I ACa 843/22 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Gdańsku z 2023-06-14
Sygn. akt: I ACa 843/22
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 14 czerwca 2023 r.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku I Wydział Cywilny
w składzie:
Przewodniczący: SSA Marek Machnij (spr.)
Sędziowie: SA Dariusz Janiszewski
SA Małgorzata Zwierzyńska
Protokolant: sek. sąd. Przemysław Juzwiszin
po rozpoznaniu w dniu 14 czerwca 2023 r. w Gdańsku
na rozprawie
sprawy z powództwa J. P. i R. P.
przeciwko (...) Bankowi (...) Spółce Akcyjnej w W.
o zapłatę i ustalenie ewentualnie o zapłatę
na skutek apelacji pozwanego
od wyroku Sądu Okręgowego w Bydgoszczy
z dnia 22 marca 2022 r. sygn. akt I C 900/21
1) prostuje niedokładność w zakresie oznaczenia przedmiotu sporu w sentencji zaskarżonego wyroku przez wpisanie po słowie „ustalenie” słów „ewentualnie o zapłatę”,
2) oddala apelację,
3) zasądza od pozwanego na rzecz powodów łącznie kwotę 8.100 zł (osiem tysięcy sto złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się orzeczenia o tych kosztach do dnia zapłaty,
4) oddala zgłoszony przez pozwanego zarzut zatrzymania zasądzonych na rzecz powodów świadczeń co do kwoty 556.557,14 zł.
Na oryginale właściwe podpisy.
Sygn. akt: I ACa 843/22
UZASADNIENIE
Powodowie J. P. i R. P. wnieśli o ustalenie nieważności umowy kredytu denominowanego w CHF nr (...)10- (...), zawartej przez nich w dniu 16 lutego 2010 r. z (...) Bank (...) S.A. (poprzednikiem prawnym pozwanej (...) Banku (...) Spółki Akcyjnej w W.) oraz o zasądzenie od pozwanego banku na ich rzecz łącznie kwot 280.626,20 zł i 164.338,64 CHF, ewentualnie 634.198,47 zł z od-setkami ustawowymi za opóźnienie od dnia doręczenia pozwu do dnia zapłaty tytułem zwrotu nienależnego świadczenia uiszczonego w okresie od dnia 25 maja 2010 r. do dnia 14 czerwca 2017 r. na podstawie powyższej umowy, która ich zdaniem była nieważna. Ewentualnie domagali się zasądzenia od pozwanej na ich rzecz łącznie kwoty 274.071,48 zł i 28.342,12 CHF z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia doręczenia pozwu do dnia zapłaty tytułem zwrotu nienależnego świadczenia obejmującego nadpłaconą część rat kredytu na podstawie abuzywnych postanowień umownych dotyczących zawartej w umowie klauzuli denominacyjnej.
Pozwany wniósł o oddalenie powództwa, kwestionując je co do zasady i co do wysokości i zaprzeczając, aby zawarta między stronami umowa kredytu zawierała jakiekolwiek postanowienia sprzeczne z prawem, zasadami współżycia społecznego lub abuzywne. Ponadto zakwestionował, aby powodowie zawarli przedmiotową umowę jako konsumenci oraz podniósł zarzut przedawnienia żądania i braku po ich stronie interesu prawnego w żądaniu ustalenia nieważności umowy z uwagi na to, że w dniu 14 czerwca 2017 r. powodowie dokonali całkowitej spłaty kredytu.
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wyrokiem z dnia 22 marca 2022 r. zasądził od pozwanego na rzecz powodów łącznie kwoty 280.626,20 zł i 164.338,64 CHF z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 30 sierpnia 2021 r. do dnia zapłaty, oddalił powództwo w pozostałej części, zasądził od pozwanego na rzecz powodów łącznie kwotę 11.817 zł tytułem zwrotu kosztów procesu z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się wyroku do dnia zapłaty.
W uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy przedstawił ustalenia faktyczne, dotyczące okoliczności zawarcia przez powodów w dniu 16 lutego 2010 r. z poprzednikiem prawnym pozwanego (...) Bank (...) S.A. w G. umowy kredytu mie-szkaniowego N. – H. nr (...)10- (...), denominowanego w CHF i treści tej umowy, w szczególności odnoszących się do ustalenia, że bank udzielił powodom kredytu w złotych w kwocie stanowiącej równowartość 213.122,24 CHF na sfinansowanie kosztów budowy domu jednorodzinnego oraz że zarówno wypłata, jak i spłata tego kredytu miała nastąpić w walucie polskiej po dokonaniu przeliczenia świadczeń stron za pomocą kursów CHF (kupna przy wypłacie kredytu i sprzedaży przy jego spłacie) ustalanych przez bank w tabeli kursów walut obcych, ponadto jego oprocentowanie zostało ustalone przy zastosowaniu stawki referencyjnej LIBOR.
Wskazał ponadto, że przed zawarciem umowy powodowie złożyli pozwanemu oświadczenia, że zostali poinformowani o ryzyku zmiany kursów waluty, polegającym na wzroście wysokości zadłużenia z tytułu kredytu i wysokości rat kredytu, wyrażonych w walucie polskiej, przy wzroście kursów waluty kredytu oraz stopy procentowej, polegającym na wzroście raty spłaty przy wzroście stawki referencyjnej oraz że ponoszą ryzyko zmiany kursów walutowych i zostali poinformowani o ryzyku walutowym. Ustalił poza tym, że od dnia 1 czerwca 2010 r. powód prowadził spółkę cywilną, wskazując ich miejsce zamieszkania jako miejsce prowadzenia jej działalności gospodarczej oraz że umowa została zawarta przy wykorzystaniu wzorca opracowanego przez bank, a swoboda powodów ograniczała się tylko do możliwości jej zawarcia lub odmowy zawarcia na warunkach przedstawionych jednostronnie przez bank.
Następnie Sąd Okręgowy wyjaśnił, w jaki sposób dokonał oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego, jakie okoliczności ustalił na podstawie poszczególnych dowodów oraz z jakich przyczyn uznał za nieprzydatne dla rozstrzygnięcia liczne dokumenty złożone przez strony, a także pominął dowód z opinii biegłego.
Przechodząc do oceny prawnej powództwa, w pierwszej kolejności ocenił zasadność żądania ustalenia nieważności przedmiotowej umowy i na podstawie szczegółowej analizy doszedł do wniosku, że spełnione zostały wszystkie przesłanki uznania kwestionowanych przez powodów postanowień umownych za abuzywne. W szczególności stwierdził, że przedmiotowa umowa została zawarta na podstawie wzorca umownego stosowanego przez bank, w związku z czym sporne postanowienia nie zostały indywidualnie uzgodnione z powodami. Uznał ponadto, że wbrew po-zwanemu, powodowie zawarli tę umowę jako konsumenci, ponieważ działali w celu sfinansowania zakupu domu jednorodzinnego, nie ma zaś znaczenia, że po jej zawarciu powód rozpoczął działalność gospodarczą. Odnośnie do pozostałych przesłanek abuzywności, wynikających z art. 385 ( 1 )k.c., wziął pod uwagę, że znajdująca się w umowie konstrukcja dawała bankowi możliwość narzucenia wysokości kwoty podlegającej zwrotowi, a zatem głównego świadczenia powodów, ponieważ jej postanowienia nie określały precyzyjnie kwoty podlegającej zwrotowi. Sposób ukształtowania klauzuli waloryzacyjnej w przedmiotowej umowie był więc sprzeczny z art. 353 ( 1 )k.c., gdyżż naruszał zasadę oznaczoności świadczenia, pozostawiając tę kwestię uznaniu banku, który mógł swobodnie kształtować kurs waluty obcej stosowany przy wypłacie i spłacie kredytu. Konstrukcja umowy, uzależniająca wysokość zobowiązania powodów od jednostronnej decyzji banku i obciążająca tylko ich całym ryzykiem wzrostu kursu CHF, pozwala uznać, że powodom przysługuje ochrona prawna, przewidziana w art. 385 ( 1 ) k.c., co następczo prowadzi do nieważności przedmiotowej umowy w całości, gdyż bez postanowień uznanych za niedozwolone, które podlegają pominięciu, tak jakby ich w ogóle nie zastrzeżono w umowie, nie jest możliwe jej utrzymanie w mocy w pozostałym zakresie i wykonanie zgodnie z wolą stron.
Z uwagi na wykonanie umowy przez powodów w całości, Sąd Okręgowy, że żądanie ustalenia jej nieważności na podstawie art. 189 k.p.c. było aktualnie niezasadne. Niemniej, wobec uznania umowy kredytu za nieważną w całości, uwzględnił na podstawie art. 410 k.c. żądanie zasądzenia od pozwanego na rzecz powodów zwrotu wszystkich kwot uiszczonych od chwili podpisania tej umowy jako świadczeń nienależnych. W tym zakresie uznał za niezasadny podniesiony przez pozwanego zarzut przedawnienia, stwierdzając, że w przypadku takiego roszczenia bieg terminu przedawnienia rozpoczyna się dopiero z chwilą podjęcia przez konsumenta wiążącej decyzji co do odmowy sanowania niedozwolonych postanowień umownych, co w tym przypadku nastąpiło przez złożenie przez powodów reklamacji z dnia 23 kwietnia 2021 r., w których powołała się na nieważność umowy z powodu znajdujących się w niej niedozwolonych postanowień umownych.
Jako podstawa prawna rozstrzygnięcia co do istoty powołane zostały przez Sąd Okręgowy przepisy art. 410 § 1 k.c. w zw. z art. 405 k.c. oraz art. 385 1 § 1 k.c. w zw. z art. 58 k.c., a orzeczenia o kosztach – art. 98 § 1 i 1 1 k.p.c.
Powyższy wyrok został zaskarżony apelacją przez pozwanego w części uwz-ględniającej powództwo i orzekającej o kosztach procesu w oparciu zarzuty:
1) niezgodnego z rzeczywistym stanem rzeczy ustalenia, że:
a) powodowie – mimo obowiązujących procedur – nie zostali poinformowani o ryzyku kursowym w stopniu uświadamiającym rozmiar możliwych wahań kursu waluty obcej w przyszłości i wynikających z tego konsekwencji,
b) kwestionowane postanowienia umowy przyznawały bankowi uprawnienie do jednostronnego regulowania wysokości kwoty wypłaconego kredytu, w sytuacji gdy kwota kredytu, jako kredytu denominowanego, była wprost wskazana w treści umowy w kwocie 213.122,24 CHF (§ 1 ust. 1 części szczególnej umowy),
c) powodowie byli zapewniani, że frank szwajcarski jest walutą stabilną i bezpieczną,
d) powodowie nie mogli negocjować z bankiem postanowień umownych i nie mieli na żadnym etapie zawierania umowy wpływu na treść jej postanowień,
e) w ramach spornej umowy nie było możliwości ustalenia wysokości kredytu pozostającego do spłaty oraz rat, gdyż było to uzależnione od wysokości kursów, wynikających z harmonogramu w kolejnych określonych dniach spłaty,
f) pozwany dysponował całkowitą swobodą w zakresie ustalania kursów waluty i mógł dowolnie ustalać wysokość rat, w sytuacji gdy wartość waluty szwajcarskiej nie jest stała, ale podlega zmianom i wahaniom niezależnym od pozwanego, a kurs stosowany przez bank odzwierciedlał sytuację rynkową, a tym samym musiał uwzględniać wskaźniki rynkowe niezależne od banku,
g) bank przyznał sobie prawo do jednostronnego regulowania wysokości rat kredytu,
h) kwestionowane postanowienia umowne nie były sformułowane w sposób właściwie jasny i przejrzysty,
i) od samego początku nie było obiektywnego mechanizmu, który pozwoliłby ustalić świadczenie kredytobiorców w sposób niezależny od decyzji banku,
j) sporna klauzula kształtuje prawa i obowiązki konsumenta (kredytobiorcy) w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego,
k) umowa pozwala jednej ze stron (bankowi) kształtować wielkość zobowiązania drugiej strony,
l) unieważnienie zakwestionowanej w pozwie klauzuli prowadzi do zniesienia mechanizmu denominacji (waloryzacji),
m) powodowie nie mieli możliwości negocjowania warunków kredytu, gdyż podpisana przez nich umowa stanowiła opracowany przez bank wzorzec umowy, w sytuacji gdy:
- umowy kredytu zawierane przez pozwany bank pozostawiały klientom, w tym kredytobiorcy, już na etapie ich zawierania pełną swobodę w zakresie wyboru formuły wypłaty i spłaty kredytu, w tym także rachunku, na który nastąpić ma wypłata kredytu i rachunku, z którego spłacane miało być zobowiązanie,
- kredytobiorcy byli uprawnieni do negocjowania kursu waluty CHF,
n) kwestionowane postanowienia umowne rażąco naruszają interesy konsumentów,
o) sporna umowa zawiera klauzule abuzywne,
p) nie istnieją przepisy dyspozytywne pozwalające na zastąpienie spornej klauzuli umownej w przypadku stwierdzenia jej abuzywności,
2) obrazy przepisów postępowania, która miała wpływ na wynik sprawy:
a) art. 233 § 1 k.p.c. przez dokonanie dowolnej, sprzecznej z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, a nie swobodnej oceny zgromadzonego materiału dowodowego, przejawiającej się w:
– niezasadnym ustaleniu, że powodowie nie zostali prawidłowo poinformowani o ryzykach związanych z zawarciem umowy, co pozostaje w sprzeczności z dowodami w postaci ich oświadczenia o akceptacji ryzyka kursowego i oś-wiadczenia o akceptacji ryzyka zmiennej stopy procentowej oraz brzmieniem umowy kredytu, w sytuacji gdy:
• w § 1 ust. 3 Części Ogólnej umowy wprost wskazano, że w przypadku kredytu denominowanego w walucie obcej zmiana kursu waluty wpływa na wypłacane w złotych przez bank kwoty transz kredytu i spłacane w złotych przez kredytobiorcę kwoty rat kapitałowo – odsetkowych,
• powodowie złożyli oświadczenie o akceptacji ryzyka, wynikającego ze stosowania zmiennej stopy procentowej i oświadczyli, że są świadomi, że ewentualny wzrost stopy procentowej spowoduje wzrost raty kapitałowo – odsetkowej kredytu,
• powodowie złożyli oświadczenie o akceptacji ryzyka wynikającego ze zmiany kursu waluty i oświadczyli, że są świadomi tego ryzyka i je akceptują, jak również, że odrzucają ofertę udzielenia kredytu w złotych,
• przyjęciu w sposób niezgodny ze stanem rzeczy, że sposób ustalania kursów walut publikowanych przez bank w Tabeli Kursów Walut Obcych nosił cechy dowolności w sytuacji, gdy Sąd Okręgowy powziął taki wniosek z pominięciem dokumentu prywatnego w postaci (...) z 2009 r. przygotowanego przez UOKiK, gdyby zaś go uwzględnił w dokonywanych ustaleniach, to ustaliłby, że publikowane w Tabeli kursy kupna i sprzedaży walut obcych ustalane były na podstawie średnich kursów notowanych na rynku międzybankowym z uwzględnieniem marży, której wysokość była przedmiotem decyzji organu pozwanego odpowiedzialnego za zarządzanie płynnością, metodyka ustalania kursów walut przez pozwanego była analogiczna do stosowanej przez Narodowy Bank Polski, a kursy walut publikowane przez pozwanego w Tabeli stosowane były nie tylko do rozliczeń umów kredytów denominowanych do walut obcych, ale także do rozliczeń każdego rodzaju transakcji walutowych odbywających się z udziałem pozwanego,
a w konsekwencji doszedłby do wniosku, że celem pozwanego przy zawieraniu umowy nigdy nie było uzyskanie nadrzędnej pozycji względem powodów, jak również uzyskanie nieograniczonego dodatkowego wynagrodzenia z tytułu umowy kredytu,
b) art. 235 ( 2) § 1 pkt 1, 2, 3 i 5 k.p.c. w zw. z art. 227 k.p.c. przez niezasadne pominięcie wniosku o przeprowadzenie dowodu z zeznań świadka W. O. (1), zgłoszonego w odpowiedzi na pozew, przez co Sąd Okręgowy uniemożliwił wszechstronne ustalenie okoliczności sprawy, w tym w szczególności w zakresie obowiązujących w banku procedur, dotyczących udzielania kredytów w walucie CHF i możliwości negocjowania umowy kredytu,
c) art. 235 2 § 1 pkt 1, 2, 3 i 5 k.p.c. w zw. z art. 278 § 1 k.p.c. i art. 227 k.p.c. przez pominięcie, jako nieistotnego dla rozstrzygnięcia sprawy oraz zmierzającego jedynie do przedłużenia postępowania, zgłoszonego w odpowiedzi na pozew wniosku dowodowego o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego sądowego z zakresu ekonomii ze specjalnością w zakresie bankowości, przez co Sąd Okręgowy uniemożliwił wszechstronne ustalenie okoliczności sprawy przy uwzględnieniu m. in. posiadanych przez biegłego sądowego wiadomości specjalnych niezbędnych dla należytego rozstrzygnięcia sprawy, z uwzględnieniem zasady prawdy materialnej,
d) art. 278 § 1 k.p.c. w zw. z art. 233 § 1 k.p.c. przez dokonanie przez Sąd samodzielnych ustaleń w zakresie wymagającym wiadomości specjalnych i uznanie, że sposób określania kursów stosowanych przez bank dla poszczególnych transakcji w świetle umowy jest niczym nieograniczony, a kryteria rynkowe i potencjalny wpływ nadzoru finansowego nie stanowią w tym przypadku wystarczającej granicy, mimo że takie ustalenia wymagają wiedzy specjalistycznej z zakresu ekonomii i wiedzy na temat zasad mechanizmów funkcjonowania rynku walutowego, a ustalenia Sądu w tym zakresie są całkowicie dowolne,
3) obrazy przepisów prawa materialnego:
a) art. 353 1 k.c. w zw. z art. 69 ust. 2 pkt 4a ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe (t. jedn. Dz. U. z 2022 r., poz. 2234 z późn. zm., powoływanej dalej jako „pr. bank.”) i art. 58 § 2 k.c. przez niewłaściwe zastosowanie i w rezultacie przyjęcie, że zawarte w umowie kredytu postanowienia, dotyczące mechanizmów przeliczeniowych, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, w sytuacji gdy dopuszczalność zawierania umowy kredytu denominowanego jest powszechnie przyjęta w orzecznictwie, a wbrew Sądowi pierwszej instancji ryzyko, związane z zawarciem takiej umowy, obciążało obie strony umowy; ponadto Sąd pierwszej instancji ograniczył się do analizy tylko jednego aspektu umowy (wymiaru ekonomicznego badanego tylko przez pryzmat korzyści i ryzyk), bez analizy zgodności umowy z zasadami współżycia społecznego w odniesieniu do całości stosunku zobowiązaniowego, w tym oprocentowania stopą LIBOR, przy czym ustalenia Sądu w tym zakresie są całkowicie dowolne, powinny bowiem znajdować oparcie w treści opinii biegłego; gdyby Sąd Okręgowy skorzystał z wiadomości specjalnych miałby możliwość ustalenia, że kredyt złotowy (przy przyjęciu takiej samej kwoty kredytu) byłby w okresie objętym pozwem droższy, tym samym Sąd ten błędnie uznał zawartą między stronami umowę kredytu za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego,
b) art. 22 1 k.c. przez jego niewłaściwe zastosowanie wskutek uznania, że strona powodowa posiada w niniejszej sprawie status konsumenta, mimo że powód w chwili zawierania umowy kredytu prowadził jednoosobową działalność gospodarczą zarejestrowaną w kredytowanej nieruchomości,
c) art. 385 1 k.c. w zw. z art. 22 1 k.c. przez jego błędne zastosowanie do umowy zawartej przez powodów z pozwanym, w sytuacji gdy w dacie zawarcia przedmiotowej umowy (jak również w okresie jej wykonywania) nie przysługiwał im status konsumenta,
d) art. 385 1 § 1 k.c. w zw. z art. 3 i art. 4 ust. 2 Dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (powoływanej dalej jako „Dyrektywa 93/13) w zw. z § 1 ust. 2, § 11 ust. 3, § 13 ust. 7 pkt. 3 Części Ogólnej umowy przez ich błędną wykładnię, polegającą na przyjęciu, że kwestionowane postanowienia umowne są niejednoznaczne, w sytuacji gdy zostały one sformułowane jasnym, zrozumiałym językiem, a tym samym nie podlegają ocenie z punktu widzenia abuzywności; niezależnie od tego jednoznaczność kwestionowanych postanowień powinna być badana z uwzględnieniem przesłanki dobrej wiary, co zostało pominięte przez Sąd,
e) art. 385 1 § 1 k.c. w zw. z art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 Dyrektywy 93/13 w zw. z § 1 ust. 2, § 11 ust. 3, § 13 ust. 7 pkt. 3 Części Ogólnej umowy przez ich błędną wykładnię i niewłaściwe zastosowanie, przejawiające się w uznaniu, że postanowienia umowy, odsyłające do tabeli kursów banku, kwalifikują się jako niedozwolone postanowienia umowne w rozumieniu art. 385 1 § 1 k.c., w sytuacji gdy nie kształtują praw i obowiązków powodów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i nie naruszają rażąco ich interesu, w związku z czym nie powinny zostać uznane za niedozwolone postanowienia umowne,
f) art. 65 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 385 1 § 1 k.c., art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 Dyrektywy 93/13 przez ich błędną wykładnię i niewłaściwe zastosowanie, skutkujące dokonaniem wadliwej wykładni oświadczeń woli stron umowy kredytu, ograniczającej się wyłącznie do analizy literalnego brzmienia spornych postanowień umownych bez dokonania oceny treści umowy kredytu w kontekście celu, w jakim została zawarta, jak również z pominięciem okoliczności, w których doszło do jej zawarcia, zasad współżycia społecznego i zgodnego zamiaru stron w chwili zawierania umowy, co doprowadziło do wniosku o konieczności stwierdzenia jej nieważności wobec abuzywności kwestionowanych postanowień umownych w sytuacji, gdy Sąd Okręgowy, opierając na przekonaniu o racjonalności stron umowy, powinien dojść do przekonania, że w braku ustalenia w umowie kursu wymiany uznałyby za odpowiedni kurs średni NBP, jako kurs sankcjonowany przez ustawodawcę do rozliczeń walutowych i uznany przez ustawodawcę za obiektywny, co urzeczywistniałoby cel art. 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13, jak i stanowiłoby środek stosowny i skuteczny, realizujący interesy konkurentów i konsumentów w rozumieniu art. 7 ust. 1 Dyrektywy,
g) art. 385 1 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 358 § 2 k.c. (według stanu prawnego z dnia 24 stycznia 2009 r.) w zw. z art. 3 k.c. i art 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13 przez ich błędną wykładnię i stwierdzenie nieważności umowy, w sytuacji gdy Sąd Okręgowy pominął, że umowa w dacie jej zawierania w pełni zaspokajała potrzeby powodów i była dla nich najkorzystniejsza, a stosując sankcję nieważności naruszył zasady proporcjonalności, pewności obrotu i utrzymania umowy w mocy, które są jednymi z podstawowych zasad prawa cywilnego,
h) art. 69 ust. 3 pr. bank. przez jego niezastosowanie w sytuacji stwierdzenia przez Sąd abuzywności klauzuli przeliczeniowej,
i) art. 69 ust. 1 i 2 pr. bank. przez przyjęcie, że umowa po ustaleniu bezskuteczności klauzuli denominacyjnej (waloryzacyjnej) nie może nadal funkcjonować w obrocie jako umowa kredytu, podczas gdy zachowała one wszystkie elementy, które są niezbędne dla wykonania umowy, a ewentualny spór dotyczy prawidłowości wykonania umowy,
j) art. 24 w zw. z art. 32 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o Narodowym Banku Polskim (dalej ustawa o NBP), względnie art. 41 ustawy z dnia 28 kwietnia 1936 r. Prawo wekslowe przez ich niezastosowanie, w sytuacji gdy wobec braku określenia w umowach kredytu sposobu przeliczenia waluty polskiej na walutę kredytu (co jest wynikiem przyjęcia bezskuteczności postanowień o tabeli kursowej kredytodawcy), powinny znaleźć zastosowanie zasady przeliczania określone przez Narodowy Bank Polski, jako podmiotu uprawnionego na podstawie ustawy do organizowania rozliczeń pieniężnych wynikających z konieczności ustalenia kursu złotego w stosunku do walut obcych,
k) art. 409 k.c. przez jego niezastosowanie, w sytuacji gdy pozwany zużył już środki uiszczone przez powodów,
l) art. 411 pkt 1 k.c. przez jego niezastosowanie, w sytuacji powodowie świadomie i dobrowolnie spełniali świadczenia na rzecz banku;
m) art. 411 pkt 2 k.c. przez jego niezastosowanie, co doprowadziło do uwzględnienia przez Sąd Okręgowy powództwa o zapłatę, w sytuacji gdy spełnienie świadczenia przez powodów czyniło zadość zasadom współżycia społecznego,
n) art. 411 pkt 4 k.c. przez jego niezastosowanie, co doprowadziło do uwzględnienia powództwa o zapłatę, w sytuacji gdy powodowie, spłacając kolejne raty kapitałowo – odsetkowe, świadczyli z zamiarem spłaty zadłużenia, które to świadczenia na rzecz banku na skutek stwierdzenia nieważności umowy kredytu trzeba uznać za należne na innej podstawie prawnej (art. 410 k.c.),
o) art. 118 k.c. w zw. z art. 120 k.c. przez ich niewłaściwe zastosowanie przez brak uznania, że roszczenie powodów uległo przedawnieniu, podczas gdy zastosowanie powinien mieć termin przedawnienia co najwyżej trzyletni,
p) art. 118 k.c. w zw. z art. 120 k.c. przez ich błędną wykładnię i niewłaściwe zastosowanie przez uznanie, że roszczenie powodów nie uległo przedawnieniu mimo braku dokonania przez Sąd ustaleń zarówno co do momentu, w którym kredytobiorca zakwestionował skuteczność i ważność postanowień umowy, jak i momentu, kiedy najwcześniej mógł to zrobić, a zatem momentu miarodajnego dla ustalenia rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia ich roszczeń,
r) w przypadku niepodzielenia w/w zarzutów – naruszenia art. 455 k.c. w zw. z art. 481 k.c. przez ich niewłaściwe zastosowanie i uwzględnienie roszczenia odsetkowego, w sytuacji gdy zobowiązania obu stron do zwrotu świadczeń powstają i stają się wymagalne dopiero z momentem prawomocnego wyroku stwierdzającego nieważność umowy/względnie daty podjęcia przez powodów wiążącej decyzji w przedmiocie ewentualnego sanowania niedozwolonych klauzul i co do zaakceptowania konsekwencji całkowitej nieważności umowy kredytu (vide: uchwała Sądu Najwyższego III CZP 6/21 z dnia 7 maja 2021 r.),
s) w przypadku niepodzielenia w/w zarzutów co do braku podstaw do stwierdzenia abuzywności całości klauzuli denominacyjnej – naruszenie art. 385 1 § 1 i 2 k.c. przez uznanie za abuzywne całości postanowień umownych klauzuli denominacyjnej, w sytuacji gdy okoliczności przemawiające w ocenie Sądu za abuzywnością odnoszą się jedynie do elementu konstrukcji klauzuli denominacyjnej w postaci postanowień regulujących wyłącznie sposób przeliczania, tj. zastosowanie konkretnych kursów walut wg Tabeli Banku (klauzuli spreadu walutowego) mającego charakter posiłkowy przy jednoczesnym braku abuzywności klauzuli denominacyjnej w pozostałym zakresie, co skutkowało błędnym uznaniem, że umowa po usunięciu postanowień abuzywnych nie może zostać utrzymana w mocy wobec wyeliminowania postanowień określających główne świadczenia stron umowy, mimo że postanowieniem takim jest sama klauzula denominacyjna, nie zaś klauzula spreadu walutowego, a tym samym nawet w przypadku przyjęcia abuzywności klauzuli spreadu walutowego umowa nie zostanie pozbawiona postanowień określających główne świadczenia stron umowy.
Na tych podstawach pozwany domagał się zmiany zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa w całości i zasądzenie od powodów na jego rzecz kosztów procesu za obie instancje według norm przepisanych. Ponadto na podstawie art. 380 k.p.c. wnosił o rozpoznanie postanowienia Sądu pierwszej instancji o oddaleniu jego wniosku dowodowego o dopuszczenie dowodów z zeznań świadka W. O. i z opinii biegłego sądowego oraz o przeprowadzenie tych dowodów w postępowaniu apelacyjnym.
W piśmie procesowym z dnia 21 czerwca 2022 r. pozwany zgłosił zarzut zatrzymania świadczeń powodów co do kwoty 556.557,14 PLN.
Powodowie wnieśli o oddalenie apelacji i zasądzenie na ich rzecz kosztów procesu postępowania apelacyjnego według norm przepisanych.
Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:
Apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie, a jej zarzuty były bezzasadne.
Sąd Apelacyjny – po zapoznaniu się zgodnie z art. 382 k.p.c., jako sąd merytorycznie rozpoznający sprawę, z całością zebranego w sprawie materiału dowodowego – doszedł do przekonania, że stosownie do art. 387 § 2 1 pkt 1 k.p.c. może co do zasady zaakceptować i przyjąć za własne zarówno ustalenia faktyczne, jak i wnioski prawne Sądu pierwszej instancji. Są one wprawdzie kwestionowane przez skarżącego, ale w zakresie istotnym dla rozstrzygnięcia są one zgodne z treścią tego materiału i w ocenie Sądu Apelacyjnego odpowiadają jego treści, a ocena tego materiału jest zgodna z zasadami wynikającymi z art. 233 § 1 k.p.c. i jednocześnie jest zbieżna z własną oceną dokonaną przez Sąd Apelacyjny. W konsekwencji podniesione przez pozwanego zarzuty apelacyjne nie zdołały ich skutecznie podważyć.
Zauważyć wypada, że Sąd Okręgowy szczegółowo i dokładnie opisał treść umowy kredytu zawartej między stronami, a także przedstawił okoliczności, w jakich doszło do jej zawarcia, w szczególności informacje, jakie zostały przekazane powodom przez pozwanego i oświadczenia, jakie złożyli oni zgodnie z jego wymaganiami, a od których zależało zawarcie tej umowy i dokonanie wypłaty kwoty kredytu. Abstrahując od odmiennej oceny tych okoliczności przez pozwanego, nie można mieć zatem zastrzeżeń do prawidłowości opisu okoliczności faktycznych, przyjętego przez Sąd pierwszej instancji.
W tym kontekście podkreślić trzeba, że konieczne jest odróżnienie dokonanych ustaleń faktycznych (opisu istotnych faktów) od ich oceny, czyli wyprowadzonych z nich wniosków. Ma to bardzo istotne znaczenie dla oceny zasadności zarzutów apelacyjnych pozwanego, dotyczących podstawy faktycznej zaskarżonego wyroku, ponieważ w gruncie rzeczy odnosiły się one nie tyle do treści dokonanych przez Sąd Okręgowy ustaleń co do przyjętych na ich podstawie wniosków (przede wszystkim o niedozwolonym charakterze postanowień umownych regulujących zasady denominacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF, a w ślad za tym o nieważności całej umowy kredytu i obowiązku zwrotu przez pozwanego zapłaconych przez powodów na jego rzecz kwot jako świadczenia nienależnego). Można więc uznać, że pozwanemu w rzeczywistości nie chodzi o treść ustaleń faktycznych, lecz o zakwestionowanie dokonanej przez Sąd pierwszej instancji merytorycznej oceny zasadności żądania powodów. Mimo że formalnie podważa on zarówno prawidłowość zebrania materiału dowodowego, jak i jego oceny, to de facto jego zarzuty apelacyjne dotyczą przede wszystkim kwestii materialnoprawnych, z tym że ich podstawę stanowi próba przekonania, że należało przyjąć wnioski zgodne z jego stanowiskiem i twierdzeniami. Znajduje to zresztą ewidentny wyraz już w samym sposobie sformułowania zarzutów niezgodności dokonanych ustaleń w rzeczywistym stanem rzeczy, w których pozwany w istocie formułuje własne, a przy tym odmienne od Sądu pierwszej instancji, wnioski co do okoliczności faktycznych istotnych dla rozstrzygnięcia. Oznacza to, że w gruncie rzeczy polemizuje on z wnioskami w/w Sądu, starając się zastąpić je wnioskami odpowiadającymi jego argumentacji prezentowanej w niniejszym procesie.
Zauważyć można, że podobnie pozwany argumentował w treści odpowiedzi na pozew, w której – wskazując, jakie twierdzenia powodów oraz jakie okoliczności przyznaje, a jakim zaprzecza – nie odnosił się do konkretnych faktów, lecz do wniosków, jakie można z nich wyprowadzić. Przykładowo, brak możliwości negocjowania przez powodów treści umowy w trakcie trwania procedury kredytowej lub wpływania na jej treść nie dotyczy treści (kształtu) faktów istotnych dla rozstrzygnięcia, lecz ich interpretacji, tzn. tego, czy na podstawie ustalonych faktów można przyjąć, że umowa była indywidualnie negocjowana między stronami, a powodowie mieli możliwość wpływu na jej treść. Podobnie kwestia niewypełnienia przez pozwanego obowiązków informacyjnych w toku czynności poprzedzających zawarcie umowy kredytu, jak i w trakcie jej zawierania w zakresie, dotyczącym ryzyka związanego z zaciągnięciem kredytu denominowanego, zmian kursu walutowego i wynikającej z tego zmiany wysokości kwoty zaciągniętego zobowiązania oraz rat kapitałowo – odsetkowych, także dotyczy oceny ustalonych okoliczności faktycznych, a nie ustalenia faktów. Inaczej rzecz ujmując, pozwanemu chodzi o to, żeby ustalone fakty interpretować zgodnie z jego twierdzeniami i wyprowadzać z nich wnioski potwierdzające jego stanowisko, a tym samym podważające zasadność stanowiska powodów. Można więc uznać, że decydujące znaczenie ma w niniejszej sprawie analiza dokonanej przez Sąd pierwszej instancji oceny twierdzeń i argumentów obu stron, oczywiście z uwzględnieniem tego, że podstawę tej oceny stanowiły ustalenia faktyczne dokonane na podstawie zebranego materiału dowodowego.
W tej sytuacji można było ograniczyć się wyżej do stwierdzenia, że Sąd Apelacyjny generalnie aprobował i przyjął za własne ustalenia faktyczne Sądu Okręgowego, uznając, że są one zgodne z treścią zebranego materiału dowodowego i wystarczają do rozstrzygnięcia sprawy na obecnym etapie postępowania w zakresie objętym granicami apelacji. W świetle powyższych uwag nie zasługiwały na uwzględnienie zarzuty naruszenia art. 235 ( 2) § 1 pkt 1, 2, 3 i 5 k.p.c. w zw. z art. 278 § 1 k.p.c. w zw. z art. 227 k.p.c. Odnośnie do dowodu z opinii biegłego sądowego wyjaśnienia wymaga, że dla oceny abuzywności danego postanowienia umownego nie może mieć decydującego znaczenia sposób wykonania umowy, w szczególności to, czy i w jaki sposób jedna ze stron korzystała z tego postanowienia. Tymczasem na wykazanie właśnie takich okoliczności pozwany powoływał dowody pominięte przez Sąd pierwszej instancji. Wbrew stanowisku skarżącego, nieistotne jest bowiem, jak bank ustalał kursy CHF w swojej tabeli i czy w trakcie wykonywania umowy stosował kursy w wysokości, która nie odbiegała od kursu rynkowego lub kursu NBP. Dla rozstrzygnięcia o żądaniach stron istotne jest jedynie to, czy sporne postanowienie umowne, oceniane na chwilę zawarcia umowy, miały charakter niedozwolony w rozumieniu art. 385 ( 1) § 1 k.c., a zatem czy kształtowały prawa i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (zob. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 2 czerwca 2021 r., I CSKP 55/21, LEX nr 3219740). Z takiego punktu widzenia decydujące jest to, że w umowie nie zostały określone jakiekolwiek, a tym bardziej precyzyjne i zobiektywizowane, zasady ustalania powyższych kursów, a niewątpliwie musiały one istnieć, skoro bank powołuje się na nie, twierdząc, że stosował się do nich i w konsekwencji nie naruszał praw powodów. Skoro zatem takie zasady istniały, to powinny zostać ujęte w treści umowy po to, aby ich stosowanie nie było zależne jedynie od woli banku, ale stały się one wiążące dla obu stron i jednocześnie, aby powodowie mogli kontrolować, czy pozwany stosuje się do nich.
Dowód z opinii biegłego na okoliczności wskazane przez skarżącego był zatem nieprzydatny dla rozstrzygnięcia kwestii abuzywności przedmiotowych klauzul, ponieważ taka ocena powinna być dokonywana na płaszczyźnie stosowania norm prawa materialnego, a dowód z opinii biegłego nie może służyć rozstrzygnięciu takich kwestii (art. 235 2 § 1 pkt 2 – 5 k.p.c.). Wydaje się więc, że pozwany z jednej strony dąży do tego, aby odmówić sądom orzekającym w niniejszej sprawie kompetencji do rozstrzygania o zgodności spornych postanowień umownych z dobrymi obyczajami i interesem konsumentów, twierdząc, że wymaga to wiadomości specjalnych, a z drugiej strony chce, aby biegły przesądził za sądy orzekające, że zgodnie z jego twierdzeniami sporne postanowienia umowne nie są abuzywne, mimo że jest to zagadnienie prawne a nie faktyczne.
Chybione były także zarzuty naruszenia art. 235 ( 2) § 1 pkt 1, 2, 3 i 5 k.p.c. w zw. z art. 227 k.p.c. Opierały się one na wspólnym założeniu, że konieczne i uzasadnione jest przyjęcie takiej interpretacji okoliczności faktycznych i wyprowadzenie z nich takich wniosków, które są zgodne ze stanowiskiem skarżącego. Zeznania świadka W. O. (1) w istocie nie miały bowiem na celu ustalenia znanych temu świadkowi faktów, które mogłyby mieć istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy, lecz zmierzały do przedstawienia jego oceny (opinii) na temat prawidłowości informowania swoich klientów, w tym powodów, przez pozwany bank o charakterystyce kredytu denominowanego i o należytym pouczeniu ich o spoczywającym na nich ryzyku kursowym, a także o prawidłowości ustalania przez bank kursów CHF w tabeli kursów walut obcych i o możliwości negocjowania treści umowy kredytu. Świadek ten nie miałby zatem przedstawić relacji o faktach (w jakich okolicznościach doszło do zawarcia konkretnej umowy), lecz miał jedynie ogólnie opowiedzieć, jak powinno przebiegać zawarcie takiej umowy, i to w celu przekonania sądu orzekającego, że odbyło się ono właśnie w taki sposób, wobec czego nie może być kwestionowane pod kątem zgodności z prawem.
Oznacza to, że miałby on przede wszystkim wesprzeć stanowisko pozwanego, że nie ma żadnych podstaw do zakwestionowania ważności przedmiotowej umowy. Ocena takich okoliczności należy jednak do sądu i zeznania świadka nie mogą służyć do narzucenia mu sposobu dokonania tej oceny. Inaczej mówiąc to, że świadek mógłby zeznać, że proces zawierania umowy kształtował się w taki sposób, jaki modelowo powinien być zgodnie z obowiązującymi w banku wewnętrznymi procedurami oraz że jego zdaniem umowa nie naruszała interesów powodów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, zwłaszcza w zakresie ukształtowania mechanizmu indeksacji oraz sposobu ustalania kursów CHF, nie mieściłoby się w sferze ustalenia faktów istotnych dla rozstrzygnięcia, lecz w sferze ich oceny.
Podobnie rzecz przedstawia się z powoływaniem się przez strony na liczne orzeczenia sądów wydawane w innych sprawach, dotyczących tzw. kredytów frankowych (denominowanych lub indeksowanych). Orzeczenia te nie mogą bowiem służyć do dokonywania ustaleń faktycznych ani nie mogą przesądzać o ocenie prawnej spornej umowy. Nie negując ich znaczenia dla toku rozumowania sądów orzekających o ważności tej umowy, nie można uważać, zwłaszcza bez uwzględnienia odmiennych okoliczności faktycznych oraz argumentacji stron i sądów w innych sprawach, że wyrażone w nich na tle konkretnych okoliczności faktycznych poglądy mogą zostać bezkrytycznie recypowane w niniejszej sprawie. W każdym razie konieczne jest zachowanie bardzo dużej ostrożności przy powoływaniu się na rozstrzygnięcia zapadłe w innych sprawach i można traktować je wyłącznie uzupełniająco lub pomocniczo przy konstruowaniu własnego poglądu sądów w niniejszej sprawie, a nie przyjmować ich wprost jako element ustaleń faktycznych lub rozważań prawnych, ograniczających lub zastępujących własną argumentację sądów w tej sprawie.
Także zarzuty naruszenia art. 233 § 1 k.p.c., sprowadzające się do zarzucenia Sądowi dokonania ustaleń sprzecznych z treścią materiału dowodowego, ściśle wiążą się z przyjętą przez skarżącego interpretacją ustalonych okoliczności faktycznych. W związku z tym ich zasadność była uzależniona od oceny stanowiska i argumentacji pozwanego, zwłaszcza odnośnie do okoliczności mogących świadczyć – po pierwsze – o indywidualnym uzgodnieniu przez niego z powodami treści spornych postanowień umownych, dotyczących denominacji kredytu i ustalania kursów waluty obcej stosowanej do tej denominacji, a po drugie – o należytym pouczeniu przez niego powodów o mechanizmie denominacji i spoczywającym na nich ryzyku związanym ze zmiennością kursów waluty denominacji (określanego w niniejszym uzasadnieniu jako „ryzyko walutowe” w odróżnieniu od „ryzyka kursowego” związanego z jednostronnym ustalaniem kursu tej waluty przez pozwany bank).
Pozwanemu zależy bowiem na takiej interpretacji zebranego materiału, która pozwalałaby na przyjęcie ustaleń i wniosków zgodnych z jego twierdzeniami, ponieważ w ślad za tym uzasadniona byłaby taka ocena prawna żądania powodów, która odpowiadałaby jego oczekiwaniom. Oznacza to, że w świetle apelacji zasadniczym problemem w niniejszej sprawie nie była ocena zebranego materiału dowodowego lub treść wynikających z nich okoliczności faktycznych, co ich interpretacja zgodna ze stanowiskiem skarżącego. Podkreślić przy tym można, że zakres materiału dowodowego, mającego istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia, w gruncie rzeczy nie był w tej sprawie zbyt obszerny, ponieważ obejmował w zasadzie jedynie dokumenty związane bezpośrednio z zawarciem i wykonaniem spornej umowy oraz zeznania powodów.
Odnosząc się do kwestii materialnoprawnych, wskazać najpierw należy, że pozwany niesłusznie zarzucił Sądowi pierwszej instancji błędne uznanie, że przedmiotowa umowa jest nieważna w całości z powodu sprzeczności znajdujących się w niej postanowień umownych o denominacji z zasadami współżycia społecznego. Z uzasadnienia zaskarżonego wyroku nie wynika bowiem, aby w/w Sąd przyjął w tej sprawie taki pogląd. Wprawdzie można zauważyć, że analizował zgodność tych postanowień z dobrymi obyczajami, ale odnosiło się to do przesłanek ich abuzywności. Wziąć przy tym trzeba pod uwagę, że dobre obyczaje, o których mowa w art. 385 1 § 1 k.c., są – podobnie jak zasady współżycia społecznego – tzw. klauzulami generalnymi, wobec czego argumentacja Sądu pierwszej instancji mogła być podobna jak w przypadku zasad współżycia społecznego, ale nie oznacza to, że Sąd ten uznał, że umowa jest bezwzględnie nieważna na podstawie art. 58 § 2 k.c. z powodu sprzeczności jej treści z zasadami współżycia społecznego.
Niemniej wyjaśnić wypada, że powodowie także niezasadnie twierdzili, że możliwe było w niniejszej sprawie nie tylko stwierdzenie niedozwolonego charakteru postanowień umownych o denominacji, ale również przyjęcie, że skutkują one bezwzględną nieważnością umowy, w szczególności z powodu jej sprzeczności z art. 69 ust. 1 i 2 pkt 2 pr. bank. w zw. z art. 65 § 1 k.c., art. 353 § 1 k.c., art. 353 1 k.c. oraz art. 58 § 1 i 3 k.c. Wbrew nim, nie można uznać, że możliwe jest jednoczesne stwierdzenie bezwzględnej nieważności umowy kredytu na podstawie art. 58 § 1 lub 2 k.c. z powodu jej sprzeczności z prawem, zasadą swobody umów lub zasadami współżycia społecznego oraz uznania, że zawarte w niej postanowienia umowne mają charakter niedozwolony w rozumieniu art. 385 1 k.c. (na gruncie krajowym) lub dyrektywy 93/13 (na gruncie unijnym). Takie stanowisko nie uwzględniałoby, że ocena postanowień umownych pod kątem abuzywności jest celowa i dopuszczalna jedynie wtedy, gdy znajdują się one w ważnej umowie. W konsekwencji bezwzględna nieważność umowy na podstawie art. 58 § 1 k.c. (z powodu sprzeczności jej treści z ustawą lub z powodu obejścia ustawy) albo na podstawie art. 58 § 2 k.c. (z powodu jej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego), czy wreszcie z powodu przekroczenia granic swobody umów, o których mowa w art. 353 1 k.c., skutkowałaby tym, że nie miałoby już znaczenia, czy postanowienia umowne, zawarte w nieważnej umowie, mogłyby zostać uznane także za niedozwolone (abuzywne). Bezwzględna nieważność umowy miałaby zatem co do zasady pierwszeństwo przed abuzywnością jej postanowień.
Wziąć trzeba ponadto pod uwagę, że z art. 385 1 § 1 k.c. wynika, że niedozwolone postanowienia umowne nie wiążą konsumenta, co na ogół uznaje się za sankcję w postaci tzw. bezskuteczności zawieszonej, polegającej na tym, że jedynie konsument może w każdym czasie powołać się na abuzywność postanowień umownych, powodując – w razie zasadności swoich twierdzeń – ich nieważność już od chwili zawarcia umowy (ab initio), czyli z mocą wsteczną (ex tunc). W konsekwencji nieważność tych postanowień nie następuje definitywnie ex lege, lecz zależy od woli konsumenta, który może powołać się na ich abuzywność, wskutek czego stracą one moc wiążącą i zostaną wyeliminowane z umowy (przy zachowaniu co do zasady ważności pozostałych postanowień umownych). Może jednak w ogóle nie powołać się na ich abuzywność lub też – mimo dostrzeżenia ich abuzywności – wprost i wyraźnie je zaakceptować, powodując, że następczo staną się one dla niego wiążące i nie będzie już mógł ich później kwestionować w oparciu o art. 385 1 k.c.
Jednak nawet wtedy, gdy wskutek powołania się przez konsumenta na abuzywność postanowień umownych ostatecznie dochodzi do nieważności umowy, i to ze skutkiem wstecznym, nie można tego utożsamiać z bezwzględną nieważnością umowy. W tym przypadku nieważność umowy nie ma bowiem charakteru samoistnego, lecz jest następstwem abuzywności, z tym że następuje jedynie wówczas, gdy bez niedozwolonych postanowień umownych w ogóle nie jest możliwe utrzymanie umowy w mocy (jej dalsze wykonywanie), a zatem nie jest wystarczający przewidziany w art. 385 1 § 1 i 2 k.c. skutek w postaci braku mocy wiążącej (co określa się też jako bezskuteczność) takich postanowień wobec konsumenta przy jednoczesnym związaniu stron umową w pozostałym zakresie, lecz konieczne jest przyjęcie, że umowa – po wyeliminowaniu z niej postanowień abuzywnych – jest nieważna w całości.
W konsekwencji nie zasługuje na akceptację bardzo częsta w sprawach dotyczących tzw. kredytów frankowych tendencja do jednoczesnego przyjmowania (tak przez strony, jak i przez sądy orzekające) tych samych okoliczności i argumentów za podstawę stwierdzenia zarówno sprzeczności postanowień umownych o denominacji lub indeksacji kredytu kursem CHF z przepisami ustawy, zasadą swobody umów lub zasadami współżycia społecznego, powodującej nieważność umowy kredytu na podstawie art. 58 k.c., jak i do uznawania tych samych postanowień umownych praktycznie na tych samych podstawach za abuzywne. Nie uwzględnia to bowiem istnienia przepisów szczególnych, które regulują ochronę konsumentów przed stosowaniem przez przedsiębiorców niedozwolonych postanowień umownych, wskutek czego nie ma potrzeby jednoczesnego stosowania do tych samych okoliczności oraz zagadnień przepisów ogólnych i szczególnych.
Przyjmując pogląd o szczególnym charakterze przepisów o niedozwolonych postanowieniach umownych w stosunku do przepisów o charakterze ogólnym, konieczne jest dokonanie bardzo istotnego zastrzeżenia. O ile bowiem – jak już była o tym mowa wyżej – typową sankcją niedozwolonego charakteru określonych postanowień umownych jest to, że – po powołaniu się przez konsumenta na ich abuzywność – nie wiążą stron jedynie te postanowienia przy jednoczesnym zachowaniu mocy wiążącej przez umowę w pozostałym zakresie (art. 385 1 § 2 k.c.), o tyle wziąć trzeba pod uwagę, że taki skutek może zostać przyjęty jedynie w takich przypadkach, w których po wyeliminowaniu z umowy postanowień abuzywnych nadal możliwe jest ustalenie, na podstawie pozostałych postanowień umownych, treści praw i obowiązków stron w stopniu pozwalającym na wykonanie wynikającego z niej zobowiązania zgodnie z jego treścią (istotą). Sytuacja taka z reguły nie zachodzi w przypadkach, w których niedozwolony charakter mają postanowienia umowne określające główne świadczenia stron, ponieważ bez takich postanowień niewątpliwie nie można wykonać umowy, skoro przestają wiązać strony właśnie te postanowienia, które określają, jakie mają być ich główne świadczenia. Podkreślić trzeba, że zobowiązanie wymaga określenia świadczenia, więc bez możliwości jego ustalenia nie można mówić o istnieniu ważnego zobowiązania.
Z tych względów zdaniem Sądu Apelacyjnego, nie można zgodzić się z powodami, że w ustalonych w sprawie okolicznościach faktycznych można było jednocześnie stwierdzić bezwzględną nieważność postanowień umownych, dotyczących denominacji oraz ich abuzywność. Okoliczności, związane z nadużyciem przez przedsiębiorcę swojej dominującej pozycji na niekorzyść konsumenta, oceniać bowiem należy w oparciu o przepisy szczególne, które także dotyczą treści postanowień umownych, ale ich przesłanką jest m. in. sprzeczność zachowania przedsiębiorcy z dobrymi obyczajami, czyli zagadnienia, o które chodzi także w przepisach ogólnych w postaci art. 58 § 1 i 2 k.c. oraz art. 353 1 k.c.
Przed oceną dalszych zarzutów wskazać należy w pierwszej kolejności, że pozwany niezasadnie zakwestionował w tej sprawie przysługiwanie powodom statusu konsumentów, ponieważ wyjaśnienie tego problemu wpływa na celowość analizy, czy istnieją w tej sprawie podstawy do przyznania im ochrony prawnej przewidzianej w art. 385 1 i nast. k.c. W tym zakresie przede wszystkim zauważyć trzeba, że – jak trafnie spostrzegł Sąd pierwszej instancji – sam pozwany w chwili zawarcia przedmiotowej umowy nie miał wątpliwości, że zawiera ją z konsumentami a nie przedsiębiorcami. Dodatkowo dostrzec można, że powód rozpoczął swoją działalność gospodarczą dopiero w czerwcu 2010 r., a zatem już po zawarciu spornej umowy. Już tylko z tej przyczyny taka okoliczność nie może wpływać na to, że powodowie zawarli ją jako konsumenci, zważywszy, że oceny podstaw do stwierdzenia niedozwolonego charakteru jej postanowień należy dokonywać według stanu z chwili jej zawarcia. Późniejsze rozpoczęcie działalności gospodarczej (nota bene nie dotyczy to w ogóle powódki) nie może oznaczać, że powodowie nie zawarli umowy, będąc konsumentami. Wziąć trzeba ponadto pod uwagę, że w świetle art. 22 1 k.c. w przypadku osoby fizycznej samo prowadzenie działalności gospodarczej nie przesądza niekonsumenckim charakterze każdej umowy zawartej przez taką osobę, ponieważ decydujące jest to, czy konkretna umowa ma bezpośredni związek z jej działalnością gospodarczą lub zawodową. Z takiego punktu widzenia uwzględnić trzeba, że ze spornej umowy wynika, że kredyt był przeznaczony na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych obojga powodów (sfinansowanie kosztów budowy domu jednorodzinnego) a nie na rozpoczęcie lub prowadzenie działalności gospodarczej przez powoda. Odmiennego wniosku nie może uzasadniać wyłącznie okoliczność, że powód podał miejsce swojego zamieszkania jako miejsce prowadzenia działalności gospodarczej, ponieważ w przypadku przedsiębiorcy, będącego osobą fizyczną, w świetle zasad doświadczenia życiowego za oczywiste uznać można, że wskazania miejsca swojego zamieszkania jako siedziby prowadzenia działalności gospodarczej nie można bezkrytycznie utożsamiać z jej rzeczywistym w miejscu jej zamieszkania. Podkreślić ponadto można, że pozwany nawet nie twierdził, a tym bardziej nie wykazał, że zawarcie spornej umowy miało bezpośredni związek z działalnością gospodarczą powoda. Pozwala to uznać, że jedynie próbuje on procesowo wykorzystać na swoją rzecz okoliczność, że powód podjął działalność gospodarczą, którą zarejestrował w miejscu swojego zamieszkania, abstrahując od tego, że nie było to bezpośrednio związane z zawarciem powyższej umowy.
Sąd Apelacyjny uznał następnie, że wbrew pozwanemu Sąd pierwszej instancji trafnie ocenił, że zawarte w spornej umowie kredytu postanowienia o denominacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF mają charakter niedozwolony w rozumieniu art. 385 ( 1) k.p.c., w związku z czym podlegają wyeliminowaniu z niej w całości, a nie tylko w zakresie dotyczącym tego, że mają w nich zastosowanie kursy CHF ustalane jednostronnie przez pozwanego, co w rezultacie prowadzi do nieważności tej umowy od samego początku (ex tunc).
W tym kontekście wskazać należy, że Sąd pierwszej instancji trafnie stwierdził, że zawarte w przedmiotowej umowie kredytu postanowienia o denominacji określały główne świadczenia stron, ponieważ decydowały o ustaleniu ich wysokości (zarówno świadczenia banku, jak i świadczeń kredytobiorców). W związku z tym zaakceptować można również stanowisko tego Sądu, że skoro te postanowienia okazały się abuzywne, to po ich wyeliminowaniu z umowy w ogóle niemożliwe stało się jej wykonanie, ponieważ bez mechanizmu denominacji nie jest możliwe ani ustalenie wartości świadczenia banku, ani wartości świadczeń powodów.
Inaczej rzecz ujmując, umowa była nieważna w całości nie bezpośrednio dlatego, że niektóre jej postanowienia miały charakter niedozwolony, ale dlatego, że bez tych postanowień jej treść stała się sprzeczna z ustawą, tj. w tym przypadku w szczególności z art. 69 ust. 1 pr. bank., określającego przedmiotowo istotne cechy umowy kredytu. Nieważność umowy ma więc charakter następczy (pośredni) w stosunku do stwierdzenia abuzywności jej postanowień, ponieważ jest konsekwencją wyeliminowania z niej niedozwolonych postanowień umownych, nie wynika natomiast wprost z ich abuzywności, która co do zasady skutkuje jedynie niezwiązaniem stron (w pierwszej kolejności konsumenta) tymi postanowieniami. Najpierw następuje zatem stwierdzenie ich abuzywności, a dopiero następnie – w zależności od oceny ich wpływu na możliwość wykonania umowy – może dojść jej nieważności w całości.
W tej sytuacji wziąć trzeba pod uwagę, że zasadniczym problemem w niniejszej sprawie jest to, czy powodowie zasadnie twierdzili, że w przedmiotowej umowie pozwany stosował niedozwolone postanowienia umowne o denominacji świadczeń stron za pomocą kursów CHF i czy skutkuje to nieważnością tej umowy w całości. Zauważyć należy, że Sąd pierwszej instancji udzielił pozytywnej odpowiedzi na te pytania, uznając, że spełnione zostały wszystkie przesłanki do stwierdzenia abuzywności wprowadzonego do zawartej przez strony umowy mechanizmu denominacji i że powoduje to nieważność umowy w całości. Podzielając generalnie tę ocenę, konieczne jest uzupełnienie wywodu w/w Sądu, stanowiącego podstawę wniosku, że wbrew pozwanemu mechanizm denominacji jest abuzywny w całości, a nie tylko w zakresie przewidującym stosowanie w nim kursów CHF, ustalanych jednostronnie przez bank.
W związku z tym wskazać najpierw należy, że konieczne jest odróżnienie kwestii samego uzależnienia wartości świadczeń stron od wartości waluty obcej (czyli tzw. klauzulę walutową) od kwestii sposobu, w jaki odbywało się ustalenie jej wartości, w szczególności sposobu ustalania kursu waluty obcej stosowanego w mechanizmie przeliczania wartości świadczeń stron (czyli tzw. klauzulę kursową). Inaczej rzecz ujmując, nie ma podstaw do utożsamienia mechanizmu denominacji jedynie ze sposobem ustalania przez bank kursów CHF, stosowanych w tym mechanizmie, nie dostrzegając, że pierwszoplanowe znaczenie ma przede wszystkim samo wprowadzenie zależności między wartością świadczenia a wartością tej waluty, natomiast sposób ustalania jej wartości (tj. jej kursu) ma w istocie charakter jedynie wtórny i drugorzędny.
Odmiennego stanowiska nie może uzasadniać powołanie się na to, że już z treści samej umowy ma jakoby wynikać, że miała ona charakter walutowy, a przeliczenie kwoty kredytu oraz rat kapitałowo – odsetkowych na walutę polską według kursów CHF, wynikających z obowiązującej w pozwanym banku (...), rzekomo dotyczyło jedynie wykonania umowy, a nie określenia jej przedmiotu, czyli treści praw i obowiązków stron. Wziąć trzeba pod uwagę, że pozwany niewątpliwie był autorem tekstu przedmiotowej umowy, tj. stroną, która zredagowała znajdujące się w niej postanowienia umowne, w szczególności dotyczące mechanizmu denominacji (tak w zakresie klauzuli walutowej, jak i kursowej). W związku z tym zgodnie z zasadą in dubio contra proferentem przy wykładni postanowień tej umowy kierować się trzeba przede wszystkim tym, w jaki sposób obiektywnie mógł je zrozumieć odbiorca oświadczenia woli (tutaj powodowie), a nie jak pozwany je rozumiał lub jak obecnie chce on je interpretować. Decydujące znaczenie nadawać więc należy obiektywnemu kontekstowi logiczno – językowemu umowy, a nie subiektywnym celom lub intencjom pozwanego, zwłaszcza prezentowanym na użytek procesowy.
Dodatkowo wziąć trzeba pod uwagę, że – jak wynika z doświadczenia życiowego i zawodowego Sądu Apelacyjnego, nabytego w szczególności w związku z ro-zpoznawaniem licznych spraw dotyczących tzw. kredytów frankowych – różne banki nierzadko w sposób stosunkowo odmienny formułowały w swoich wzorcach (formularzach) umownych, stosowanych do masowego zawierania umów ze swoimi klientami, będącymi konsumentami, treść postanowień wprowadzających do umów kredytu mechanizm denominacji lub indeksacji. Wobec tego, mimo nadania decydującego znaczenia obiektywnej metodzie wykładni treści takich umów, nie można jednak ulegać presji banków, które aktualnie instrumentalnie i tendencyjnie starają się interpretować na swoją korzyść wybrane sformułowania, którymi posłużyły się w swoich wzorcach, np. temu, że użyły w nich pojęcia „denominacja” lub „indeksacja”. Użycie in concreto któregoś z tych sformułowań nie może zatem przesądzać o charakterze umowy. W szczególności nie można uznać, że to pierwsze pojęcie (tj. denominacja) jest niepodważalnym wyrazem nadania umowie kredytu charakteru walutowego.
Wskazać ponadto wypada, że w początkowym okresie, w którym były zawierane umowy tzw. kredytów frankowych, w gruncie rzeczy nie przywiązywano większej wagi do tego, czy były one zawierane jako kredyty indeksowane czy denominowane, gdyż uznawano, że mają one w zasadzie taki sam charakter, a podstawowa różnica miała polegać jedynie na tym, że w kredytach indeksowanych kwota kredytu w walucie polskiej była od razu znana w chwili zawarcia umowy, natomiast w kredytach denominowanych była ona dopiero wynikiem przeliczenia kwoty ustalonej w walucie obcej (najczęściej CHF) na walutę polską w chwili oddania kredytobiorcy kwoty kredytu do dyspozycji. Niemniej w obu przypadkach nie budziło wątpliwości, że chodzi jedynie o przeliczanie kwoty kredytu za pomocą kursu wybranej waluty obcej, a nie o jej rzeczywiste udostępnianie konsumentom w tej walucie.
Kwestia ta ma istotne znaczenie w niniejszej sprawie, ponieważ pozwany podnosił, że walutę zobowiązania powodów stanowi frank szwajcarski. W konsekwencji, jego zdaniem, powodowie byli zobowiązani do zwrotu na jego rzecz kwoty udzielonego kredytu wraz z odsetkami i innymi umówionymi należnościami w walucie kredytu, tj. w CHF. W związku z tym, według pozwanego, kurs CHF/PLN nie ma żadnego znaczenia dla wysokości kredytu, który mają obowiązek mu zwrócić. Kurs ten miał bowiem określać jedynie – w przypadku spłaty rat kredytu w PLN – ekonomiczną wartość raty, nie zaś jej wysokość, ponieważ wysokość raty – będąca pochodną waluty zobowiązania – była określona w CHF.
Takie stanowisko pozwanego jest tendencyjne, gdyż opiera się na wybiórczej interpretacji treści przedmiotowej umowy i abstrahuje od zawartych w niej postanowień, które interpretowane obiektywnie i kompleksowo nie pozwalają na przyjęcie, że na jej podstawie umowy rzeczywiście udzielił on powodom (tj. udostępnił im, jak jest mowa w art. 69 ust. 1 pr. bank.) kredytu w walucie obcej (czyli w CHF), a nie w walucie polskiej. W szczególności w § 1 pkt 1 umowy wyraźnie wskazano, że chodzi o kredyt denominowany udzielony w złotych, aczkolwiek nie została ona dokładnie określona, ponieważ miała ona stanowić równowartość konkretnie wskazanej kwoty, wyrażonej w CHF (k. 18). Nawet z tego sformułowania jednoznacznie wynika więc, że wbrew pozwanemu kredyt został udzielony powodom w złotych polskich, a jedynie jego wysokość została ustalona po przeliczeniu konkretnej kwoty CHF na walutę polską, mającą stanowić jej równowartość.
W związku z tym na pierwszy plan wysuwa się kwestia, czy istotnie można uznać, że umowa kredytu denominowanego w walucie obcej (np. CHF) jest umową, w której przedmiotem świadczenia stron jest waluta obca, a zatem czy ma ona charakter kredytu walutowego (w znaczeniu udzielonego, tj. udostępnionego kredytobiorcy, w innej walucie niż polska).
W tym kontekście zauważyć trzeba, że kredyt denominowany (podobnie jak indeksowany) niewątpliwie różni się zarówno od „typowego” kredytu walutowego, który jest udostępniony kredytobiorcy i spłacany przez niego w walucie obcej, jak i od „typowego” kredytu złotowego, który jest udostępniony kredytobiorcy i spłacany przez niego w walucie polskiej. Kredyt denominowany (indeksowany) nie może być jednak bezkrytycznie utożsamiany z kredytem walutowym. Jego istotną cechą jest bowiem umieszczenie wprost w jego treści mechanizmu denominacji (indeksacji), który z jednej strony wiąże wartość świadczeń stron z wartością wybranej waluty obcej, a z drugiej strony umożliwia zastosowanie do takiej umowy oprocentowania powiązanego ze stawką referencyjną właściwą dla tej waluty obcej. Mechanizm ten nie odnosi się jednak tylko do sposobu wykonania umowy, lecz bezpośrednio kształtuje prawa i obowiązki stron, co jest szczególnie widoczne w tym, że jednym z jego elementów jest ustalenie odsetek według stawki referencyjnej LIBOR a nie WIBOR. Inaczej rzecz ujmując, takie oprocentowanie jest konsekwencją przyjęcia w treści umowy, że świadczenia stron będą przeliczane (wyrażane) za pomocą kursu wybranej waluty obcej. Posłużenie się tym mechanizmem nie przesądza zatem samo przez się o walutowym charakterze kredytu, gdyż w dalszym ciągu aktualna pozostaje konieczność oceny, jaka jest jego waluta.
W celu wyjaśnienia takiej kwestii przydatne może być sięgnięcie do rudymentarnych wręcz pojęć przedmiotu zobowiązania i przedmiotu świadczenia. Przez pierwsze z nich powszechnie rozumie się świadczenie, czyli zachowanie jego stron odpowiadające treści zobowiązania. W tym ujęciu przedmiotem zobowiązania w umowie kredytu nie jest określona w niej suma pieniężna (niezależnie od tego, w jakiej jest wyrażona walucie), lecz zachowanie stron, polegające ze strony banku na obowiązku udostępnienia kredytobiorcy umówionej kwoty kredytu na oznaczony okres i na oznaczony cel, a ze strony kredytobiorcy na obowiązku zwrotu wykorzystanej kwoty kredytu i zapłacie umówionych odsetek lub także prowizji i innych opłat.
Od tak rozumianego przedmiotu zobowiązania (czyli świadczenia lub świadczeń stron) odróżnić należy przedmiot świadczenia, czyli rzeczy lub inne obiekty, do których odnosi się zachowanie stron, czyli ich świadczenie. W tym ujęciu przedmiotem świadczenia w umowie kredytu są środki pieniężne, które są udostępniane kredytobiorcy lub zwracane bankowi w ramach spełniania umówionych świadczeń. Nie negując co do zasady, że – zwłaszcza z uwagi na dość powszechną obecnie wymienialność walut – nie jest wykluczone spełnienie świadczenia pieniężnego w innej walucie niż waluta umówiona w treści zobowiązania, nie można bezkrytycznie przyjmować, że posłużenie się w umowie kredytu mechanizmem denominacji (lub indeksacji) niewątpliwie i kategorycznie powoduje, że waluta obca staje się walutą zobowiązania (czyli walutą, do której odnosi zachowanie stron, jako przedmiot zobowiązania), a waluta polska jest jedynie walutą, w której świadczenia stron są faktycznie wykonywane. Nie można bowiem pomijać, że co do zasady właśnie do waluty polskiej odnoszą się zachowania obu stron, ponieważ w tej walucie – mimo powoływania się w umowie także na walutę obcą – jest zarówno udostępniona kredytobiorcom suma pieniężna przez bank, jak i w niej są zwracane raty kapitałowo – odsetkowe przez kredytobiorców. Niezasadne jest zatem sprowadzanie umówienia się na to, że świadczenia stron będą spełniane w walucie polskiej, jedynie do rzekomo nieistotnego sposobu wykonania zobowiązania, którego przedmiotem jest (według stanowiska banków) waluta obca. Próba takiego rozumienia kredytu denominowanego (lub indeksowanego) zmierza w istocie do całkowitego utożsamienia go z kredytem walutowym z pominięciem lub zbagatelizowaniem zawartego w nim specyficznego mechanizmu denominacji (lub indeksacji), bezpośrednio kształtującego prawa i obowiązki stron, a nie tylko sposób ich wykonania.
W konsekwencji uznać należy, że denominacja (indeksacja) nie sprowadza się jedynie do umożliwienia wykonywania umowy (czyli spełniania świadczeń) w walucie polskiej zamiast w walucie obcej, będącej rzekomo walutą zobowiązania. Bardziej przekonujący jest pogląd, że ma ona inny charakter, a mianowicie nie wiąże się ze sposobem wykonania zobowiązania, lecz polega na powiązaniu wartości świadczeń stron z wartością wybranej waluty obcej. Taki pogląd pozwala na odróżnienie kredytu denominowanego (indeksowanego) zarówno od „typowego” kredytu walutowego, jak i od „typowego” kredytu złotowego. Wyjaśnia bowiem, dlaczego wartość (i tylko wartość) świadczeń stron jest wyrażana w walucie obcej, mimo że przedmiotem świadczenia, czyli zachowania stron, jest udostępnienie środków pieniężnych w walucie polskiej, a następnie zwracanie ich również w tej walucie.
W takim ujęciu waluta obca nie stanowi przedmiotu świadczenia, ale służy jedynie do ustalenia jego wartości, niemniej spełnianej w dalszym ciągu w walucie polskiej jako walucie zobowiązania. Nie budzi obiektywnych wątpliwości, że świadczenia obu stron mają zostać spełnione w walucie polskiej.
W związku z tym – jak już wcześniej zauważono – zwłaszcza zanim doszło do sporów sądowych na tle tzw. umów frankowych, dość powszechnie przyjmowano, że w istocie różnica między kredytem denominowanym a indeksowanym polega jedynie na tym, że w pierwszym przypadku kwota kredytu wypłaconego w walucie polskiej jest uzależniona od ustalonej z góry kwoty w walucie obcej, co nie dawało kredytobiorcy pewności, że uzyska dokładnie taką kwotę kredytu, jaka jest mu potrzebna do zrealizowania celu, na który zaciąga kredyt, natomiast w drugim przypadku kwota kredytu od razu była wyznaczona w walucie polskiej, ale z kolei nie było wiadomo, jaka będzie po udostępnieniu kredytu jej równowartość w walucie obcej, od której zależała następnie wysokość spłacanych rat. Niemniej w obu umowach w zasadzie w bardzo zbliżony sposób uregulowana była kwestia zarówno wypłaty kredytu, jak i jego spłaty, która każdorazowo miała następować w walucie polskiej, ale z zastosowaniem mechanizmu jej przeliczania za pomocą kursu umówionej waluty obcej.
Powodowało to z jednej strony uzależnienie wartości świadczeń stron od wartości waluty obcej (klauzula walutowa lub inaczej ryzyko walutowe), a z drugiej strony narażało kredytobiorcę – z uwagi na powszechnie stosowaną zasadę dokonywania przeliczeń wartości świadczeń stron za pomocą kursów ustalanych jednostronnie przez bank – na ryzyko dowolnego określania wysokości jego zobowiązania przez bank (klauzula kursowa lub inaczej ryzyko kursowe).
W tym stanie rzeczy uznać można, że także w umowie kredytu denominowanego o takiej treści, jaka jest przedmiotem niniejszego postępowania, wbrew odmiennym twierdzeniom pozwanego waluta obca nie jest walutą zobowiązania (tak jak ma to miejsce w „typowym” kredycie walutowym), lecz jest jedynie miernikiem wartości świadczeń, które są spełniane w walucie polskiej, czyli służy wyłącznie do ustalenia ich wartości, a nie do wyrażenia obowiązku stron, czyli określenia, że mają one spełnić swoje świadczenia w walucie obcej, a rzekomo tylko wskutek zastosowania mechanizmu denominacji (indeksacji) faktycznie czynią to w walucie polskiej.
Wziąć trzeba pod uwagę, że według dominującego obecnie poglądu, który jest podzielany także przez orzekający skład Sądu Apelacyjnego, umowa kredytu denominowanego (indeksowanego) nie stanowi odrębnego rodzaju umowy, lecz jest jedynie szczególnym rodzajem (co określa się też niekiedy mianem wariantu lub podtypu) umowy kredytu jako umowy nazwanej, ale o charakterze pozakodeksowym, ponieważ jest ona uregulowana w powołanej wyżej ustawie Prawo bankowe, a nie w Kodeksie cywilnym. Oznacza to, że co do zasady musi ona odpowiadać treści umowy kredytu, czyli musi zawierać wszystkie elementy przedmiotowo istotne (essentialia negotii) umowy kredytu, określone w art. 69 pr. bank. W związku z tym jej ewentualne modyfikacje nie mogą naruszać takich elementów, które decydują o istocie umowy kredytu. W szczególności nie mogą zmieniać świadczeń typowych dla umowy kredytu w takim stopniu, aby nie można już było przyjąć, że nadal odpowiadają one elementom essentialia negotii takiej umowy.
Prowadzi to do wniosku, że nieuprawnione jest twierdzenie – z powołaniem się na zasadę swobody umów, wyrażoną w art. 353 1 k.c. – że umowa kredytu denominowanego (a także indeksowanego) ma na tyle odmienny i wręcz szczególny charakter, że może istotnie modyfikować postanowienia decydujące o zachowaniu przez nią cech typowych dla umowy kredytu. Inaczej rzecz ujmując, nawet gdyby nie wykluczyć ex definitione możliwości dokonania w granicach swobody umów z art. 353 1 k.c. dalej idącej modyfikacji treści stosunku prawnego między stronami, to nie można byłoby już wówczas mówić o umowie kredytu, lecz co najwyżej o jakiejś odmiennej od niej umowie nienazwanej. Jednak niewątpliwie strony, w tym również pozwany, zgodnie uważają, że zawarta między nimi umowa mieściła się w ogólnej konstrukcji umowy kredytu, wobec czego jej oceny należy dokonywać z uwzględnieniem regulacji dotyczących tej umowy.
Istotne jest, że jednym z kryteriów zasady swobody umów, wymienionych w art. 353 1 k.c., jest właściwość (natura) stosunku prawnego. Kryterium to może być rozumiane dwojako: szeroko jako ogólna zgodność z właściwością (naturą) stosunku prawnego, zwłaszcza o charakterze obligacyjnym lub wąsko jako zgodność z właściwością (naturą) konkretnego stosunku prawnego, czyli w analizowanym obecnie przypadku – umowy kredytu bankowego. Skoro zatem strony są ze sobą zgodne co do tego, że zawarta między nimi umowa kredytu denominowanego powinna mieścić się w ramach ogólnej konstrukcji umowy kredytu, to nawet w świetle art. 353 1 k.c. niewątpliwie nie może ona modyfikować takich elementów, które decydują o tym, że konkretna umowa może jeszcze zostać uznana za umowę kredytu.
W związku z tym wziąć trzeba pod uwagę, że z art. 69 ust. 1 pr. bank. wynika, że istotną cechą umowy kredytu jest to, że kredytobiorca powinien zwrócić bankowi z tytułu kapitału taką samą kwotę, którą bank mu udostępnił. W tym zakresie świadczenia stron powinny więc być jednakowe i równe, co odnosi się zwłaszcza do ich nominalnej tożsamości. Inaczej mówiąc, kapitał podlegający zwrotowi przez kredytobiorcę co do zasady nie powinien być ani wyższy, ani niższy od kapitału, który został mu udostępniony przez bank. Jednocześnie zauważyć wypada, że ze względu na powszechnie występujące zjawisko inflacji, powodującej spadek realnej wartości siły nabywczej pieniądza, zwłaszcza przy kredytach długoterminowych udzielanych na kilkanaście lub nawet więcej lat, może dojść do spadku realnej wartości kapitału zwracanego – w przeciwieństwie do świadczenia banku udostępnianego kredytobiorcy jednorazowo lub w transzach od razu po zawarciu umowy lub w niezbyt odległym czasie od jej zawarcia – sukcesywnie (w ratach) przez cały okres kredytowania w wysokości nominalnej.
Generalnie takiemu niekorzystnemu dla kredytodawcy zjawisku zapobiegać powinno ustalenie wysokości oprocentowania kredytów na takim poziomie, aby płacone przez kredytobiorcę odsetki (w ramach raty kapitałowo – odsetkowej) zapewniały bankowi wynagrodzenie, gwarantujące osiągnięcie przez niego zysku mimo spadku realnej wartości zwracanego kapitału. Można więc uznać, że w ramach tego wynagrodzenia (tj. odsetek) mieści się także pewien element waloryzacyjny. Pełnienie przez odsetki funkcji waloryzacyjnej jest aktualnie dość powszechnie akceptowane w orzecznictwie i doktrynie, zwłaszcza w odniesieniu do odsetek za opóźnienie. Nie wdając się w teoretyczne rozważania, czy także odsetki kapitałowe (np. z tytułu kredytu) mają charakter waloryzacyjny (przynajmniej w jakimś stopniu), nie można pominąć, że zjawiska inflacyjne niewątpliwie mogą wpływać na podwyższenie oprocentowania kredytów, ponieważ odsetki bezsprzecznie mają zapewnić bankowi wynagrodzenie za korzystanie z udostępnionego kapitału, uwzględniające także odpowiedni (tj. zakładany w ramach udzielonego kredytu) zysk, który mógłby zostać zagrożony przez spadek realnej wartości kapitału zwracanego przez bardzo długi okres w wartości nominalnej, czyli odpowiadającej wysokości udostępnionej kwoty środków pieniężnych według stanu z chwili zawarcia umowy kredytu.
Wobec tego może pojawić się kwestia, w jaki ewentualny inny sposób zapewnić, aby zwracany bankowi, i to przez wiele lat związania stron umową kredytu, kapitał zachował realną wartość, jaką miał w chwili zawarcia tej umowy, bez jednoczesnej konieczności ustalania zbyt dużej wysokości oprocentowania kredytu. De lege lata wydaje się, że może to nastąpić w szczególności przez skorzystanie z waloryzacji umownej, przewidzianej w art. 358 1 § 2 k.c., zgodnie z którym strony mogą zastrzec w umowie, że wysokość świadczenia pieniężnego zostanie ustalona według innego niż pieniądz miernika wartości. Istotne jest przy tym, że aktualnie w doktrynie i orzecznictwie powszechnie przyjmuje się, że miernikiem wartości, według którego zostanie dokonana waloryzacja (tzw. miernikiem lub kryterium waloryzacji), może być także pieniądz (waluta), ale inny niż ten, w której świadczenie jest wyrażone i podlega spełnieniu (co określa się mianem „klauzuli walutowej”).
Sąd Apelacyjny w składzie orzekającym w niniejszej sprawie podziela pogląd, że mechanizm denominacji (lub indeksacji) świadczenia w umowie kredytu za pomocą kursu waluty obcej jest w istocie jedynie rodzajem waloryzacji umownej (zob. np. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 1 marca 2017 r., IV CKN 285/16 i z dnia 27 lutego 2019 r., II CSK 19/18). Dodać wypada, że Sądowi Apelacyjnemu znane są także poglądy głoszące, że denominacja (indeksacja) w umowach kredytu ma całkowicie odmienny charakter i w żadnym wypadku nie wolno utożsamiać jej lub, co gorsza, mylić z waloryzacją, o której mowa w art. 358 1 § 2 k.c., ale pogląd ten należy uznać za niezasadny. Zaakceptowanie takiego poglądu oznaczałoby bowiem, że denominacja (indeksacja) nie ma służyć zapewnieniu realnej wartości świadczenia kredytobiorcy, a tym samym, że nie zmierza jedynie do tego, aby zwrócił on bankowi dokładnie taką samą kwotę środków pieniężnych, którą sam od niego uprzednio otrzymał – z tym, że w ujęciu realnym (ekonomicznym) a nie jedynie nominalnym – lecz mogłoby powodować, że wartość zwróconego kapitału nie tylko w ujęciu nominalnym, ale i realnym, nie odpowiadałaby wartości udostępnionego mu przez bank kapitału, i to nawet przy uwzględnieniu spadku siły nabywczej pieniądza (tj. waluty polskiej) po zawarciu umowy kredytu.
Konkludując, jeśli do umowy kredytu denominowanego mają mieć zastosowanie przepisy prawa bankowego, w tym art. 69 pr. bank., to nie można uznać, że denominacja może być rozumiana inaczej niż waloryzacja umowna, o której mowa w art. 358 1 § 2 k.c.
Z dotychczasowych uwag wynika więc, że zastosowany w umowie kredytu mechanizm denominacji (podobnie jak indeksacji) nie ma jakiegoś specyficznego charakteru, lecz jest w istocie sposobem waloryzacji. Denominacja nie służy bowiem do określenia lub inaczej wyrażenia przedmiotu świadczenia w walucie obcej, lecz jedynie do ustalenia (przeliczenia) za pomocą tej waluty jego wartości, ale nadal podlegającej spełnieniu w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania kredytowego.
Zauważyć należy, że świadczenie pieniężne (nota bene jedynie w odniesieniu do świadczenie pieniężnego można mówić o jego waloryzacji) po waloryzacji nie zmienia swojego charakteru lub przedmiotu, lecz co do zasady w dalszym ciągu jest spełniane w tej samej walucie, w jakiej zostało zaciągnięte zobowiązanie. Jest to szczególnie widoczne w przypadkach, w których miernikiem waloryzacji są inne rzeczy niż waluta obca, np. jakieś towary (produkty) lub złoto lub ogólnie wskaźnik inflacji (określany według zmiany określonych cen, usług, rzeczy lub wynagrodzeń). Zastosowanie waloryzacji nie prowadzi bowiem do tego, że świadczenie nie będzie już polegać na zapłacie określonej sumy pieniężnej, lecz będzie podlegać spełnieniu bezpośrednio w przedmiotach lub usługach przyjętych za miernik (kryterium) waloryzacji.
Dotyczy to także sytuacji, w której miernikiem wartości (kryterium waloryzacji) jest waluta obca, aczkolwiek taki miernik może niekiedy powodować trudności z odróżnieniem waluty świadczenia od waluty waloryzacji (denominacji lub indeksacji). Niemniej jednak, zważywszy, że celem waloryzacji jest jedynie ustalenie realnej zamiast nominalnej wartości świadczenia za pomocą wybranego miernika, czyli w tym przypadku – konkretnej waluty obcej, nie można przyjmować, że skutkuje to jednocześnie zmianą waluty świadczenia z waluty polskiej na walutę obcą, a nie tylko zmianą kwotowej wysokości tego świadczenia, czyli ustaleniem jego wysokości (przeliczeniem) za pomocą kursu wybranej waluty.
Błędne i nieuwzględniające istoty waloryzacji jest więc stanowisko, że zastosowanie waluty obcej jako miernika waloryzacji (czy to w wersji denominacji, czy to w wersji indeksacji) powoduje, że staje się ona walutą zobowiązania. W rzeczywistości przedmiot zobowiązania, polegający na spełnieniu umówionego świadczenia, nadal jest określony w walucie polskiej, a waluta obca służy wyłącznie do ustalenia wysokości tego świadczenia. Oznacza to, że także w przypadku zastosowania waluty obcej jako miernika waloryzacji nie dochodzi do zmiany waluty zobowiązania, gdyż waluta obca ma na celu jedynie ustalenie zwaloryzowanej wysokości świadczenia, które jest nadal spełniane w dotychczasowej walucie. Można to ująć także w ten sposób, że waluta polska jest przez cały czas walutą zobowiązania, w której spełniane jest świadczenie, a waluta obca jest tylko narzędziem do ustalenia wartości (kwoty) tego świadczenia.
Przeciwko takiemu sposobowi rozumienia mechanizmu denominacji nie prze-mawia argumentacja, według której mechanizm ten polegał na wbudowaniu w umowę kredytu po stronie banku funkcji quasi kantoru, w związku z czym istota denominacji miałaby polegać na odkupywaniu przez bank pożyczonej klientowi waluty obcej, będącej walutą zobowiązania kredytowego (przy wypłacie kredytu) oraz na sprzedawaniu mu waluty obcej (przy spłacie rat kredytowych).
Podkreślić należy, że w treści umowy stron nie ma wyjaśnienia, na czym polega mechanizm denominacji, a tym bardziej nie ma w niej mowy o odkupieniu od powodów udostępnionego im w walucie obcej kredytu przed jego faktyczną wypłatą w walucie polskiej. W § 1 pkt 1 umowy wskazano bowiem tylko ogólnikowo, że kwota kredytu udzielonego w złotych ma odpowiadać określonej kwocie franków szwajcarskich.
Argumentacja pozwanego stanowi więc jedynie próbę dogodnej dla niego interpretacji umowy, wykorzystującej przy tym niejasność jej postanowień, mimo że – jak wyżej wyjaśniono – należy je interpretować na jego niekorzyść jako autora tekstu umowy. Wziąć zatem trzeba pod uwagę, że w tej umowie w rzeczywistości w ogóle nie ma mowy o wypłacie lub spłacie kredytu bezpośrednio w walucie obcej, ponieważ świadczenia obu stron niewątpliwie podlegały spełnieniu w walucie polskiej.
Odmiennego poglądu nie może uzasadniać argument, że kredytobiorcy mogli niekiedy wybrać w umowie sposób spłaty rat, w tym również ich spłaty bezpośrednio w walucie obcej, ponieważ sposób wykonania obowiązku spełnienia świadczenia nie może samoistnie przesądzać o walucie zobowiązania. Dodać należy, że w związku z dość powszechną wymienialnością walut nie można utożsamiać spełnienia świadczenia w innej walucie ze zmianą waluty stanowiącej przedmiot świadczenia. Zapłata w innej walucie, o ile zostanie zaakceptowana przez wierzyciela lub jeśli jest on do tego zobowiązany przez obowiązujące przepisy, jest bowiem tylko odpowiednikiem spełnienia świadczenia w umówionej walucie.
W związku z tym nawet w przypadku wyboru spłaty rat kredytu w walucie obcej, w której kredyt był denominowany, nie można mówić o tym, że ta waluta stawała się (lub wręcz była od początku) walutą zobowiązania. W przeciwnym wypadku konieczne byłoby jednoznaczne wyjaśnienie w umowie, jaki sens ma posługiwanie się w niej jednocześnie dwoma walutami. W przedmiotowej umowie nie ma jednak takiego wyjaśnienia. W szczególności, wbrew aktualnym twierdzeniom pozwanego, nie wynika z niej dostatecznie wyraźnie, że kredyt został udostępniony powodom w walucie obcej, a jedynie został im faktycznie wypłacony w walucie polskiej, jak również w odwrotnej konfiguracji – że jest on zaciągnięty w walucie obcej, a jedynie może być (według ich wyboru) – spłacany w walucie polskiej zamiast w walucie obcej.
Pozwany wprawdzie zmierza do tego, aby przekonać sądy orzekające do takiej interpretacji przedmiotowej umowy, ale jego stanowisko nie jest ani przekonujące, ani jedynie możliwe do przyjęcia w świetle brzmienia tej umowy. Zgodnie z obiektywną metodą wykładni, odnoszoną do postanowień umownych o charakterze niejednoznacznym i spornym, uznać należy, że przyjęta w tej umowie konstrukcja denominacji wcale nie polegała – tak jak twierdzi pozwany – na realnym udostępnieniu powodom kredytu w walucie obcej, lecz jedynie na powiązaniu jego wartości z tą walutą. Inaczej rzecz ujmując, w rzeczywistości zarówno przy wypłacie kredytu, jak i przy jego spłacie, w ogóle nie dochodziło do realnego obrotu walutami, a twierdzenia o odkupowaniu waluty obcej od kredytobiorców (przy wypłacie kredytu) lub sprzedawaniu im waluty obcej (przy spłacie kredytu) są całkowicie bezpodstawne, ponieważ denominacja nie miała na celu realnego obrotu walutą obcą, lecz chodziło w niej jedynie o powiązanie wartości świadczenia spełnianego, i to przez obie strony, w walucie polskiej z walutą obcą, w której kredyt jest denominowany, ale nie podlega w niej spełnieniu.
Niezasadne były więc twierdzenia pozwanego, że Sąd pierwszej instancji powinien uznać na podstawie zebranego materiału dowodowego, że sporna umowa miała charakter kredytu walutowego, w którym świadczenia obu stron zostały wyrażone w walucie obcej (CHF). Zawarte w niej postanowienia o denominacji stanowiły bowiem w rzeczywistości postanowienia, które dotyczyły waloryzacji świadczeń stron lub inaczej po prostu – tak jak trafnie określił to Sąd pierwszej instancji – były klauzulami przeliczeniowymi, służącymi do ustalenia wartości świadczeń stron: przy wypłacie z waluty obcej, w której kwota kredytu była wyrażona, ale nie miała być w niej udostępniona (zob. § 1 ust. 2 COU, który stanowi, iż „W przypadku kredytu denominowanego w walucie obcej, kwota kredytu wypłacana w złotych, zostanie określona poprzez przeliczenie na złote kwoty wyrażonej w walucie, w której kredyt jest denominowany, według kursu kupna waluty, zgodnie z Tabelą kursów, obowiązującą w Banku w dniu uruchomienia środków, w momencie dokonywania przeliczeń kursowych” – k. 19).
W konsekwencji nie ma miejsca na taką interpretację umowy, zgodnie z którą bank w pierwszej kolejności rzeczywiście udostępniał powodom kwotę kredytu we frankach szwajcarskich (a zatem, że był to kredyt walutowy), które realnie musiał posiadać i sprzedać po to, aby wypłacić im kwotę kredytu w złotych. W rzeczywistości kolejność operacji była bowiem dokładnie odwrotna: najpierw bank udostępniał (wypłacał) powodom kwotę kredytu w PLN, którą następnie abstrakcyjnie (wyłącznie rachunkowo) przeliczał na CHF. Nie dochodziło jednak w tym przypadku do jakiegokolwiek obrotu walutami (obrotu dewizowego). Podobnie nie dochodziło do niego przy spłacie kredytu. Denominacja polegała więc w tym przypadku na przeliczeniu kwoty kredytu z PLN na CHF w celu ustalenia jego salda w walucie obcej, podlegającej następnie spłacie w walucie polskiej, ale po przeliczeniu na tę walutę raty ustalonej w CHF. W obu przypadkach denominacja nie wykraczała więc poza funkcję przeliczeniową.
Powyższe przeliczenie – jak wyżej wyjaśniono – miało na celu zachowanie realnej (ekonomicznej) równowartości świadczeń stron, czyli odpowiadało konstrukcji waloryzacji umownej. Takie stanowisko jest spójne z poglądem, że kredyt denominowany nie ma charakteru walutowego. Skoro bowiem denominacja jest po prostu rodzajem waloryzacji, to nie może służyć do określenia przedmiotu świadczenia (waluty zobowiązania), lecz jedynie do ustalenia jego wartości. Zauważyć należy, że świadczenie pieniężne po waloryzacji nie zmienia swojego charakteru lub przedmiotu, a zatem co do zasady w dalszym ciągu jest spełniane w tej samej walucie, w jakiej zostało zawarte zobowiązanie. W związku tym waluta obca, która jest stosowana w mechanizmie denominacji, nie określa przedmiotu świadczenia, lecz jego wartość. Nie wykracza więc poza funkcję przeliczeniową (miernika wartości) i nie staje się walutą zobowiązania, czyli tą, w której świadczenie jest wyrażone i co do zasady podlega spełnieniu.
Inaczej mówiąc, zastosowanie waluty obcej jako miernika waloryzacji nie prowadzi do zmiany waluty świadczenia. W rzeczywistości świadczenie nadal jest określone w tej samej walucie, w jakiej zostało wyrażone w chwili powstania zobowiązania (zawarcia umowy), a waluta obca służy wyłącznie do ustalenia nowej (ujmowanej kwotowo) wysokości tego świadczenia w dotychczasowej walucie, tj. jego wysokości zwaloryzowanej, która ma zastąpić wysokość nominalną (którą świadczenie miałoby bez dokonania waloryzacji). Także w przypadku zastosowania waluty obcej jako miernika waloryzacji nie dochodzi więc do zmiany waluty zobowiązania. W takim przypadku jedna waluta jest przez cały czas walutą zobowiązania, w której spełniane jest świadczenie, a druga (obca) waluta jest tylko narzędziem do ustalenia zwaloryzowanej wartości tego świadczenia. Jedynie w takim ujęciu można uznać, że w umowie kredytu denominowanego występują dwie waluty, ale tylko jedna z nich (waluta polska) jest walutą świadczenia, a druga (waluta obca) jest wyłącznie walutą przeliczeniową stosowaną w mechanizmie denominacji.
Z poglądu, że denominacja jest w istocie waloryzacją, polegającą na ustalaniu (przeliczaniu) wartości świadczeń stron przy pomocy kursu CHF, wynika jednocześnie wniosek, że w ogóle nie powinna ona mieć zastosowania do tego świadczenia, które jest spełniane od razu po powstaniu zobowiązania (zawarciu umowy kredytu) ewentualnie niezwłocznie po jego powstaniu, ponieważ może dotyczyć jedynie tego świadczenia, które jest spełniane dopiero po upływie pewnego okresu od tej chwili. Tylko w takiej sytuacji można bowiem mówić o spadku jego realnej wartości z uwagi na spadek siły nabywczej waluty, w której ma ono zostać spełnione, w związku z czym uzasadnione może być ustalenie jego wartości według wybranego miernika waloryzacji.
Odnosząc to do umowy kredytu, wziąć trzeba pod uwagę, że tylko jedno z wynikających z niej świadczeń, a mianowicie świadczenie kredytobiorcy, podlega spełnieniu dopiero po pewnym czasie od powstania zobowiązania, a w gruncie rzeczy jest sukcesywnie spełniane przez cały okres trwania umowy (niekiedy nawet przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat). Natomiast świadczenie banku, polegające na udostępnieniu kredytobiorcy kwoty kredytu, jest co do zasady spełniane jednorazowo (ewentualnie w transzach) bezpośrednio po zawarciu umowy lub w stosunkowo nieodległym okresie od tej chwili. W oczywisty sposób nie może więc ono stracić swojej realnej wartości, jaką posiada zgodnie z treścią zobowiązania.
Prowadzi to do wniosku, że niedopuszczalne, a co najmniej wątpliwe i wysoce kontrowersyjne, jest stosowane w umowach tzw. kredytów frankowych przeliczanie nie tylko świadczenia spełnianego przez kredytobiorcę na rzecz banku przez wiele lat spłaty kredytu, ale także świadczenia banku udostępnianego kredytobiorcy (jednorazowo lub w transzach) w zasadzie bezpośrednio po zawarciu umowy kredytu. Przeliczanie tego świadczenia mogłoby zostać ewentualnie zaakceptowane jedynie wtedy, gdyby miało służyć tylko do ustalenia jego równowartości w walucie obcej stanowiącej miernik waloryzacji. Jednak w takim ujęciu powinno ono odpowiadać wartości tego świadczenia, które będzie podlegać zwrotowi dopiero po upływie pewnego okresu od powstania zobowiązania, czyli świadczenia kredytobiorcy. Inaczej mówiąc, powinno sprowadzać się to do ustalenia (przeliczenia) w walucie obcej równowartości kwoty udostępnionej kredytobiorcy w walucie polskiej.
Dodać należy, że w takim ujęciu w gruncie rzeczy nie miałoby istotnego znaczenia, jaki rodzaj kursu CHF (kurs średni NBP lub nawet kursy sprzedaży albo kupna ustalane przez bank) zostałby przyjęty do takiego przeliczenia, lecz decydujące byłoby, aby do przeliczenia wartości obu świadczeń (banku i kredytobiorcy) stosować jeden (dokładnie taki sam) kurs waluty obcej, ponieważ tylko w takim przypadku można byłoby mówić, że ich świadczenia są – zgodnie z istotą umowy kredytu – takie same, chociaż z uwagi na dokonanie waloryzacji nie musiałyby być sobie nominalnie równe w walucie polskiej.
W takim ujęciu nie ma więc miejsca na podwójną waloryzację świadczeń obu stron umowy kredytu denominowanego: raz świadczenia banku, a drugi raz świadczenia kredytobiorcy. Tym bardziej niezasadne jest stosowanie do ustalenia równowartości świadczenia banku kursu kupna (korzystniejszego dla tej strony), skoro nieprawdziwe i bezpodstawne są poglądy, według których bank rzekomo udostępnia kredytobiorcy kwotę kredytu w walucie obcej, a jedynie dla wygody kredytobiorcy wypłaca mu ją faktycznie w walucie polskiej. Za zgodne z istotą waloryzacji uznać natomiast należy, że ustalenie równowartości świadczenia kredytobiorcy w walucie obcej powinno nastąpić tylko raz, i to przy zastosowaniu takiego samego kursu (aczkolwiek wydaje się, że optymalny byłby kurs sprzedaży waluty obcej, skoro przeliczenie wartości świadczeń stron miało na celu ustalenie, jaką kwotę kredytobiorca ma spłacić wprawdzie w walucie polskiej, ale po jej przeliczeniu w oparciu o kurs waluty obcej w chwili spłaty poszczególnych rat tak, aby dokonana spłata odpowiadała – według przyjętego miernika waloryzacji – dokładnie takiej samej wartości, jaką świadczenie miało w chwili powstania zobowiązania). Przeliczenie wartości kwoty kredytu na walutę obcą, dokonane w chwili jej udostępnienia kredytobiorcy przez bank, powinno bowiem stanowić jedynie punkt odniesienia służący do ustalenia wartości poszczególnych rat w chwili ich spełnienia.
Pozwoliłoby to jednocześnie uniknąć wątpliwości, związanych z tym, że w przypadku podwójnej waloryzacji, dokonywanej przy tym za pomocą różnych kursów (kursu kupna do świadczenia banku i kursu sprzedaży do świadczenia kredytobiorcy), mogłoby dojść do tego, że nawet w przypadku – oczywiście tylko hipotetycznego – zwrócenia przez kredytobiorcę całej kwoty kredytu w tym samym dniu, w którym bank mu ją udostępnił, ten drugi musiałby – z uwagi na różne kursy, a także związany z tym spread walutowy – oddać bankowi w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania, znacznie wyższą (niekiedy nawet o kilka lub kilkanaście tysięcy złotych) kwotę, niż sam od niego otrzymał. Z tego punktu widzenia nie można zatem odmówić racji poglądom, zgodnie z którymi dawało to bankowi dodatkowy i niczym nieuzasadniony dochód (przypominający prowizję), mimo że nie łączyło się z tym żadne świadczenie z jego strony na rzecz kredytobiorcy.
Z dotychczasowych rozważań wynika, że denominacja rozumiana jako sposób waloryzacji świadczeń stron nie daje podstaw do stosowania odmiennych kursów CHF do przeliczania wartości świadczeń obu stron, lecz powinna polegać na ustaleniu w walucie obcej wartości świadczenia udostępnionego przez bank kredytobiorcom w walucie polskiej (według ustalonego przez strony jednakowego kursu dla obu świadczeń), która to wartość powinna następnie służyć do ustalania, jaką kwotę w walucie polskiej, mającej stanowić równowartość ustalonej w umowie w walucie denominacji kwoty kredytu, kredytobiorcy powinni spłacić w poszczególnych terminach płatności. Już tylko naruszenie wymogu stosowania jednakowego kursu do przeliczania wartości świadczeń stron nasuwa wniosek o niedozwolonym charakterze postanowień umowy kredytu denominowanego, ponieważ może prowadzić do rozbieżności, i to na niekorzyść konsumenta jako słabszej strony umowy, między wartością świadczenia udostępnionego kredytobiorcom oraz podlegającego zwrotowi na rzecz banku.
Niemniej na tym nie kończą się zastrzeżenia co do powyższych postanowień, ponieważ kolejnym problemem w przyjętej w przedmiotowym przypadku konstrukcji umowy kredytu denominowanego – jak trafnie dostrzegł Sąd pierwszej instancji – jest obciążenie kredytobiorców nieograniczonym ryzykiem wzrostu ich świadczenia. Wbrew argumentacji banku, nie chodzi wyłącznie o konsekwencje wynikające ze wzrostu kursu CHF i o to, że konsumenci mogli i powinni byli zdawać sobie sprawę z możliwości wystąpienia takich skutków, ponieważ wiedza o zmienności kursów walut obcych ma charakter powszechny i elementarny. Zasadnicze znaczenie ma bowiem brak adekwatnej zależności między wzrostem kursu CHF (lub ogólniej wahaniami kursów tej waluty) a zmianami siły nabywczej waluty polskiej, ponieważ właśnie to zjawisko jest główną przyczyną rozbieżności między wartością świadczenia udostępnionego kredytobiorcy a realną (po dokonaniu waloryzacji) wartością świadczenia podlegającego zwrotowi na rzecz banku.
W tym kontekście bardzo istotne stają się dwie kwestie, które jednocześnie wpływają na ocenę abuzywności przyjętych w przedmiotowej umowie postanowień o denominacji. Pierwsza z nich wiąże się obiektywnie z samym sposobem konkretnego ukształtowania mechanizmu denominacji, który godzi w interesy powodów jako konsumentów, a druga – z brakiem należytego i zrozumiałego wyjaśnienia im, że przyjęty w umowie sposób denominacji (a w istocie waloryzacji) świadczeń stron może okazać się dla nich niekorzystny, a w skrajnych przypadkach – wręcz rażąco niekorzystny.
Odnośnie do pierwszej kwestii wziąć trzeba pod uwagę, że niewątpliwie to pozwany jest autorem tekstu umowy zawartej między stronami. W tym zakresie na aprobatę zasługuje wniosek Sądu Okręgowego, że powodowie nie mieli istotnego wpływu na treść tej umowy, w szczególności na jej postanowienia dotyczące denominacji, które nie były z nimi indywidualnie uzgadniane i mogli je tylko zaakceptować lub zrezygnować z zawarcia przygotowanej przez pozwanego umowy. W zwią-zku z tym to pozwany odpowiada za takie ukształtowanie mechanizmu denominacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF, które prowadzi do obciążenia powodów skutkami ryzyka walutowego wykraczającymi poza zakres utraty realnej równowartości świadczeń stron (w wyniku spadku siły nabywczej waluty polskiej), wobec czego wartość ich świadczenia odrywa się od wartości świadczenia otrzymanego od banku i w gruncie rzeczy staje się nieprzewidywalna i przypadkowa, gdyż nie zależy od spadku siły nabywczej waluty polskiej, lecz od zmian kursów CHF, które nie zależą przecież od wartości waluty polskiej ani nie są z nią w jakikolwiek sposób powiązane.
Problem z denominacją (podobnie jak z indeksacją) nie polega więc na samym wprowadzeniu mechanizmu waloryzacji świadczeń stron (ich przeliczania za pomocą kursu CHF), lecz na doborze takiego miernika waloryzacji, który w istocie nie zapewnia rzetelnej waloryzacji, gdyż nie koreluje ze spadkiem wartości (siły nabywczej) waluty polskiej. O ile więc samo zastosowanie mechanizmu waloryzacji w umowie kredytu (w tym również za pomocą innej waluty obcej niż waluta polska będąca walutą świadczenia) co do zasady można uznać za dopuszczalne, jako stanowiące możliwą odmianę (wariant) takiej umowy, o tyle uznać należy, że powinien on zostać tak ukształtowany, aby nie prowadził do oderwania, zwłaszcza zbyt znacznie na niekorzyść konsumentów, zwaloryzowanej wartości świadczenia, zwracanego przez nich na rzecz banku, od wartości świadczenia, które od niego otrzymali. W związku z tym w orzecznictwie trafnie zwraca się uwagę na brak jakiegokolwiek ograniczenia granic ryzyka walutowego spoczywającego na konsumentach lub brak sprawiedliwego rozłożenia tego ryzyka między stronami (w szczególności obciążenia nim, i to w większym stopniu, banku jako profesjonalisty oraz silniejszej strony umowy).
Obiektywnie rzecz ujmując, postanowienia umowne, regulujące denominację, zostały zatem tak skonstruowane przez pozwanego jako autora tekstu umowy, że nie prowadziły jedynie do zachowania realnej wartości świadczenia zwracanego mu przez powodów w całym okresie kredytowania (które stosownie do art. 69 pr. bank. co do zasady powinno odpowiadać wartości udostępnionej im kwoty kapitału), lecz wykraczały poza granice, jakie wynikały z denominacji jako odmiany waloryzacji, ponieważ ich świadczenie zależy w istocie od niedających się przewidzieć wahań kursu waluty obcej, zastosowanej w mechanizmie denominacji, a nie od spadku realnej wartości tego świadczenia (czyli od spadku siły nabywczej waluty polskiej). W konsekwencji powodowie de facto mogli być zobowiązani do zwrotu na rzecz banku – w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania – kwoty nawet kilkukrotnie wyższej, niż sami od niego otrzymali, ponieważ przyjęty miernik denominacji (waloryzacji) nie zależał od spadku siły nabywczej waluty polskiej, a jednocześnie umowa nie zawierała żadnych postanowień, które ograniczałyby lub usuwały skutki wynikające z ryzyka walutowego wykraczającego (zwłaszcza nadmiernie) poza spadek siły nabywczej waluty polskiej.
W konsekwencji, w ocenie Sądu Apelacyjnego, uznać należy, że taki sposób sformułowania denominacji w przedmiotowej umowie rażąco naruszał interes powodów jako konsumentów, ponieważ zdecydowanie nie zapewniał, że zwrócą bankowi dokładnie taką samą kwotę (choćby tylko w ujęciu zwaloryzowanym), którą od niego otrzymali.
Przeciwko takiemu poglądowi nie przemawia przekonująco argumentacja, że obciążające kredytobiorców (bez jakiegokolwiek merytorycznego czy formalnego ograniczenia) ryzyko walutowe było równoważone przez ich korzyści wynikające z zastosowania do kredytów denominowanych/indeksowanych znacznie niższego oprocentowania LIBOR zamiast WIBOR. Wzrost kursu CHF, jako waluty denominacji, nie powoduje bowiem jedynie wzrostu raty, ale także wzrost salda zadłużenia (oczywiście w walucie polskiej jako walucie zobowiązania, ponieważ nie ma podstaw do uznania, że kwotę kredytu stanowi rzekomo niezmienna suma wyrażona w CHF, skoro nie została ona udostępniona powodom, lecz stanowi jedynie wynik przeliczenia kwoty kredytu za pomocą waluty denominacji). Zauważyć przy tym wypada, że rata kredytu składa się z części kapitałowej i części odsetkowej, w zwią-zku z czym wzrost salda kredytu (wskutek wzrostu kursu waluty obcej) wpływa na zwiększenie wysokości płaconej przez kredytobiorców w walucie polskiej raty nie tylko w części kapitałowej, ale i odsetkowej, ponieważ są one liczone wprawdzie według stawki LIBOR (korzystnej dla nich, co eksponuje bank), ale de facto od wyższej kwoty kapitału (w przeliczeniu na PLN).
W konsekwencji kwestia ogólnej (uwzględniającej elementy pozytywne i negatywne) korzystności kredytów frankowych dla kredytobiorców jest co najmniej kontrowersyjna. Nie można bezkrytycznie akceptować tezy, że wzrost kursu waluty denominacji jest kompensowany przez niższe oprocentowanie (niezależnie od tego, że stawki LIBOR bardzo zmalały, nawet poniżej zera) kredytu, ponieważ niższe oprocentowanie należy odnosić do wyższej kwoty kapitału (z uwagi na przeliczanie go według znacznie wyższego niż w chwili zawarcia umowy kursu CHF). Wobec tego aktualne pozostaje stanowisko, że mechanizm denominacji powinien zostać tak ukształtowany, aby w przypadku wzrostu, zwłaszcza bardzo znacznego, kursu waluty obcej, nie nastąpił wzrost świadczenia kredytobiorców w sposób całkowicie oderwany od spadku siły nabywczej waluty polskiej jako waluty zobowiązania.
Nie ma zatem podstaw do uznania, że obciążenie kredytobiorców ryzykiem walutowym bez jakiegokolwiek ograniczenia, w szczególności bez ograniczenia do spadku siły nabywczej waluty polskiej ewentualnie sprawiedliwego rozłożenia tego ryzyka między obie strony, z uwzględnieniem tego, że bank jest w tej relacji stroną silniejszą, nie narusza rażąco interesów konsumenta. Podkreślić przy tym trzeba, że chodzi już o samo ukształtowanie treści umowy, a nie o wynikające z tego faktyczne skutki, ponieważ zgodnie z powszechnie akceptowanym poglądem oceny, czy postanowienia umowne mają charakter niedozwolony, dokonuje się według stanu z chwili jej zawarcia a nie z późniejszej perspektywy, uwzględniającej skutki wynikające z tych postanowień dla konsumenta w toku jej wykonywania.
Nie można więc zgodzić się z poglądem, że przyczyną kwestionowania tych postanowień jest wyłącznie wzrost (niezależny od banku i niezawiniony przez niego) kursu CHF, a nie treść postanowień, regulujących zasady denominacji świadczeń stron za pomocą kursu tej waluty, ponieważ taki pogląd nie uwzględnia tego, że negatywne dla konsumentów skutki wzrostu kursu CHF wynikają przede wszystkim z niekorzystnego dla nich uregulowania zasad denominacji, które nie chronią ich przed nadmiernym wpływem tych skutków na wysokość ich świadczenia. Inaczej rzecz ujmując, wzrost kursu CHF (zwłaszcza bardzo znaczny, który nie był przewidywany i brany pod uwagę ani przez strony, ani w Rekomendacji S, która zakładała jego wzrost w granicach 20 %) jedynie uwidocznił niedozwolony charakter spornych postanowień umownych, jaki miały one jednak już od chwili zawarcia umowy. Niekorzystne dla konsumentów skutki umowy tkwiły więc w niej od samego początku, a wzrost kursu CHF spowodował tylko, że skutki te nabrały realnego wymiaru.
W tej sytuacji, w ocenie orzekającego składu Sądu Apelacyjnego, nie może być uzasadnionych wątpliwości, że już tylko z powyższych przyczyn zawarte w umowie kredytu postanowienia, regulujące zasady denominacji świadczeń stron, kształtowały prawa i obowiązki powodów w sposób rażąco dla nich niekorzystny. Warto w tym zakresie posłużyć się stosowanym w orzecznictwie poglądem, według którego rażące naruszenie interesów konsumenta ma miejsce wtedy, gdy następuje pogorszenie jego sytuacji prawnej w stosunku do tej, która istniałaby, gdyby do umowy nie zostały wprowadzone przez przedsiębiorcę niekorzystne dla niego postanowienia umowne. Z takiego punktu widzenia wziąć trzeba pod uwagę, że gdyby do umowy nie wprowadzono postanowień o denominacji, to powodowie byliby zobowiązani do zwrotu nominalnej wartości świadczenia, która z upływem czasu stanowiłaby dla nich realnie coraz mniejsze obciążenie finansowe z uwagi na spadek siły nabywczej waluty polskiej, podczas gdy w kredycie denominowanym wartość ich świadczenia (tak pod względem wysokości salda kapitału w walucie polskiej, jak i wysokości rat) nie ulega zmniejszaniu, i to mimo wielu lat spłacania kredytu zgodnie z treścią umowy, lecz wprost przeciwnie wysokość ich zadłużenie jest nawet większa od kwoty udostępnionego im kredytu. Wprawdzie powodowie korzystali i nadal mogliby (gdyby nie dokonali przedwczesnej spłaty całego kredytu) korzystać z niższego oprocentowania LIBOR zamiast WIBOR, ale nie można uznać, że stanowiło to dla nich istotną korzyść, skoro wysokość ich raty z uwagi na wzrost kursu CHF wcale nie był niższa niż, gdyby zawarli umowę kredytu bez klauzuli denominacyjnej.
Powyższe uwagi odnosiły się zasadniczo do przesłanki w postaci rażącego naruszenia interesów powodów jako konsumentów. Jednocześnie dostrzec jednak należy, że sposób ukształtowania praw i obowiązków powodów – w następstwie przyjętego w umowie mechanizmu denominacji – nie był wcale tak prosty i jednoznaczny, jak próbuje przekonywać skarżący. Jego skutki nie ograniczają się bowiem do uzależnienia wysokości ich świadczenia (rat kapitałowo – odsetkowych) od zmiennego kursu CHF, lecz obejmują przede wszystkim nieograniczone w jakikolwiek sposób obciążenie ich skutkami wzrostu tego kursu w stopniu odrywającym całkowicie wartość ich świadczenia od wartości świadczenia, które otrzymali od banku. Nie można więc mówić, że chodziło jedynie o świadomość zmienności kursów walut obcych, która ma charakter oczywisty i powszechny dla każdego konsumenta bez konieczności posiadania jakichkolwiek dodatkowych wiadomości. Realny problem sprowadza się bowiem do tego, że koniecznie było wyraźne i jednoznaczne uświadomienie powodom, że godząc się na zawarcie umowy kredytu denominowanego o treści przygotowanej przez pozwanego w rzeczywistości akceptują zawarcie umowy kredytu, która bardzo mocno różniła się od typowej umowy kredytu, ponieważ ich świadczenie mogło nie tylko nominalnie, ale i realnie znacznie różnić się od kwoty, która zostanie im udostępniona. Nie było więc wystarczające jedynie bardzo ogólne poinformowanie ich o ryzyku walutowym, wiążącym się z taką umową i uzyskanie od nich oświadczenia o świadomości takiego ryzyka oraz akceptacji tego, że ponoszą jego skutki, lecz należało dokładnie i rzetelnie wyjaśnić im, na czym polega taki kredyt i że może on okazać się dla nich nawet bardzo niekorzystny, jeśli dojdzie do znacznego wzrostu kursu CHF w porównaniu do stanu z chwili zawarcia umowy.
W tym kontekście zauważyć należy, że nawet aktualnie pozwany nie jest w stanie (ewentualnie nie chce) dostrzec wszystkich skutków wynikających z zawarcia umowy kredytu denominowanego. W dalszym ciągu eksponuje bowiem przede wszystkim korzyści, mające płynąć dla kredytobiorców ze znacznie niższego oprocentowania tzw. kredytów frankowych według stawek LIBOR, pomijając, że takie korzyści wchodziły w rachubę przy założeniu jedynie nieznacznego wzrostu kursu CHF jako waluty denominacji (akceptując nawet jego stanowisko, że w perspektywie okresu, na jaki zawarto umowę, nie można logicznie mówić, że można było zakładać niezmienność tego kursu w całym okresie kredytowania). Z argumentacji pozwanego wynika, że w zasadzie dostrzega on tylko korzyści, wynikające rzekomo dla kredytobiorców z umowy kredytu denominowanego, pomijając jej negatywne aspekty z ich punktu widzenia.
W takiej sytuacji trudno jest uznać, że w chwili jej zawarcia rzeczywiście i rzetelnie poinformował powodów zarówno o korzyściach, jakie mogą uzyskać z tej umowy, jak i o wiążących się z nią dla nich ryzykach oraz o skali i prawdopodobieństwie ich wystąpienia w całym okresie kredytowania. Bardziej przekonujący jest wniosek, że eksponował przede wszystkim korzystne aspekty tej umowy, pomijając lub co najmniej zmniejszając znaczenie jej negatywów. Dotyczy to w szczególności kwestii, na ile można było wówczas realnie zakładać, że korzyści płynące z niższego oprocentowania kredytu denominowanego mogą zrównoważyć lub przynajmniej złagodzić ryzyko związane z wahaniami kursów CHF, które obciążały w sposób nieograniczony jedynie konsumentów. Pojawia się więc pytanie, czy w ogóle można uznać za uczciwe ze strony banku i lojalne wobec kontrahenta, będącego konsumentem, zaproponowanie zawarcia umowy, która wprawdzie prima facie mogła wydawać się dla niego bardzo korzystna, ale obiektywnie łączyła się z ryzykiem, które mogło wywołać dla niego bardzo niekorzystne skutki, których nie przyjąłby, gdyby został o nich rzetelnie uprzedzony. Generalnie zresztą zauważyć można, że pozwany – przez wybiórczy dobór informacji o kredycie oraz sposób zaprezentowania jego za-let (niższe oprocentowanie i w konsekwencji niższa rata) oraz wad (nieograniczone i bardzo poważne ryzyko walutowe) – niewątpliwie mógł wpłynąć na decyzję powodów o zawarciu umowy kredytu denominowanego zamiast innej umowy wprawdzie z wyższym oprocentowaniem i ratą, ale pozbawionej elementu ryzyka walutowego. Takie zaś zachowanie banku podlega negatywnej ocenie pod kątem jego zgodności z dobrymi obyczajami, o których mowa w art. 385 ( 1) § 1 k.c.
Powyższe rozważania odpowiadają przyjętemu w orzecznictwie sposobowi rozumienia przesłanki sprzeczności ukształtowania praw i obowiązków konsumenta z dobrymi obyczajami. Wskazuje się bowiem, że zachowanie przedsiębiorcy narusza dobre obyczaje wtedy, gdy traktując konsumenta w sposób sprawiedliwy, słuszny i uwzględniający jego prawnie uzasadnione roszczenia, nie mógłby racjonalnie spodziewać, że przyjąłby on takie postanowienie w drodze indywidualnych negocjacji. Z tego punktu widzenia nie można uznać za zgodne z dobrymi obyczajami przedstawianie konsumentowi umowy w sposób eksponujący przede wszystkim wynikające z niej dla niego korzyści (niższe oprocentowanie) przy jednoczesnym pomijaniu lub bagatelizowaniu niekorzystnych dla niego skutków, które mogą wynikać z zawartych w umowie postanowień umownych, obciążających jedynie niego nieograniczonym w jakikolwiek sposób ryzykiem walutowym.
Przeciwko takiej ocenie nie może przemawiać argument, że rozsądny i doświadczony konsument powinien (niekiedy mówi się wręcz „doskonale”) zdawać sobie sprawę ze zmienności kursów walut obcych i wiążącego się z tym ryzyka wzrostu (nawet bardzo znacznego) salda kapitału i wysokości rat kapitałowo – odsetkowych. Nie może to usprawiedliwiać wprowadzania przez przedsiębiorcę do umowy postanowień, które obiektywnie rażąco godzą w interes konsumenta. Wziąć trzeba pod uwagę, że udzielenie konsumentowi ochrony przed niedozwolonymi postanowieniami umownymi nie jest uzależnione od okoliczności subiektywnych po jego stronie. Nie ma więc ono charakteru względnego determinowanego in concreto przez zachowanie, wiedzę, wykształcenie, doświadczenie itp. konsumenta. Nie do zaakceptowania byłoby więc uzależnianie udzielenia tej ochrony od tego, czy w danej sytuacji konsument mógł lub powinien był zdawać sobie sprawę, że przedsiębiorca proponuje mu w umowie postanowienia o charakterze niedozwolonym. W przeciwnym razie należałoby uznać, że jeżeli przedsiębiorcy uda się wprowadzić do umowy postanowienia niedozwolone, których rozważny i doświadczony konsument nie dostrzegł i nie sprzeciwił się im, to taki konsument nie może już powoływać się na ich abuzywność.
Decydujące znaczenie ma więc obiektywnie rażąco niekorzystny dla powodów charakter postanowień o denominacji oraz okoliczności zawarcia umowy, które pozwalają uznać, że nie zostali oni uprzedzeni o wszystkich skutkach, mogących wynikać z takich postanowień, w związku z czym zawarli umowę z pozwanym bankiem, działając w zaufaniu do niego, na podstawie którego byli przekonani, że proponując im korzystniejsze warunki oprocentowania, a tym samym niższą ratę, która to okoliczność niewątpliwie istotnie wpłynęła na ich decyzję o zawarciu takiej umowy, nie umieścił jednocześnie w umowie postanowień, które mogłyby rażąco naruszać ich interesy. Bank, wykorzystując zaufanie powodów, którzy potrzebowali korzystnego kredytu, zaproponował im zatem zawarcie umowy, która prima vista wydawała się dla nich korzystna i bezpieczna, ale w rzeczywistości – z uwagi na obciążenie ich ryzykiem walutowym, które mogło istotnie przeważyć skutki umowy na ich niekorzyść – nie miała takiego charakteru.
Dodać wypada, że nie jest przekonujący argument banku, że także on nie mógł przewidzieć wystąpienia takiego wzrostu kursu CHF, który doprowadził do bardzo niekorzystnych następstw dla powodów. Skoro bowiem sam bank twierdzi, że taka okoliczność była niemożliwa do przewidzenia nawet dla niego jako profesjonalisty (w szczególności w dziedzinie kredytów), to nie można uznać, że powinni ją byli przewidzieć powodowie, będący konsumentami (nieprofesjonalistami) i uwz-ględnić ją w swoich kalkulacjach co do zawarcia umowy kredytu denominowanego w CHF lub zrezygnowania z takiej umowy. Taki argument nie może więc przemawiać na niekorzyść powodów i stanowić podstawy odmówienia im ochrony przed wprowadzonymi przez pozwanego do umowy kredytu postanowieniami niedozwolonymi.
W tej sytuacji nie zasługiwały na uwzględnienie zarzuty apelacyjne, które sprowadzały się do próby wykazania, że jedyne zastrzeżenia pod kątem abuzywności można mieć co najwyżej do postanowień umownych, dotyczących stosowania do przeliczania świadczeń stron (w mechanizmie denominacji) kursów CHF ustalanych jednostronnie przez pozwanego w swojej tabeli kursowej oraz do braku określenia w umowie zasad ustalania tych kursów. Takie podejście pozwanego było bardzo dogodne dla niego, ponieważ odwracało uwagę od pozostałych problemów, wiążących się ze sposobem ukształtowania denominacji w przedmiotowej umowie, a mianowicie dokonywaniem niekorzystnego dla powodów przeliczania wartości świadczeń obu stron na podstawie odmiennych kursów CHF oraz obciążenia wyłącznie nich nieograniczonym ryzykiem walutowym. Tymczasem rażące naruszenie równowagi kontraktowej stron na niekorzyść powodów nie ograniczało się do kwestii stosowania przez bank własnych kursów CHF, lecz obejmowało, i to przede wszystkim, dwa wspomniane wyżej elementy.
W związku z tym odnośnie do samych zarzutów, dotyczących zasad ustalania kursów CHF, wskazać należy, że problem ten nie polega na tym, czy stosowane przez bank zasady ustalania tych kursów były obiektywne (rynkowe) i czy bank mógł je dowolnie ustalać, lecz na tym, że w umowie nie zostały określone zasady, na podstawie których bank je ustalał. Nie może zaś budzić wątpliwości, że takie zasady istniały, skoro bank odwołuje się do nich w toku procesu, wywodząc, że z uwagi na wiążące go regulacje prawne oraz mechanizmy ekonomiczne nie mógł ich ustalać dowolnie, lecz musiały one mieć charakter rynkowy, który obiektywnie nie godził w interesy lub prawa powodów. Jeśli więc takie zasady istniały, to należało wprowadzić je do treści umowy po to, aby z jednej strony stały się one wiążące dla obu stron (w tym dla banku), a z drugiej strony, aby powodowie znali te zasady i stosownie do swojej woli mogli dokonać kontroli, czy pozwany stosuje się do nich przy ustalaniu kursów CHF, według których przeliczane są świadczenia stron (przy wypłacie kredytu i przy jego spłatach). Tym samym nie jest istotne to, w jaki sposób bank faktycznie ustalał te kursy, lecz to, że nie określił zasad ich ustalania w treści umowy kredytu, która została zawarta na podstawie przygotowanego przez niego projektu (wzorca umownego).
W konsekwencji chybione są wszystkie zarzuty apelacyjne, w których pozwany podnosi, że w świetle wskazanych przez niego przepisów prawa materialnego nie mógł dowolnie ustalać kursów CHF, w związku z czym nie było – jego zdaniem – podstaw do stwierdzenia abuzywności postanowień umownych odsyłających do stosowania ustalanych przez niego kursów tej waluty.
Wobec braku podstaw do podważenia dokonanej przez Sąd pierwszej instancji oceny postanowień umownych o denominacji jako mających charakter niedozwolony w rozumieniu art. 385 ( 1) k.c. nie ma też podstaw do zakwestionowania, że po ich wyeliminowaniu z umowy w rezultacie stała się ona nieważna w całości. Jak już była mowa wcześniej, jest konsekwencją konieczności wyeliminowania z niej całego mechanizmu denominacji, a nie tylko postanowień, dotyczących stosowania w nim kursów CHF ustalanych jednostronnie przez bank, co z kolei powoduje, że bez tego mechanizmu w ogóle nie jest możliwe ustalenie treści praw i obowiązków stron, w szczególności nie ma możliwości ustalenia wysokości kwoty kredytu w walucie polskiej i w ślad za tym wysokości rat kapitałowo – odsetkowych, skoro usunięciu z umowy podlega przede wszystkim sam mechanizm przeliczania świadczeń stron za pomocą kursów CHF. Z uwagi na nieważność umowy zasadne zaś było roszczenie powodów o zwrot spełnionych na jej podstawie świadczeń jako nienależnych.
Mając to wszystko na uwadze, Sąd Apelacyjny doszedł do przekonania, że po-zwany nie zdołał skutecznie podważyć prawidłowości zaskarżonego wyroku. Zważyć bowiem trzeba, że kredyt denominowany kursem CHF jest w istocie kredytem złotowym, a nie walutowym, znamiennym jedynie tym, że został do niego wprowadzony mechanizm przeliczania świadczeń stron za pomocą kursu tej waluty, będący w gruncie rzeczy waloryzacją w rozumieniu art. 358 ( 1) § 2 k.c. Mechanizm ten został jednak tak ukształtowany przez bank, który samodzielnie i bez indywidualnego uzgodnienia z powodami zredagował w tym zakresie treść przedmiotowej umowy, że podlegał wyeliminowaniu z niej w całości z uwagi na abuzywność postanowień umownych, które obciążały wyłącznie powodów zarówno ryzykiem walutowym, jak i ryzykiem kursowym, w następstwie czego – po wyeliminowaniu tych postanowień oraz jednocześnie niemożliwości ich uzupełnienia lub zmodyfikowania – konieczne było stwierdzenie nieważności całej umowy, gdyż niemożliwe było jej dalsze wykonanie ani jako kredytu przeliczanego według średniego kursu CHF, publikowanego przez NBP, na czym najbardziej zależało pozwanemu, ani jako kredytu złotowego oprocentowanego stawką LIBOR, ani wreszcie jako kredytu złotowego oprocentowanego (od początku) stawką WIBOR. Nieważność umowy w dalszej kolejności skutkowała natomiast obowiązkiem zwrócenia powodom przez pozwany bank wszystkich kwot, które otrzymał od nich na podstawie tej umowy, ponieważ okazały się one świadczeniem nienależnym.
Niezasadne były zarzuty naruszenia art. 118 k.c. w zw. z art. 120 k.c. Pozwany nie uwzględnił okoliczności, że roszczenie powodów, które dotyczy zwrotu nienależnego świadczenia, ma charakter odrębny od świadczeń spełnianych przez nich na podstawie umowy kredytu, która okazała się nieważna. Nie można więc w jakimkolwiek zakresie stosować do niego przepisów o przedawnieniu roszczeń z tytułu umowy kredytu, w tym również w odniesieniu do odsetkowej części spełnionych świadczeń. Dochodzone przez nich roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia nie ma zatem charakteru okresowego, lecz stanowi jedno samodzielne roszczenie, oderwane od bytu prawnego nieważnej umowy, na podstawie której zostało spełnione. W konsekwencji do terminu jego przedawnienia nie mają zastosowania przepisy regulujące przedawnienie roszczeń z umowy kredytu lub o świadczeniach okresowych.
Dodać wypada, że roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia powstało dopiero po definitywnym powołaniu się przez powodów na abuzywność postanowień umownych, dotyczących denominacji. Wprawdzie ustalenie nieważności ma skutek wsteczny od chwili zawarcia umowy, to jednak na użytek art. 120 § 1 k.c., regulującego początek biegu terminu przedawnienia, uznać należy, że nie mógł on rozpocząć się wcześniej, niż powodowie skorzystali z przysługującego im uprawnienia do zakwestionowania abuzywnych postanowień umownych. Biorąc zatem pod uwagę, że powodowie powołali się na nieważność umowy m. in. z powodu abuzywności jej postanowień w piśmie z dnia 23 kwietnia 2021 r., dopiero od tej daty mógł zacząć się bieg termin przedawnienia ich roszczenia.
W ślad za tym nie zasługiwał na uwzględnienie także zarzut naruszenia art. 481 § 1 k.c. w zw. z art. 455 k.c. Skoro bowiem przedmiotem roszczenia powodów był zwrot nienależnego świadczenia, które ma charakter bezterminowy (tj. termin jego spełnienia nie wynika z ustawy, czynności prawnej lub orzeczenia sądowego), to na gruncie art. 455 k.c. przyjąć należy, że stało się ono wymagalne po wezwaniu przez nich pozwanego do jego zapłaty. Zgodnie z tym przepisem dłużnik powinien spełnić świadczenie niezwłocznie po wezwaniu go przez wierzyciela do spełnienia świadczenia. Można zatem przyjąć, że pozwany popadł w opóźnienie w zapłacie z dniem 30 sierpnia 2021 r., tj. z dniem doręczenia mu odpisu pozwu.
Jednocześnie nie ma podstaw do uznania, że wymagalność tego roszczenia mogła nastąpić dopiero po wydaniu przez Sąd pierwszej instancji wyroku, uwzględniającego to roszczenie, ewentualnie po złożeniu przez powodów oświadczenia, po uprzednim pouczeniu przez w/w Sąd, że mają świadomość skutków wynikających z nieważności umowy w przypadku odmówienia przez nich akceptacji niedozwolonych postanowień umownych. Wziąć trzeba pod uwagę, że powyższe pouczenie i oświadczenie konsumenta nie ma na celu wywołania skutku w postaci nieważności umowy i powstania roszczenia o zwrot nienależnego świadczenia, a w ślad za tym – wymagalności tego roszczenia. W rzeczywistości wiążą się one z możliwością następczego wyrażenia przez niego zgody na skuteczność niedozwolonych postanowień umownych wobec niego. Właśnie dlatego w świetle orzecznictwa TSUE wymagane jest uprzednie wyjaśnienie konsumentowi znaczenia wyrażenia takiej zgody lub jej braku w kontekście nieważności umowy i skutków jej nieważności dla niego. Pouczenie to oraz oświadczenie konsumenta nie jest jednak wymagane dla wywołania skutku w postaci nieważności umowy, gdyż następuje to automatycznie i od samego początku, jeśli bez niedozwolonych postanowień umownych nie jest możliwe utrzymanie umowy w mocy. Oznacza to, że oświadczenie konsumenta nie jest konieczne do wywołania nieważności umowy zawierającej niedozwolone postanowienia, lecz do ewentualnego spowodowania jej ważności mimo umieszczenia w niej takich postanowień.
Niezasadne były także zarzuty naruszenia art. 409 k.c. oraz art. 411 pkt 1, 2 i 4 k.c. Przede wszystkim wziąć trzeba pod uwagę, że przepisy o nienależnym świad-czeniu mają charakter szczególny w stosunku do przepisów ogólnych o bezpodstawnym wzbogaceniu. Nienależne świadczenie jest bowiem szczególnym przypadkiem bezpodstawnego wzbogacenia, charakteryzującym się tym, że wynika ze spełnienia świadczenia, które – z różnych przyczyn – okazuje się nie mieć podstawy w ważnym stosunku zobowiązaniowym. Ma to istotne znaczenie przy ocenie przesłanek żądania zwrotu nienależnego świadczenia, do których przepisy ogólne, w tym art. 409 k.c., mogą mieć zastosowanie jedynie w zakresie nieobjętym szczególnym charakterem nienależnego świadczenia.
Ograniczając się do okoliczności niniejszej sprawy, wskazać należy, że skoro chodzi w niej o przypadek zwrotu świadczenia, które zostało spełnione na pod-stawie umowy kredytu, która okazała się nieważna, to po obu stronach, a nie tylko po stronie powodów, powstaje roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia. W konsekwencji pozwany nie może powoływać się na to, że nie jest już wzbogacony z uwagi na to, że zużył świadczenie otrzymane od powodów, ponieważ przysługuje mu analogiczne roszczenie kondykcyjne wobec nich, o którego wartość nadal jest wzbogacony.
Nie można też uznać, że roszczenie powodów o zwrot nienależnego świad-czenia jest niezasadne z uwagi na to, że jego spełnienie było zgodne z zasadami współżycia społecznego, o czym mowa w art. 411 pkt 2 k.c. Wziąć trzeba pod uwagę, że do ustalenia nieważności przedmiotowej umowy kredytu doszło z powodu stwierdzenia abuzywności postanowień umowy przewidujących przeliczanie (waloryzację) wartości świadczeń za pomocą waluty obcej, jak i sposobu dokonywania tego przeliczania. Wiązało się to z negatywną oceną zachowania pozwanego jako sprzecznego z dobrymi obyczajami w rozumieniu art. 385 1 k.c. Było to więc w istocie zbieżne z oceną uwzględniającą zasady współżycia społecznego, które podobnie jak dobre obyczaje, mają charakter klauzul generalnych. Wobec tego nie można jednocześnie nagannie oceniać zachowania pozwanego pod kątem dobrych obyczajów oraz nie uznawać jego zachowania za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.
Oznacza to, że przeciwko możliwości uznania żądania powodów za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego przemawia zasada tzw. czystych rąk, zgodnie z którą na naruszenie tych zasad nie może powoływać się ten, kto sam je narusza. Pozwany, który stosował w umowie niedozwolone postanowienia, skutkujące jej nie-ważnością, a tym samym obowiązkiem zwrotu otrzymanego świadczenia, nie może zatem domagać się zachowania tego świadczenia z powołaniem się na to, że byłoby to zgodne z zasadami współżycia społecznego.
Nie można również uznać, że otrzymane przez niego od powodów świad-czenia miały charakter świadczenia spełnionego przed nadejściem terminu jego wymagalności. Stanowisko pozwanego nie bierze pod uwagę, że powodowie, dokonując wpłat na jego rzecz, nie działali z zamiarem lub świadomością spełnienia świad-czenia z tytułu zwrotu na jego rzecz nienależnego świadczenia, które było jeszcze niewymagalne, lecz działali w celu spełnienia świadczenia z tytułu umowy kredytu w przekonaniu, że są do tego zobowiązani. Jak była wyżej mowa przy ocenie zarzutu naruszenia art. 455 k.c., dopiero w wyniku skutecznego powołania się przez nich na abuzywność postanowień umownych, co doprowadziło do ustalenia nieważności umowy w całości, świadczenia te nabrały charakteru nienależnego i po stronie powodów powstało roszczenie o ich zwrot, podobnie jak po stronie pozwanego powstało – nie przesądzając obecnie jego zasadności i zakresu – roszczenie o zwrot świadczenia, które on spełnił na ich rzecz. W tej sytuacji nie można mówić, że powodowie spełniali te świadczenia w celu zaspokojenia niewymagalnego roszczenia pozwanego o zwrot nienależnego świadczenia, skoro takie roszczenie jeszcze wtedy nie istniało, a powodowie działali w przekonaniu, że spełniają świadczenie, do którego są zobowiązani na podstawie zawartej między stronami umowy kredytu. W konsekwencji chybiony był zarzut naruszenia art. 411 pkt 4 k.c.
Z kolei odnośnie do zarzutu naruszenia art. 411 pkt 1 k.c. zauważyć trzeba, że nie ma istotnego znaczenia okoliczność, że powodowie dokonywali spłaty rat kapitałowo – odsetkowych bez zastrzeżenia zwrotu. Abstrahując od kwestii, że w chwili ich dokonywania ważność umowy nie była jeszcze negowana, w szczególności z po-wołaniem się na abuzywność postanowień umownych, dotyczących denominacji, wobec czego trudno logicznie oczekiwać od powodów, aby spełniając świadczenia na podstawie umowy, która w przekonaniu obu stron, istniejącym w chwili ich spełniania, była ważna, jednocześnie zastrzegali zwrot płaconych rat (jako świadczenia nienależnego, chociaż wtedy nie było to jeszcze nawet brane pod uwagę), wskazać należy, że z końcowej części art. 411 pkt 1 k.c. wprost wynika, że możliwość wyłączenia zwrotu nienależnego świadczenia nie dotyczy sytuacji, w której zostało ono spełnione w wykonaniu nieważnej czynności prawnej. Oznacza to, że w przypadku stwierdzenia nieważności umowy, choćby nawet po wielu latach od jej zawarcia, ex definitione wyłączone jest kwestionowanie obowiązku zwrotu świadczenia z powołaniem się na to, że spełniający to świadczenie nie był do niego zobowiązany.
W tym stanie rzeczy Sąd Apelacyjny na mocy art. 385 k.p.c. oddalił apelację oraz orzekł o kosztach postępowania apelacyjnego na mocy art. 108 § 1 k.p.c. w zw. z art. 109 k.p.c. i art. 98 § 1, 1 1 i 3 k.p.c. oraz art. 99 k.p.c. odpowiednio do wyniku sprawy w tej instancji. Ponadto na podstawie art. 350 § 1 i 3 k.p.c. sprostował z urzę-du niedokładność w oznaczeniu przedmiotu sporu w sentencji zaskarżonego wyroku przez dodanie po słowie „ustalenie” słów „ewentualnie o zapłatę”, biorąc pod uwagę, że z tego wyroku nie wynika, że powodowie zgłosili w niniejszej sprawie także żądanie ewentualne, o którym wprawdzie Sąd pierwszej instancji nie orzekał, ponieważ uwzględnił co do zasady żądanie główne, niemniej z wyroku powinno wynikać, że w sprawie było zgłoszone także roszczenie ewentualne.
Ponadto Sąd Apelacyjny oddalił zgłoszony przez pozwanego w piśmie pro-cesowym z dnia 21 czerwca 2022 r. zarzut zatrzymania zasądzonych na rzecz powodów świadczeń do kwoty 556.557,14 zł jako bezpodstawny.
Przede wszystkim zważyć trzeba, że co najmniej wątpliwe jest, czy umowa kredytu ma charakter wzajemny. Gdyby jednak nawet uznać, że pewnych elemen-tów wzajemności można dopatrzyć się w odniesieniu do świadczeń, polegających z jednej strony za wstrzymywaniu się przez bank z żądaniem zwrotu udostępnionego kapitału, a z drugiej strony na zapłacie przez kredytobiorcę odsetek stanowiących zapłatę za korzystanie z tego kapitału w umówionym okresie (czyli wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału), to nie można uznać, że wzajemny charakter ma także obowiązek zwrotu udostępnionego kapitału. Takie świadczenie nie stanowi bowiem ekwiwalentu udostępnienia kapitału, lecz jest obowiązkiem niezależnym od tego, czy i jaką zapłatę bank uzyska za jego udostępnienie. Tymczasem właśnie takiego obowiązku dotyczy podniesiony przez pozwanego zarzut zatrzymania.
Niezależnie od tego zauważyć należy, że zarzut zatrzymania co do zasady ma służyć zabezpieczeniu interesów strony zobowiązanej do zwrotu świadczenia wzajemnego w celu zapewnienia jej, że sama również otrzyma od drugiej strony zwrot świadczenia, które spełniła na jej rzecz. W związku z tym podniesienie tego zarzutu uznać należy za niezasadne wówczas, gdy uprawniony może uzyskać ochronę swojego roszczenia w inny sposób. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy roszczenia obu stron o zwrot nienależnego świadczenia mają charakter pieniężny, ponieważ w takim przypadku możliwe jest przede wszystkim skorzystanie z zarzutu potrącenia. Inaczej mówiąc, zarzut zatrzymania wchodzi w rachubę jedynie wtedy, gdy strona zobowiązana do zwrotu otrzymanego świadczenia, jest narażona na to, że w inny sposób nie będzie mogła zapewnić sobie zwrotu świadczenia, które sama spełniła, a zatem gdy świadczenia obu stron mają różny charakter (przedmiot).
Wiąże się z tym ponadto kwestia dopuszczalności podniesienia zarzutu za-trzymania w odniesieniu do roszczenia, które nie jest jeszcze wymagalne. Skoro bowiem zarzut zatrzymania ma podobne znaczenie jak zarzut potrącenia, to uznać można, że co do zasady objęte nim roszczenie powinno być wymagalne. Z tego zaś punktu widzenia zauważyć należy, że pozwany w gruncie rzeczy dopiero w oświadczeniach o skorzystaniu z prawa zatrzymania z dnia 20 maja 2022 r. (k. 242 – 245) po raz pierwszy w ogóle powołał się na to, że może przysługiwać mu względem powodów roszczenie o zwrot spełnionego na ich rzecz świadczenia, podczas gdy w toku całego postępowania, włącznie z apelacją, stanowczo i konsekwentnie zaprzeczał, aby umowa była nieważna, a spełnione na jej podstawie świadczenia stron podlegały zwrotowi jako nienależne. Niezasadne wydaje się więc zgłoszenie zarzutu zatrzymania bez uprzedniego wezwania powodów do zwrotu spełnionego na ich rzecz świadczenia oraz połączenie w jednym oświadczeniu wezwania do jego zwrotu i zarzutu zatrzymania. Uznać wypada, że przede wszystkim pozwany powinien, choćby na wypadek nieuwzględnienia jego stanowiska, najpierw zażądać od powodów zwrotu swojego świadczenia, a dopiero potem ewentualnie podnieść zarzut jego zatrzymania.
Odmienne stanowisko mogłoby prowadzić do nadużywania przez bank up-rawnień do podnoszenia zarzutu zatrzymania, ponieważ de facto nie zmierzałoby to do zabezpieczenia jego interesów, lecz miałoby jedynie utrudniać lub uniemożli-wiać skorzystanie przez konsumenta z ochrony przed klauzulami abuzywnymi, a tym samym wywoływać efekt odstraszający lub zniechęcający do dochodzenia przez niego swoich praw.
Warto w tym zakresie zwrócić uwagę na stanowisko Sądu Najwyższego, wyrażone w postanowieniu z dnia 6 grudnia 2022 r. (I CSK 4694/22, LEX nr 3460582), zgodnie z którym w wypadku uznania umowy za nieważną przedsiębiorca nie może poprzez zarzut zatrzymania żądać kompensacji niekorzystnych skutków jego bezprawnego zachowania. Art. 7 ust. 1 w związku z motywem dwudziestym czwartym dyrektywy 93/13/EWG zobowiązuje państwa członkowskie do zapewnienia stosownych i skutecznych środków zapobiegających dalszemu stosowaniu nieuczciwych warunków w umowach zawieranych przez sprzedawców lub dostawców z konsumentami. Niedopuszczalne byłoby takie ukształtowanie sytuacji prawnej konsumenta wskutek uznania umowy kredytu za nieważną z powodu zawartych w niej nieuczciwych postanowień umownych, które prowadziłoby do udaremnienia oczekiwanego skutku przepisów ochronnych w odniesieniu do konsumentów, realizującej w istocie tzw. efekt mrożący, a to wskutek istotnego pogorszenia sytuacji ekonomicznej konsumenta na skutek dokonanego przezeń wyboru wyjścia z sytuacji, w której stał się ofiarą nieuczciwej praktyki ze strony przedsiębiorcy.
Konkludując, uznać należy, że podniesienie zarzutu zatrzymania było w okolicznościach niniejszej sprawy bezzasadne i nieskuteczne, ponieważ w gruncie rzeczy nie miało służyć ochronie interesów pozwanego, jako wierzyciela powodów, ale miało utrudnić im uzyskanie ochrony prawnej, wynikającej z posłużenia się przez niego w przedmiotowej umowie niedozwolonymi postanowieniami umownymi. Wobec tego zarzut ten został oddalony na podstawie art. 496 k.c. w zw. z art. 497 k.c. stosowanymi a contrario.
Na oryginale właściwe podpisy.
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Gdańsku
Osoba, która wytworzyła informację: Marek Machnij, Dariusz Janiszewski , Małgorzata Zwierzyńska
Data wytworzenia informacji: