Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

I ACa 966/22 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Gdańsku z 2023-09-29

Sygn. akt: I ACa 966/22

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 29 września 2023 r.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku I Wydział Cywilny

w składzie:

Przewodniczący: SSA Marek Machnij (spr.)

Sędziowie: SA Małgorzata Zwierzyńska

SA Karolina Sarzyńska

Protokolant: sek. sąd. Agnieszka Jama

po rozpoznaniu w dniu 5 września 2023 r. w Gdańsku

na rozprawie

sprawy z powództwa S. S. i T. S.

przeciwko Bank (...) Spółce Akcyjnej w W.

o zapłatę ewentualnie o zapłatę

na skutek apelacji pozwanego

od wyroku Sądu Okręgowego we Włocławku

z dnia 8 marca 2022 r. sygn. akt I C 50/20

1)  prostuje niedokładność w oznaczeniu przedmiotu sporu w sentencji zaskarżonego wyroku przez wpisanie po słowie „zapłatę” słów „ewentualnie o zapłatę”,

2)  oddala apelację,

3)  zasądza od pozwanego na rzecz powodów łącznie kwotę 4.050 zł (cztery tysiące pięćdziesiąt złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się orzeczenia o tych kosztach do dnia zapłaty.

Na oryginale właściwe podpisy.

Sygn. akt: I ACa 966/22

UZASADNIENIE

Powodowie S. S. i T. S. wnieśli o zasądzenie od pozwanego Banku (...) Spółki Akcyjnej w W. kwot: 35.988,39 zł i 16.225,36 CHF z odsetkami ustawowymi od dnia 17 września 2019 r. do dnia zapłaty z tytułu zwrotu nienależnych świadczeń uiszczonych przez nich na podstawie umowy kredytu hipotecznego denominowanego nr (...)/ (...) z dnia 21 października 2005 r. z uwagi na bezwzględną nieważność tej umowy z powodu sprzeczności z prawem i zasadami współżycia społecznego lub z uwagi na jej nieważność z powodu znajdujących się w niej klauzul abuzywnych, ewentualnie o zasądzenie od pozwanego na ich rzecz kwoty 29.296,13 zł z tytułu nienależnie pobranej części świadczeń na podstawie tej umowy.

Pozwany wniósł o oddalenie powództwa, kwestionując je co do zasady i co do wysokości, w szczególności zaprzeczając, aby zawarta między stronami umowa kredytu była sprzeczna z przepisami ustawy lub zasadami współżycia społecznego albo zawierała jakiekolwiek postanowienia abuzywne.

Sąd Okręgowy we Włocławku wyrokiem z dnia 8 marca 2022 r. zasądził od pozwanego na rzecz powodów kwoty: 35.988,39 zł i 16.225,36 CHF z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od kwoty 30.451,42 zł od dnia 17 kwietnia 2019 r. do dnia zapłaty oraz od kwot: 5.536,97 zł i 16.225,36 CHF od dnia 24 marca 2020 r. do dnia zapłaty oraz zasądził od pozwanego na rzecz powodów łącznie kwotę 11.408 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.

W uzasadnieniu tego wyroku Sąd Okręgowy przedstawił szczegółowo ustalenia faktyczne, dotyczące okoliczności, w jakich doszło do zawarcia między stronami umowy kredytu hipotecznego denominowanego nr (...)/ (...) z dnia 21 października 2005 r. oraz jej treści (z uwzględnieniem zwłaszcza zasad denominacji kwoty kredytu w CHF) i wykonania przez obie strony, w szczególności sposobu wypłaty kwoty kredytu przez bank i sposobu jego spłaty przez powodów oraz wysokości spłat dokonanych przez nich na rzecz banku. Wyjaśnił ponadto, na podstawie jakich dowodów ustalił powyższe okoliczności oraz w jaki sposób ocenił wiarygodność i moc dowodową poszczególnych dowodów.

Na podstawie dokonanych ustaleń Sąd Okręgowy uznał, że powództwo zasługiwało na uwzględnienie. W jego ocenie, mimo zastosowania w przedmiotowej umowie denominacji kwoty kredytu za pomocą kursu CHF, jej postanowienia zasadniczo odpowiadają wymogom określonym w art. 69 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe – t. jedn. Dz. U. z 2022 r., poz. 2234 z późn. zm., powoływanej dalej jako „pr. bank.”), stanowiąc dopuszczalny przez prawo wariant umowy kredytu, w którym świadczenia stron są przeliczane zgodnie z art. 358 1 § 2 k.c. za pomocą określonego w niej miernika wartości, którym może być także waluta obca. Nie dopatrzył się również podstaw do przyjęcia jej bezwzględniej nieważności na mocy art. 353 1 k.c. Niemniej uznał, że spełnione zostały w tej sprawie wszystkie przesłanki do uznania postanowień umownych o denominacji za abuzywne w rozumieniu art. 385 1 k.c. z uwagi na przyznanie bankowi uprawnienia do jednostronnego ustalania kursów CHF, co skutkuje koniecznością ich pominięcia, a w następstwie – nieważnością umowy w całości, ponieważ bez tych postanowień nie może ona zostać wykonana zgodnie z jej pierwotnym zamiarem stron, gdyż nie mogą one zostać zastąpione innymi postanowieniami. W ślad za tym uznał za uzasadnione na podstawie art. 410 k.c. żądanie zwrotu na rzecz powodów spełnionych przez nich na rzecz pozwanego świadczeń jako mających charakter nienależny.

Powyższy wyrok został zaskarżony w całości apelacją przez pozwanego w oparciu o zarzuty:

1) naruszenia prawa procesowego, mającego wpływ na treść wyroku, tj. art. 233 § 1 k.p.c. przez zaniechanie wszechstronnego rozważenia materiału dowodowego i dokonanie oceny dowodów w sposób sprzeczny z zasadami logiki doświadczenia życiowego, a przez to dowolnej a nie swobodnej oceny dowodów wskutek braku wszechstronnego i obiektywnego rozważenia całości materiału dowodowego oraz wyciągnięcie na jego podstawie wadliwych i niezgodnych z rzeczywistym stanem faktycznym wniosków, leżących u podstaw wyroku, w szczególności przez:

a) przyjęcie, że kwestionowane klauzule denominacyjne oraz postanowienia umo-wy i Regulaminu udzielania kredytów określają główne świadczenie stron, są niejednoznaczne i rażąco naruszają interesy powodów, podczas gdy kwestionowane klauzule nie stanowią się świadczenia głównego, a rażące naruszenie interesów powodów nie zostało wykazane, ponieważ postanowienia § 1 umowy zostały sformułowane jednoznacznie i nie naruszały ich interesów,

b) bezpodstawne przyjęcie, że postanowienia umowy pozwalały bankowi dowolnie kształtować kurs CHF, podczas gdy nie miał on możliwości dowolnego kształtowania tego kursu w swoich tabelach, a sam kurs ustalany był w oparciu o uwarunkowanie rynkowe oraz przez uznanie, że ryzyko walutowe obciążało wyłącznie stronę powodową, podczas gdy w przypadku spadku wartości waluty obcej ryzyko to obciążało także pozwany bank,

c) przyjęcie, że umowa nie zawierała w swej treści konkretnej kwoty zobowiązania, a tym samym świadczenie główne stron nie zostało sformułowane w sposób jednoznaczny, podczas gdy ustalono w niej, jaka jest kwota zobowiązania banku i kredytobiorcy (udostępnienie określonej kwoty w CHF i zwrot tej kwoty wraz z odsetkami),

d) bezpodstawne przyjęcie, że kwestionowane klauzule denominacyjne stanowią o głównym świadczeniu banku, podczas gdy jego głównym świadczeniem jest treść § 1 umowy, który jest jednoznaczny, a pozostałe kwestionowane klauzule nie stanowią o świadczeniu głównym banku i jako takie nie ruszają interesów konsumenta w sposób rażący,

2) naruszenia przepisów prawa materialnego:

a) art. 358 1 § 1 k.c. w zw. z art. 69 pr. bank i art. 58 k.c., polegającego na błędnym przyjęciu, że wszystkie kwestionowane postanowienia umowy i regulaminu, dotyczące denominacji, określały główne świadczenia stron i że umowa jest nieważna ze względu na zawarte w niej klauzule denominacyjne, a ponadto przez uznanie, że pozwany miał możliwość swobodnego ustalenia kursów CHF względem złotówki, w tym kursu kupna i sprzedaży oraz był uprawniony do jednostronnego i dowolnego decydowania o wysokości świadczenia powodów, co stanowiło o naruszeniu interesów konsumenta,

b) błędną wykładnię art. 385 1 § 1 k.c. i niezastosowanie art. 385 1 § 2 k.c., a w kon-sekwencji bezpodstawne przyjęcie, że sporne klauzule miały charakter abuzywny, podczas gdy nie były one świadczeniami głównymi i nie wykazano ich rażącego pokrzywdzenia dla powodów oraz przez przyjęcie, że abuzywność kwestionowanych postanowień prowadzi do nieważności umowy, podczas gdy należało zbadać, czy i w jakim zakresie mogła ona obowiązywać w dalszej części, w szczególności przy przyjęciu, że kwestionowane klauzule nie stanowią o głównych świadczenia stron, a w umowie znajdowały się postanowienia odnoszące się do przeliczeń CHF/PLN związanych z kursem średnim NBP (§ 11.4 umowy),

c) art. 56 k.c. przez jego niezastosowanie, podczas gdy stanowi on właściwy przepis dyspozytywny, przewidujący, że czynność prawna wywołuje skutki w niej wyrażone oraz wynikające z ustawy, zasad współżycia społecznego i z ustalonych zwyczajów, a zatem zobowiązanie powodów powinno być przeliczone po wynikającym z zasad współżycia społecznego i zwyczajów rynkowym kursie CHF publikowanym w tabelach kursowych walut.

Na tych podstawach pozwany wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa w całości i obciążenie powodów kosztami procesu za obie instancje według norm przepisanych, ewentualnie domagał się uchylenia tego orzeczenia oraz przekazania sprawy Sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania i rozstrzygnięcia o kosztach postępowania.

Powodowie wnieśli o oddalenie apelacji i zasądzenie na ich rzecz kosztów postępowania apelacyjnego według norm przepisanych.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie, a jej zarzuty były bezzasadne.

Sąd Apelacyjny – po zapoznaniu się zgodnie z art. 382 k.p.c., jako sąd merytorycznie rozpoznający sprawę, z całością zebranego w sprawie materiału dowodowego – doszedł do przekonania, że stosownie do art. 387 § 2 1 pkt 1 k.p.c. może zaakceptować i przyjąć za własne zarówno ustalenia faktyczne, jak i wnioski prawne Sądu pierwszej instancji, ponieważ w zakresie istotnym dla rozstrzygnięcia są one zgodne z treścią tego materiału, a podniesione przez pozwanego zarzuty apelacyjne nie zdołały ich skutecznie podważyć.

Podkreślić wypada, że Sąd pierwszej instancji prawidłowo i w dostatecznym stopniu opisał okoliczności faktyczne, związane z zawarciem przedmiotowej umowy, jej treścią i sposobem wykonania przez obie strony. W związku z tym zbędne jest ich szczegółowe powtarzanie w niniejszym uzasadnieniu. Zauważyć ponadto należy, że pozwany w gruncie rzeczy nie tyle podważał konkretne ustalenia faktyczne dokonane przez w/w Sąd oraz poprzedzającą ich dokonanie ocenę wiarygodności i mocy dowodowej zebranego w sprawie materiału dowodowego, co polemizował z wnioskami wyprowadzonymi przez ten Sąd z swoich ustaleń, domagając się, aby większe lub inne znaczenie nadać okolicznościom, które on uważał za istotne. Obejmowało to w szczególności zagadnienia, odnoszące się do postanowień umownych o denominacji, czyli dotyczących przeliczania wartości świadczeń stron za pomocą CHF i stosowania do tego przeliczania kursów tej waluty, ustalanych jednostronnie przez pozwanego oraz do uznania, że te postanowienia mogą zostać uznane za niedozwolone.

Zarzuty naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. miały więc w gruncie rzeczy na celu umożliwienie skarżącemu zakwestionowania dokonanej przez Sąd pierwszej instancji oceny abuzywności spornych postanowień, a zatem w gruncie rzeczy zmierzało do podważenia wniosków prawnych tego Sądu w oparciu o stan faktyczny wykreowany przez skarżącego. Znalazło to wyraz w ich sformułowaniu, polegającym na tym, że po ogólnym powołaniu się na wadliwą ocenę nieokreślonych bliżej dowodów, prezentuje odmienne od Sądu pierwszej instancji wnioski o braku podstaw do uznania w tej sprawie, że postanowienia umowne o denominacji zostały przez niego ukształtowane w przedmiotowej umowie w sposób abuzywny w rozumieniu art. 385 1 k.c. Odnosi się to zwłaszcza to kwestionowania, że określały one główne świadczenia stron, zostały zredagowane w sposób niejednoznaczny, wskutek czego przedmiot zobowiązania (wysokość świadczenia) nie był precyzyjnie określony oraz w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami rażąco naruszały interes powodów. Można więc uznać, że treść tych zarzutów miała jedynie stanowić podstawę do podważania wniosków prawnych Sądu pierwszej instancji. W konsekwencji decydujące znaczenie ma ocena materialnoprawnej prawidłowości zaskarżonego wyroku, w ramach której uwzględnieniu podlegać będą również zagadnienia, o których mowa w zarzutach naruszenia art. 233 § 1 k.p.c.

W pierwszej kolejności wskazać należy, że Sąd pierwszej instancji trafnie uznał, że samo zastosowanie w umowie kredytu denominacji, czyli ustalania wysokości świadczeń stron za pomocą kursów CHF, nie powoduje jej bezwzględnej nieważności z powodu sprzeczności z art. 69 pr. bank. lub art. 353 1 k.c. W ślad za tym słusznie ograniczył ocenę postanowień umownych, dotyczących denominacji, jedynie do kwestii, czy mogą one zostać uznane za niedozwolone postanowienia umowne (inaczej abuzywne) w rozumieniu art. 385 1 i nast. k.c. Ocena postanowień umownych pod kątem ich abuzywności jest bowiem celowa i dopuszczalna dopiero wtedy, gdy znajdują się one w ważnej umowie. W konsekwencji bezwzględna nieważność umowy na podstawie art. 58 § 1 k.c. (z powodu sprzeczności jej treści z ustawą lub obejścia ustawy) albo na podstawie art. 58 § 2 k.c. (z powodu jej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego), czy wreszcie z powodu przekroczenia granic swobody umów, o których mowa w art. 353 1 k.c., skutkowałaby tym, że nie miałoby już znaczenia, czy postanowienia umowne, zawarte w nieważnej umowie, mogłyby zostać uznane także za niedozwolone (abuzywne).

Zwrócić trzeba przy tym uwagę, że z art. 385 1 § 1 k.c. wynika, że niedozwolone postanowienia umowne nie wiążą konsumenta, co uznaje się zazwyczaj za sankcję w postaci tzw. bezskuteczności zawieszonej, polegającej na tym, że jedynie konsument może w każdym czasie powołać się na abuzywność postanowień umownych, powodując – w razie zasadności swoich twierdzeń – ich nieważność od chwili zawarcia umowy (ab initio), czyli z mocą wsteczną (ex tunc). W konsekwencji nieważność tych postanowień nie następuje od razu i definitywnie ex lege, lecz zależy od woli konsumenta, który może powołać się na ich abuzywność, wskutek czego stracą one moc wiążącą i zostaną wyeliminowane z umowy (przy zachowaniu co do zasady ważności pozostałych postanowień umownych). Może też jednak zrezygnować z takiego zarzutu lub wprost potwierdzić skuteczność takich postanowień – mimo ich abuzywnego charakteru (następczo zaakceptować je) – powodując, że definitywnie staną się one wiążące dla obu stron.

W tym stanie rzeczy zbyt daleko idące były wywody powodów, którzy w przedstawionych w pozwie okolicznościach i argumentach dopatrywali się możliwości stwierdzenia zarówno abuzywności zakwestionowanych postanowień umownych, jak i bezwzględnej nieważności tej umowy na podstawie art. 58 k.c. z powodu jej sprzeczności z art. 69 ust. 1 pr. bank. lub art. 353 1 k.c. oraz z powodu jej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego. Zauważyć wypada, że w zasadzie te same twierdzenia i argumenty były przez nich powoływane na poparcie obu podstaw swojego żądania. Wziąć trzeba pod uwagę, że przepisy krajowe (art. 385 1 k.c. i nast.) i unijne (dyrektywa Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich, Dz.U.UE.L. 1993.95.29, powoływana dalej jako „dyrektywa 93/13/EWG”) kompleksowo regulują ochronę konsumenta przed zachowaniem przedsiębiorców (w tym banków), polegającym na wprowadzaniu do umów postanowień naruszających jego prawa m. in. w taki sposób, jaki jest oceniany w niniejszej sprawie. W związku z tym regulacje te mają charakter przepisów szczególnych w stosunku do przepisów takich jak art. 58 k.c. lub art. 353 1 k.c., które jedynie ogólnie regulują zagadnienia związane z treścią umów, podczas gdy przepisy o niedozwolonych postanowieniach umownych regulują specyficzne zagadnienia związane z treścią umów zawieranych przez przedsiębiorców ze szczególnymi kontrahentami, a mianowicie z konsumentami.

W konsekwencji zdaniem orzekającego w sprawie składu Sądu Apelacyjnego nie zasługuje na akceptację bardzo częsta w sprawach dotyczących tzw. kredytów frankowych tendencja do jednoczesnego przyjmowania (tak przez strony, jak i przez sądy orzekające) tych samych okoliczności i argumentów za podstawę stwierdzenia zarówno sprzeczności postanowień umownych o denominacji lub indeksacji kredytu kursem CHF z przepisami ustawy, zasadą swobody umów lub zasadami współżycia społecznego, powodującej nieważność umowy kredytu na podstawie art. 58 k.c., jak i do uznawania tych samych postanowień umownych praktycznie z tych samych przyczyn za abuzywne. Nie uwzględnia to istnienia przepisów szczególnych, które regulują ochronę konsumentów przed stosowaniem przez przedsiębiorców niedozwolonych postanowień umownych, wskutek czego nie ma potrzeby jednoczesnego stosowania do tych samych okoliczności oraz zagadnień przepisów ogólnych i szcze-gólnych.

Przyjmując pogląd o pierwszeństwie przepisów o niedozwolonych postanowieniach umownych przed przepisami o charakterze ogólnym, konieczne jest jednak dokonanie bardzo istotnego zastrzeżenia. O ile bowiem typową sankcją niedozwolonego charakteru określonych postanowień umownych jest to, że – po powołaniu się przez konsumenta na ich abuzywność – nie wiążą stron jedynie te postanowienia przy jednoczesnym zachowaniu mocy wiążącej przez umowę w pozostałym zakresie (art. 385 1 § 2 k.c.), o tyle wziąć trzeba pod uwagę, że taki skutek może zostać przyjęty jedynie w takich przypadkach, w których po wyeliminowaniu z umowy postanowień abuzywnych nadal możliwe jest ustalenie, na podstawie pozostałych postanowień umownych, treści praw i obowiązków stron w stopniu pozwalającym na wykonanie wynikającego z niej zobowiązania zgodnie z jego treścią (istotą). Sytuacja taka z reguły nie zachodzi w przypadkach, w których niedozwolony charakter mają postanowienia umowne określające główne świadczenia stron, ponieważ bez takich postanowień niewątpliwie nie można wykonać umowy, skoro przestają wiązać strony właśnie te postanowienia, które określają, jakie mają być ich główne świadczenia. Podkreślić trzeba, że zobowiązanie wymaga określenia świadczenia, więc bez możliwości jego ustalenia nie można mówić o istnieniu ważnego zobowiązania.

W tym kontekście wskazać należy, że Sąd pierwszej instancji trafnie stwierdził, że zawarte w przedmiotowej umowie kredytu postanowienia o denominacji ok-reślały główne świadczenia stron, ponieważ decydowały o ustaleniu ich wysokości (zarówno świadczenia banku, jak i świadczeń kredytobiorców). W związku z tym zaakceptować można również stanowisko tego Sądu, że skoro te postanowienia okazały się abuzywne, to po ich wyeliminowaniu z umowy w ogóle niemożliwe stało się jej wykonanie, ponieważ bez mechanizmu denominacji nie jest możliwe ani ustalenie wartości świadczenia banku, ani wartości świadczeń powodów. W konsekwencji umowa stała się nieważna w całości, o czym Sąd pierwszej instancji trafnie orzekł na podstawie art. 58 § 1 k.c. w zw. z art. 385 1 § 1 k.c. Wynikało to z faktu, że po uznaniu za nieważne (jako niewiążące konsumenta, inaczej bezskuteczne wobec niego) postanowień o denominacji kredytu kursem CHF utraciła ona postanowienia decydujące o możliwości jej wykonania zgodnie z treścią zobowiązania i wolą stron, które wprawdzie chciały uzależnić wysokość swoich świadczeń od kursu CHF, ale uczyniły to w taki sposób, który nie mógł się utrzymać, ponieważ był abuzywny.

Inaczej rzecz ujmując, umowa była nieważna w całości nie bezpośrednio dlatego, że niektóre jej postanowienia miały charakter niedozwolony, ale dlatego, że bez tych postanowień jej treść stała się sprzeczna z ustawą, tj. w tym przypadku w szczególności z art. 69 ust. 1 pr. bank., określającym przedmiotowo istotne cechy umowy kredytu. Nieważność umowy ma więc w tym przypadku charakter następczy (pośredni) w stosunku do stwierdzenia abuzywności jej postanowień, ponieważ jest konsekwencją wyeliminowania z niej niedozwolonych postanowień umownych, nie wynika natomiast wprost z ich abuzywności, która co do zasady skutkuje jedynie niezwiązaniem stron (w pierwszej kolejności konsumenta) tymi postanowieniami. Najpierw następuje zatem stwierdzenie ich abuzywności, a dopiero następnie – w zależności od oceny ich wpływu na możliwość wykonania umowy – może dojść jej nieważności w całości.

Akceptując powyższe stanowisko Sądu pierwszej instancji, trzeba jednak dodać, że w ocenie Sądu Apelacyjnego Sąd ten niezasadnie ograniczył rozważania na temat abuzywności postanowień umownych o denominacji do kwestii jej dokonywania w oparciu o kursy CHF ustalane jednostronnie przez bank, pomijając w zasadzie kwestię związanego z nimi ryzyka walutowego, wynikającego z powiązania wartości świadczeń stron z kursami CHF. Tej kwestii poświęcona jest bowiem tylko krótka wzmianka na dwunastej stronie uzasadnienia o treści „Takie rozwiązania dawały bowiem pozwanemu bankowi, czyli tylko jednej stronie stosunku prawnego, możliwość przerzucenia na powodów całego ryzyka wynikającego ze zmiany kursu waluty denominacyjnej” (k. 249v), przy czym w świetle pozostałej części uzasadnienia zaskarżonego wydaje się, że Sąd ten miał w tym przypadku na myśli jedynie zagadnienia związane z jednostronnym ustalaniem wysokości kursów CHF przez bank.

Takie stanowisko nie zasługuje na akceptację. Uwzględnić należy, że czym innym jest dopuszczalność wprowadzenia do umowy kredytu mechanizmu denominacji, a czym sposób jej dokonania w konkretnej umowie, czyli ukształtowania treści postanowień umownych regulujących zasady i sposób jej przeprowadzenia. Wiąże się to przede wszystkim z samym powiązaniem wartości świadczeń stron z kursem wybranej waluty obcej (najczęściej CHF). W konsekwencji obejmuje to nie tylko określenie zasad przeliczania wartości świadczeń stron za pomocą kursu CHF (w szczególności dopuszczalności stosowania kursów ustalanych jednostronnie przez bank w swojej tabeli kursowej, ale także kwestię sposobu obciążenia stron ryzykiem (skutkami) zastosowanej in concreto metody indeksacji (denominacji).

W tym zakresie z jednej strony zbyt daleko idące były zarzuty apelacyjne pozwanego, w których kwestionował stanowisko Sądu pierwszej instancji o wadliwości rozłożenia powyższego ryzyka w przedmiotowej umowie, ponieważ Sąd ten w istocie nie oparł na tym swojego poglądu o abuzywności zawartych w niej postanowień o denominacji. Niemniej z drugiej strony pozwany bezzasadnie twierdzi, że także on jest obciążony tym ryzykiem w stopniu równym z powodami.

Takiego poglądu nie uzasadnia ogólnikowe powołanie się na hipotetyczną możliwość spadku wysokości kursu CHF poniżej poziomu istniejącego w chwili zawarciu umowy. Po pierwsze, pozwany, jako profesjonalista i silniejsza strona umowy, miał większe od powodów możliwości zabezpieczenia się przed skutkami spadku, zwłaszcza znacznego, wysokości tego kursu. Nota bene, banki bardzo często powołują się w tzw. procesach frankowych na konieczność ponoszenia kosztów takiego zabezpieczenia swoich interesów, co ich zdaniem ma usprawiedliwiać stosowanie różnych kursów do przeliczania wartości świadczeń obu stron (z uwagi na rzekomą konieczność pozyskania przez nie środków w walucie obcej na zabezpieczenie kredytów „frankowych”) i obciążanie kredytobiorców ryzykiem wzrostu tego kursu.

Po drugie, nawet gdyby zaakceptować pogląd o istnieniu takiego ryzyka, to miałoby ono charakter ograniczony, ponieważ w skrajnie niekorzystnej dla banku sytuacji kurs CHF mógłby ulec obniżeniu tylko o 100 %, chociaż taka sytuacja jest raczej absurdalna, ponieważ trudno oczekiwać, że kurs CHF może spaść do zera, podczas gdy w przypadku kredytobiorców takie ryzyko jest praktycznie nieograniczone, ponieważ nie ma żadnej górnej granicy wzrostu w/w kursu. Po trzecie, bank w rzeczywistości już od razu po wypłacie kredytu i przeliczeniu go na saldo w walucie obcej korzystał ze wzrostu wysokości kwoty kredytu w stosunku do tej, którą efektywnie udostępnił powodom w walucie polskiej, więc nawet w przypadku ewentualnych wahań kursu CHF na jego niekorzyść i tak uzyskiwał już korzyść z tego kredytu, zwłaszcza w pespektywie wieloletniego okresu, na który został zawarta przedmiotowa umowa.

Wiąże się z tym kwestia, że wbrew pozwanemu nie można uznać, że w wyniku powyższego przeliczenia i w rezultacie określenia salda kredytu, podlegającego ratalnej spłacie, w CHF, kredyt ten miał charakter walutowy lub stał się kredytem walutowym. W ocenie Sądu Apelacyjnego zawarte w przedmiotowej umowie postanowienia o denominacji nie nadawały kredytowi charakteru walutowego, oznaczającego, że waluta obca (w tym przypadku CHF) była walutą zobowiązania, ale sprowadzały się do konstrukcji nieodbiegającej od klasycznej waloryzacji świadczeń stron za pośrednictwem miernika innego pieniądz. Odpowiada to istocie umowy kredytu, która zgodnie z art. 69 ust. 1 pr. bank. polega na tym, że bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych z przeznaczeniem na ustalony cel, a kredytobiorca zobowiązuje się do korzystania z niej na warunkach określonych w umowie, zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty oraz zapłaty prowizji od udzielonego kredytu.

W świetle tego przepisu za istotną cechę umowy kredytu uznać należy przede wszystkim to, że kredytobiorca ma oddać bankowi dokładnie taką samą kwotę, jaką od niego otrzymał (jaką bank mu udostępnił). Można oczywiście rozważać, czy chodzi o taką samą kwotę wyłącznie w znaczeniu nominalnym (rozumianą jako taka sa-ma liczba znaków pieniężnych), czy też dopuszczalne jest jej określenie w znaczeniu realnym, inaczej ekonomicznym (taka sama wartość ekonomiczna, która niekonieczne musi odpowiadać takiej samej liczbie znaków pieniężnych). W tym zakresie zarówno istniejąca od wielu praktyka obrotu prawnego oraz poglądy funkcjonujące w doktrynie i orzecznictwie, jak i obowiązujące regulacje prawne, przemawiają za uznaniem dopuszczalności również tej drugiej możliwości, czyli przyjęcia, że także w umowie kredytu możliwe jest zastosowanie waloryzacji, w tym również za pomocą wartości (kursu) innej waluty niż waluta zobowiązania (tzw. klauzula walutowa).

W konstrukcji umowy kredytu nie mieści się natomiast taka interpretacja, na którą często powołują się banki, zgodnie z którą denominacja (a także indeksacja) ma całkowicie odrębny i specyficzny charakter, którego nie można mylić lub utożsamiać z waloryzacją umowną, przewidzianą w art. 358 1 § 2 k.c. Nie można bowiem uznać, że zastosowanie w umowie kredytu mechanizmu, wiążącego świadczenia stron z kursem wybranej waluty obcej, może służyć innemu celowi niż zachowanie zgodności (rozumianej jako równowartość ekonomiczna) między świadczeniem zwracanym bankowi przez kredytobiorcę a świadczeniem, które bank mu udostępnił. Wykluczyć zatem należy sytuację, w której kredytobiorca byłby zobowiązany do zwrotu na rzecz banku świadczenia, które ani nominalnie, ani choćby realnie nie odpowiada wartości świadczenia, które sam od niego otrzymał.

Gdyby więc nawet przyjąć za dopuszczalne w ramach swobody umów (art. 353 1 k.c.) takie ukształtowanie treści stosunku prawnego, które polegałoby na tym, że uzależnienie wartości świadczeń stron od kursu waluty obcej w ogóle nie musi zapewniać ich realnej zgodności (równowartości) ze świadczeniem drugiej strony, to taka umowa nie odpowiadałaby już istotnym cechom umowy kredytu. Inaczej mówiąc, gdyby uznać, że ryzyko walutowe, związane z uzależnieniem wartości świadczenia kredytobiorcy, sięga tak daleko, że może ono w ogóle nie odpowiadać wartości udostępnionej mu kwoty kredytu ani nominalnie, ani choćby realnie, to byłoby to sprzeczne z art. 69 ust. 1 pr. bank. Nie można bowiem zgodzić się ze stanowiskiem, że wartość świadczenia kredytobiorcy w żadnym ujęciu nie musi odpowiadać wartości otrzymanego przez niego od banku świadczenia, lecz może zależeć od niedającego się przewidzieć, zwłaszcza w pespektywie wielu lat związania stron umową kredytu hipotecznego, czynnika w postaci kursu waluty obcej (najczęściej CHF), czyli że staje się ona w istocie całkowicie nieokreślona, nieprzewidywalna i wręcz przypadkowa (losowa).

W konsekwencji za granicę dopuszczalnej zmiany wysokości świadczenia kredytobiorcy uznać należy spadek siły nabywczej waluty kredytu (a zatem w Polsce co do zasady waluty polskiej). Z tego względu bardzo istotny jest dobór odpowiedniego miernika wartości świadczenia, stanowiącego miernik (kryterium) waloryzacji lub wprowadzenie odpowiednich mechanizmów, kształtujących wysokość świadczeń stron tak, aby zastosowanie waloryzacji mogło zostać uznane – przynajmniej w ogól-nej ocenie – za adekwatne do spadku realnej siły nabywczej waluty polskiej. Wziąć bowiem trzeba pod uwagę, że w przypadku takich umów kredytu jak w rozstrzyganej sprawie, kredytobiorcom niewątpliwie chodziło o uzyskanie kredytu w walucie polskiej, o którą zresztą wnioskowali we wniosku kredytowym i która była im potrzebna do zrealizowania celu, na który zaciągali kredyt i w której kwota kredytu została im faktycznie wypłacona i wreszcie – w której ją spłacali, ponieważ w tejże walucie uzyskują swoje dochody.

Za nadużycie uznać więc należy argumentację, że w umowach kredytu denominowanego lub indeksowanego kredytobiorcy świadomie akceptowali, że waluta obca stanowiła walutę zobowiązania, a kwota kredytu jedynie zostanie im wypłacona w walucie polskiej i w tej walucie będzie mogła być spłacana. Taki pogląd zmierza w istocie do zrównania powyższych kredytów z kredytami walutowymi sensu stricto, tj. wyrażonymi i faktycznie udostępnionymi w walucie obcej, co w dalszej kolejności ma uzasadniać tezę, że wartość kapitału (kwoty) kredytu rzekomo w ogóle nie zmienia się wraz ze zmianami kursu waluty obcej, ponieważ cały czas jest wyrażona niezmiennie w tej walucie.

Towarzyszy temu zazwyczaj argumentacja, że w celu udzielenia tzw. kredytów frankowych banki musiały dysponować środkami w tej walucie. W związku z tym zauważyć należy, że skoro bank faktycznie wypłacił powodom kwotę kredytu w walucie polskiej, to oznaczałoby, że musiał mieć zarówno środki w tej walucie, jak i jednocześnie w walucie obcej. Wprawdzie pozwany twierdził, że niezbędną do wypłaty kredytu walutę polską uzyskiwał rzekomo ze sprzedaży waluty obcej, ale takie twierdzenie jest gołosłowne i całkowicie nieweryfikowalne w warunkach obecnego procesu sądowego.

Nie przemawia to więc w niezbity sposób za tym, że mechanizm denominacji w realny sposób wiązał się z obrotem walutowym i nadawał kredytowi charakter walutowy. Bardziej uzasadnione i przekonujące, jako adekwatne do uznawania denominacji jedynie za rodzaj waloryzacji umownej, jest przyjęcie, że stanowiła ona wyłącznie mechanizm przeliczeniowy, który w ogóle nie wiązał się obrotem walutami ani nawet nie wymagał takiego obrotu. Waluta obca (CHF) służyła wyłącznie do us-talenia wysokości (wartości) świadczeń stron, a nie do ich spełniania (wykonywania umowy) w tej walucie. Była zatem miernikiem wartości świadczenia, a nie jego przedmiotem. Świadczenia obu stron były bowiem wyrażone i spełniane w walucie polskiej, natomiast waluta obca stanowiła podstawę (miernik) ustalenia ich wysokości. W konsekwencji nie zasługuje na akceptację pogląd, że w umowach kredytów frankowych występują jednocześnie dwie waluty: waluta obca jako waluta zobowiązania (przez co kredyt ma mieć charakter walutowy) oraz waluta polska jedynie jako waluta wykonania zobowiązania.

Dodać można, że traktowanie kredytów denominowanych (indeksowanych) jako kredytów walutowych opiera się w gruncie rzeczy na błędzie logicznym. Skoro mają to być, zdaniem banków, kredyty walutowe, to nie znajduje zrozumiałego wytłumaczenia, dlaczego tak istotne znaczenie ma w nich ustalenie zasad przeliczania świadczeń stron na walutę polską lub z waluty polskiej na walutę obcą. Oczywiste bowiem powinno być, że skoro są one wyrażone i udzielone w walucie obcej, to podlegają one wypłacie i spłacie w tej walucie. Zupełnie inną kwestią byłoby natomiast to, że faktycznie – zwłaszcza obecnie pod rządami art. 358 § 2 k.c. – mogłyby być wypłacone i spłacane w walucie polskiej. W tej sytuacji bardziej przekonujący jest pogląd, że takie umowy nie miały charakteru walutowego, lecz złotowy, ale charakteryzowały się tym, że wartość świadczeń stron była uzależniona od kursu waluty obcej. Tylko w takim ujęciu można nadać logiczny sens sformułowaniu „kredyt denominowany” lub „kredyt indeksowany” w walucie obcej. Jeśli bowiem byłby on już walutowy, to nielogiczne było jeszcze ponowne przeliczanie go przy pomocy kursu waluty obcej. Zupełnie inaczej rzecz przedstawia się natomiast przy uznaniu takich kredytów za złotowe, ponieważ wówczas ma sens przeliczanie wartości świadczeń spełnianych w walucie polskiej na walutę obcą przy zastosowaniu jej kursu określonego w umowie.

Konkludując, zawarte w przedmiotowej umowie postanowienia o denominacji stanowiły w rzeczywistości postanowienia, które dotyczyły waloryzacji świadczeń stron lub inaczej po prostu były klauzulami przeliczeniowymi, służącymi do ustalenia wartości świadczeń stron: przy wypłacie z waluty obcej, w której kwota kredytu była wyrażona, ale nie miała być w niej udostępniona [zob. § 1 ust. 1 umowy „Bank udziela kredytobiorcy kredytu w złotowej równowartości waluty wymienialnej w kwocie (…)”, a także § 1 ust. 4 umowy „Uruchomienie kredytu następuje w złotych, przy jednoczesnym przeliczeniu kwoty kredytu na CHF po kursie dewiz obowiązującym w Banku w dniu uruchomienia kredytu”], a przy spłacie rat kapitałowo – odsetkowych – z waluty polskiej na walutę obcej, w której było wyrażone saldo kredytu, ale w której nie został on powodom wypłacony (udostępniony) (zob. § 8 ust. 2 umowy).

Zauważyć należy, że te i inne podobne postanowienia zawarte w umowie i regulaminie zostały szczegółowo przytoczone przez Sąd pierwszej instancji w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku (k. 245) i posłużyły mu do oceny charakteru spornych postanowień umownych. W związku z tym obecnie wystarczy wskazać, że zwłaszcza z § 1 ust. 4 umowy ewidentnie wynika, że chodziło o przeliczenie świadczenia banku ze złotych na CHF (mowa jest o przeliczeniu kwoty wypłaconej w złotych na CHF), a nie odwrotnie. Jest to całkowicie zrozumiałe, ponieważ takie przeliczenie miało na celu ustalenie, jaką wartość w CHF ma kwota kredytu wypłacona powodom w złotych, gdyż jej przeliczenie na CHF było konieczne do ustalenia, jaka będzie wyjściowa wartość kredytu w tej walucie na potrzeby ustalenia wysokości rat w tejże walucie, które zgodnie z § 8 ust. 2 umowy podlegały jednak spłacie w złotych.

W konsekwencji nie ma miejsca na taką interpretację umowy, zgodnie z którą bank w pierwszej kolejności rzeczywiście udostępnił powodom kwotę kredytu we frankach szwajcarskich (a zatem, że był to kredyt walutowy), które realnie musiał posiadać i sprzedać po to, aby wypłacić im kwotę kredytu w złotych. W rzeczywistości kolejność operacji była bowiem dokładnie odwrotna: najpierw bank udostępnił (wypłacił) powodom kwotę kredytu w PLN, którą następnie abstrakcyjnie (wyłącznie rachunkowo) przeliczył na CHF. Nie dochodziło jednak w tym przypadku do jakiegokolwiek obrotu walutami (obrotu dewizowego). Podobnie nie dochodziło do niego przy spłacie kredytu. Denominacja polegała w tym przypadku na przeliczeniu kwoty kredytu z PLN na CHF w celu ustalenia jego salda w walucie obcej, podlegającej następnie spłacie w walucie polskiej, ale po przeliczeniu na tę walutę raty ustalonej w CHF. W obu przypadkach denominacja nie wykraczała więc poza funkcję przeliczeniową.

Powyższe przeliczenie – jak wyżej wyjaśniono – miało na celu zachowanie realnej (ekonomicznej) równowartości świadczeń stron, czyli odpowiadało konstrukcji waloryzacji umownej. Takie stanowisko jest spójne z poglądem, że kredyt denominowany nie ma charakteru walutowego. Skoro bowiem denominacja jest po prostu rodzajem waloryzacji, to nie może służyć do określenia przedmiotu świadczenia (waluty zobowiązania), lecz jedynie do ustalenia jego wartości. Zauważyć należy, że świadczenie pieniężne po waloryzacji nie zmienia swojego charakteru lub przedmiotu, a zatem co do zasady w dalszym ciągu jest spełniane w tej samej walucie, w jakiej zostało zawarte zobowiązanie. W związku tym waluta obca, która jest stosowana w mechanizmie denominacji, nie określa przedmiotu świadczenia, lecz jego wartość. Tym samym nie wykracza poza funkcję przeliczeniową (miernika wartości) i nie staje się walutą zobowiązania, czyli tą, w której świadczenie jest wyrażone i co do zasady podlega spełnieniu.

Inaczej mówiąc, zastosowanie waluty obcej jako miernika waloryzacji nie prowadzi do zmiany waluty świadczenia. W rzeczywistości świadczenie nadal jest określone w tej samej walucie, w jakiej zostało wyrażone w chwili powstania zobowiązania (zawarcia umowy), a waluta obca służy wyłącznie do ustalenia nowej (ujmowanej kwotowo) wysokości tego świadczenia w dotychczasowej walucie, tj. jego wysokości zwaloryzowanej, która ma zastąpić wysokość nominalną (którą świadczenie miałoby bez dokonania waloryzacji).

Także w przypadku zastosowania waluty obcej jako miernika waloryzacji nie dochodzi do zmiany waluty zobowiązania. W takim przypadku jedna waluta jest przez cały czas walutą zobowiązania, w której spełniane jest świadczenie, a druga (obca) waluta jest tylko narzędziem do ustalenia zwaloryzowanej wartości tego świadczenia. Jedynie w takim ujęciu można uznać, że w umowie kredytu denominowanego występują dwie waluty, ale tylko jedna z nich (waluta polska) jest walutą świadczenia, a druga (waluta obca) jest wyłącznie walutą przeliczeniową stosowaną w mechanizmie denominacji.

Z poglądu, że denominacja jest w istocie waloryzacją, polegającą na ustalaniu (przeliczaniu) wartości świadczeń stron przy pomocy kursu CHF, wynika jednocześnie wniosek, że w ogóle nie powinna mieć zastosowania do tego świadczenia, które jest spełniane od razu po powstaniu zobowiązania (zawarciu umowy kredytu) ewentualnie niezwłocznie po jego powstaniu, ponieważ może dotyczyć jedynie tego świadczenia, które jest spełniane dopiero po upływie pewnego okresu od tej chwili. Tylko w takiej sytuacji można bowiem mówić o spadku jego realnej wartości z uwagi na spadek siły nabywczej waluty, w której ma ono zostać spełnione, w związku z czym uzasadnione może być ustalenie jego wartości według wybranego miernika waloryzacji.

Odnosząc to do umowy kredytu, wziąć trzeba pod uwagę, że tylko jedno z wynikających z niej świadczeń, a mianowicie świadczenie kredytobiorcy, podlega spełnieniu dopiero po pewnym czasie od powstania zobowiązania, a w gruncie rzeczy jest sukcesywnie spełniane przez cały okres trwania umowy (niekiedy nawet przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat). Natomiast świadczenie banku, polegające na udostępnieniu kredytobiorcy kwoty kredytu, jest co do zasady spełniane jednorazowo (ewentualnie w transzach) bezpośrednio po zawarciu umowy lub w stosunkowo nieodległym okresie od tej chwili. W oczywisty sposób nie może więc stracić swojej realnej wartości, jaką posiada zgodnie z treścią zobowiązania.

Prowadzi to do wniosku, że niedopuszczalne, a co najmniej wątpliwe i wysoce kontrowersyjne, jest stosowane w umowach tzw. kredytów frankowych przeliczanie nie tylko świadczenia spełnianego przez kredytobiorcę na rzecz banku przez wiele lat spłaty kredytu, ale także świadczenia banku udostępnianego kredytobiorcy (jednorazowo lub w transzach) w zasadzie bezpośrednio po zawarciu umowy kredytu. Przeliczanie tego świadczenia mogłoby zostać ewentualnie zaakceptowane jedynie wtedy, gdyby miało służyć tylko do ustalenia jego równowartości w walucie obcej stanowiącej miernik waloryzacji. Jednak w takim ujęciu powinno ono odpowiadać wartości tego świadczenia, które będzie podlegać zwrotowi dopiero po upływie pewnego okresu od powstania zobowiązania, czyli świadczenia kredytobiorcy. Inaczej mówiąc, powinno sprowadzać się to do ustalenia (przeliczenia) w walucie obcej równowartości kwoty udostępnionej kredytobiorcy w walucie polskiej.

Dodać należy, że w takim ujęciu w gruncie rzeczy nie miałoby istotnego znaczenia, jaki rodzaj kursu CHF (kurs średni NBP lub nawet kursy sprzedaży albo kupna ustalane przez bank) zostałby przyjęty do takiego przeliczenia, lecz decydujące byłoby, aby do przeliczenia wartości obu świadczeń (banku i kredytobiorcy) stosować jeden (dokładnie taki sam) kurs waluty obcej, ponieważ tylko w takim przypadku można byłoby mówić, że ich świadczenia są – zgodnie z istotą umowy kredytu – takie same, chociaż z uwagi na dokonanie waloryzacji nie musiałyby być sobie nominalnie równe w walucie polskiej.

W takim ujęciu nie ma miejsca na podwójną waloryzację świadczeń obu stron umowy kredytu indeksowanego: raz świadczenia banku, a drugi raz świadczenia kredytobiorcy. Tym bardziej niezasadne jest stosowanie do ustalenia równowartości świadczenia banku kursu kupna (korzystniejszego dla tej strony), skoro nieprawdziwe i bezpodstawne są poglądy, według których bank rzekomo udostępnia kredytobiorcy kwotę kredytu w walucie obcej, a jedynie dla wygody kredytobiorcy wypłaca mu ją faktycznie w walucie polskiej. Za zgodne z istotą waloryzacji uznać natomiast należy, że ustalenie równowartości świadczenia kredytobiorcy w walucie obcej powinno nastąpić tylko raz, i to przy zastosowaniu takiego samego kursu (aczkolwiek wydaje się, że optymalny byłby kurs sprzedaży waluty obcej, skoro przeliczenie wartości świadczeń stron miało na celu ustalenie, jaką kwotę kredytobiorca ma spłacić wprawdzie w walucie polskiej, ale po jej przeliczeniu w oparciu o kurs waluty obcej w chwili spłaty poszczególnych rat tak, aby dokonana spłata odpowiadała – według przyjętego miernika waloryzacji – dokładnie takiej samej wartości, jaką świadczenie miało w chwili powstania zobowiązania). Przeliczenie wartości kwoty kredytu na walutę obcą, dokonane w chwili jej udostępnienia kredytobiorcy przez bank, powinno bowiem stanowić jedynie punkt odniesienia służący do ustalenia wartości poszczególnych rat w chwili ich spełnienia.

Pozwoliłoby to jednocześnie uniknąć wątpliwości, związanych z tym, że w przypadku podwójnej waloryzacji, dokonywanej przy tym za pomocą różnych kursów (kursu kupna do świadczenia banku i kursu sprzedaży do świadczenia kredytobiorcy), mogłoby dojść do tego, że nawet w przypadku hipotetycznego zwrócenia przez kredytobiorcę całej kwoty kredytu w tym samym dniu, w którym bank mu ją udostępnił, ten drugi musiałby – z uwagi na różne kursy, a także związany z tym spread walutowy – oddać bankowi w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania, znacznie wyższą (niekiedy nawet o kilka lub kilkanaście tysięcy złotych) kwotę, niż sam od niego otrzymał. Z tego punktu widzenia nie można zatem odmówić racji poglądom, zgodnie z którymi dawało to bankowi dodatkowy i niczym nieuzasadniony dochód (przypominający prowizję), mimo że nie łączyło się z tym żadne świadczenie z jego strony na rzecz kredytobiorcy.

Z dotychczasowych rozważań wynika, że denominacja rozumiana jako sposób waloryzacji świadczeń stron nie daje podstaw do stosowania odmiennych kursów CHF do przeliczania wartości świadczeń obu stron, lecz powinna polegać na ustaleniu w walucie obcej wartości świadczenia udostępnionego przez bank kredytobiorcom w walucie polskiej (według ustalonego przez strony jednakowego rodzaju kursu dla obu świadczeń), która to wartość powinna następnie służyć do ustalania, jaką kwotę w walucie polskiej, mającej stanowić równowartość ustalonej w walucie denominacji kwoty kredytu, kredytobiorcy powinni spłacić w poszczególnych terminach płatności. Już tylko naruszenie wymogu stosowania jednakowego kursu do przeliczania wartości świadczeń stron nasuwa wniosek o niedozwolonym charakterze postanowień umowy kredytu denominowanego, ponieważ może prowadzić do rozbieżności, i to na niekorzyść konsumenta jako słabszej strony umowy, między wartością świadczenia udostępnionego kredytobiorcom oraz podlegającego zwrotowi na rzecz banku.

Niemniej na tym nie kończą się zastrzeżenia do powyższych postanowień, ponieważ kolejnym problemem w przyjętej w przedmiotowym przypadku konstrukcji umowy kredytu denominowanego – czego niestety nie dostrzegł dostatecznie Sąd pierwszej instancji – jest obciążenie kredytobiorców nieograniczonym ryzykiem wzrostu ich świadczenia. Nie chodzi jednak w tym przypadku wyłącznie o konsekwencje wynikające ze wzrostu kursu CHF i o to, że konsumenci mogli i powinni byli zdawać sobie sprawę z możliwości wystąpienia takich skutków, ponieważ wiedza o zmienności kursów walut obcych ma charakter powszechny i elementarny. Zasadnicze znaczenie ma bowiem brak adekwatnej zależności między wzrostem kursu CHF (lub ogólniej wahaniami kursów tej waluty) a zmianami siły nabywczej waluty polskiej, ponieważ właśnie to zjawisko jest główną przyczyną rozbieżności między wartością świadczenia udostępnionego kredytobiorcy a realną (po dokonaniu waloryzacji) wartością świadczenia podlegającego zwrotowi na rzecz banku.

W tym kontekście bardzo istotne stają się dwie kwestie, które jednocześnie wpływają na ocenę abuzywności przyjętych w przedmiotowej umowie postanowień o denominacji. Pierwsza z nich wiąże się obiektywnie z samym sposobem konkretnego ukształtowania mechanizmu denominacji, który godzi w interesy powodów ja-ko konsumentów, a druga – z brakiem należytego i zrozumiałego wyjaśnienia im, że przyjęty w umowie sposób denominacji (a w istocie waloryzacji) świadczeń stron może okazać się dla nich niekorzystny, a w skrajnych przypadkach – wręcz rażąco niekorzystny.

Odnośnie do pierwszej kwestii wziąć trzeba pod uwagę, że niewątpliwie to pozwany jest autorem tekstu umowy zawartej między stronami. W tym zakresie na aprobatę zasługuje wniosek Sądu pierwszej instancji, że powodowie nie mieli istotnego wpływu na treść tej umowy, w szczególności na jej postanowienia dotyczące denominacji, które nie były z nimi indywidualnie uzgadniane i mogli je tylko zaakceptować lub zrezygnować z zawarcia przygotowanej przez pozwanego umowy. W związku z tym to pozwany odpowiada za takie ukształtowanie mechanizmu denominacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF, które prowadzi do obciążenia powodów skutkami ryzyka walutowego wykraczającymi poza zakres utraty realnej równowartości świadczeń stron (w wyniku spadku siły nabywczej waluty polskiej), wobec czego wartość ich świadczenia odrywa się od wartości świadczenia otrzymanego od banku i w gruncie rzeczy staje się nieprzewidywalna i przypadkowa, gdyż nie zależy od spadku siły nabywczej waluty polskiej, lecz od zmian kursów CHF, które nie zależą przecież od wartości waluty polskiej ani nie są z nią w jakikolwiek sposób powiązane.

Problem z denominacją (podobnie jak z indeksacją) nie polega więc na samym wprowadzeniu mechanizmu waloryzacji świadczeń stron (ich przeliczania za pomocą kursu CHF), lecz na doborze takiego miernika waloryzacji, który w istocie nie zapewnia rzetelnej waloryzacji, gdyż nie koreluje ze spadkiem wartości (siły nabywczej) waluty polskiej. O ile więc – jak trafnie uznał Sąd pierwszej instancji – samo zastosowanie mechanizmu waloryzacji w umowie kredytu (w tym również za pomocą innej waluty obcej niż waluta polska będąca walutą świadczenia) można uz-nać za dopuszczalne, jako stanowiące możliwą odmianę (wariant) takiej umowy, o tyle uznać należy, że powinien on zostać tak ukształtowany, aby nie prowadził do oderwania, zwłaszcza zbyt znacznie na niekorzyść konsumentów, zwaloryzowanej wartości świadczenia, zwracanego przez nich na rzecz banku, od wartości świadczenia, które od niego otrzymali. W związku z tym w orzecznictwie trafnie zwraca się uwagę na brak jakiegokolwiek ograniczenia zakresu ryzyka walutowego spoczywającego na konsumentach lub brak sprawiedliwego rozłożenia tego ryzyka między stronami (w szczególności obciążenia nim, i to w większym stopniu, banku jako profesjonalisty oraz silniejszej strony umowy).

Obiektywnie rzecz ujmując, postanowienia umowne, regulujące denominację, zostały zatem tak skonstruowane przez pozwanego jako autora tekstu umowy, że nie prowadziły jedynie do zachowania realnej wartości świadczenia zwracanego mu przez powodów w całym okresie kredytowania (które stosownie do art. 69 pr. bank. co do zasady powinno odpowiadać wartości udostępnionej im kwoty kapitału), lecz wykraczały poza granice, jakie wynikały z denominacji jako odmiany waloryzacji, ponieważ ich świadczenie zależy w istocie od niedających się przewidzieć wahań kursu waluty obcej, zastosowanej w mechanizmie denominacji, a nie od spadku realnej wartości tego świadczenia (czyli od spadku siły nabywczej waluty polskiej). W konsekwencji powodowie de facto mogą być zobowiązani do zwrotu na rzecz banku – w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania – kwoty nawet kilkukrotnie wyższej, niż sami od niego otrzymali, ponieważ przyjęty miernik denominacji (waloryzacji) nie zależy od spadku siły nabywczej waluty polskiej, a jednocześnie umowa nie zawiera żadnych postanowień, które ograniczałyby lub usuwały skutki wynikające z ryzyka walutowego wykraczającego (zwłaszcza nadmiernie) poza spadek siły nabywczej waluty polskiej.

W konsekwencji, w ocenie Sądu Apelacyjnego, uznać należy, że taki sposób sformułowania denominacji rażąco naruszał interes powodów jako konsumentów, ponieważ zdecydowanie nie zapewniał, że zwrócą bankowi dokładnie taką samą kwotę (choćby w ujęciu zwaloryzowanym), którą od niego otrzymali.

Przeciwko takiemu poglądowi nie przemawia przekonująco formułowana przez banki argumentacja, że obciążające kredytobiorców (bez jakiegokolwiek merytorycznego/formalnego ograniczenia) ryzyko walutowe było równoważone przez ich korzyści wynikające z zastosowania do kredytów denominowanych/indeksowanych znacznie niższego oprocentowania LIBOR zamiast WIBOR. Wzrost kursu CHF, jako waluty denominacji, nie powoduje bowiem jedynie wzrostu raty, ale także wzrost salda zadłużenia (oczywiście w walucie polskiej jako walucie zobowiązania, ponieważ nie ma podstaw do uznania, że kwotę kredytu stanowi rzekomo niezmienna suma wyrażona w CHF, skoro nie została ona udostępniona powodom, lecz stanowi jedynie wynik przeliczenia kwoty kredytu za pomocą waluty denominacji). Zauważyć przy tym wypada, że rata kredytu składa się z części kapitałowej i części odsetkowej, w związku z czym wzrost salda kredytu (wskutek wzrostu kursu waluty obcej) wpływa na zwiększenie wysokości płaconej przez kredytobiorców w walucie polskiej raty nie tylko w części kapitałowej, ale i odsetkowej, ponieważ de facto są one liczone wprawdzie według stawki LIBOR (korzystnej dla nich, co eksponuje bank), ale od wyższej kwoty kapitału (w przeliczeniu na PLN).

W konsekwencji kwestia ogólnej (uwzględniającej elementy pozytywne i negatywne) korzystności kredytów frankowych dla kredytobiorców jest co najmniej kontrowersyjna. Nie można bezkrytycznie akceptować tezy, że wzrost kursu waluty denominacji jest kompensowany przez niższe oprocentowanie (niezależnie od tego, że stawki LIBOR bardzo zmalały, nawet poniżej zera) kredytu, ponieważ niższe oprocentowanie należy odnosić do wyższej kwoty kapitału (z uwagi na przeliczanie go według znacznie wyższego niż w chwili zawarcia umowy kursu CHF). Wobec tego aktualne pozostaje stanowisko, że mechanizm denominacji powinien zostać tak ukształtowany, aby w przypadku wzrostu, zwłaszcza bardzo znacznego, kursu waluty obcej, nie nastąpił wzrost świadczenia kredytobiorców w sposób całkowicie oderwany od spadku siły nabywczej waluty polskiej jako waluty zobowiązania.

Nie ma zatem podstaw do uznania, że obciążenie kredytobiorców ryzykiem walutowym bez jakiegokolwiek ograniczenia, w szczególności bez ograniczenia do spadku siły nabywczej waluty polskiej ewentualnie sprawiedliwego rozłożenia tego ryzyka między obie strony, z uwzględnieniem tego, że bank jest w tej relacji stroną silniejszą, nie narusza rażąco interesów konsumenta. Podkreślić przy tym trzeba, że chodzi już o samo ukształtowanie treści umowy, a nie o wynikające z tego faktyczne skutki, ponieważ zgodnie z powszechnie akceptowanym poglądem oceny, czy postanowienia umowne mają charakter niedozwolony, dokonuje się według stanu z chwili jej zawarcia a nie z późniejszej perspektywy, uwzględniającej skutki wynikające z tych postanowień dla konsumenta w toku jej wykonywania.

Nie można więc zgodzić się z poglądem, że przyczyną kwestionowania tych postanowień jest wyłącznie wzrost (niezależny od banku i niezawiniony przez niego) kursu CHF, a nie treść postanowień regulujących zasady denominacji świadczeń stron za pomocą kursu tej waluty, ponieważ taki pogląd nie uwzględnia tego, że niekorzystne dla konsumentów skutki wzrostu kursu CHF wynikają przede wszystkim z niekorzystnego dla nich uregulowania zasad denominacji, które nie chronią ich przed nadmiernym wpływem tych skutków na wysokość ich świadczenia. Inaczej rzecz ujmując, wzrost (zwłaszcza bardzo znaczny, który nie był przewidywany i brany pod uwagę ani przez strony, ani w Rekomendacji S, która zakładała jego wzrost w granicach 20 %) kursu CHF jedynie uwidocznił niedozwolony charakter spornych postanowień umownych, jaki miały one od chwili zawarcia umowy. Niekorzystne dla konsumentów skutki umowy tkwiły więc w niej od samego początku, a wzrost kursu CHF spowodował tylko, że skutki te nabrały realnego wymiaru.

W tej sytuacji, w ocenie orzekającego składu Sądu Apelacyjnego, nie może być uzasadnionych wątpliwości, że już tylko z powyższych przyczyn zawarte w umowie kredytu postanowienia, regulujące zasady denominacji świadczeń stron, kształtowały prawa i obowiązki powodów w sposób rażąco dla nich niekorzystny. Warto w tym zakresie posłużyć się stosowanym w orzecznictwie poglądem, według którego rażące naruszenie interesów konsumenta ma miejsce wtedy, gdy następuje pogorszenie jego sytuacji prawnej w stosunku do tej, która istniałaby, gdyby do umowy nie zostały wprowadzone przez przedsiębiorcę niekorzystne dla niego postanowienia umowne.

Z takiego punktu widzenia wziąć trzeba pod uwagę, że gdyby do umowy nie wprowadzono postanowień o denominacji, to powodowie byliby zobowiązani do zwrotu nominalnej wartości świadczenia, która z upływem czasu stanowiłaby dla nich realnie co raz mniejsze obciążenie finansowe z uwagi na spadek siły nabywczej waluty polskiej. Natomiast w kredycie denominowanym wartość ich świadczenia (tak pod względem wysokości salda kapitału w walucie polskiej, jak i wysokości rat) nie ulega zmniejszaniu, i to mimo wielu lat spłacania kredytu zgodnie z treścią umo-wy, lecz wprost przeciwnie wysokość ich zadłużenie jest nawet większa od kwoty udostępnionego im kredytu. Wprawdzie powodowie korzystali i nadal mogliby korzystać z niższego oprocentowania LIBOR zamiast WIBOR, ale nie można uznać, że stanowi to dla nich istotną korzyść, skoro wysokość ich raty z uwagi na wzrost kursu CHF wcale nie jest niższa niż, gdyby zawarli umowę kredytu bez klauzuli denominacyjnej.

Powyższe uwagi odnosiły się zasadniczo do przesłanki w postaci rażącego naruszenia interesów powodów jako konsumentów. Jednocześnie dostrzec jednak należy, że sposób ukształtowania praw i obowiązków powodów – w następstwie przyjętego w umowie mechanizmu denominacji – nie był wcale tak prosty i jednoznaczny, jak próbuje przekonywać skarżący. Jego skutki nie ograniczają się bowiem do uzależnienia wysokości ich świadczenia (rat kapitałowo – odsetkowych) od zmiennego kursu CHF, lecz obejmują przede wszystkim nieograniczone w jakikolwiek sposób obciążenie ich skutkami wzrostu tego kursu w stopniu odrywającym całkowicie wartość ich świadczenia od wartości świadczenia, które otrzymali od banku. Nie można więc mówić, że chodziło jedynie o świadomość zmienności kursów walut obcych, która ma charakter oczywisty i powszechny dla każdego konsumenta bez konieczności posiadania jakichkolwiek dodatkowych wiadomości.

Problem sprowadza się do tego, że koniecznie było wyraźne i jednoznaczne uświadomienie powodom, że godząc się na zawarcie umowy kredytu denominowanego o treści przygotowanej przez pozwanego w rzeczywistości akceptują zawarcie umowy kredytu, która bardzo mocno różniła się od typowej umowy kredytu, ponieważ ich świadczenie mogło nie tylko nominalnie, ale i realnie znacznie różnić się od kwoty, która zostanie im udostępniona. Nie było więc wystarczające jedynie bardzo ogólne poinformowanie ich o ryzyku walutowym wiążącym się z taką umową i uzyskanie od nich oświadczenia o świadomości takiego ryzyka oraz akceptacji tego, że ponoszą jego skutki, lecz należało dokładnie i rzetelnie wyjaśnić im, na czym polega taki kredyt i że może one okazać się dla nich nawet bardzo niekorzystny, jeśli dojdzie do znacznego wzrostu kursu CHF w porównaniu do stanu z chwili zawarcia umowy.

W tym kontekście zauważyć należy, że nawet aktualnie pozwany nie jest w stanie (ewentualnie nie chce) dostrzec wszystkich skutków wynikających z zawarcia umowy kredytu denominowanego. W dalszym ciągu eksponuje bowiem przede wszystkim korzyści, mające płynąć dla kredytobiorców ze znacznie niższego oprocentowania tzw. kredytów frankowych według stawek LIBOR, pomijając, że takie korzyści wchodziły w rachubę przy założeniu jedynie nieznacznego wzrostu kursu CHF jako waluty denominacji (akceptując nawet jego stanowisko, że w perspektywie okresu, na jaki zawarto umowę, nie można logicznie mówić, że można było zakładać niezmienność tego kursu w całym okresie kredytowania). Z argumentacji pozwanego wynika, że w zasadzie dostrzega on tylko korzyści, wynikające rzekomo dla kredytobiorców z umowy kredytu denominowanego.

W takiej sytuacji trudno jest uznać, że w chwili jej zawarcia rzeczywiście i rzetelnie poinformował powodów zarówno o korzyściach, jakie mogą uzyskać z tej umowy, jak i o wiążących się z nią dla nich ryzykach oraz o skali i prawdopodobieństwie ich wystąpienia w całym okresie kredytowania. Bardziej przekonujący jest wniosek, że eksponował przede wszystkim korzystne aspekty tej umowy, pomijając lub co najmniej zmniejszając znaczenie jej negatywów. Dotyczy to w szczególności kwestii, na ile można było wówczas realnie zakładać, że korzyści płynące z niższego oprocentowania kredytu denominowanego mogą zrównoważyć lub przynajmniej złagodzić ryzyko związane z wahaniami kursów CHF, które obciążały w sposób nieograniczony jedynie konsumentów.

Pojawia się ponadto pytanie, czy w ogóle można uznać za uczciwe ze strony banku i lojalne wobec kontrahenta, będącego konsumentem, zaproponowanie zawarcia umowy, która wprawdzie prima facie mogła wydawać się dla niego bardzo korzystna, ale obiektywnie łączyła się z ryzykiem, które mogło wywołać dla niego bardzo niekorzystne skutki, których nie przyjąłby, gdyby został o nich rzetelnie uprzedzony. Generalnie zresztą zauważyć można, że pozwany – przez wybiórczy dobór informacji o kredycie oraz sposób zaprezentowania jego zalet (niższe oprocentowanie i w konsekwencji niższa rata) oraz wad (nieograniczone i bardzo poważne ryzyko walutowe) – niewątpliwie mógł wpłynąć na decyzję powodów o zawarciu umowy kredytu denominowanego zamiast innej umowy wprawdzie z wyższym oprocentowaniem i ratą, ale pozbawionej elementu ryzyka walutowego. Takie zaś zachowanie banku podlega zaś negatywnej ocenie pod kątem zgodności z dobrymi obyczajami.

Powyższe rozważania odpowiadają przyjętemu w orzecznictwie sposobowi rozumienia przesłanki sprzeczności ukształtowania praw i obowiązków konsumenta z dobrymi obyczajami. Wskazuje się bowiem, że zachowanie przedsiębiorcy narusza dobre obyczaje wtedy, gdy traktując konsumenta w sposób sprawiedliwy, słuszny i uwzględniający jego prawnie uzasadnione roszczenia, nie mógłby racjonalnie spodziewać, że przyjąłby on takie postanowienie w drodze indywidualnych negocjacji. Z tego punktu widzenia nie można uznać za zgodne z dobrymi obyczajami przedstawianie konsumentowi umowy w sposób eksponujący przede wszystkim wynikające z niej dla niego korzyści (niższe oprocentowanie) przy jednoczesnym pomijaniu lub bagatelizowaniu niekorzystnych dla niego skutków, które mogą wynikać z zawartych w umowie postanowień umownych, obciążających jedynie niego nieograniczonym w jakikolwiek sposób ryzykiem walutowym.

Przeciwko takiej ocenie nie może przemawiać argument, że rozsądny i doświadczony konsument powinien (niekiedy mówi się wręcz „doskonale”) zdawać sobie sprawę ze zmienności kursów walut obcych i wiążącego się z tym ryzyka wzrostu (nawet bardzo znacznego) salda kapitału i wysokości rat kapitałowo – odsetkowych. Nie może to usprawiedliwiać wprowadzania przez przedsiębiorcę do umowy postanowień, które obiektywnie rażąco godzą w interes konsumenta. Wziąć trzeba pod uwagę, że udzielenie konsumentowi ochrony przez niedozwolonymi postanowieniami umownymi nie jest uzależnione od okoliczności subiektywnych po jego stronie. W konsekwencji ochrona ta nie ma charakteru względnego determinowanego in concreto przez zachowanie, wiedzę, wykształcenie, doświadczenie itp. ko-nsumenta.

Nie do zaakceptowania byłoby więc uzależnianie tej ochrony od tego, czy konsument mógł lub powinien był zdawać sobie sprawę, że przedsiębiorca proponuje mu w umowie postanowienia o charakterze niedozwolonym. W przeciwnym razie należałoby uznać, że jeżeli przedsiębiorcy uda się wprowadzić do umowy postanowienia niedozwolone, których rozważny i doświadczony konsument nie dostrzegł i nie sprzeciwił się im, to taki konsument nie może już powoływać się na ich abuzywność. W tym kontekście zauważyć można, że w istocie pozwany chce uzyskać taki efekt, próbując przerzucić na powodów odpowiedzialność za ukształtowanie spornego mechanizmu denominacji w sposób abuzywny, ponieważ w odpowiedzi na pozew powołuje się na to, że powinni oni dokonać dokładnej analizy przedmiotowej umowy, a jeśli tego nie uczynili, to ewentualne skutki nie mogą jego obciążać (zob. k. 89).

W tym stanie rzeczy, w ocenie Sądu Apelacyjnego, decydujące znaczenie ma obiektywnie rażąco niekorzystny dla powodów charakter postanowień o denominacji oraz okoliczności zawarcia umowy, które pozwalają uznać, że nie zostali oni uprzedzeni o wszystkich skutkach, mogących wynikać z takich postanowień, w związku z czym zawarli umowę z pozwanym bankiem, działając w zaufaniu do niego, na podstawie którego byli przekonani, że proponując im korzystniejsze warunki oproce-ntowania, a tym samym niższą ratę, która to okoliczność niewątpliwie istotnie wpłynęła na ich decyzję o zawarciu takiej umowy, nie umieścił jednocześnie w umowie postanowień, które mogłyby rażąco naruszać ich interesy. Tymczasem pozwany bank, wykorzystując zaufanie powodów, którzy potrzebowali jak najkorzystniejszego dla siebie kredytu, zaproponował im zawarcie umowy, która prima facie wydawała się dla nich korzystna i bezpieczna, ale w rzeczywistości – z uwagi na obciążenie ich ryzykiem walutowym, które mogło istotnie przeważyć skutki umowy na ich niekorzyść – nie miała takiego charakteru.

Dodać wypada, że nie jest przekonujący argument banku, że także on nie mógł przewidzieć wystąpienia takiego wzrostu kursu CHF, który doprowadził do bardzo niekorzystnych następstw dla powodów. Skoro bowiem sam bank twierdzi, że taka okoliczność była niemożliwa do przewidzenia nawet dla niego jako profesjonalisty (w szczególności w dziedzinie kredytów), to nie można uznać, że powinni ją byli przewidzieć powodowie, będący konsumentami (nieprofesjonalistami) i uwz–ględnić ją w swoich kalkulacjach co do zawarcia umowy kredytu denominowanego w CHF lub zrezygnowania z takiej umowy. Taki argument nie może więc przemawiać na niekorzyść powodów i stanowić podstawy odmówienia im ochrony przed wprowadzonymi przez pozwanego do umowy kredytu postanowieniami niedozwolonymi.

W tej sytuacji nie zasługiwały na uwzględnienie zarzuty apelacyjne, które sprowadzały się do próby przekonania Sądu odwoławczego, że jedyne zastrzeżenia pod kątem abuzywności można mieć co najwyżej do postanowień umownych, dotyczących stosowania do przeliczania świadczeń stron (w mechanizmie denominacji) kursów CHF ustalanych jednostronnie przez pozwanego w swojej tabeli kursowej oraz do braku określenia w umowie zasad ustalania tych kursów. Takie podejście pozwanego było bardzo dogodne dla niego, ponieważ odwracało uwagę od pozostałych problemów, wiążących się z ukształtowaniem denominacji w przedmiotowej umowie, a mianowicie dokonywaniem niekorzystnego dla powodów przeliczania wartości świadczeń obu stron na podstawie odmiennych kursów CHF oraz obciążeniem powodów nieograniczonym ryzykiem walutowym. Jednak w rzeczywistości rażące naruszenie równowagi kontraktowej stron na niekorzyść powodów nie ograniczało się do kwestii stosowania przez bank własnych kursów CHF, lecz obejmowało, i to przede wszystkim, dwa wspomniane wyżej elementy.

W związku z tym odnośnie do samych zarzutów, dotyczących zasad ustalania kursów CHF, wskazać należy, że problem ten nie polega na tym, czy stosowane przez bank zasady ustalania tych kursów były obiektywne (rynkowe) i czy bank mógł je dowolnie ustalać, lecz na tym, że w umowie nie zostały określone zasady, na podstawie których bank je ustalał. Nie może zaś budzić wątpliwości, że takie zasady istniały, skoro bank odwołuje się do nich w toku procesu, wywodząc, że z uwagi na wiążące go regulacje prawne oraz mechanizmy ekonomiczne nie mógł ich ustalać dowolnie, lecz musiały one mieć charakter rynkowy, który obiektywnie nie godził w prawa powodów. Jeśli więc takie zasady istniały, to należało wprowadzić je do treści umowy po to, aby z jednej strony stały się one wiążące dla obu stron (w tym dla banku), a z drugiej strony po to, aby również powodowie znali te zasady i stosownie do swojej woli mogli dokonać kontroli, czy pozwany stosuje się do nich przy ustalaniu kursów CHF, według których przeliczane są świadczenia stron (przy wypłacie kredytu i przy jego spłatach). Tym samym nie jest istotne to, w jaki sposób bank faktycznie ustalał te kursy, lecz to, że nie określił zasad ich ustalania w treści umowy kredytu, która została zawarta na podstawie przygotowanego przez niego projektu (wzorca umownego).

W konsekwencji chybione są wszystkie zarzuty apelacyjne, w których pozwany podnosi, że w świetle wskazanych przez niego przepisów prawa materialnego nie mógł dowolnie ustalać kursów CHF, w związku z czym nie było – jego zdaniem – podstaw do stwierdzenia abuzywności postanowień umownych odsyłających do stosowania ustalanych przez niego kursów tej waluty.

W świetle wcześniejszych uwag nie zasługiwał na uwzględnienie również zarzut naruszenia art. 58 § 1 k.c. w zw. z art. 385 1 § 1 k.c. przez niesłuszne uznanie, że pozwany nie udzielił powodom należytych informacji o możliwości zmian kursów CHF w całym okresie kredytowania. Jak już bowiem wyjaśniono, nie chodzi o to, czy powodowie mogli i powinni byli zdawać sobie sprawę, że kursy CHF nie są niezmienne na przestrzeni wielu lat, lecz o to, że pozwany wykorzystał ich zaufanie do siebie i wynikające z tego przekonanie, że proponowany przez niego mechanizm denominacji, czyli przeliczania wartości świadczeń stron za pomocą kursu CHF, jest dla nich bezpieczny, a umowa kredytu denominowanego faktycznie jest dla nich bezpieczna, chociaż wcale tak nie było, co ujawniło się jednak dopiero po znacznym wzroście kursu CHF. Wzrost ten nie był jednak samodzielnym czynnikiem wywołującym niekorzystne skutki dla powodów, ponieważ nie doszłoby do nich, gdyby umowa została ukształtowana w sposób nienaruszający praw konsumentów, w szcze-gólności gdyby mechanizm denominacji nie narażał ich na nieograniczony w istocie wzrost wysokości ich zadłużenia w absolutnym oderwaniu od wartości waluty polskiej, w której zaciągnęli zobowiązanie kredytowe.

Wobec braku podstaw do podważenia dokonanej przez Sąd pierwszej instancji oceny postanowień umowy jako mających charakter niedozwolony w rozumieniu art. 385 ( 1) k.c. nie ma też podstaw do zakwestionowania, że po ich wyeliminowaniu umowy (nie tylko w zakresie postanowień dotyczących kursów CHF, ale i samego uzależnienia wartości świadczeń stron od kursów CHF) w rezultacie stała się ona nieważna w całości. Wbrew pozwanemu, sporne postanowienia umowne określały głó-wne świadczenia stron, gdyż decydowały – przez przewidziany w nich mechanizm przeliczeniowy za pomocą kursów CHF – wartość tych świadczeń: w chwili udostępnienia kwoty kredytu przez pozwanego wynikało z nich, jaka jest jej równowartość w walucie obcej, którą powodowie mieli mu zwrócić, a w chwili spłaty kredytu określały, jaką kwotę – w wyniku przeliczenia raty z CHF na PLN – powodowie mają zapłacić pozwanemu. W związku z tym pozwany niezasadnie kwestionuje też ocenę, że postanowienia te miały charakter abuzywny.

Chociaż pozwany nie podnosi w apelacji w tym zakresie odrębnych zarzutów naruszenia prawa materialnego, pozostaje jeszcze wskazać, że Sąd Apelacyjny nie znalazł podstaw również do zakwestionowania zasadności żądania zwrotu wszystkich kwot zapłaconych przez powodów na rzecz pozwanego (zarówno w PLN, jak i w CHF) w wykonaniu przedmiotowej umowy, ponieważ po stwierdzeniu jej nieważności mają one charakter świadczenia nienależnego. Nie ma jednocześnie podstaw do uznania, że istnieją jakiekolwiek okoliczności wyłączające dopuszczalność żądania jego zwrotu (w szczególności wynikające z art. 409 k.c., art. 410 k.c. lub art. 411 k.c., a także z art. 5 k.c.) lub jego wymagalność na podstawie art. 455 k.c. w zw. z art. 481 k.c. Inaczej mówiąc, nie było jakichkolwiek naruszeń przepisów prawa materialnego, podlegających uwzględnieniu przez Sąd Apelacyjny z urzędu na korzyść pozwanego.

Z tych wszystkich przyczyn Sąd Apelacyjny na mocy art. 385 k.p.c. oddalił apelację jako pozbawioną usprawiedliwionych podstaw oraz orzekł o kosztach postępowania apelacyjnego na mocy art. 108 § 1 k.p.c. w zw. z art. 109 k.p.c., art. 98 § 1, 1 ( 1) i 3 k.p.c. oraz art. 99 k.p.c. odpowiednio do wyniku sporu w tej instancji. Ponadto z urzędu sprostował na podstawie art. 350 § 1 i 3 k.p.c. sentencję zaskarżonego wyroku, ponieważ nie wynikało z niej, że powodowie zgłosili w tej sprawie również żądanie ewentualne, o którym Sąd pierwszej instancji wprawdzie nie orzekał, ponieważ uwzględnił w całości żądanie główne, niemniej z sentencji orzeczenia powinno wynikać, że powództwo obejmowało także żądanie ewentualne.

Na oryginale właściwe podpisy.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Karolina Najda
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Gdańsku
Osoba, która wytworzyła informację:  Marek Machnij,  Małgorzata Zwierzyńska ,  Karolina Sarzyńska
Data wytworzenia informacji: