do wniosku, że niedopuszczalne, a co najmniej wątpliwe i wysoce kontrowersyjne, jest stosowane w umowach tzw. kredytów frankowych przeliczanie nie tylko świadczenia spełnianego przez kredytobiorcę na rzecz banku przez wiele lat spłaty kredytu, ale także świadczenia banku udostępnianego kredytobiorcy (jednorazowo lub w transzach) w zasadzie bezpośrednio po zawarciu umowy kredytu. Przeliczanie tego świadczenia mogłoby zostać ewentualnie zaakceptowane jedynie wtedy, gdyby miało służyć tylko do ustalenia jego równowartości w walucie obcej stanowiącej miernik waloryzacji. Jednak w takim ujęciu bezdyskusyjnie powinno ono odpowiadać wartości tego świadczenia, które będzie podlegać zwrotowi dopiero po upływie pewnego okresu od powstania zobowiązania, czyli świadczenia kredytobiorcy. Inaczej mówiąc, powinno to sprowadzać się do ustalenia (przeliczenia) w walucie obcej równowartości kwoty (salda kredytu) udostępnionej kredytobiorcy w walucie polskiej za pomocą tego samego miernika, według jakiego następnie będzie przeliczana wartość spłat dokonywanych przez kredytobiorcę.

W takim ujęciu w gruncie rzeczy nie miałoby istotnego znaczenia, jaki rodzaj kursu CHF (kurs średni NBP lub nawet kursy sprzedaży albo kupna ustalane przez bank) zostałby przyjęty do takiego przeliczenia, lecz decydujące byłoby to, aby do przeliczenia wartości obu świadczeń (banku i kredytobiorcy) stosować jeden (dokładnie taki sam) kurs waluty obcej, ponieważ tylko w takim przypadku można byłoby mówić, że ich świadczenia są – zgodnie z istotą umowy kredytu – takie same, chociaż, z uwagi na dokonanie waloryzacji, nie musiałyby być sobie nominalnie równe w walucie polskiej.

W takiej sytuacji nie ma miejsca na dwukrotną waloryzację świadczeń obu stron umowy kredytu indeksowanego: raz świadczenia banku, a drugi raz świadczenia kredytobiorcy. Tym bardziej niezasadne jest stosowanie do ustalenia równowartości świadczenia banku kursu kupna (korzystniejszego dla tej strony), skoro nieprawdziwe i bezpodstawne są poglądy, według których bank rzekomo udostępnia kredytobiorcy kwotę kredytu w walucie obcej, a jedynie dla wygody kredytobiorcy wypłaca mu ją faktycznie w walucie polskiej. Za zgodne z istotą waloryzacji uznać natomiast należy, że ustalenie równowartości świadczenia kredytobiorcy w walucie obcej powinno nastąpić tylko raz, i to przy zastosowaniu takiego samego kursu (aczkolwiek wydaje się, że optymalny byłby kurs sprzedaży waluty obcej, skoro przeliczenie wartości świadczeń stron powinno mieć na celu ustalenie, jaką kwotę kredytobiorca ma spłacić wprawdzie w walucie polskiej, ale po jej przeliczeniu w oparciu o kurs waluty obcej w chwili spłaty poszczególnych rat tak, aby dokonana spłata odpowiadała – według przyjętego miernika waloryzacji – dokładnie takiej samej wartości, jaką świadczenie miało w chwili powstania zobowiązania). Przeliczenie wartości kwoty kredytu na walutę obcą, dokonane w chwili jej udostępnienia kredytobiorcy przez bank, powinno bowiem stanowić jedynie punkt odniesienia służący do ustalenia wartości (w walucie polskiej) poszczególnych rat świadczenia kredytobiorcy w chwili ich spełnienia.

Pozwoliłoby to jednocześnie uniknąć wątpliwości, związanych z tym, że w przypadku podwójnej waloryzacji, dokonywanej przy tym za pomocą różnych kursów (kursu kupna do świadczenia banku i kursu sprzedaży do świadczenia kredytobiorcy), mogłoby dojść do tego, że nawet w przypadku hipotetycznego zwrócenia przez kredytobiorcę całej kwoty kredytu w tym samym dniu, w którym bank mu ją udostępnił, ten drugi musiałby – z uwagi na różne kursy, a także związany z tym spread walutowy – oddać bankowi w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania, znacznie wyższą (niekiedy nawet o kilka lub kilkanaście tysięcy złotych) kwotę, niż sam od niego otrzymał. Z tego punktu widzenia nie można zatem odmówić racji poglądom, zgodnie z którymi dawało to bankowi dodatkowy i niczym nieuzasadniony dochód (przypominający prowizję), mimo że nie łączyło się z tym żadne świadczenie z jego strony na rzecz kredytobiorcy.

Z dotychczasowych rozważań wynika, że indeksacja rozumiana jako sposób waloryzacji świadczeń stron nie daje podstaw do stosowania odmiennych kursów CHF do przeliczania wartości świadczeń obu stron, lecz powinna polegać na ustaleniu w walucie obcej wartości świadczenia udostępnionego przez bank kredytobiorcy w walucie polskiej (według ustalonego przez strony jednakowego kursu dla obu świadczeń), która to wartość powinna następnie służyć do ustalania, jaką kwotę w walucie polskiej, mającej stanowić równowartość ustalonej w walucie indeksacji kwoty kredytu (jego salda), kredytobiorca powinien spłacać w poszczególnych terminach płatności. Już tylko naruszenie wymogu stosowania jednakowego kursu do przeliczania wartości świadczeń stron nasuwa wniosek o niedozwolonym charakterze postanowień umowy kredytu indeksowanego, ponieważ może prowadzić do rozbieżności, i to na niekorzyść konsumenta jako słabszej strony umowy, między wartością świadczenia udostępnionego kredytobiorcy oraz podlegającego zwrotowi na rzecz banku.

Niemniej na tym nie kończą się zastrzeżenia do powyższych postanowień, ponieważ kolejnym problemem w przyjętej w przedmiotowym przypadku konstrukcji umowy kredytu indeksowanego jest obciążenie powodów (kredytobiorców) nieograniczonym ryzykiem wzrostu ich świadczenia, wynikającym z ryzyka walutowego, które w ogóle nie występuje w typowej umowie kredytu (tj. umowie kredytu złotowego bez mechanizmu indeksacji lub denominacji).

Wbrew argumentacji banku, nie chodzi przy tym wyłącznie o konsekwencje, wynikające ze wzrostu kursu CHF i o to, że powodowie mogli i powinni byli zdawać sobie sprawę z możliwości wystąpienia takich skutków z uwagi na to, że wiedza o zmienności kursów walut obcych ma charakter powszechny i elementarny. Zasadnicze znaczenie ma bowiem brak adekwatnej zależności między wzrostem kursu CHF (lub ogólniej wahaniami kursów tej waluty) a zmianami siły nabywczej waluty polskiej, ponieważ właśnie to zjawisko jest główną przyczyną rozbieżności między wartością świadczenia udostępnionego kredytobiorcy a realną (tj. po dokonaniu waloryzacji) wartością świadczenia podlegającego zwrotowi na rzecz banku.

W tym kontekście bardzo istotne stają się dwie kolejne kwestie, które jednocześnie wpływają na ocenę abuzywności przyjętych w przedmiotowej umowie postanowień o indeksacji. Pierwsza z nich wiąże się obiektywnie z samym sposobem konkretnego ukształtowania mechanizmu indeksacji, który godzi w interesy powodów jako konsumentów, a druga – z brakiem należytego i zrozumiałego wyjaśnienia im, że przyjęty w umowie sposób indeksacji (a w istocie waloryzacji) świadczeń stron może okazać się dla nich niekorzystny, a w skrajnych przypadkach – wręcz rażąco niekorzystny.

Odnośnie do pierwszej kwestii wziąć trzeba pod uwagę, że niewątpliwie to pozwany jest autorem tekstu umowy zawartej między stronami. W tym zakresie na aprobatę zasługuje wniosek Sądu pierwszej instancji, że powodowie nie mieli istotnego wpływu na treść tej umowy, w szczególności na jej postanowienia, dotyczące indeksacji, które nie były z nimi indywidualnie uzgadniane i mogli je tylko zaakceptować lub zrezygnować z zawarcia przygotowanej przez pozwanego umowy. W związku z tym wyłącznie pozwany odpowiada za takie ukształtowanie mechanizmu indeksacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF, które prowadzi do obciążenia powodów skutkami ryzyka walutowego wykraczającymi poza zakres utraty realnej równowartości świadczeń stron (w wyniku spadku siły nabywczej waluty polskiej), wobec czego wartość ich świadczenia bardzo znacznie odbiega od wartości świadczenia otrzymanego przez nich od banku, a w gruncie rzeczy staje się całkowicie nieprzewidywalna i przypadkowa, gdyż nie zależy od spadku siły nabywczej waluty polskiej, lecz od zmian kursów CHF, które nie zależą przecież od wartości waluty polskiej (jej siły nabywczej) ani nie są z nią w jakikolwiek sposób powiązane.

Problem z indeksacją (podobnie jak z denominacją) nie polega więc na samym wprowadzeniu mechanizmu waloryzacji świadczeń stron (ich przeliczania za pomocą kursu CHF), lecz na doborze takiego miernika waloryzacji, który w istocie nie zapewnia rzetelnej waloryzacji, gdyż nie koreluje ze spadkiem wartości (siły nabywczej) waluty polskiej. O ile więc samo zastosowanie mechanizmu waloryzacji w umowie kredytu (w tym również za pomocą innej waluty niż waluta polska będąca walutą świadczenia [czyli waluty obcej]) można uznać za dopuszczalne, jako stanowiące możliwą odmianę (wariant) takiej umowy, o tyle uznać należy, że powinien on zostać tak ukształtowany, aby nie prowadził do oderwania, zwłaszcza zbyt znacznie na niekorzyść konsumentów, zwaloryzowanej wartości świadczenia, zwracanego przez nich na rzecz banku, od wartości świadczenia, które od niego otrzymali.

W tym kontekście w orzecznictwie trafnie zwraca się uwagę na brak jakiegokolwiek ograniczenia granic ryzyka walutowego spoczywającego na konsumentach lub na brak sprawiedliwego rozłożenia tego ryzyka między stronami (w szczególności obciążenia nim, i to w większym stopniu, banku jako profesjonalisty oraz silniejszej strony umowy).

Obiektywnie rzecz ujmując, postanowienia umowne, regulujące indeksację, zostały bowiem tak skonstruowane przez pozwanego jako autora tekstu umowy, że nie prowadziły jedynie do zachowania realnej wartości świadczenia zwracanego mu przez powodów w całym okresie kredytowania (które stosownie do art. 69 pr. bank. co do zasady powinno odpowiadać wartości udostępnionej im kwoty kapitału), lecz wykraczały poza granice, jakie wynikały z indeksacji jako rodzaju waloryzacji, ponieważ ich świadczenie zależy w istocie od niedających się przewidzieć wahań kursu waluty obcej, zastosowanej w mechanizmie indeksacji, a nie od spadku realnej wartości tego świadczenia (czyli od spadku siły nabywczej waluty polskiej). W konsekwencji w skrajnych przypadkach powodowie de facto mogliby być zobowiązani do zwrotu na rzecz banku – oczywiście w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania – kwoty nawet kilkukrotnie wyższej od tej, którą sami od niego otrzymali, ponieważ przyjęty miernik indeksacji (waloryzacji) nie zależy od spadku siły nabywczej waluty polskiej, lecz od wahań kursu CHF, a jednocześnie umowa nie zawiera żadnych postanowień, które ograniczałyby lub usuwały skutki, wynikające z ryzyka walutowego wykraczającego (zwłaszcza nadmiernie) poza spadek siły nabywczej waluty polskiej.

Wobec tego, w ocenie Sądu Apelacyjnego, uznać należy, że taki sposób sformułowania indeksacji rażąco naruszał interes powodów jako konsumentów, ponieważ niewątpliwie nie zapewniał im, że zwrócą bankowi dokładnie taką samą kwotę (choćby tylko w ujęciu zwaloryzowanym), którą od niego otrzymali.

Przeciwko takiemu poglądowi nie przemawia przekonująco argumentacja, że obciążające kredytobiorców (bez jakiegokolwiek merytorycznego lub formalnego ograniczenia) ryzyko walutowe było równoważone przez ich korzyści wynikające z zastosowania do kredytów denominowanych/indeksowanych znacznie niższego op-rocentowania LIBOR zamiast WIBOR. Wzrost kursu CHF, jako waluty indeksacji/ denominacji, nie powoduje bowiem jedynie wzrostu raty, ale także wzrost salda zadłużenia (oczywiście w walucie polskiej jako walucie zobowiązania, ponieważ nie ma podstaw do uznania, że kwotę kredytu stanowi rzekomo niezmienna suma wyrażona w CHF, skoro nie została ona udostępniona powodom, lecz stanowi jedynie wynik przeliczenia kwoty kredytu za pomocą waluty indeksacji).

Zauważyć przy tym wypada, że rata kredytu składa się z części kapitałowej i części odsetkowej, w związku z czym wzrost salda kredytu (wskutek wzrostu kursu waluty obcej) wpływa istotnie na zwiększenie wysokości płaconej przez kredytobiorcę w walucie polskiej raty nie tylko w części kapitałowej, ale i odsetkowej, ponieważ de facto są one liczone wprawdzie według stawki LIBOR (korzystnej dla nich, co eksponuje bank), ale obiektywnie rzecz biorąc – od znacznie wyższej kwoty kapitału (w przeliczeniu na PLN).

W konsekwencji kwestia ogólnej (uwzględniającej elementy pozytywne i negatywne) korzystności kredytów frankowych dla kredytobiorców jest co najmniej kontrowersyjna. Nie można bezkrytycznie akceptować tezy, że wzrost kursu waluty indeksacji jest rzekomo kompensowany przez niższe oprocentowanie (niezależnie od tego, że po zawarciu przedmiotowej umowy stawki LIBOR rzeczywiście bardzo zmalały, nawet poniżej zera) kredytu, ponieważ niższe oprocentowanie należy odnosić do wyższej kwoty kapitału (z uwagi na przeliczanie go z waluty polskiej na walutę obcą według znacznie wyższego niż w chwili zawarcia umowy kursu CHF). Wobec tego aktualne pozostaje stanowisko, że mechanizm indeksacji powinien zostać tak ukształtowany, aby w przypadku wzrostu, zwłaszcza bardzo znacznego, kursu waluty obcej, nie nastąpił wzrost świadczenia kredytobiorców w sposób całkowicie oderwany od spadku siły nabywczej waluty polskiej jako waluty zobowiązania.

Nie ma zatem podstaw do uznania, że obciążenie kredytobiorców ryzykiem walutowym bez jakiegokolwiek ograniczenia, w szczególności bez ograniczenia do zakresu spadku siły nabywczej waluty polskiej, ewentualnie bez sprawiedliwego rozłożenia tego ryzyka między obie strony, z dodatkowym uwzględnieniem tego, że bank jest w tej relacji niewątpliwie stroną silniejszą, nie narusza rażąco interesów konsumenta. Podkreślić przy tym trzeba, że chodzi już o samo ukształtowanie treści umowy, a nie o wynikające z tego faktyczne skutki, ponieważ zgodnie z powszechnie akceptowanym poglądem oceny, czy postanowienia umowne mają charakter niedozwolony, dokonuje się według stanu z chwili jej zawarcia a nie z późniejszej perspektywy, uwzględniającej skutki wynikające z tych postanowień dla konsumenta w toku jej wykonywania.

Nie można więc zgodzić się z poglądem, że przyczyną kwestionowania tych postanowień jest wyłącznie wzrost (niezależny od banku i niezawiniony przez niego) kursu CHF, a nie treść postanowień umownych, regulujących zasady indeksacji świadczeń stron za pomocą kursu tej waluty, ponieważ taki pogląd nie uwzględnia tego, że wybitnie negatywne dla konsumentów skutki wzrostu kursu CHF wynikają przede wszystkim z niekorzystnego dla nich uregulowania zasad indeksacji, które nie chronią ich przed nadmiernym wpływem tych skutków na wysokość ich świadczenia. Inaczej rzecz ujmując, wzrost kursu CHF (zwłaszcza bardzo znaczny, który nie był przewidywany i brany pod uwagę ani przez strony, ani również w Rekomendacji S, która zakładała jego wzrost w granicach 20 %) jedynie ujawnił niedozwolony charakter spornych postanowień umownych, jaki miały one jednak już od chwili zawarcia umowy. Niekorzystne dla konsumentów skutki umowy tkwiły w niej bowiem od samego początku, a wzrost kursu CHF spowodował tylko, że skutki te nabrały realnego wymiaru.

W tej sytuacji, w ocenie orzekającego składu Sądu Apelacyjnego, nie może być uzasadnionych wątpliwości, że już tylko z powyższych przyczyn zawarte w spornej umowie kredytu postanowienia, regulujące zasady indeksacji świadczeń stron, kształtowały prawa i obowiązki powodów w sposób rażąco dla nich niekorzystny. Warto w tym zakresie posłużyć się stosowanym w orzecznictwie poglądem, według którego rażące naruszenie interesów konsumenta ma miejsce wtedy, gdy następuje pogorszenie jego sytuacji prawnej w stosunku do tej, która istniałaby, gdyby do umowy nie zostały wprowadzone przez przedsiębiorcę niekorzystne dla niego postanowienia umowne. Z takiego punktu widzenia wziąć trzeba pod uwagę, że gdyby do umowy nie wprowadzono postanowień o indeksacji, to powodowie byliby zobowiązani do zwrotu przez cały okres związania umową nominalnej wartości świadczenia, która z upływem czasu stanowiłaby dla nich realnie co raz mniejsze obciążenie finansowe z uwagi na spadek siły nabywczej waluty polskiej (inflację), podczas gdy w kredycie indeksowanym wartość ich świadczenia (tak pod względem wysokości salda kapitału w walucie polskiej, jak i wysokości rat) w gruncie rzeczy nie uległ zmniejszaniu, i to mimo wielu lat spłacania kredytu zgodnie z treścią umowy, lecz wprost przeciwnie wysokość ich zadłużenia stała się nawet większa od kwoty udostępnionego im kredytu. Wprawdzie korzystali (i ewentualnie nadal mogliby korzystać) z niższego oprocentowania LIBOR zamiast WIBOR, ale nie można stanowczo i niewątpliwie uznać, że stanowi to dla nich istotną korzyść, skoro wysokość ich raty – z uwagi na wzrost kursu CHF – wcale nie jest niższa niż, gdyby zawarli umowę kredytu bez klauzuli indeksacyjnej.

Powyższe uwagi odnosiły się zasadniczo do przesłanki w postaci rażącego naruszenia interesów powodów jako konsumentów. Jednocześnie dostrzec należy, że sposób ukształtowania praw i obowiązków powodów – w następstwie przyjętego w umowie mechanizmu indeksacji – wcale nie był tak prosty i jednoznaczny, jak próbuje przekonywać skarżący. Jego skutki nie ograniczają się bowiem do uzależnienia wysokości ich świadczenia (rat kapitałowo – odsetkowych) od zmiennego kursu CHF, lecz obejmują przede wszystkim nieograniczone w jakikolwiek sposób obciążenie ich skutkami wzrostu tego kursu w stopniu odrywającym całkowicie wartość ich świadczenia od wartości świadczenia, które otrzymali od banku.

Nie można więc mówić, że chodziło jedynie o świadomość po ich stronie zmienności kursów walut obcych, która ma charakter oczywisty i powszechny dla każdego konsumenta bez konieczności posiadania jakichkolwiek dodatkowych wiadomości. Realny problem sprowadza się bowiem do tego, że koniecznie było wyraźne i jednoznaczne uświadomienie powodom, że godząc się na zawarcie umowy kredytu indeksowanego o treści przygotowanej przez pozwanego, w rzeczywistości akceptowali zawarcie umowy kredytu, która bardzo mocno różniła się od typowej umowy kredytu, ponieważ ich świadczenie mogło nie tylko nominalnie, ale i realnie znacznie różnić się od kwoty, która została im udostępniona. Nie było więc wystarczające jedynie bardzo ogólne poinformowanie ich o ryzyku walutowym wiążącym się z taką umową i uzyskanie od nich oświadczenia o świadomości takiego ryzyka oraz akceptacji tego, że ponoszą jego skutki, lecz należało dokładnie i rzetelnie wyjaśnić im, na czym polega taki kredyt i że może on okazać się dla nich nawet bardzo niekorzystny, jeśli dojdzie do znacznego wzrostu kursu CHF w porównaniu do stanu z chwili zawarcia umowy.

Jak już wcześniej wskazano, udzielenie takich wyjaśnień jest jednak co najmniej wysoce wątpliwe, skoro pozwany powołuje się na to, że sam nie mógł zdawać sobie sprawy z nadchodzącego wzrostu kursu CHF, w związku z czym niemożliwe jest, aby uprzedził powodów o takiej możliwości. Nie przeszkadza mu to jednak w stawianiu im zarzutu, że oni mogli i powinni byli liczyć się z takim wzrostem. Nie zasługuje to na akceptację także z uwagi na to, że pozwany, jako profesjonalista, nie może w tym zakresie stawiać powodom, jako konsumentom i słabszej stronie umowy, surowszych wymagań niż sobie. Skoro zatem powołuje się na to, że nawet on nie mógł przewidzieć, że może dojść do tak znacznego wzrostu kursu CHF, to tym bardziej nie może obciążać powodów skutkami tego, że ich nie przewidywali i nie wzięli pod uwagę, podejmując decyzję o zawarciu przygotowanej przez niego umowy kredytu indeksowanego kursem CHF.

W tym kontekście zauważyć należy, że nawet aktualnie pozwany nie jest w stanie (ewentualnie nie chce) dostrzec wszystkich skutków wynikających z zawarcia umowy kredytu indeksowanego. W dalszym ciągu eksponuje bowiem przede wszystkim korzyści, mające płynąć dla powodów ze znacznie niższego oprocentowania kredytu według stawek LIBOR, pomijając, że takie korzyści wchodziły w rachubę wyłącznie przy niewyrażonym wprost założeniu, że w przyszłości może dojść jedynie do nieznacznego wzrostu kursu CHF jako waluty indeksacji. Z argumentacji pozwanego wynika, że w zasadzie dostrzega on tylko korzyści, wynikające rzekomo dla kredytobiorców z umowy kredytu indeksowanego, pomijając lub bagatelizując, że jego konstrukcja od samego początku zawierała w sobie ogromne i niedające się oszacować ryzyko, że taka umowa realnie może okazać się dla nich bardzo niekorzystna.

W takiej sytuacji trudno jest uznać, że w chwili jej zawarcia wyczerpująco i rzetelnie poinformował powodów zarówno o korzyściach, jakie może uzyskać z tej umowy, jak i o wiążących się z nią dla nich ryzykach, a także o ich skali i prawdopodobieństwie wystąpienia w całym okresie kredytowania. Bardziej przekonujący jest wniosek, że – tak jak nawet czyni to obecnie, mimo że wiadomo już, że takie umowy, oględnie rzecz ujmując, wcale nie są tak jednoznacznie korzystne dla kredytobiorców – eksponował przede wszystkim korzystne aspekty tej umowy, pomijając lub co najmniej zmniejszając znaczenie jej negatywów. Dotyczy to w szczególności kwestii, na ile można było wówczas realnie zakładać, że korzyści płynące z niższego oprocentowania kredytu indeksowanego mogą zrównoważyć lub przynajmniej złagodzić ryzyko związane z wahaniami kursów CHF, które obciążały w sposób nieograniczony jedynie konsumentów.

Inaczej rzecz ujmując, uznanie, że bank należycie poinformował kredytobiorców o powyższych kwestiach, wymagałoby ustalenia, że on sam prawidłowo rozumiał charakter i istotę umowy kredytu indeksowanego i zdawał sobie sprawę z jego możliwych skutków (zarówno pozytywnych, jak i negatywnych dla konsumenta), ponieważ tylko wtedy można byłoby przyjąć, że był w stanie – gdyby tylko zechciał podzielić się z konsumentem swoją wiedzą w tym zakresie – prawidłowo wyjaśnić mu i pouczyć go o takiej umowie, w szczególności o wiążącym się z nią ryzykiem walutowym i jego w gruncie rzeczy nieograniczonym z punktu widzenia konsumenta zakresem. Takie założenie jest jednak kompletnie nieprzekonujące, skoro nawet w toku niniejszego procesu pozwany próbuje interpretować umowę w sposób korzystny jedynie dla siebie, więc co najmniej wątpliwe (o ile nie całkowicie niewiarygodne) jest, aby prawidłowo przedstawił te kwestie konsumentom (powodom) podczas procedury zawierania przedmiotowej umowy.

Pojawia się ponadto pytanie, czy w ogóle można uznać za uczciwe ze strony banku i lojalne wobec kontrahenta, będącego konsumentem, zaproponowanie zawarcia umowy, która wprawdzie prima facie mogła wydawać się dla niego bardzo korzystna (i tak zresztą była wówczas powszechnie, aczkolwiek bez pogłębionej refleksji, odbierana przez kredytobiorców, opinię publiczną, polityków, a nawet banki), ale obiektywnie łączyła się z ogromnym ryzykiem, że może wywołać dla niego bardzo niekorzystne skutki, których nie przyjąłby, gdyby został o nich rzetelnie uprzedzony. Generalnie zresztą zauważyć można, że pozwany – przez tendencyjny dobór informacji o kredycie oraz sposób zaprezentowania jego zalet (niższe oprocentowanie i w konsekwencji niższa rata) oraz wad (nieograniczone i bardzo poważne ryzyko walutowe) – niewątpliwie mógł wpłynąć na decyzję powodów o zawarciu umowy kredytu indeksowanego zamiast innej umowy wprawdzie z wyższym oprocentowaniem i ratą, ale pozbawionej elementu ryzyka walutowego. Takie zaś zachowanie banku podlega ocenie pod kątem zgodności z dobrymi obyczajami.

Powyższe rozważania odpowiadają przyjętemu w orzecznictwie sposobowi rozumienia przesłanki sprzeczności ukształtowania praw i obowiązków konsumenta z dobrymi obyczajami. Uznaje się bowiem, że zachowanie przedsiębiorcy narusza dobre obyczaje wtedy, gdy traktując konsumenta w sposób sprawiedliwy, uczciwy i uwzględniający jego prawnie uzasadnione interesy, nie mógłby racjonalnie spodziewać, że przyjąłby on takie postanowienie w drodze indywidualnych negocjacji. Z tego punktu widzenia nie można uznać za zgodne z dobrymi obyczajami przedstawianie konsumentowi umowy w sposób eksponujący przede wszystkim wynikające z niej dla niego korzyści (niższe oprocentowanie) przy jednoczesnym pomijaniu lub bagatelizowaniu niekorzystnych dla niego skutków, które mogą wynikać z zawartych w umowie postanowień umownych, obciążających jedynie jego nieograniczonym w jakikolwiek sposób ryzykiem walutowym.

Przeciwko takiej ocenie nie może przemawiać argument, że rozsądny i doświadczony konsument powinien (niekiedy mówi się, że wręcz „doskonale”) zdawać sobie sprawę ze zmienności kursów walut obcych i wiążącego się z tym ryzyka wzrostu (nawet bardzo znacznego) salda kapitału i wysokości rat kapitałowo – odsetkowych. Taki argument nie może usprawiedliwiać wprowadzania przez przedsiębiorcę do umowy postanowień, które obiektywnie rażąco godzą w interes konsumenta. Wziąć trzeba pod uwagę, że udzielenie konsumentowi ochrony przez niedozwolonymi postanowieniami umownymi nie jest uzależnione od okoliczności subiektywnych po jego stronie. Nie ma więc ono charakteru względnego determinowanego in concreto przez zachowanie, wiedzę, wykształcenie, doświadczenie życiowe itp. konsumenta. Nie do zaakceptowania byłoby więc uzależnianie udzielenia mu ochrony od tego, czy mógł on lub wręcz powinien był zdawać sobie sprawę, że przedsiębiorca proponuje mu w umowie postanowienia o charakterze niedozwolonym. W przeciwnym razie należałoby uznać, że jeśli przedsiębiorcy uda się wprowadzić do umowy postanowienia niedozwolone, których rozważny i doświadczony konsument nie dostrzegł i nie sprzeciwił się im, to taki konsument nie może już powoływać się na ich abuzywność, a zachowanie przedsiębiorcy nie może zostać zakwestionowane w świetle art. 385 1 k.c. i Dyrektywy 93/13.

Decydujące znaczenie ma więc obiektywnie rażąco niekorzystny dla powodów charakter postanowień o indeksacji oraz okoliczności zawarcia umowy, które pozwalają uznać, że nie zostali oni należycie uprzedzeni o wszystkich skutkach, mogących wynikać z takich postanowień, w związku z czym zawarli umowę z pozwanym bankiem, działając w zaufaniu do niego, na podstawie którego byli przekonani, że proponując im korzystniejsze warunki oprocentowania, a tym samym niższą ratę, która to okoliczność niewątpliwie istotnie wpłynęła na ich decyzję o zawarciu takiej umowy, nie umieścił jednocześnie w umowie postanowień, które mogłyby rażąco naruszać ich interesy. Bank, wykorzystując zaufanie powodów, którzy niewątpliwie potrzebowali jak najkorzystniejszego dla nich kredytu, zaproponował im zatem zawarcie umowy, która prima facie mogła wydawać się im wyłącznie korzystna i bezpieczna, ale w rzeczywistości – z uwagi na obciążenie ich nieograniczonym ryzykiem walutowym, które mogło istotnie przeważyć skutki umowy na ich niekorzyść – nie miała takiego charakteru.

Dodać wypada, że nie jest przekonujący argument banku, że także on nie mógł przewidzieć wystąpienia takiego wzrostu kursu CHF, który doprowadził do bardzo niekorzystnych następstw dla powodów. Skoro bowiem sam bank twierdzi, że taka okoliczność była niemożliwa do przewidzenia nawet dla niego jako profesjonalisty (w szczególności w dziedzinie kredytów), to nie można uznać, że powinni ją byli przewidzieć powodowie, będący konsumentami (nieprofesjonalistami) i uwz–ględnić ją w swoich kalkulacjach co do zawarcia umowy kredytu indeksowanego w CHF lub zrezygnowania z takiej umowy. Taki argument nie może więc przemawiać na niekorzyść powodów i stanowić podstawy odmówienia im ochrony przed wprowadzonymi przez pozwanego do umowy kredytu postanowieniami niedozwolonymi.

Odmiennej oceny nie może ponadto uzasadniać okoliczność, że w chwili zawierania przedmiotowej umowy nie obowiązywały formalne procedury, nakładające na banki obowiązki w zakresie informowania swoich klientów, będących konsumentami, o charakterze kredytu indeksowanego i związanym z nim ryzykiem walutowym. Decydujące znaczenie ma bowiem to, w jaki sposób pozwany bank sformułował postanowienia umowne o indeksacji, a mianowicie, że obiektywnie i całościowo były one niekorzystne dla konsumentów, a nie to, czy ich o tym poinformował lub czy oni sami, działając w sposób ostrożny i roztropny, mogli i powinni byli to zauważyć. Inaczej mówiąc, brak wyraźnych regulacji, nakładających na banki określone obowiązki informacyjne wobec konsumentów, nie zwalniał ich z konieczności uczciwego i lojalnego podejścia do takich klientów ani nie uprawniał ich do kształtowania treści umów w sposób, który może zostać uznany za sprzeczny z art. 385 1 k.c.

Nie ma zatem podstaw do uznania, że pozwany zdołał wykazać, że uzasadnione było ustalenie okoliczności faktycznych lub wyprowadzenie z nich wniosków, pozwalających uznać, że zgodnie z jego twierdzeniami wyczerpująco i rzetelnie wyjaśnił powodom charakter prawny kredytu indeksowanego kursem CHF oraz wiążące się z nim nie tylko korzyści, ale także niezwykle ogromne ryzyko walutowe, mogące prowadzić do tego, że kredyt ten, wbrew ich oczekiwaniom opartym na stanie rzeczy istniejącym w chwili zawarcia umowy, w rzeczywistości może okazać się dla nich bardzo niekorzystny. Zarzuty apelacyjne pozwanego, dotyczące podstawy faktycznej, stanowiły w istocie jedynie próbę wykreowania stanu faktycznego, odpowiadającego stanowisku tej strony, ale niemającego odpowiedniego oparcia w okolicznościach jej zawarcia wynikających z zebranego w sprawie materiału dowodowego. Dotyczy to w szczególności możliwości indywidualnego uzgadniania treści umowy oraz uświadomienia powodom jej charakteru i skutków (nie tylko pozytywnych, ale i negatywnych).

W tej sytuacji nie zasługiwały na uwzględnienie zarzuty apelacyjne, które sprowadzały się do próby wykazania, że jedyne zastrzeżenia pod kątem abuzywności można mieć co najwyżej do postanowień umownych, dotyczących stosowania do przeliczania świadczeń stron (w mechanizmie indeksacji) kursów CHF ustalanych jednostronnie przez pozwanego w swojej tabeli kursowej oraz do braku określenia w umowie zasad ustalania tych kursów (czyli tzw. klauzule spreadowe). Takie podejście pozwanego było bardzo dogodne dla niego, ponieważ odwracało uwagę od pozostałych problemów, wiążących się z ukształtowaniem indeksacji w przedmiotowej umowie, a mianowicie dokonywaniem niekorzystnego dla powodów przeliczania wartości świadczeń obu stron na podstawie odmiennych kursów CHF oraz obciążenia wyłącznie nich nieograniczonym ryzykiem walutowym.

Tymczasem rażące naruszenie równowagi stron na niekorzyść powodów nie ograniczało się do kwestii stosowania przez bank własnych kursów CHF, lecz obejmowało, i to przede wszystkim, dwa wspomniane wyżej elementy. W związku z tym, wbrew stanowisku skarżącego, samo ewentualne zastąpienie w mechanizmie indeksacji ustalanych przez niego jednostronnie kursów CHF kursami średnimi NBP, nie byłoby wystarczające do przywrócenia zachwianej równowagi stron, lecz mogłoby ją co najwyżej złagodzić, ale nadal pozostałyby aktualne niekorzystne dla powodów skutki, wynikające z nieprawidłowego ustalenia w CHF początkowej kwoty kre-dytu, podlegającej następnie spłacie w ratach kapitałowo – odsetkowych oraz z obciążenia wyłącznie powodów ryzykiem nieograniczonego w jakikolwiek sposób wzrostu kursu waluty indeksacji (czyli ryzykiem walutowym, wynikającym z samej klauzuli indeksacyjnej).

Odnośnie do samych zarzutów, dotyczących zasad ustalania kursów CHF, zauważyć należy, że problem ten w gruncie rzeczy nie polega na tym, czy stosowane przez bank zasady ustalania tych kursów były obiektywne (rynkowe) i czy bank mógł je dowolnie ustalać, lecz na tym, że w umowie nie zostały określone zasady, na podstawie których bank je ustalał. Nie może zaś budzić wątpliwości, że takie zasady istniały, skoro sam bank konsekwentnie odwołuje się do nich w toku procesu, wywodząc, że z uwagi na wiążące go regulacje prawne oraz mechanizmy ekonomiczne nie mógł ich ustalać dowolnie, lecz musiały one mieć charakter rynkowy, który obiektywnie nie godził w interesy powodów. Jeśli więc takie zasady istniały, to należało wprowadzić je do treści umowy po to, aby z jednej strony stały się one wiążące dla obu stron (w tym dla banku), a z drugiej strony, aby powodowie mogli je poznać i stosownie do swojej woli mogli dokonać kontroli, czy pozwany stosuje się do nich przy ustalaniu kursów CHF, według których przeliczane są świadczenia stron (przy wypłacie kredytu i przy jego spłatach). Tym samym nie jest istotne to, w jaki sposób bank faktycznie ustalał te kursy, lecz to, że nie określił zasad ich ustalania w treści umowy kredytu, która niewątpliwie została zawarta na podstawie przygotowanego przez niego projektu (wzorca umownego), a tym samym z prawnego punktu widzenia nie nabrały one mocy wiążącej dla obu stron w łączącym je stosunku prawnym o charakterze obligacyjnym.

W konsekwencji chybione są wszystkie zarzuty apelacyjne, w których pozwany podnosi, że w świetle wskazanych przez niego przepisów prawa materialnego nie mógł dowolnie ustalać kursów CHF, w związku z czym nie było – jego zdaniem – podstaw do stwierdzenia abuzywności postanowień umownych odsyłających do stosowania ustalanych przez niego kursów tej waluty.

Wobec braku podstaw do podważenia dokonanej przez Sąd pierwszej instancji oceny postanowień umowy jako mających charakter niedozwolony w rozumieniu art. 385 1 k.c. nie ma też podstaw do zakwestionowania wniosku, że po ich wyeliminowaniu z umowy w rezultacie stała się ona nieważna w całości. Nie wynika to jednak z wyeliminowania z niej wyłącznie postanowień, dotyczących stosowania kursów CHF ustalanych przez bank w swojej tabeli, ale z uznania, że niedozwolony charakter miały postanowienia wprowadzające do umowy mechanizm indeksacji jako taki (z uwagi na ukształtowanie go w sposób naruszający rażąco interesy powodów sprzecznie z dobrymi obyczajami).

Właśnie z tego względu nie jest możliwe utrzymanie umowy w mocy po wyeliminowaniu z niej mechanizmu indeksacji, ponieważ prowadziłoby to do zbyt daleko idącej zmiany charakteru tej umowy nieodpowiadającej zamiarowi stron i celowi umowy, w której nie chodziło, żeby kwota kredytu wyrażona w złotych była oprocentowana stawką LIBOR lub stawką WIBOR, lecz o to, żeby ta kwota została przeliczona na kwotę wyrażoną w CHF, która następnie byłaby oprocentowana stawką LIBOR. Bez utrzymania mechanizmu przeliczeniowego niewątpliwie nie jest zatem możliwe dalsze wykonywanie takiej umowy. Odnosi się to również do zastosowania stawki oprocentowania WIBOR, ponieważ byłaby to w istocie zupełnie inna umowa, a przy tym byłoby to sprzeczne z odstraszającym celem przepisów o ochronie konsumentów przed stosowaniem przez przedsiębiorców niedozwolonych postanowień umownych, skoro wyeliminowanie tych postanowień prowadziłoby w istocie do nadania umowie takiej treści i charakteru, jaki powinna mieć od samego początku.

Odmiennej oceny nie może uzasadniać zarzut naruszenia art. 31 ust. 2 i 3 w zw. z art. 2 Konstytucji RP przez rzekome naruszenie zasady proporcjonalności wskutek przyjęcia nieważności całej umowy kredytu. Wziąć trzeba pod uwagę, że wbrew pozwanemu niedozwolony charakter miały nie tylko przepisy o ryzyku kursowym (czyli stosowaniu własnych kursów CHF ustalanych przez bank w swojej tabeli kursowej), lecz przede wszystkim takie ukształtowanie mechanizmu indeksacji, które co do zasady obciążało powodów nieograniczonym ryzykiem walutowym (czyli skutkami niedającego się przewidzieć wzrostu kursi CHF) i dawało bankowi dodatkową korzyść ze stosowania różnych kursów do przeliczania wartości świadczeń obu stron. W związku z tym nie zasługuje na akceptację domaganie się przez pozwanego złagodzonego podejścia do skutków wynikających z wprowadzenia przez niego do umowy niedozwolonych postanowień umownych, ponieważ wyeliminowanie z przedmiotowej umowy jedynie postanowień dotyczących kursów, mających zastosowanie w mechanizmie indeksacji, nie przywróciłoby zachwianej rażąco na niekorzyść powodów równowagi kontraktowej (wskutek obciążenia ich nieograniczonym ryzykiem walutowym i nierównego przeliczenia wartości świadczeń stron).

Odmiennej oceny nie mogą uzasadniać także argumenty odwołujące się do skutków wejścia w życie ustawy antyspreadowej (tj. ustawy z dnia 29 lipca 2011 r. o zmianie ustawy – Prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw, Dz. U. Nr 165 z 2011 r., poz. 984).

Przede wszystkim nie można przyjąć, że ustawa ta miała na celu potwierdzenie ważności umów kredytu indeksowanego lub denominowanego tak zawartych przed jej wejściem w życie, jak i w późniejszym okresie. Z jej przepisów nie wynika bowiem, aby ustawodawca zajął w tej kwestii jakiekolwiek stanowisko. W gruncie rzeczy przyjął on jedynie zawieranie takich umów za istniejący obiektywnie fakt, w związku z czym ograniczył się tylko do uregulowania niektórych zagadnień, które w tamtym okresie wywoływały kontrowersje prawne i niezadowolenie kredytobiorców. Wziąć zwłaszcza trzeba pod uwagę, że wówczas, mimo światowego kryzysu ekonomiczno – finansowego, który rozpoczął się w 2008 r., nie ujawniły się jeszcze w pełni wszystkie negatywne dla konsumentów konsekwencji sposobu ukształtowania mechanizmu indeksacji (denominacji), czyli w zasadzie waloryzacji, wprowadzonego przez banki do powyższych umów. W szczególności początkowo nie zdawano sobie sprawy nie tylko z wadliwości przyznania bankom uprawnienia do jednostronnego i dowolnego ustalania kursów walut stosowanych do przeliczania wartości świadczeń stron (czyli z obciążenia konsumentów ryzykiem kursowym), lecz także ze skutków obciążenia jedynie konsumentów nieograniczonymi następstwami wzrostu kursu waluty indeksacji (denominacji), czyli ryzykiem walutowym.

W tamtej sytuacji mogło więc wydawać, że wystarczające będzie pozbawienie banków możliwości samodzielnego i jednostronnego ustalania kursów waluty obcej stosowanej do indeksacji (denominacji) kredytów. Podkreślić przy tym należy, że skutek taki nie następował ex lege, ponieważ ustawodawca nie określił w ustawie antyspreadowej zasad ustalania kursów waluty obcej, lecz cel tej ustawy chciał osiągnąć przez nowelizację art. 69 pr. bank., polegającą na wprowadzeniu obowiązku określania w treści umów kredytu indeksowanego (denominowanego) zasad ustalania tych kursów przez banki w oparciu o precyzyjne i obiektywne przesłanki/kry-teria. Dotyczyło to umów, które miały być zawarte po wejściu ustawy antyspreadowej w życie, czyli z dniem 26 sierpnia 2011 r. Natomiast w odniesieniu do umów kredytu indeksowanego (denominowanego), zawartych przed tą datą, zgodnie z art. 4 ustawy antyspreadowej nałożono na banki obowiązek bezpłatnej zmiany umów kredytu, ale tylko w części niespłaconej, w celu ich dostosowania do znowelizowanej treści art. 69 ust. 2 pkt 4a i art. 75b pr. bank. Oznacza to, że wymagało to zawarcia aneksu, zmieniającego umowę lub co najmniej zmiany regulaminu, jeśli było to wystarczające do dostosowania treści umowy do brzmienia znowelizowanych przepisów Prawa bankowego.

Przepisy ustawy antyspreadowej nie dają więc podstaw do uznania, że ustawodawca automatycznie uznał za zgodne z prawem (jak to niekiedy określa się w sporach frankowych „konwalidował”) zawarte wcześniej umowy kredytu indeksowanego (denominowanego), w szczególności, że wyłączył możliwość badania zgodności ich treści z przepisami o niedozwolonych postanowieniach umownych. Wniosek taki nie wynika z jakiegokolwiek przepisu tej ustawy. W konsekwencji także po jej wejściu w życie nie jest wyłączone badanie zawartych wcześniej umów kredytu indeksowanego (denominowanego) pod kątem ich zgodności z prawem lub abuzywności.

Zauważyć przy tym można, że sama formalna zgodność umowy z ustawą (czyli dopuszczalność zawarcia umowy kredytu indeksowanego lub denominowanego) nie przesądza o niedopuszczalności jej badania pod kątem abuzywności. Wprost przeciwnie, dopiero otwiera to możliwość oceny, czy w konkretnym przypadku treść dopuszczalnej przez prawo umowa nie została ukształtowana w sposób abuzywny. Przeciwne stanowisko prowadziłoby do absurdalnego wręcz poglądu, że jeśli dana umowa jest przewidziana w prawie cywilnym, to w ogóle nie podlega już powyższej ocenie. Tymczasem przepisy o niedozwolonych postanowieniach umownych mają na celu ocenę, czy treść takiej umowy nie narusza praw konsumentów w sposób podlegający ochronie na podstawie art. 385 1 k.c. (na poziomie krajowym) i dyrektywy 93/13 (na poziomie unijnym). W związku z tym nie ma znaczenia, że umowy kredytu indeksowanego lub denominowanego zostały wyraźnie wymienione w przepisach ustawy antyspreadowej, ponieważ nie oznacza, to że niejako ex definitione nie mogą one zawierać niedozwolonych postanowień umownych.

Podsumowując, wbrew pozwanemu, nie było uzasadnionych podstaw do uznania, że Sad pierwszej instancji wadliwie ocenił, że w niniejszej sprawie zostały spełnione wszystkie przesłanki, od których zależało uznanie spornych postanowień umownych za abuzywne i że po ich wyeliminowaniu z umowy stała się ona nieważna w całości, ponieważ straciła istotne cechy, nadające jej charakter kredytu indeksowanego w walucie obcej, gdyż nie miały do niej zastosowania nie tylko postanowienia o przeliczaniu świadczeń stron za pomocą kursów CHF ustalanych jednostronnie przez bank, ale zanikło także ryzyko walutowe, które było specyficzną cechą przedmiotowej umowy.

Przechodząc do oceny zasadności apelacji powodów, wskazać należy, że trafnie zakwestionowali oni, że wbrew Sądowi pierwszej instancji podniesiony przez pozwanego w odpowiedzi na pozew zarzut potrącenia nie był skuteczny, a tym samym nie powinien powodować oddalenia ich roszczenia o zwrot nienależnego świadczenia. Wynikało to nie tylko z błędnego uznania przez ten Sąd, że powyższy zarzut został skutecznie złożony powodom, ale także z niezasadnego przyjęcia, że przedstawiona przez pozwanego wierzytelność była wymagalna w chwili złożenia tego oświadczenia.

W pierwszej kolejności wskazać jednak wypada, że Sąd pierwszej instancji trafnie uznał, że roszczenie pozwanego o zwrot spełnionego przez niego na rzecz powodów świadczenia (wypłaconego kredytu) nie mogło powstać od razu z chwilą zawarcia przedmiotowej umowy i spełnienia przez niego swojego świadczenia, lecz dopiero z chwilą powołania się przez powodów na abuzywny charakter jej postanowień o indeksacji, gdyż doprowadziło to do nieważności umowy. Niezasadne byłoby więc uznanie, że w stosunku do pozwanego skutki nieważności umowy mogły powstać, zanim powodowie powołali się na tę abuzywność, a zatem zanim w ogóle powstała kwestia, czy jest ona nieważna. W konsekwencji nieusprawiedliwione różnicowanie terminu, w jakim powstało roszczenie każdej ze stron o zwrot świadczenia spełnionego przez nią na podstawie umowy, która okazała się nieważna.

Kwestia ta ma znaczenie przede wszystkim dla rozpoczęcia terminu przedawnienia roszczenia banku o zwrot przysługującego mu nienależnego świadczenia, ponieważ bez względu na to, czy uznawał stanowisko kredytobiorców za uzasadnione, mógł i powinien był od chwili powołania się przez nich na abuzywność postanowień umownych liczyć się z nieważnością umowy. Sąd Okręgowy bezpodstawnie utożsamił jednak kwestię chwili powstania roszczenia banku z chwilą jego wymagalności. W szczególności nie wziął pod uwagę, że roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia zalicza się do tzw. zobowiązań bezterminowych. W związku z tym przyjmuje się, że zgodnie z art. 455 k.c. jego wymagalność jest uzależniona od wezwania dłużnika przez wierzyciela do spełnienia świadczenia z tego tytułu. Z uzasadnienia zaskarżonego wyroku nie wynika, aby Sąd pierwszej instancji w ogóle rozważał, czy i ewentualnie kiedy pozwany wezwał powodów, choćby tylko z tzw. ostrożności do zwrotu spełnionego na ich rzecz świadczenia, na wypadek gdyby okazało się, że wbrew jego stanowisku przedmiotowa umowa jest jednak nieważna. Także z zebranego materiału dowodowego nie wynika, zdaniem Sądu Apelacyjnego, aby pozwany wystosował do powodów wezwanie do zapłaty przed podniesieniem w odpowiedzi na pozew zarzutu potrącenia. W konsekwencji już tylko z tego powodu zarzut ten nie mógł być skuteczny, ponieważ zgodnie z art. 498 § 1 k.c. potrącane wierzytelności muszą być wymagalne, co w literaturze i orzecznictwie odnosi się co najmniej do wymagalności tej wierzytelności, która jest przedstawiana do potrącenia przez wierzyciela składającego oświadczenie o potrąceniu. Skoro zatem pozwany nie spowodował w pierwszej kolejności wymagalności swojej wierzytelności wobec powodów, to nie mógł skutecznie zgłosić jej do potrącenia z wierzytelnością przysługującą powodom.

Nieprzekonujące były także wywody Sądu pierwszej instancji w kwestii skutecznego złożenia tego oświadczenia stronie powodowej (co do umocowania pełnomocnika pozwanego do złożenia tego oświadczenia w charakterze materialnoprawnym nie ma bowiem żadnych wątpliwości). Przede wszystkim zauważyć trzeba, że stanowisko w/w Sądu w tym zakresie było niekonsekwentne i wewnętrznie sprzeczne. W istocie nie wiadomo bowiem, czy uznał, że pełnomocnik powodów posiadał materialnoprawne umocowanie do odbioru w ich imieniu tego oświadczenia, czy nie w ogóle nie było konieczne jego posiadanie z uwagi na obecną treść art. 203 1 § 3 k.p.c., czy też mimo braku takiego umocowania wystarczające i skuteczne także wobec powodów było doręczenie jedynie ich pełnomocnikowi odpowiedzi na pozew, w której podniesiony został zarzut zatrzymania. W związku z tym konieczne jest kolejne odniesienie się do powyższych zagadnień, gdyż pozwoli to uporządkować i wyjaśnić, z jakich przyczyn Sąd Apelacyjny nie podzielił stanowiska Sądu pierwszej instancji w tej kwestii.

Po pierwsze, nie ma podstaw do uznania, że treść przepisu art. 203 1 § 3 k.p.c. może być interpretowana w ten sposób, że reguluje on nie tylko procesowe aspekty podniesienia zarzutu potrącenia, ale ma także charakter materialnoprawnego przepisu modyfikującego zasady składania oświadczeń woli, w tym w przedmiocie potrącenia, przez przyjęcie, że stanowi on podstawę ustawowego umocowania pełnomocnika procesowego do złożenia lub przyjęcia takiego oświadczenia. W ocenie Sądu Apelacyjnego taki wniosek nie wynika z powyższego przepisu w sposób niebudzący wątpliwości, więc trudno uznać, że racjonalny ustawodawca w sposób dorozumiany odstąpił od wymogu posiadania pełnomocnictwa materialnoprawnego do złożenia lub przyjęcia oświadczenia woli o potrąceniu. W związku z tym zbyt daleko idący jest pogląd, że skoro procesowy zarzut potrącenia może być podniesiony tylko w piśmie procesowym, to przemawia to za przyjęciem umocowania pełnomocników procesowych stron w tym zakresie. Zauważyć wypada, że przecież takie pismo procesowe niekoniecznie musi być złożone przez pełnomocnika procesowego, ponieważ strona nie ma obowiązku jego ustanowienia, a nawet jeśli go ustanowi, to może sama dokonywać czynności procesowych (por. art. 93 k.p.c.). Nieuzasadnione wydaje się więc przyjmowanie, że podniesienie procesowego zarzutu potrącenia zwalnia od złożenia materialnoprawnego oświadczenia o potrąceniu przez samą stronę lub należycie umocowanego przez nią w zakresie materialnoprawnym pełnomocnika.

Po drugie, w ślad za tym nie może budzić wątpliwości, że samo pełnomocnictwo procesowe nie jest wystarczające do składania lub odbierania materialnoprawnych oświadczeń woli. W szczególności nie wynika to z art. 91 k.p.c., który nie daje podstaw do przypisania pełnomocnikowi procesowemu prawa przyjmowania w imieniu mocodawcy materialnoprawnych oświadczeń kształtujących. Pełnomocnik procesowy nie jest więc pełnomocnikiem, jaki po myśli art. 95 k.c., mógłby zastąpić stronę w skutecznym zapoznaniu się z oświadczeniem (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 12 października 2007 r. w sprawie V CSK 171/2007). Zresztą, Sąd pierwszej instancji nie podszedł w tym zakresie jednakowo do obu stron, ponieważ w przypadku pozwanego kierował się tym, że jego pełnomocnik wyraźnie posiadał również pełnomocnictwo materialnoprawne, natomiast w przypadku powodów zadowolił się możliwością przyjęcia, że posiadanie przez ich pełnomocnika umocowania materialnoprawnego można domniemywać z faktu udzielenia mu pełnomocnictwa o charakterze niewątpliwie jedynie materialnoprawnym.

Wiąże się z tym, po trzecie, kwestia, że Sąd Okręgowy w istocie ostatecznie nie zajął jednoznacznego stanowiska, czy uważa za skuteczne doręczenie oświadczenia o potrąceniu, znajdującego się w odpowiedzi na pozew, pełnomocnikowi powodów, przyjmując, że posiadał on także umocowanie o charakterze materialnoprawnym, czy też uznał, że jego skuteczność wynikała z domniemanego przekazania przez niego powodom informacji o złożeniu przez pozwanego takiego oświadczenia w odpowiedzi na pozew. Oznaczałoby to, że w gruncie rzeczy Sąd ten nie uznał ich pełnomocnika procesowego za pełnomocnika również materialnoprawnego, ale potraktował go jako posłańca, czyli osobę, której zadaniem jest jedynie przekazanie adresatowi oświadczenia woli złożonego przez inną osobę. W takim zakresie wziąć jednak trzeba pod uwagę, że nie było podstaw do uznania, że pełnomocnik powodów był zobowiązany im do przekazania oświadczenia woli złożonego przez pozwanego, czyli że miał obowiązek wystąpić w roli posłańca. Nie jest wystarczające, że mógł to uczynić, a nawet powinien z uwagi na pełnioną rolę ich pełnomocnika procesowego, ponieważ decydujące było to, że nie miał takiego obowiązku w stosunku do pozwanego, który nie mógł bez jego woli i wiedzy posłużyć się nim w charakterze swojego posłańca, który powinien przekazać powodom jego oświadczenie woli. Podkreślić przy tym wypada, że powyższe stanowisko Sądu Okręgowego opierało się w istocie tylko na domniemaniu (przypuszczeniu), że pełnomocnik powodów przekazał im informację o złożeniu przez pozwanego oświadczenia o potrąceniu, więc nie może to być podstawą stanowczego stwierdzenia, że otrzymali nie tylko taką informację, ale samo oświadczenie w sposób umożliwiający bezpośrednio nim zapoznanie się z jego treścią stosownie do art. 61 § 1 k.c.

W tym stanie rzeczy nie można było zgodzić się z Sądem pierwszej instancji, że pozwany skutecznie podniósł zarzut potrącenia skutkujący umorzeniem wierzytelności powodów, a w ślad za tym koniecznością oddalenia powództwa o zapłatę, skoro jego wierzytelność w chwili składania tego oświadczenia nie była jeszcze wymagalna, a ponadto nie złożył jej powodom jako wierzycielom w zakresie drugiej wierzytelności, lecz jedynie procesowo powołał się na skorzystanie z takiego zarzutu. Można dodać, że interpretując to oświadczenie w sposób najbardziej możliwie korzystny dla pozwanego, można byłoby co najwyżej uznać, że pełniło ono jedynie funkcję wezwania do zapłaty, wywołującego następczy skutek wymagalności objętej nim wierzytelności według reguł przewidzianych w art. 455 k.c. W takiej sytuacji wierzytelność pozwanego stałaby się wymagalna dopiero po upływie odpowiedniego terminu po doręczeniu powodom odpowiedzi na pozew, a następnie po powstaniu stanu wymagalności powstałby zgodnie z art. 498 § 1 k.c. stan „potrącalności” obu roszczeń. Dla skorzystania z tego uprawnienia pozwany obowiązany byłby następczo złożyć ponownie, skierowane bezpośrednio do powodów, oświadczenie o potrąceniu, czego jednak nie uczynił. Co więcej, nie złożył także kolejnego procesowego zarzutu potrącenia, który zgodnie z art. 203 1 § 2 k.p.c. powinien zostać zgłoszony w terminie czternastu dni od dnia, w którym jego wierzytelność stała się wymagalna.

W konsekwencji wbrew Sądowi pierwszej instancji nie było podstaw do uwz–ględnienia tego zarzutu, a tym samym uzasadnione było zasądzenie na ich rzecz dochodzonej z tytułu zwrotu nienależnego świadczenia kwoty wraz z odsetkami ustawowymi, które odpowiadają dacie, w jakiej doszło do wymagalności ich wierzytelności wskutek reklamacji złożonej pozwanemu w piśmie z dnia 15 czerwca 2021 r. Jednocześnie nie mają już istotnego znaczenia pozostałe zarzuty i argumenty powodów przeciwko uwzględnieniu tego zarzutu.

Biorąc ponadto pod uwagę zmianę zaskarżonego wyroku na korzyść powodów co od istoty uzasadnione było dokonanie zmiany również w zakresie rozstrzygnięcia o kosztach procesu za pierwszą instancję, ponieważ w tej sytuacji nie już być żadnych wątpliwości, że wygrali oni sprawę przed Sądem Okręgowym w całości.

Dodatkowo z uwagi na taką zmianę zaskarżonego wyroku, która powoduje, że aktualne stają się kwestie, których pozwany nie musiał podważać w swojej apelacji, mimo że czynił to przed Sądem pierwszej instancji, wskazać należy, że nie było podstaw do uznania, że roszczenie powodów o zapłatę nie powinno zostać uwzględnione z uwagi na treść art. 410 k.c. lub art. 411 k.c. oraz że ewentualnie uzasadnione byłoby zastrzeżenie na rzecz pozwanego prawa zatrzymania odjętego drugim z jego zarzutów (poza zarzutem potrącenia).

Przede wszystkim wziąć trzeba pod uwagę, że przepisy o nienależnym świadczeniu mają szczególny charakter w stosunku do przepisów ogólnych o bezpodstawnym wzbogaceniu. Nienależne świadczenie jest bowiem szczególnym przypadkiem bezpodstawnego wzbogacenia, charakteryzującym się tym, że wynika ze spełnienia świadczenia, które – z różnych przyczyn – okazuje się nie mieć podstawy w ważnym stosunku zobowiązaniowym. Ma to istotne znaczenie przy ocenie przesłanek żądania zwrotu nienależnego świadczenia, do których przepisy ogólne, w tym art. 409 k.c., mogą mieć zastosowanie jedynie w zakresie nieobjętym szczególnym charakterem nienależnego świadczenia.

Podkreślić należy, że stwierdzenie nieważności całej umowy skutkowało odpadnięciem podstawy prawnej, w oparciu o którą powodowie spełnili swoje świadczenia (w postaci rat kapitałowo – odsetkowych i ewentualnie innych opłat, takich jak prowizja, składki ubezpieczeniowe, opłaty przewidziane w tabeli opłat i prowizji za inne czynności banku) na rzecz banku. Nie można więc twierdzić, że te świadczenia nie były nienależne, ponieważ zostały spełnione na podstawie ważnej umowy. Zauważyć oczywiście wypada, że w chwili, kiedy były one spełniane, kwestia nieważności tej umowy w ogóle nie była jeszcze brana pod uwagę, ponieważ skutek taki nastąpił dopiero w wyniku uznania postanowień umownych o indeksacji (tak w zakresie ryzyka walutowego, jak i ryzyka kursowego) za abuzywne, w następstwie czego niemożliwe stało się utrzymanie umowy w mocy w pozostałym zakresie.

Ustalenie nieważności umowy dopiero po kilku lub kilkunastu latach od jej zawarcia nie wpływa jednak na to, że była ona nieważna od samego początku ( ab initio). Z uwagi na przyczyny jej nieważności nie jest bowiem możliwe przyjęcie, że była ona ważna dopóty, dopóki kredytobiorca nie powołał się na abuzywność jej postanowień, co rezultacie doprowadziło do stwierdzenia jej nieważności. Z tego punktu widzenia w doktrynie i orzecznictwie wskazuje się aktualnie, że chwila stwierdzenia nieważności umowy kredytu indeksowanego (denominowanego) ewentualnie powołania się na jej nieważność przez konsumentów może mieć znaczenie przede wszystkim dla oceny, kiedy najwcześniej mogło dojść do wymagalności roszczeń stron o zwrot spełnionych na podstawie tej umowy świadczeń jako nienależnych, a w ślad za tym także dla rozpoczęcia biegu przedawnienia roszczeń o ich zwrot. Nie daje to jednak możliwości uznania, że spełnione wcześniej (tj. przez ustaleniem nieważności umowy ewentualnie podniesieniem zarzutu jej nieważności) świadczenia nie miały charakteru nienależnego.

Ograniczając się do okoliczności rozstrzyganej sprawy, wskazać zatem należy, że skoro chodzi w niej o przypadek zwrotu świadczenia, które zostało spełnione na podstawie umowy kredytu, która okazała się nieważna, to po obu stronach, a nie tylko po stronie powodów, powstaje roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia. W konsekwencji pozwany nie może powoływać się na to, że nie jest wzbogacony z uwagi na to, że zużył świadczenie otrzymane od powodów, ponieważ przysługuje mu analogiczne roszczenie kondykcyjne wobec nich, o którego wartość nadal jest wzbogacony.

Nie można też uznać, że roszczenie powodów o zwrot nienależnego świadczenia było niezasadne z uwagi na to, że jego spełnienie było zgodne z zasadami współżycia społecznego. Wziąć trzeba pod uwagę, że do ustalenia nieważności przedmiotowej umowy kredytu doszło z powodu stwierdzenia abuzywności postanowień umowy przewidujących zarówno przeliczanie (indeksację) wartości świadczeń za pomocą waluty obcej, jak i sposobu dokonywania tego przeliczania. Wiązało się to z negatywną oceną zachowania pozwanego jako sprzecznego z dobrymi obyczajami w rozumieniu art. 385 1 k.c. Było to więc w istocie zbieżne z oceną uwzględniającą zasady współżycia społecznego, które podobnie jak dobre obyczaje, mają charakter klauzul generalnych.

Wobec tego nie można jednocześnie nagannie oceniać zachowania pozwanego pod kątem dobrych obyczajów oraz nie uznawać jego zachowania za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Oznacza to, że przeciwko możliwości uznania żądania powodów za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego przemawia zasada tzw. czystych rąk, zgodnie z którą na naruszenie tych zasad nie może powoływać się ten, kto sam je narusza. Pozwany, który stosował w umowie niedozwolone postanowienia, skutkujące jej nieważnością, a tym samym obowiązkiem zwrotu otrzymanego świadczenia, nie może zatem domagać się zachowania tego świadczenia z powołaniem się na to, że byłoby to zgodne z zasadami współżycia społecznego.

Nie można również zgodzić się z nim, że otrzymane przez niego od powodów świadczenia miały charakter świadczenia spełnionego przed nadejściem terminu wymagalności. Stanowisko pozwanego nie bierze pod uwagę, że powodowie, dokonując wpłat na jego rzecz, nie działali z zamiarem lub świadomością spełnienia świadczenia z tytułu zwrotu na jego rzecz nienależnego świadczenia, ale jeszcze niewymagalnego, lecz działali w celu spełnienia świadczenia z tytułu umowy kredytu w przekonaniu, że są do tego zobowiązani. Dopiero w wyniku skutecznego powołania się przez nich na abuzywność postanowień umownych, co doprowadziło do ustalenia nieważności umowy w całości, świadczenia te nabrały charakteru nienależnego i po stronie powodów powstało roszczenie o ich zwrot, podobnie jak po stronie pozwanego powstało – nie przesądzając obecnie jego zasadności i zakresu – roszczenie o zwrot świadczenia, które on spełnił na ich rzecz. W tej sytuacji nie można mówić, że powodowie spełniali te świadczenia w celu zaspokojenia niewymagalnego jeszcze roszczenia pozwanego o zwrot nienależnego świadczenia, skoro takie roszczenie jeszcze wtedy nawet nie istniało, a powodowie działali w przekonaniu, że spełniają świadczenie, do którego są zobowiązani na podstawie zawartej między stronami umowy kredytu.

Jeśli natomiast chodzi o zarzut zatrzymania, w pierwszej kolejności zauważyć trzeba, że dyskusyjne jest, czy umowa kredytu ma charakter wzajemny, zwłaszcza w zakresie obowiązku zwrotu udostępnionego kredytobiorcy kapitału kredytu, a tym samym wątpliwe jest, czy może mieć do niej zastosowanie art. 496 k.c. w zw. z art. 497 k.c., stanowiący podstawę prawną tego zarzutu.

Przyjmując jednak nawet, że także w powyższym zakresie (co do zwrotu kapitału) ma ona charakter wzajemny, przeciwko możliwości uwzględnienia tego zarzutu przemawiają okoliczności, w jakich został on zgłoszony. Chodzi mianowicie o to, że z w/w oświadczenia o skorzystaniu z prawa zatrzymania nie wynika, aby – podobnie jak była wcześniej mowa przy ocenie zarzutu potrącenia – zostało ono poprzedzone wezwaniem powodów do zwrotu nienależnego świadczenia przysługującego pozwanemu wskutek ustalenia nieważności przedmiotowej umowy (choćby tylko zgłoszonego ewentualnie na wypadek uznania, że wbrew jego stanowisku, jest ona nieważna). Nie można więc mówić, że doszło do wymagalności takiego świadczenia.

W tej sytuacji, analogicznie jak w przypadku podniesienia zarzutu potrącenia, uznać należy, że taki zarzut nie może zostać skutecznie podniesiony dopóty, dopóki pozwanemu nie będzie przysługiwać wymagalne roszczenie o zwrot jego własnego świadczenia jako nienależnego. Nie może on bowiem domagać się jego zaspokojenia, zanim nie stanie się ono wymagalne. Z w/w oświadczeń nie wynika zaś, aby pozwany kiedykolwiek wezwał powodów do zwrotu świadczenia spełnionego na ich rzecz na podstawie umowy kredytu, która została uznana za nieważną. Oznacza to, że powyższy zarzut w istocie nie zmierzał do realizacji lub choćby zabezpieczenia roszczenia przysługującego pozwanemu wobec powodów, lecz był obliczony jedynie na osiągnięcie skutku procesowego uniemożliwiającego uzyskanie zaspokojenia zasądzonego na jej rzecz roszczenia.

Wziąć też trzeba pod uwagę, że w istocie zarzut ten w ogóle nie zmierzał do zabezpieczenia roszczenia pozwanego o zwrot nienależnego świadczenia, ponieważ niewątpliwie przysługuje mu dalej idący zarzut potrącenia jego roszczenia, objętego zgłoszonym zarzutem zatrzymania, przy czym w ocenie Sądu Apelacyjnego zarzut potrącenia – podobnie jak zarzut zatrzymania – może mieć charakter ewentualny, tzn. zgłoszony na wypadek, gdyby okazało się, że wbrew stanowisku podnoszącego ten zarzut umowa kredytu jest nieważna, a powodom przysługuje wobec niego roszczenie o zwrot spełnionych na jego rzecz świadczeń. Nie jest więc konieczne udzielenie pozwanemu materialnoprawnego zabezpieczenia jego interesów za pomocą zarzutu zatrzymania, skoro według swojego uznania może on w każdej chwili zaspokoić objęte nim roszczenie za pomocą zarzutu potrącenia, gdyż wierzytelności obu stron mają tożsamy (pieniężny) charakter.

Odmienne stanowisko mogłoby ponadto prowadzić do nadużywania przez bank uprawnień do podnoszenia zarzutu zatrzymania, który de facto nie zmierzałby do zabezpieczenia jego interesów, lecz miałby jedynie utrudniać lub uniemożliwiać skorzystanie przez konsumenta z ochrony przed klauzulami abuzywnymi, a tym samym wywoływać efekt odstraszający lub zniechęcający do dochodzenia przez niego swoich praw.

Warto w tym zakresie zwrócić uwagę na stanowisko Sądu Najwyższego, wyrażone w postanowieniu z dnia 6 grudnia 2022 r. (I CSK 4694/22, LEX nr 3460582), zgodnie z którym w wypadku uznania umowy za nieważną przedsiębiorca nie może poprzez zarzut zatrzymania żądać kompensacji niekorzystnych skutków jego bezprawnego zachowania. Art. 7 ust. 1 w związku z motywem dwudziestym czwartym dyrektywy 93/13/EWG zobowiązuje państwa członkowskie do zapewnienia stosownych i skutecznych środków zapobiegających dalszemu stosowaniu nieuczciwych warunków w umowach zawieranych przez sprzedawców lub dostawców z konsumentami. Niedopuszczalne byłoby takie ukształtowanie sytuacji prawnej konsumenta wskutek uznania umowy kredytu za nieważną z powodu zawartych w niej nieuczciwych postanowień umownych, które prowadziłoby do udaremnienia oczekiwanego skutku przepisów ochronnych w odniesieniu do konsumentów, realizującej w istocie tzw. efekt mrożący, a to wskutek istotnego pogorszenia sytuacji ekonomicznej konsumenta na skutek dokonanego przezeń wyboru wyjścia z sytuacji, w której stał się ofiarą nieuczciwej praktyki ze strony przedsiębiorcy.

Z tych wszystkich względów, Sąd Apelacyjny w uwzględnieniu apelacji powodów zmienił zaskarżony wyrok na podstawie art. 386 § 1 k.p.c., natomiast apelację pozwanego oddalił w całości na podstawie art. 385 k.p.c. Ponadto orzekł o kosztach postępowania apelacyjnego odpowiednio do wyniku sporu, mając na uwadze, że powodowie wygrali sprawę w zakresie obu apelacji, które dotyczyły różnych rozstrzygnięć i wiązały się z odrębnymi kosztami, więc przysługuje im suma kosztów związanych z tymi apelacjami. Poza tym na mocy art. 350 § 3 k.p.c. dokonał z urzędu sprostowania niedokładności w oznaczeniu przedmiotu sporu w zaskarżonym wyroku przez wpisanie po słowie „ustalenie” słów „ewentualnie o zapłatę” z uwagi na to, że powództwo obejmowało również żądanie ewentualne, ale nie wynikało to z sentencji powyższego wyroku.

Na oryginale właściwy podpis.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Karolina Najda
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Gdańsku
Osoba, która wytworzyła informację:  Marek Machnij
Data wytworzenia informacji: