I ACa 1136/21 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Gdańsku z 2022-10-18
Sygn. akt: I ACa 1136/21
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 18 października 2022 r.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku I Wydział Cywilny
w składzie:
Przewodniczący: SSA Marek Machnij
Protokolant: sek. sąd. Lazar Nota
po rozpoznaniu w dniu 18 października 2022 r. w Gdańsku
na rozprawie
sprawy z powództwa B. Ś. i M. Ś.
przeciwko Bankowi (...) Spółce Akcyjnej w W.
o ustalenie i zapłatę
na skutek apelacji pozwanego
od wyroku Sądu Okręgowego w Toruniu
z dnia 28 września 2021 r. sygn. akt I C 49/21
1) prostuje niedokładność pisarską w punkcie I (pierwszym) sentencji zaskarżonego wyroku w oznaczeniu numeru umowy kredytu przez wpisanie w miejsce nieprawidłowego elementu (...) prawidłowego elementu (...),
2) oddala apelację,
3) zasądza od pozwanego na rzecz powodów kwotę 4.050 zł (cztery tysiące pięćdziesiąt złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się orzeczenia o tych kosztach do dnia zapłaty.
SSA Marek Machnij
Sygn. akt: I ACa 1136/21
UZASADNIENIE
Powodowie B. Ś. i M. Ś. wnieśli o zasądzenie od pozwanego Banku (...) Spółki Akcyjnej w W. kwoty 96.669,89 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 13 listopada 2020 r. do dnia zapłaty z tytułu zwrotu wszystkich świadczeń spełnionych przez nich na rzecz pozwanego w okresie od dnia 10 stycznia 2011 r. do dnia 15 czerwca 2020 r. na podstawie umowy kredytu nr (...) (...)z dnia 23 listopada 2005 r. jako świadczeń nienależnych z uwagi na bezwzględną nieważność tej umowy oraz ustalenia nieistnienia między stronami stosunku prawnego wynikającego z w/w umowy. Ewentualnie wnosili o ustalenie, że postanowienia tej umowy o denominacji kredytu mają charakter abuzywny i zasądzenia od pozwanego na ich rzecz kwoty 33.361,24 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 13 listopada 2020 r. tytułem zwrotu nienależnie pobranej części świadczeń z w/w umowy w powyższym okresie.
Pozwany wniósł o oddalenie powództwa, kwestionując, aby zawarta między stronami umowa kredytu zawierała postanowienia sprzeczne z prawem lub abuzyw- ne. Z ostrożności podniósł zarzut nadużycia przez powodów prawa podmiotowego ze względu na zawarcie przedmiotowej umowy w celu tańszego spłacenia uprzednio uzyskanego kredytu zlotowego a nie na nabycie nieruchomości.
Sąd Okręgowy w Toruniu wyrokiem z dnia 28 września 2021 r. ustalił, że zawarta między stronami umowa kredytu z dnia 23 listopada 2005 r. jest nieważna w całości, zasądził od pozwanego na rzecz powodów kwotę 96.669,89 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 13 listopada 2020 r. do dnia zapłaty i zasądził od pozwanego na rzecz powodów kwotę 6.434 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.
Z dokonanych przez Sąd Okręgowy ustaleń faktycznych wynika, że w 2005 r. powodowie poszukiwali kredytu hipotecznego w kwocie 150.000 zł na spłatę kredytu mieszkaniowego, zaciągniętego w innym banku oraz na wykończenie budowanego domu. W pozwanym banku poinformowano ich o możliwości udzielenia kredytu denominowanego we franku szwajcarskim (CHF), zapewniając, że otrzymają kwotę 150.000 zł, a denominacja jest jedynie zabiegiem technicznym, natomiast rata kredytu będzie o połowę niższa niż w kredycie zlotowym. Pracownik banku zapewnił ich, że frank szwajcarski jest stabilną walutą i nie będzie żadnych problemów z takim kredytem. Nie poinformowano powodów o ryzyku związanym z takim kredytem, stosowaniu przez bank różnych kursów walut, sposobie tworzenia tabel kursowych banku ani nie przedstawiono im symulacji zmian rat i kapitału w zależności od kursu franka.
Powodowie mają wyższe wykształcenie, ale nie zajmują się zawodowo finansami. Działali w zaufaniu do pozwanego banku, postrzegając go jako bank państwowy. Projekt umowy został przygotowany przez bank. Powodowie zobaczyli go po raz pierwszy dopiero w dniu podpisania umowy. Zapoznano ich z najważniejszymi elementami umowy. Podpisanie umowy odbywało się pod presją czasu, ponieważ w kolejce za powodami na podpisanie umowy czekały kolejne osoby. Powodowie nie mieli możliwości negocjowania umowy.
W takich okolicznościach w dniu 23 listopada 2005 r. powodowie zawarli z pozwanym umowę kredytu hipotecznego, oznaczoną nr (...) (...) de- nominowanego kursem CHF, na podstawie której otrzymali kwotę, stanowiącą równowartość 60.866,65 CHF na okres do dnia 5 listopada 2030 r. Wskazana w CHF kwota miała stanowić podstawę ustalenia kwoty kredytu w złotych przy uruchomieniu kredytu i przy spłacie rat kapitałowo - odsetkowych. Uruchomienie kredytu miało nastąpić w złotych przy jednoczesnym przeliczeniu kwoty kredytu na CHF po kursie kupna dewiz obowiązującym w banku w dniu uruchomienia kredytu. Także spłata kredytu miała następować w złotych, ale według kursu sprzedaży ogłaszanego przez bank na dzień spłaty ustalony w umowie.
Wypłata kredytu nastąpiła w złotych: częściowo na spłatę wcześniejszego kredytu, a częściowo na wykończenie budynku. Powodowie otrzymywali od pozwanego informacje o wysokości rat początkowo w złotówkach, a po kilku latach - we frankach szwajcarskich. Raty kredytowe były pobierane w złotówkach z założonego w tym celu rachunku bankowego. W wykonaniu umowy w okresie od dnia 10 stycznia 2011 r. do dnia 15 czerwca 2011 r. powodowie zapłacili pozwanemu łącznie kwotę 96.669,89 zł. Pismem z dnia 8 listopada 2020 roku wezwali pozwanego do zapłaty kwoty 99.107,75 zł z uwagi na nieważność kredytu, ale pozwany pismem z dnia 12 listopada 2020 r. odmówił zaspokojenia ich roszczenia.
Sąd Okręgowy wyjaśnił następnie, w jaki sposób ocenił zebrany materiał dowodowy i na podstawie jakich dowodów ustalił powyższe okoliczności. Jednocześnie wskazał, że na podstawie art. 235 2 § 1 pkt 2 k.p.c. pominął dowód z opinii biegłego jako nieistotny dla rozstrzygnięcia sprawy, ponieważ wyliczenie wysokości przysługującego powodom roszczenia nie wymagało posiadania jakichkolwiek wiadomości specjalnych.
Oceniając zasadność powództwa, w pierwszej kolejności stwierdził, że powodowie, niezależnie od istnienia po ich stronie roszczenia o zwrot spełnionych świadczeń, mieli interes prawny - w rozumieniu art. 189 k.p.c. - w domaganiu się ustalenia istnienia stosunku prawnego, wynikającego z zawartej z pozwanym umowy kredytu, ponieważ rozstrzygnięcie o takim żądaniu miało wpływ na zakres ich obowiązków wobec banku oraz na dopuszczalność korzystania przez bank ze środków kształtujących ich sytuację prawną w zakresie wykraczającym poza treść umowy, np. przez umieszczenie informacji o ich zadłużeniu w biurach informacji gospodarczej lub przelanie ewentualnych wierzytelności względem nich.
Od strony merytorycznej Sąd Okręgowy dokonał oceny roszczeń powodów przede wszystkim pod kątem abuzywności postanowień, wprowadzających do zawartej między stronami umowy kredytowej mechanizm denominacji, przewidujący przeliczenie kredytu wypłaconego w złotych na franki szwajcarskie i przeliczanie rat wpłacanych w złotych na franki szwajcarskie odpowiednio według kursu kupna lub sprzedaży CHF ustalanego jednostronnie przez bank (§ 1 ust. 3 i 4 oraz § 9 ust. 2 umowy). W tym zakresie wziął pod uwagę, że powodowie bezspornie zawarli umowę jako konsumenci oraz że nie mieli realnego wpływu na jej treść, ponieważ została zawarta według standardowego wzorca stosowanego przez bank, w związku z czym mieli wpływ jedynie na ustalenie kwoty kredytu, okresu kredytowania i datę płatności rat. De facto umowa miała więc charakter adhezyjny, a rzeczywisty wpływ powodów ograniczał się do zaakceptowania gotowej umowy przygotowanej przez bank.
Sąd Okręgowy wskazał następnie, że powodowie działali w zaufaniu do banku, nie spodziewając się zamieszczenia w umowie postanowień, które mogły być dla nich niekorzystne. Zwrócił przy tym uwagę na niejednoznaczność postanowień o denominacji, która mogła być usunięta przez udzielenie powodom odpowiedniej informacji o ryzyku walutowym. Jednak z zebranego materiału dowodowego wynika, że bank ograniczył się tylko do przedłożenia powodom do podpisu standardowej klauzuli o ryzyku walutowym, natomiast w rozmowach, poprzedzających zawarcie umowy, pracownik banku zapewniał ich, że frank szwajcarski jest stabilną walutą, a ryzyko wzrostu jego kursu jest niewielkie. Ponadto nie przedstawiono im żadnych symulacji wysokości zadłużenia i wysokości rat w przypadku znacznego wzrostu kursu waluty obcej, natomiast kwestia sposobu ustalania kursu waluty obcej przez bank w ogóle nie była z nimi omawiana. Takie działania banku nie zapewniły więc powodom informacji wystarczających do podjęcia świadomych i rozważnych decyzji, a w konsekwencji nie doszło do uchylenia niejednoznaczności spornych postanowień umownych w stopniu wyłączającym badanie ich abuzywności.
Sąd Okręgowy uznał jednocześnie, że postanowienia o denominacji określały główne świadczenia stron, gdyż miały służyć do ustalenia zarówno wysokości świadczenia banku, jak i świadczeń kredytobiorców. Skoro zaś nie zostały sformułowane jednoznacznie, to nie było wyłączone ich badanie pod kątem abuzywności. Odesłanie do kursów z tabel banku nie pozwala bowiem na ustalenie wysokości świadczeń stron nie tylko w chwili zawarcia umowy, ale i przewidywania ich wysokości w toku spłacania kredytu przez powodów. Nie ma przy tym w tym zakresie rzeczywisty sposób ustalania tych kursów przez bank oraz to, czy miały one charakter rynkowy.
Nie zachodziły więc negatywne przesłanki wyłączające badanie abuzywności postanowień spornej umowy. Odnośnie do przesłanek pozytywnych (tj. ukształtowania praw i obowiązków powodów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami oraz rażącego naruszenia ich interesów), Sąd Okręgowy wziął pod uwagę, że powierzenie bankowi jednostronnego, nieograniczonego i całkowicie uznaniowego - przynajmniej w świetle umowy - uprawnienia do ustalania kursu waluty obcej, według którego określana jest wysokość zobowiązania powodów, stanowiło działanie nielojalne wobec konsumenta i trudno oczekiwać, że zostałoby ono zaakceptowane przez racjonalnego i należycie poinformowanego konsumenta, gdyby było z nim indywidualnie negocjowane. Ponadto przyjęty w umowie mechanizm denominacji całkowicie przerzucał na konsumenta ciężar ryzyka walutowego, ponieważ ekonomiczne skutki wzrostu kursu CHF ponosili wyłącznie powodowie. Jednocześnie zdaniem Sądu Okręgowego, dla oceny abuzywności postanowień przedmiotowej umowy nie miało znaczenia wejście w życie ustawy z dnia 29 lipca 2011 r. o zmianie ustawy - Prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. Nr 165, poz. 984, powoływanej dalej jako „ustawa antyspreadowa”).
W konsekwencji Sąd Okręgowy uznał, że postanowienie umowy kredytu wprowadzające mechanizm denominacji świadczeń stron we franku szwajcarskim według kursów ustalanych jednostronnie i uznaniowo przez bank stanowią niedozwolone postanowienia umowne.
Zauważył ponadto, że abuzywność klauzul waloryzacyjnych nie ogranicza się tylko do kwestii jednostronnego ustalania kursu walut przez bank, ale obejmuje także sam sposób ukształtowania ryzyka kursowego, który rażąco narusza interesy konsumenta, a przy tym jest sprzeczny z dobrymi obyczajami, gdyż tworzy znaczącą nierównowagę praw i obowiązków stron umowy na niekorzyść konsumenta. Przyjęta w umowie konstrukcja rozkładu ryzyka walutowego powoduje, że konsument jest obciążony tym ryzykiem w sposób nieograniczony, ponieważ nie ma żadnej umownej granicy wzrostu kursu waluty waloryzacji, powyżej której jej wzrost nie wpływałby już na wysokość salda zadłużenia i na wysokość raty. Ryzyka tego nie niweluje potencjalna korzyść wynikająca z różnicy między oprocentowaniem kredytów waloryzowanych walutą obcą i kredytów Złotowych. W przypadku wysokiego oprocentowania kredytów Złotowych i niskiego oprocentowania kredytów waloryzowanych wysokość raty jest wprawdzie niższa, ale tylko wówczas, gdy podstawę obliczenia wysokości raty stanowi podobny kapitał. Jednak na skutek zastosowania klauzul waloryzacyjnych w przypadku znacznego wzrostu kursu waluty obcej wzrasta kwota kapitału, wyrażanego w walucie polskiej, co powoduje, że korzystniejsze oprocentowanie nie przekłada się już na korzyść, równoważącą ponoszone ryzyko kursowe. Wzrost kursu waluty waloryzacji powoduje bowiem nie tylko wzrost raty, ale również wzrost salda zadłużenia, podczas gdy takie zjawisko nie występuje przy wzroście oprocentowania kredytów zlotowych. Powodowie nie zostali jednak należycie poinformowani o tym ryzyku i jego skutkach, ponieważ w przeciwnym razie nie przyjęliby spornych klauzul waloryzacyjnych.
Sąd Okręgowy wskazał, że abuzywne postanowienia umowne nie wiążą konsumenta, ale strony są związane umową w pozostałym zakresie. Nie dotyczy to abu- zywności postanowień, określających główne świadczenia stron, ponieważ ich pominięcie (brak mocy wiążącej) skutkuje nieważnością całej umowy, chyba że istniałaby możliwość zastąpienia tych postanowień przepisami dyspozytywnymi lub konsument wyraziłby zgodę na dalsze obowiązywanie umowy z zachowaniem klauzuli abuzywnej.
W tym zakresie Sąd uznał, że nie ma możliwości zastąpienia spornych postanowień przepisami dyspozytywnymi, w szczególności art. 358 § 2 k.c., ponieważ jego zastosowanie nie usuwałoby nieprawidłowo ukształtowanego ryzyka kursowego, które przesądza o niedozwolonym charakterze klauzul waloryzacyjnych. Nie można też usunąć tych postanowień z jednoczesnym utrzymaniem umowy w mocy jako kredytu zlotowego przy zastosowaniu oprocentowania według stawek LIBOR właściwych dla zobowiązań wyrażonych we frankach szwajcarskich.
Sąd Okręgowy miał na uwadze, że ustalenie nieważności umowy w całości byłoby niedopuszczalne, gdyby powodowało szczególnie niekorzystne skutki dla konsumenta. Jednak powodowie konsekwentnie twierdzili, że mają pełną świadomość skutków ustalenia nieważności umowy, w tym w zakresie ewentualnych roszczeń banku wobec nich, i godzą się z nimi oraz kategorycznie wyrażali wolę unieważnienia umowy w całości.
W konsekwencji Sąd Okręgowy na podstawie art. 58 § 1 k.c. w zw. z art. 385' § 1 k.p.c. stwierdził, że zawarta między stronami umowa kredytu jest nieważna w całości, co skutkuje nieistnieniem stosunku prawnego wynikającego z tej umowy. Natomiast odnośnie do roszczenia o zwrot spełnionych przez powodów świadczeń, wziął pod uwagę, że ich podstawę stanowi art. 410 k.c. w zw. z art. 405 k.c. i że ma ono charakter niezależny od wzajemnego roszczenia banku o zwrot swojego świadczenia, w związku z czym roszczenia stron o zwrot nienależnych świadczeń nie podlegają automatycznej kompensacji. Biorąc zatem pod uwagę, że powodowie zapłacili na rzecz pozwanego na podstawie nieważnej umowy kredytu kwotę 96.669,89 zł, zasądził ją na ich rzecz z odsetkami od dnia 13 listopada 2020 r., przyjmując, że jako roszczenie bezterminowe stało się wymagalne po wezwaniu do zapłaty z chwilą, kiedy bank odmówił jego zaspokojenia. Kierując się powyższym argumentami, dodał, że zbędne było dokonywanie analizy pozostałych przesłanek stwierdzenia nieważności umowy, na które powoływali się powodowie.
Powyższy wyrok został zaskarżony w całości apelacją przez pozwanego. Apelacja została oparta na zarzutach:
1) naruszenie przepisów prawa materialnego:
a) art. 65 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 56 k.c. przez błędne ustalenie treści i skutków oświadczeń woli stron, zawartych w § 33, § 34 i § 2 pkt 34 Regulaminu oraz niesłuszne wyprowadzenie wniosku, że brak zawarcia w umowie matematycznego i sztywnego algorytmu wyliczania kursów CHF prowadzi do sytuacji, w której bank miał całkowitą dowolność ich ustalania, mimo że z prawidłowo interpretowanej umowy wynika wniosek przeciwny, a mianowicie brak jakiejkolwiek swobody banku w zakresie ustalania kursów walut i zobowiązanie banku do ich ustalania na rzeczywistym poziomie, którego niewykonanie rodziłoby roszczenie po stronie kredytobiorcy,
b) art. 385' § 1 k.c. w zw. z art. 385 2 k.c. przez oparcie twierdzenia o abuzywności postanowień umownych na konstatacji, że bank miał swobodę ustalania kursów CHF, mimo że ich niewłaściwe i nierzetelne nie miałoby żadnej podstawy umownej i mieściłoby się w sferze nieprawidłowego wykonania umowy, a nie jej treści, bank mógłby „naginać” kursy walut w swojej tabeli także wówczas, gdyby w treści umowy wprowadził sztywny algorytm wyliczania kursów, np. w oparciu o średni kurs NBP z poprzedniego dnia lub kurs publikowany przez agencję (...) o konkretnej godzinie, ponadto wykroczenie poza taki algorytm, podobnie jak wykroczenie poza obowiązek publikowania w tabeli kursowej rzeczywistego aktualnego rynkowego kursu, powodowałoby powstanie po stronie konsumenta takiego samego roszczenia o prawidłowe wykonanie umowy, a transparentność wykonywania umowy nie ma nic wspólnego z zamieszczeniem takiego algorytmu w jej treści, ponieważ niezależnie od jej treści konsument może chronić się przed nadużyciami ze strony banku tylko i wyłącznie porównując kursy z jego tabeli z kursami rynkowymi lub kursami NBP,
c) art. 65 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 358 § 1 k.c. i art. 56 k.c. przez bezpodstawne przyjęcie, że strony jakiegokolwiek stosunku cywilnoprawnego muszą określić w treści umowy sposób obliczania wartości wybranego przez nie, per se obiektywnego, miernika wysokości ich świadczeń, co miałoby prowadzić do nieważności całej umowy, w sytuacji gdy w rzeczywistości umówienie się na rozliczenie według aktualnych kursów kupna/sprzedaży CHF jest samoistnie wystarczające do stworzenia w pełni ważnej, jasnej i korzystającej z ochrony prawnej klauzuli waloryzacyjnej, wskutek czego bezpodstawne było ustalenie, że umowa jest nieważna bez odwołania się do tabeli ogłaszanej przez bank,
d) art. 58 § 2 k.c. w zw. z art. 385 1 § 1 k.c. przez niewłaściwe zastosowanie i niesłuszne przyjęcie, że o sprzeczności z dobrymi obyczajami lub zasadami współżycia społecznego może przesądzać to, że powodów nie uprzedzono dostatecznie dobitnie o tym, że kursy walut obcych względem złotego mogą się zmieniać, i to drastycznie na przestrzeni dekad, mimo że nie jest to materia umowna ani bankowa lub w ogóle w jakimś sensie profesjonalna, lecz absolutnie powszechna wiedza społeczno - ekonomiczna, którą każda osoba o pełnej zdolności do czynności prawnych nabywa na etapie podstawowej, obowiązkowej edukacji,
2) z ostrożności procesowej - naruszenia prawa procesowego, mającego samoistnie wpływ na treść sentencji wyroku, tj. 189 k.p.c. w zw. z art. 365 § 1 k.p.c. przez orzeczenie w sentencji wyroku o stwierdzeniu nieważności umowy w sytuacji, gdy było to niedopuszczalne, ponieważ w tej samej sentencji rozstrzygnięto o zasądzeniu świadczenia pieniężnego właśnie z uwagi na nieważność umowy, a wyrok zasądzający świadczenie oparty na nieważności umowy ma moc wiążącego przesądzenia ojej nieważności, więc dodatkowe ustalenie jej nieważności stanowi superfluum dla prawnych skutków zasądzenia w oparciu o nieważność oraz stanowi jawne i jaskrawe naruszenie podstawowych zasad stosowania art. 189 k.p.c.
Na tych podstawach pozwany wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i oddalenie powództwa oraz zasądzenie od powodów kosztów procesu za obie instancje według norm przepisanych.
Powodowie wnieśli o oddalenie apelacji i zasądzenie na ich rzecz kosztów postępowania według norm przepisanych.
Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:
Apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie, a jej zarzuty były bezzasadne.
Sąd Apelacyjny - po zapoznaniu się zgodnie z art. 382 k.p.c., jako sąd merytorycznie rozpoznający sprawę, z całością zebranego w sprawie materiału dowodowego - doszedł do przekonania, że stosownie do art. 387 § 2 1 pkt 1 k.p.c. może zaakceptować i przyjąć za własne zarówno ustalenia faktyczne, jak i wnioski prawne Sądu pierwszej instancji, ponieważ w zakresie istotnym dla rozstrzygnięcia są one zgodne z treścią tego materiału, a podniesione przez pozwanego zarzuty apelacyjne nie zdołały ich skutecznie podważyć.
Podkreślić wypada, że pozwany w gruncie rzeczy nie zakwestionował dokonanych przez Sąd pierwszej instancji ustaleń faktycznych i poprzedzającej ich dokonanie oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego, lecz polemizuje jedynie z niektórymi wnioskami wyprowadzonymi z tych ustaleń, w szczególności odnoszących się do postanowień umownych, dotyczących stosowania do przeliczania wartości świadczeń stron kursów CHF, ustalanych jednostronnie przez pozwanego oraz prawidłowości skierowanej do powodów informacji o ryzyku walutowym (zwłaszcza w kontekście jednoznaczności postanowień o denominacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF). Zarzuty apelacyjne dotyczą bowiem jedynie kwestii materialnopraw- nych. Został, co prawda, sformułowany także zarzut naruszenia art. 189 k.p.c. w zw. z art. 365 § 1 k.p.c., ale wziąć trzeba pod uwagę, że ten pierwszy przepis ma w istocie charakter materialnoprawny, natomiast drugi z tych przepisów odnosi się do skutków prawnych rozstrzygnięcia uwzględniającego roszczenie o świadczenie (tj. o zwrot nienależnego świadczenia). Nie dotyczy to więc treści dokonanych przez Sąd Okręgowy ustaleń faktycznych lub oceny dowodów.
W tej sytuacji można ograniczyć się do stwierdzenia, że Sąd Apelacyjny przyjmuje ustalenia Sądu Okręgowego za własne. Wynika to zresztą nie tylko z tego, że pozwany ich nie zakwestionował, ale także z tego, że Sąd Apelacyjny zgadza się z tymi ustaleniami jako zgodnymi z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego. Na akceptację zasługują generalnie także wnioski prawne Sądu pierwszej instancji. Konieczne jest co najwyższej ich nieznaczne rozwinięcie lub powtórzenie na potrzeby odniesienia się do zarzutów apelacyjnych.
W pierwszej kolejności wskazać należy, że Sąd pierwszej instancji słusznie ograniczył ocenę postanowień umownych, dotyczących denominacji, czyli ustalania wysokości świadczeń stron za pomocą kursu CHF, jedynie do kwestii, czy mogą one zostać uznane za niedozwolone postanowienia umowne (inaczej abuzywne) w rozumieniu art. 385 1 i nast. k.c. Niemniej nie zasługuje na akceptację końcowy wniosek tego Sądu, według którego wobec stwierdzenia nieważności umowy ze względu abu- zywność powyższych postanowień umownych zbędne było dokonywanie analizy pozostałych przesłanek stwierdzenia nieważności umowy, na które powoływali się powodowie.
Ocena postanowień umownych pod kątem ich abuzywności jest bowiem celowa i dopuszczalna dopiero wtedy, gdy znajdują się one w ważnej umowie. W konsekwencji bezwzględna nieważność umowy na podstawie art. 58 § 1 k.c. (z powodu sprzeczności jej treści z ustawą lub obejścia ustawy) albo na podstawie art. 58 § 2 k.c. (z powodu jej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego), czy wreszcie z powodu przekroczenia granic swobody umów, o których mowa w art. 353 1 k.c., skutkowałaby tym, że nie miałoby już znaczenia, czy postanowienia umowne, zawarte w nieważnej umowie, mogłyby zostać uznane także za niedozwolone (abuzywne).
Zwrócić trzeba uwagę, że z art. 385 1 § 1 k.c. wynika, że niedozwolone postanowienia umowne nie wiążą konsumenta, co uznaje się za sankcję w postaci tzw. bezskuteczności zawieszonej, polegającej na tym, że jedynie konsument może w każdym czasie powołać się na abuzywność postanowień umownych, powodując - w razie zasadności swoich twierdzeń - ich nieważność od chwili zawarcia umowy (ab initio), czyli z mocą wsteczną (ex tunc). W konsekwencji nieważność tych postanowień nie następuje definitywnie ex lege, lecz zależy od woli konsumenta, który może powołać się na ich abuzywność, wskutek czego stracą one moc wiążącą i zostaną wyeliminowane z umowy (przy zachowaniu co do zasady ważności pozostałych postanowień umownych).
W tym stanie rzeczy, wbrew stanowisku Sądu pierwszej instancji, bezwzględna nieważność umowy miałaby pierwszeństwo przed abuzywnością jej postanowień. Pomimo nietrafności powyższego stanowiska zaskarżony wyrok odpowiada jednak prawu, ponieważ uwzględnione przez w/w Sąd podstawy faktyczne i prawne uzasadniały przyjętą przez niego ocenę postanowień przedmiotowej umowy kredytu.
Zbyt daleko idące były bowiem wywody powodów, którzy w przedstawionych w pozwie okolicznościach i argumentach dopatrywali się możliwości stwierdzenia zarówno abuzywności zakwestionowanych postanowień umownych, jak i bezwzględnej nieważności tej umowy na podstawie art. 58 k.c. z powodu jej sprzeczności z art. 69 ust. 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe (t. jedn. Dz. U. z 2021 r., poz. 2439 z późn. zm., powoływanej dalej jako „pr. bank.”) lub art. 353 1 k.c. oraz z powodu jej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego. Zauważyć wypada, że w zasadzie te same twierdzenia i argumenty były przez nich powoływane na poparcie obu podstaw swojego żądania. Wziąć jednak trzeba pod uwagę, że przepisy krajowe (art. 385' k.c. i nast.) i unijne (dyrektywa Rady 93/13/ EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich, Dz.U.UE.L. 1993.95.29, powoływana dalej jako „dyrektywa 93/ 13”) kompleksowo regulują ochronę konsumenta przed zachowaniami przedsiębiorców (w tym banków) przed skutkami wprowadzania do umów postanowień naruszających jego prawa m. in. w taki sposób, jaki jest oceniany w niniejszej sprawie. W związku z tym regulacje te mają charakter przepisów szczególnych w stosunku do przepisów takich jak art. 58 k.c. lub art. 353 1 k.c., które ogólnie regulują zagadnienia związane z treścią umów.
W konsekwencji zdaniem orzekającego w sprawie składu Sądu Apelacyjnego nie zasługuje na akceptację bardzo częsta w sprawach dotyczących tzw. kredytów frankowych tendencja do jednoczesnego przyjmowania (tak przez strony, jak i przez sądy orzekające) tych samych okoliczności i argumentów za podstawę stwierdzenia zarówno sprzeczności postanowień umownych o denominacji lub indeksacji kredytu kursem CHF z przepisami ustawy, zasadą swobody umów lub zasadami współżycia społecznego, powodującej nieważność umowy kredytu na podstawie art. 58 k.c., jak i do uznawania tych samych postanowień umownych praktycznie z tych samych przyczyn za abuzywne. Nie uwzględnia to istnienia przepisów szczególnych, które regulują ochronę konsumentów przed stosowaniem przez przedsiębiorców niedozwolonych postanowień umownych, wskutek czego nie ma potrzeby jednoczesnego stosowania do tych samych okoliczności oraz zagadnień przepisów ogólnych i szczególnych.
Przyjmując pogląd o pierwszeństwie przepisów o niedozwolonych postanowieniach umownych przed przepisami o charakterze ogólnym, konieczne jest jednak dokonanie bardzo istotnego zastrzeżenia. O ile bowiem typową sankcją niedozwolonego charakteru określonych postanowień umownych jest to, że - po powołaniu się przez konsumenta na ich abuzywność - nie wiążą stron jedynie te postanowienia przy jednoczesnym zachowaniu mocy wiążącej przez umowę w pozostałym zakresie (art. 385’ § 2 k.c.), o tyle wziąć trzeba pod uwagę, że taki skutek może zostać przyjęty jedynie w takich przypadkach, w których po wyeliminowaniu z umowy postanowień abuzywnych nadal możliwe jest ustalenie, na podstawie pozostałych postanowień umownych, treści praw i obowiązków stron w stopniu pozwalającym na wykonanie wynikającego z niej zobowiązania zgodnie z jego treścią (istotą). Sytuacja tak z reguły nie zachodzi w przypadkach, w których niedozwolony charakter mają postanowienia umowne określające główne świadczenia stron, ponieważ bez takich postanowień niewątpliwie nie można wykonać umowy, skoro przestają wiązać strony właśnie te postanowienia, które określają, jakie mają być ich główne świadczenia. Podkreślić trzeba, że zobowiązanie wymaga określenia świadczenia, więc bez możliwości jego ustalenia nie można mówić o istnieniu ważnego zobowiązania.
W tym kontekście wskazać należy, że Sąd pierwszej instancji trafnie stwierdził, że zawarte w przedmiotowej umowie kredytu postanowienia o denominacji określały główne świadczenia stron, ponieważ decydowały one o ustaleniu ich wysokości (zarówno świadczenia banku, jak i świadczeń kredytobiorców). W związku z tym zaakceptować można również stanowisko tego Sądu, że skoro te postanowienia okazały się abuzywne, to po ich wyeliminowaniu z umowy w ogóle niemożliwe stało się jej wykonanie, ponieważ bez mechanizmu denominacji nie jest możliwe ani ustalenie wartości świadczenia banku, ani wartości świadczeń powodów. W konsekwencji umowa stała się nieważna w całości, o czym Sąd pierwszej instancji trafnie orzekł na podstawie art. 58 § 1 k.c. w zw. z art. 385 1 § 1 k.c. Wynikało to z faktu, że po uznaniu za nieważne (jako niewiążące konsumenta, inaczej bezskuteczne wobec niego) postanowień o denominacji kredytu kursem CHF utraciła ona postanowienia decydujące o możliwości jej wykonania zgodnie z treścią zobowiązania i wolą stron, które wprawdzie chciały uzależnić wysokość swoich świadczeń od kursu CHF, ale uczyniły to w taki sposób, który nie mógł się utrzymać, ponieważ był abuzywny.
Inaczej rzecz ujmując, umowa była nieważna w całości nie bezpośrednio dlatego, że niektóre jej postanowienia miały charakter niedozwolony, ale dlatego, że bez tych postanowień jej treść stała się sprzeczna z ustawą, tj. w tym przypadku w szczególności z art. 69 ust. 1 pr. bank., określającego przedmiotowo istotne cechy umowy kredytu. Nieważność umowy ma więc charakter następczy (pośredni) w stosunku do stwierdzenia abuzywności jej postanowień, ponieważ jest konsekwencją wyeliminowania z niej niedozwolonych postanowień umownych, nie wynika natomiast wprost z ich abuzywności, która co do zasady skutkuje jedynie niezwiązaniem stron (w pierwszej kolejności konsumenta) tymi postanowieniami. Najpierw następuje zatem stwierdzenie ich abuzywności, a dopiero następnie - w zależności od oceny ich wpływu na możliwość wykonania umowy - może dojść jej nieważności w całości.
Dalej, wziąć trzeba pod uwagę, że w niniejszej sprawie nie było kwestionowane przez pozwanego, że zawarte w umowie kredytu postanowienia o denominacji nie nadawały jej charakteru walutowego, oznaczającego, że waluta obca (w tym przypadku CHF) była walutą zobowiązania, ale że sprowadzały się do konstrukcji nieodbiegającej od klasycznej waloryzacji świadczeń stron za pośrednictwem miernika innego pieniądz (por. odpowiedź na pozew k. 82v).
Sąd Apelacyjny w pełni akceptuje taki sposób rozumienia znajdujących się w umowie kredytu postanowień o denominacji. Odpowiada to istocie umowy kredytu, która zgodnie z art. 69 ust. 1 pr. bank, polega na tym, że bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych z przeznaczeniem na ustalony cel, a kredytobiorca zobowiązuje się do korzystania z niej na warunkach określonych w umowie, zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty oraz zapłaty prowizji od udzielonego kredytu.
W świetle tego przepisu za istotną cechę umowy kredytu uznać należy przede wszystkim to, że kredytobiorca ma oddać bankowi dokładnie taką samą kwotę, jaką od niego otrzymał (jaką bank mu udostępnił). Można oczywiście rozważać, czy chodzi o taką samą kwotę wyłącznie w znaczeniu nominalnym (rozumianą jako taka sama liczba znaków pieniężnych), czy też dopuszczalne jest jej określenie w znaczeniu realnym, inaczej ekonomicznym (taka sama wartość ekonomiczna, która niekonieczne musi odpowiadać takiej samej liczbie znaków 7 pieniężnych). W tym zakresie zarówno istniejąca od wielu praktyka obrotu prawnego oraz poglądy funkcjonujące w doktrynie i orzecznictwie, jak i obowiązujące regulacje prawne, przemawiają za uznaniem dopuszczalności również tej drugiej możliwości, czyli przyjęcia, że także w umowie kredytu możliwe jest zastosowanie waloryzacji, w tym również za pomocą wartości (kursu) innej waluty niż waluta zobowiązania (tzw. klauzula walutowa).
W konstrukcji umowy kredytu nie mieści się natomiast taka interpretacja, na którą często powołują się banki, zgodnie z którą denominacja (a także indeksacja) ma całkowicie odrębny i specyficzny charakter, którego nie można mylić lub utożsamiać z waloryzacją umowną, przewidzianą w art. 358 1 § 2 k.c. Nie można bowiem uznać, że zastosowanie w 7 umowne kredytu mechanizmu, wńążącego świadczenia stron z kursem wybranej waluty 7 obcej, może służyć innemu celowi niż zachowanie zgodności (rozumianej jako równowartość ekonomiczna) między świadczeniem zwracanym bankowi przez kredytobiorcę a świadczeniem, które bank mu udostępnił. Wykluczyć zatem należy sytuację, w której kredytobiorca byłby zobowiązany do zwrotu na rzecz banku świadczenia, które ani nominalnie, ani choćby realnie nie odpowiada wartości świadczenia, które sam od niego otrzymał.
Gdyby więc nawet przyjąć za dopuszczalne na podstawie zasady swobody umów (art. 353 1 k.c.) takie ukształtowanie treści stosunku prawmego, które polegałoby na tym, że uzależnienie wartości świadczeń stron od kursu waluty obcej w 7 ogóle nie musi zapewniać ich realnej zgodności (równowartości) ze świadczeniem drugiej strony, to taka umowa nie odpowiadałaby już istotnym cechom umowy kredytu. I.czej mówiąc, gdyby uznać, że ryzyko walutowe, związane z uzależnieniem wartości świadczenia kredytobiorcy, sięga tak daleko, że może ono w ogóle nie odpowiadać
wartości udostępnionej mu kwoty kredytu ani nominalnie, ani choćby realnie, to byłoby to sprzeczne z art. 69 ust. 1 pr. bank. Nie można bowiem zgodzić się ze stanowiskiem, że wartość świadczenia kredytobiorcy w żadnym ujęciu nie musi odpowiadać wartości otrzymanego przez niego od banku świadczenia, lecz może zależeć od niedającego się przewidzieć, zwłaszcza w pespektywie wielu lat związania stron umową kredytu hipotecznego, czynnika w postaci kursu waluty obcej (najczęściej CHF), czyli że staje się ona w istocie całkowicie nieokreślona, nieprzewidywalna i wręcz przypadkowa (losowa).
W konsekwencji za granicę dopuszczalnej zmiany wysokości świadczenia kredytobiorcy uznać należy spadek siły nabywczej waluty kredytu (a zatem w Polsce co do zasady waluty polskiej). Z tego względu bardzo istotny jest dobór odpowiedniego miernika wartości świadczenia, stanowiącego miernik (kryterium) waloryzacji lub wprowadzenie odpowiednich mechanizmów, kształtujących wysokość świadczeń stron tak, aby zastosowanie waloryzacji mogło zostać uznane - przynajmniej w ogólnej ocenie - za adekwatne do spadku realnej sity nabywczej waluty polskiej. Wziąć bowiem trzeba pod uwagę, że w przypadku takich umów kredytu jak w rozstrzyganej sprawie, kredytobiorcom niewątpliwie chodziło o uzyskanie kredytu w walucie polskiej, o którą zresztą wnioskowali we wniosku kredytowym i która była im potrzebna do zrealizowania celu, na który zaciągali kredyt i w której kwota kredytu została im faktycznie wtypłacona i wreszcie - w której ją spłacali, ponieważ w tejże walucie uzyskują swoje dochody.
Za nadużycie uznać więc należy argumentację banków, że w umowach kredytu denominowanego lub indeksowanego kredytobiorcy świadomie akceptowali, że waluta obca stanowiła walutę zobowiązania, a kwota kredytu jedynie zostanie im wtypłacona w walucie polskiej i w tej walucie będzie mogła być spłacana. Taki pogląd zmierza w istocie do zrównania powyższych kredytów z kredytami walutowymi sensu stricto, tj. wyrażonymi i faktycznie udostępnionymi w walucie obcej, co w dalszej kolejności ma uzasadniać tezę, że wartość kapitału (kwoty 7) kredytu rzekomo w ogóle nie zmienia się wraz ze zmianami kursu waluty obcej, ponieważ cały czas jest wyrażona niezmiennie w tej walucie.
Towarzyszy temu zazwyczaj argumentacja, że w celu udzielenia tzw. kredytów frankowych banki musiały dysponować środkami w tej walucie (zob. odpowiedź na pozew k. 87). W związku z tym zauważyć należy, że skoro bank faktycznie wypłacił powodom kwotę kredytu w walucie polskiej, to oznaczałoby, że musiał mieć zarówno środki w tej walucie, jak i jednocześnie w walucie obcej. Wprawdzie pozwany twierdził, że niezbędną do wypłaty kredytu walutę polską uzyskiwał rzekomo ze sprzedaży waluty obcej, ale takie twierdzenie jest gołosłowne i całkowicie niewe- ryfikowalne w warunkach obecnego procesu sądowego. Natomiast stanowisko NBP, na które powołuje się pozwany w tym zakresie, prezentuje taką tezę w istocie w sposób aprioryczny (bez szczegółowej analizy i argumentacji jako kwestię niebudzącą wątpliwości) w sposób korzystny dla banków, ale nie wiadomo, na jakich podstawach jest oparta i przede wszystkim - czy jest prawdziwa.
Nie przemawia to więc w niezbity sposób za tym. że mechanizm denominacji w realny sposób wiązał się z obrotem walutowym i nadawał kredytowi charakter walutowy. Bardziej uzasadnione i przekonujące, jako adekwatne do uznawania denominacji jedynie za rodzaj waloryzacji umownej, jest przyjęcie, że stanowiła ona wyłącznie mechanizm przeliczeniowy, który w ogóle nie wiązał się obrotem walutami ani nie wymagał takiego obrotu. Waluta obca (CHF) służyła wyłącznie do ustalenia wysokości (wartości) świadczeń stron, a nie do ich spełniania (wykonywania umowy) w tej walucie. Była zatem miernikiem wartości świadczenia, a nie jego przedmiotem. Świadczenia obu stron były bowiem wyrażone i spełniane w walucie polskiej, natomiast waluta obca stanowiła podstawy (miernik) ustalenia ich wysokości. W konsekwencji nie zasługuje na akceptację pogląd, że w umowach kredytów frankowych występują jednocześnie dwie waluty: waluta obca jako waluta zobowiązania (przez co kredyt ma mieć charakter walutowy) oraz waluta polska jedynie jako waluta wykonania zobowiązania.
Dodać można, że traktowanie kredytów denominowanych (indeksowanych) jako kredytów walutowych opiera się w gruncie rzeczy na błędzie logicznym. Skoro mają to być, zdaniem banków, kredyty walutowe, to nie znajduje zrozumiałego wytłumaczenia, dlaczego tak istotne - wręcz rudymentarne - znaczenie ma w nich ustalenie zasad przeliczania świadczeń stron na walutę polską lub z waluty polskiej na walutę obcą. Oczywńste bowiem powinno być, że skoro są one wyrażone i udzielone w walucie obcej, to podlegają one wypłacie i spłacie w tej walucie. Zupełnie inną kwestią byłoby natomiast to. że faktycznie - zwłaszcza obecnie pod rządami art. 358 § 2 k.c. - mogą one być wypłacone i spłacane w walucie polskiej. W tej sytuacji bardziej przekonujący jest pogląd, że takie umowy nie miały-' charakteru walutowego, lecz złotowy, ale charakteryzowały się tym, że wartość świadczeń stron była uzależniona od kursu waluty obcej. Tylko w takim ujęciu można nadać logiczny sens sformułowaniu „kredyt denominowany” lub „kredyt indeksowany” w walucie obcej. Jeśli bowiem byłby on już walutowy, to nielogiczne było jeszcze ponowne przeliczanie go przy pomocy kursu waluty obcej. Zupełnie inaczej rzecz przedstawia się natomiast przy' uznaniu takich kredytów za złotowe, ponieważ wówczas ma sens przeliczanie wartości świadczeń spełnianych w walucie polskiej na walutę obcą przy zastosowaniu jej kursu określonego w umowie.
Konkludując, zawarte w przedmiotowej umowie postanowienia o denominacji stanowiły w rzeczywistości postanowienia, które dotyczyły waloryzacji świadczeń stron lub inaczej po prostu - tak jak trafnie określił to Sąd pierwszej instancji - były klauzulami przeliczeniowymi, służącymi do ustalenia wartości świadczeń stron: przy wypłacie z waluty obcej, w której kwota kredytu była wyrażona, ale nie miała być w niej udostępniona [zob. § 1 ust. 1 umowy ..Bank udziela kredytobiorcy kredytu w zlotowej równowartości waluty wymienialnej w kwocie (...)”, a także § 1 ust. 4 umowy „Uruchomienie kredytu następuje w złotych, przy jednoczesnym przeliczeniu kwoty kredytu na CHF po kursie dewiz obowiązującym w Banku w dniu uruchomienia kredytu”] na walutę polską, a przy spłacie rat kapitałowo - odsetkowych - z waluty polskiej na walutę obcej, w której było wyrażone saldo kredytu, ale w której nie został on powodom wypłacony (udostępniony) (zob. § 9 ust. 2 umowy).
Zwłaszcza z § 1 ust. 4 umowy ewidentnie wynika, że chodziło o przeliczenie świadczenia banku ze złotych na CHF (mowa jest o przeliczeniu kwoty wypłaconej w złotych na CHF), a nie odwrotnie. Jest to całkowicie zrozumiałe, ponieważ takie przeliczenie miało na celu ustalenie, jaką wartość w CHF ma kwota kredytu wypłacona w złotych, gdyż jej przeliczenie na CHF było konieczne do ustalenia, jaka będzie wyjściowa wartość kredytu w tej walucie na potrzeby ustalenia wysokości rat w tejże walucie, które zgodnie z § 9 ust. 2 umowy' podlegały' jednak spłacie w złotych.
W konsekwencji nie ma miejsca na taką interpretację umowy, zgodnie z którą bank w pierwszej kolejności rzeczywiście udostępniał powodom kwotę kredytu we frankach szwajcarskich (a zatem, że był to kredyt walutowy), które realnie musiał posiadać i sprzedać po to, aby wypłacić im kwotę kredytu w złotych. W rzeczywistości kolejność operacji była bowiem dokładnie odwrotna: najpierw bank udostępniał (wypłacał) powodom kwotę kredytu w PLN, którą następnie abstrakcyjnie (wyłącznie rachunkowo) przeliczał na CHF. Nie dochodziło jednak w tym przypadku do jakiegokolwiek obrotu walutami (obrotu dewizowego). Podobnie nie dochodziło do niego przy spłacie kredytu. Denominacja polegała więc w tym przypadku na przeliczeniu kwoty kredytu z PLN na CHF w celu ustalenia jego salda w walucie obcej, podlegającej następnie spłacie w walucie polskiej, ale po przeliczeniu na tę walutę raty ustalonej w CHF. W obu przypadkach denominacja nie wykraczała więc poza funkcję przeliczeniową.
Powyższe przeliczenie - jak wyżej wyjaśniono - miało na celu zachowanie realnej (ekonomicznej) równowartości świadczeń stron, czyli odpowiadało konstrukcji waloryzacji umownej. Takie stanowisko jest spójne z poglądem, że kredyt deno- minowany nie ma charakteru walutowego. Skoro bowiem denominacja jest po prostu rodzajem waloryzacji, to nie może służyć do określenia przedmiotu świadczenia (waluty zobowiązania), lecz jedynie do ustalenia jego wartości. Zauważyć należy, że świadczenie pieniężne po waloryzacji nie zmienia swojego charakteru lub przedmiotu, a zatem co do zasady w dalszym ciągu jest spełniane w tej samej walucie, w jakiej zostało zawarte zobowiązanie. W związku tym waluta obca, która jest stosowana w mechanizmie denominacji, nie określa przedmiotu świadczenia, lecz jego wartość. Nie wykracza więc poza funkcję przeliczeniową (miernika wartości) i nie staje się walutą zobowiązania, czyli tą, w której świadczenie jest wyrażone i co do zasady podlega spełnieniu.
Inaczej mówiąc, zastosowanie waluty obcej jako miernika waloryzacji nie prowadzi do zmiany waluty świadczenia. W rzeczywistości świadczenie nadal jest określone w tej samej walucie, w jakiej zostało wyrażone w chwili powstania zobowiązania (zawarcia umowy), a waluta obca służy wyłącznie do ustalenia nowej (ujmowanej kwotowo) wysokości tego świadczenia w dotychczasowej walucie, tj. jego wysokości zwaloryzowanej, która ma zastąpić wysokość nominalną (którą świadczenie miałoby bez dokonania waloryzacji). Także w przypadku zastosowania waluty obcej jako miernika waloryzacji nie dochodzi więc do zmiany waluty zobowiązania. W takim przypadku jedna waluta jest przez cały czas walutą zobowiązania, w której spełniane jest świadczenie, a druga (obca) waluta jest tylko narzędziem do ustalenia zwaloryzowanej wartości tego świadczenia. Jedynie w takim ujęciu można uznać, że w umowie kredytu denominowanego występują dwie waluty, ale tylko jedna z nich (waluta polska) jest walutą świadczenia, a druga (waluta obca) jest wyłącznie walutą przeliczeniową stosowaną w mechanizmie denominacji.
Z poglądu, że denominacja jest w istocie waloryzacją, polegającą na ustalaniu (przeliczaniu) wartości świadczeń stron przy pomocy kursu CHF, wynika jednocześnie wniosek, że w ogóle nie powinna ona mieć zastosowania do tego świadczenia, które jest spełniane od razu po powstaniu zobowiązania (zawarciu umowy kredytu) ewentualnie niezwłocznie po jego powstaniu, ponieważ może dotyczyć jedynie tego świadczenia, które jest spełniane dopiero po upływie pewnego okresu od tej chwili. Tylko w takiej sytuacji można bowiem mówić o spadku jego realnej wartości z uwagi na spadek siły nabywczej waluty, w której ma ono zostać spełnione, w związku z czym uzasadnione może być ustalenie jego wartości według wybranego miernika waloryzacji.
Odnosząc to do umowy kredytu, wziąć trzeba pod uwagę, że tylko jedno z wynikających z niej świadczeń, a mianowicie świadczenie kredytobiorcy, podlega spełnieniu dopiero po pewnym czasie od powstania zobowiązania, a w gruncie rzeczy jest sukcesywnie spełniane przez cały okres trwania umowy (niekiedy nawet przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat). Natomiast świadczenie banku, polegające na udostępnieniu kredytobiorcy kwoty kredytu, jest co do zasady spełniane jednorazowo (ewentualnie w transzach) bezpośrednio po zawarciu umowy lub w stosunkowo nieodległym okresie od tej chwili. W oczywisty sposób nie może więc ono stracić swojej realnej wartości, jaką posiada zgodnie z treścią zobowiązania.
Prowadzi to do wniosku, że niedopuszczalne, a co najmniej wątpliwe i wysoce kontrowersyjne, jest stosowane w umowach tzw. kredytów frankowych przeliczanie
nie tylko świadczenia spełnianego przez kredytobiorcę na rzecz banku przez wiele lat spłaty kredytu, ale także świadczenia banku udostępnianego kredytobiorcy (jednorazowo lub w transzach) w zasadzie bezpośrednio po zawarciu umowy kredytu. Przeliczanie tego świadczenia mogłoby zostać ewentualnie zaakceptowane jedynie wtedy, gdyby miało służyć tylko do ustalenia jego równowartości w walucie obcej stanowiącej miernik waloryzacji. Jednak w takim ujęciu powinno ono odpowiadać wartości tego świadczenia, które będzie podlegać zwrotowi dopiero po upływie pewnego okresu od powstania zobowiązania, czyli świadczenia kredytobiorcy. Inaczej mówiąc, powinno sprowadzać się to do ustalenia (przeliczenia) w walucie obcej równowartości kwoty udostępnionej kredytobiorcy w walucie polskiej.
Dodać należy, że w takim ujęciu w gruncie rzeczy nie miałoby istotnego znaczenia, jaki rodzaj kursu CHF (kurs średni NBP lub nawet kursy sprzedaży albo kupna ustalane przez bank) zostałby przyjęty do takiego przeliczenia, lecz decydujące byłoby, aby do przeliczenia wartości obu świadczeń (banku i kredytobiorcy) stosować jeden (dokładnie taki sam) kurs waluty obcej, ponieważ tylko w takim przypadku można byłoby mówić, że ich świadczenia są - zgodnie z istotą umowy kredytu - takie same, chociaż z uwagi na dokonanie waloryzacji nie musiałyby być sobie nominalnie równe w walucie polskiej.
W takim ujęciu nie ma więc miejsca na podwójną waloryzację świadczeń obu stron umowy kredytu indeksowanego: raz świadczenia banku, a drugi raz świadczenia kredytobiorcy. Tym bardziej niezasadne jest stosowanie do ustalenia równowartości świadczenia banku kursu kupna (korzystniejszego dla tej strony), skoro nieprawdziwe i bezpodstawne są poglądy, według których bank rzekomo udostępnia kredytobiorcy kwotę kredytu w walucie obcej, a jedynie dla wygody kredytobiorcy wypłaca mu ją faktycznie w walucie polskiej. Za zgodne z istotą waloryzacji uznać natomiast należy, że ustalenie równowartości świadczenia kredytobiorcy w walucie obcej powinno nastąpić tylko raz, i to przy zastosowaniu takiego samego kursu (aczkolwiek wydaje się, że optymalny byłby kurs sprzedaży waluty obcej, skoro przeliczenie wartości świadczeń stron miało na celu ustalenie, jaką kwotę kredytobiorca ma spłacić wprawdzie w walucie polskiej, ale po jej przeliczeniu w oparciu o kurs waluty obcej w chwili spłaty poszczególnych rat tak, aby dokonana spłata odpowiadała - według przyjętego miernika waloryzacji - dokładnie takiej samej wartości, jaką świadczenie miało w chwili powstania zobowiązania). Przeliczenie wartości kwoty kredytu na walutę obcą, dokonane w chwili jej udostępnienia kredytobiorcy przez bank, powinno bowiem stanowić jedynie punkt odniesienia służący do ustalenia wartości poszczególnych rat w chwili ich spełnienia.
Pozwoliłoby to jednocześnie uniknąć wątpliwości, związanych z tym, że w przypadku podwójnej waloryzacji, dokonywanej przy tym za pomocą różnych kursów (kursu kupna do świadczenia banku i kursu sprzedaży do świadczenia kredytobiorcy), mogłoby dojść do tego, że nawet w przypadku hipotetycznego zwrócenia przez kredytobiorcę całej kwoty kredytu w tym samym dniu, w którym bank mu ją udostępnił, ten drugi musiałby - z uwagi na różne kursy, a także związany z tym spread walutowy - oddać bankowi w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania, znacznie wyższą (niekiedy nawet o kilka lub kilkanaście tysięcy złotych) kwotę, niż sam od niego otrzymał. Z tego punktu widzenia nie można zatem odmówić racji poglądom, zgodnie z którymi dawało to bankowi dodatkowy i niczym nieuzasadniony dochód (przypominający prowizję), mimo że nie łączyło się z tym żadne świadczenie z jego strony na rzecz kredytobiorcy.
Z dotychczasowych rozważań wynika, że denominacja rozumiana jako sposób waloryzacji świadczeń stron nie daje podstaw do stosowania odmiennych kursów CHF do przeliczania wartości świadczeń obu stron, lecz powinna polegać na ustaleniu w walucie obcej wartości świadczenia udostępnionego przez bank kredytobiorcom w walucie polskiej (według ustalonego przez strony jednakowego kursu dla obu świadczeń), która to wartość powinna następnie służyć do ustalania, jaką kwotę w walucie polskiej, mającej stanowić równowartość ustalonej w walucie denominacji kwoty kredytu, kredytobiorcy powinni spłacić w poszczególnych terminach płatności. Już tylko naruszenie wymogu stosowania jednakowego kursu do przeliczania wartości świadczeń stron nasuwa wniosek o niedozwolonym charakterze postanowień umowy kredytu denominowanego, ponieważ może prowadzić do rozbieżności, i to na niekorzyść konsumenta jako słabszej strony umowy, między wartością świadczenia udostępnionego kredytobiorcom oraz podlegającego zwrotowi na rzecz banku.
Niemniej na tym nie kończą się zastrzeżenia co do powyższych postanowień, ponieważ kolejnym problemem w przyjętej w przedmiotowym przypadku konstrukcji umowy kredytu denominowanego - jak trafnie dostrzegł Sąd pierwszej instancji - jest obciążenie kredytobiorców nieograniczonym ryzykiem wzrostu ich świadczenia. Wbrew argumentacji banku, nie chodzi wyłącznie o konsekwencje wynikające ze wzrostu kursu CHF i o to, że konsumenci mogli i powinni byli zdawać sobie sprawę z możliwości wystąpienia takich skutków, ponieważ wiedza o zmienności kursów walut obcych ma charakter powszechny i elementarny. Zasadnicze znaczenie ma bowiem brak adekwatnej zależności między wzrostem kursu CHF (lub ogólniej wahaniami kursów tej waluty) a zmianami siły nabywczej waluty polskiej, ponieważ właśnie to zjawisko jest główną przyczyną rozbieżności między wartością świadczenia udostępnionego kredytobiorcy a realną (po dokonaniu waloryzacji) wartością świadczenia podlegającego zwrotowi na rzecz banku.
W tym kontekście bardzo istotne stają się dwie kwestie, które jednocześnie wpływają na ocenę abuzywności przyjętych w przedmiotowej umowie postanowień o denominacji. Pierwsza z nich wiąże się obiektywnie z samym sposobem konkretnego ukształtowania mechanizmu denominacji, który godzi w interesy powodów jako konsumentów, a druga - z brakiem należytego i zrozumiałego wyjaśnienia im, że przyjęty w umowie sposób denominacji (a w istocie waloryzacji) świadczeń stron może okazać się dla nich niekorzystny, a w skrajnych przypadkach - wręcz rażąco niekorzystny.
Odnośnie do pierwszej kwestii wziąć trzeba pod uwagę, że niewątpliwie to pozwany jest autorem tekstu umowy zawartej między stronami. W tym zakresie na aprobatę zasługuje wniosek Sądu pierwszej instancji, że powodowie nie mieli istotnego wpływu na treść tej umowy, w szczególności na jej postanowienia dotyczące denominacji, które nie były z nimi indywidualnie uzgadniane i mogli je tylko zaakceptować lub zrezygnować z zawarcia przygotowanej przez pozwanego umowy. W związku z tym to pozwany odpowiada za takie ukształtowanie mechanizmu denominacji świadczeń stron za pomocą kursu CHF, które prowadzi do obciążenia powodów skutkami ryzyka walutowego wykraczającymi poza zakres utraty realnej równowartości świadczeń stron (w wyniku spadku siły nabywczej waluty polskiej), wobec czego wartość ich świadczenia odrywa się od wartości świadczenia otrzymanego od banku i w gruncie rzeczy staje się nieprzewidywalna i przypadkowa, gdyż nie zależy od spadku siły nabywczej waluty polskiej, lecz od zmian kursów CHF, które nie zależą przecież od wartości waluty polskiej ani nie są z nią w jakikolwiek sposób powiązane.
Problem z denominacją (podobnie jak z indeksacją) nie polega więc na samym wprowadzeniu mechanizmu waloryzacji świadczeń stron (ich przeliczania za pomocą kursu CHF), lecz na doborze takiego miernika waloryzacji, który w istocie nie zapewnia rzetelnej waloryzacji, gdyż nie koreluje ze spadkiem wartości (siły nabywczej) waluty polskiej. O ile więc samo zastosowanie mechanizmu waloryzacji w umowie kredytu (w tym również za pomocą innej waluty obcej niż waluta polska będąca walutą świadczenia) można uznać za dopuszczalne, jako stanowiące możliwą odmianę (wariant) takiej umowy, o tyle uznać należy, że powinien on zostać tak ukształtowany, aby nie prowadził do oderwania, zwłaszcza zbyt znacznie na niekorzyść konsumentów, zwaloryzowanej wartości świadczenia, zwracanego przez nich na rzecz banku, od wartości świadczenia, które od niego otrzymali. W związku z tym w orzecznictwie trafnie zwraca się uwagę na brak jakiegokolwiek ograniczenia granic ryzyka walutowego spoczywającego na konsumentach lub brak sprawiedliwego rozłożenia tego ryzyka między stronami (w szczególności obciążenia nim, i to w większym stopniu, banku jako profesjonalisty oraz silniejszej strony umowy).
Obiektywnie rzecz ujmując, postanowienia umowne, regulujące denominację, zostały zatem tak skonstruowane przez pozwanego jako autora tekstu umowy, że nie prowadziły jedynie do zachowania realnej wartości świadczenia zwracanego mu przez powodów w całym okresie kredytowania (które stosownie do art. 69 pr. bank, co do zasady powinno odpowiadać wartości udostępnionej im kwoty kapitału), lecz wykraczały poza granice, jakie wynikały z denominacji jako odmiany waloryzacji, ponieważ ich świadczenie zależy w istocie od niedających się przewidzieć wahań kursu waluty obcej, zastosowanej w mechanizmie denominacji, a nie od spadku realnej wartości tego świadczenia (czyli od spadku siły nabywczej waluty polskiej). W konsekwencji powodowie de facto mogą być zobowiązani do zwrotu na rzecz banku - w walucie polskiej, będącej walutą zobowiązania - kwoty nawet kilkukrotnie wyższej, niż sami od niego otrzymali, ponieważ przyjęty miernik denominacji (waloryzacji) nie zależy od spadku siły nabywczej waluty polskiej, a jednocześnie umowa nie zawiera żadnych postanowień, które ograniczałyby lub usuwały skutki wynikające z ryzyka walutowego wykraczającego (zwłaszcza nadmiernie) poza spadek siły nabywczej waluty polskiej.
W konsekwencji, w ocenie Sądu Apelacyjnego, uznać należy, że taki sposób sformułowania denominacji rażąco naruszał interes powodów jako konsumentów, ponieważ zdecydowanie nie zapewniał, że zwrócą bankowi dokładnie taką samą kwotę (choćby w ujęciu zwaloryzowanym), którą od niego otrzymali.
Przeciwko takiemu poglądowi nie przemawia przekonująco formułowana przez banki argumentacja, że obciążające kredytobiorców (bez jakiegokolwiek mery- torycznego/formalnego ograniczenia) ryzyko walutowe było równoważone przez ich korzyści wynikające z zastosowania do kredytów denominowanych/indeksowanych znacznie niższego oprocentowania LIBOR zamiast WIBOR. Jak trafnie zauważył Sąd pierwszej instancji, wzrost kursu CHF, jako waluty denominacji, nie powoduje jedynie wzrostu raty, ale także wzrost salda zadłużenia (oczywiście w walucie polskiej jako walucie zobowiązania, ponieważ nie ma podstaw do uznania, że kwotę kredytu stanowi rzekomo niezmienna suma wyrażona w CHF, skoro nie została ona udostępniona powodom, lecz stanowi jedynie wynik przeliczenia kwoty kredytu za pomocą waluty denominacji). Zauważyć przy tym wypada, że rata kredytu składa się z części kapitałowej i części odsetkowej, w związku z czym wzrost salda kredytu (wskutek wzrostu kursu waluty obcej) wpływa na zwiększenie wysokości płaconej przez kredytobiorców w walucie polskiej raty nie tylko w części kapitałowej, ale i odsetkowej, ponieważ de facto są one liczone wprawdzie według stawki LIBOR (korzystnej dla nich, co eksponuje bank), ale od wyższej kwoty kapitału (w przeliczeniu na PLN).
W konsekwencji kwestia ogólnej (uwzględniającej elementy pozytywne i negatywne) korzystności kredytów frankowych dla kredytobiorców jest co najmniej kontrowersyjna. Nie można bezkrytycznie akceptować tezy, że wzrost kursu waluty denominacji jest kompensowany przez niższe oprocentowanie (niezależnie od tego, że stawki LIBOR bardzo zmalały, nawet poniżej zera) kredytu, ponieważ niższe oprocentowanie należy odnosić do wyższej kwoty kapitału (z uwagi na przeliczanie go według znacznie wyższego niż w chwili zawarcia umowy kursu CHF). Wobec tego aktualne pozostaje stanowisko, że mechanizm denominacji powinien zostać tak ukształtowany, aby w przypadku wzrostu, zwłaszcza bardzo znacznego, kursu waluty obcej, nie nastąpił wzrost świadczenia kredytobiorców w sposób całkowicie oderwany od spadku siły nabywczej waluty polskiej jako waluty zobowiązania.
Nie ma zatem podstaw do uznania, że obciążenie kredytobiorców ryzykiem walutowym bez jakiegokolwiek ograniczenia, w szczególności bez ograniczenia do spadku siły nabywczej waluty polskiej ewentualnie sprawiedliwego rozłożenia tego ryzyka między obie strony, z uwzględnieniem tego, że bank jest w tej relacji stroną silniejszą, nie narusza rażąco interesów konsumenta. Podkreślić przy tym trzeba, że chodzi już o samo ukształtowanie treści umowy, a nie o wynikające z tego faktyczne skutki, ponieważ zgodnie z powszechnie akceptowanym poglądem oceny, czy postanowienia umowne mają charakter niedozwolony, dokonuje się według stanu z chwili jej zawarcia a nie z późniejszej perspektywy, uwzględniającej skutki wynikające z tych postanowień dla konsumenta w toku jej wykonywania.
Nie można więc zgodzić się z poglądem, że przyczyną kwestionowania tych postanowień jest wyłącznie wzrost (niezależny od banku i niezawiniony przez niego) kursu CHF, a nie treść postanowień regulujących zasady denominacji świadczeń stron za pomocą kursu tej waluty, ponieważ taki pogląd nie uwzględnia tego, że niekorzystne dla konsumentów skutki wzrostu kursu CHF wynikają przede wszystkim z niekorzystnego dla nich uregulowania zasad denominacji, które nie chronią ich przed nadmiernym wpływem tych skutków na wysokość ich świadczenia. Inaczej rzecz ujmując, wzrost (zwłaszcza bardzo znaczny, który nie był przewidywany i brany pod uwagę ani przez strony, ani w Rekomendacji S, która zakładała jego wzrost w granicach 20 %) kursu CHF jedynie uwidocznił niedozwolony charakter spornych postanowień umownych, jaki miały one od chwili zawarcia umowy. Niekorzystne dla konsumentów skutki umowy tkwiły więc w niej od samego początku, a wzrost kursu CHF spowodował tylko, że skutki te nabrały realnego wymiaru.
W tej sytuacji, w ocenie orzekającego składu Sądu Apelacyjnego, nie może być uzasadnionych wątpliwości, że już tylko z powyższych przyczyn zawarte w umowie kredytu postanowienia, regulujące zasady denominacji świadczeń stron, kształtowały prawa i obowiązki powodów w sposób rażąco dla nich niekorzystny. Warto w tym zakresie posłużyć się stosowanym w orzecznictwie poglądem, według którego rażące naruszenie interesów konsumenta ma miejsce wtedy, gdy następuje pogorszenie jego sytuacji prawnej w stosunku do tej, która istniałaby, gdyby do umowy nie zostały wprowadzone przez przedsiębiorcę niekorzystne dla niego postanowienia umowne. Z takiego punktu widzenia wziąć trzeba pod uwagę, że gdyby do umowy nie wprowadzono postanowień o denominacji to powodowie byliby zobowiązani do zwrotu nominalnej wartości świadczenia, która z upływem czasu stanowiłaby dla nich realnie co raz mniejsze obciążenie finansowe z uwagi na spadek siły nabywczej waluty polskiej, podczas gdy w kredycie denominowanym wartość ich świadczenia (tak pod względem wysokości salda kapitału w walucie polskiej, jak i wysokości rat) nie ulega zmniejszaniu, i to mimo wielu lat spłacania kredytu zgodnie z treścią umowy, lecz wprost przeciwnie wysokość ich zadłużenie jest nawet większa od kwoty udostępnionego im kredytu. Wprawdzie powodowie korzystali i nadal mogliby korzystać z niższego oprocentowania LIBOR zamiast WIBOR, ale nie można uznać, że stanowi to dla nich istotną korzyść, skoro wysokość ich raty z uwagi na wzrost kursu CHF wcale nie jest niższa niż, gdyby zawarli umowę kredytu bez klauzuli denominacyjnej.
Powyższe uwagi odnosiły się zasadniczo do przesłanki w postaci rażącego naruszenia interesów powodów jako konsumentów. Jednocześnie dostrzec jednak należy, że sposób ukształtowania praw i obowiązków powodów - w następstwie przyjętego w umowie mechanizmu denominacji - nie był wcale tak prosty i jednoznaczny, jak próbuje przekonywać skarżący. Jego skutki nie ograniczają się bowiem do uzależnienia wysokości ich świadczenia (rat kapitałowo - odsetkowych) od zmiennego kursu CHF, lecz obejmują przede wszystkim nieograniczone w jakikolwiek sposób obciążenie ich skutkami wzrostu tego kursu w stopniu odrywającym całkowicie wartość ich świadczenia od wartości świadczenia, które otrzymali od banku. Nie można więc mówić, że chodziło jedynie o świadomość zmienności kursów walut obcych, która ma charakter oczywisty i powszechny dla każdego konsumenta bez konieczności posiadania jakichkolwiek dodatkowych wiadomości. Realny problem sprowadza się bowiem do tego, że koniecznie było wyraźne i jednoznaczne uświadomienie powodom, że godząc się na zawarcie umowy kredytu denominowanego o treści przygotowanej przez pozwanego w rzeczywistości akceptują zawarcie umowy kredytu, która bardzo mocno różniła się od typowej umowy kredytu, ponieważ ich świadczenie mogło nie tylko nominalnie, ale i realnie znacznie różnić się od kwoty, która zostanie im udostępniona. Nie było więc wystarczające jedynie bardzo ogólne poinformowanie ich o ryzyku walutowym wiążącym się z taką umową i uzyskanie od nich oświadczenia o świadomości takiego ryzyka oraz akceptacji tego, że ponoszą jego skutki, lecz należało dokładnie i rzetelnie wyjaśnić im, na czym polega taki kredyt i że może one okazać się dla nich nawet bardzo niekorzystny, jeśli dojdzie do znacznego wzrostu kursu CHF w porównaniu do stanu z chwili zawarcia umowy.
W tym kontekście zauważyć należy, że nawet aktualnie pozwany nie jest w stanie (ewentualnie nie chce) dostrzec wszystkich skutków wynikających z zawarcia umowy kredytu denominowanego. W dalszym ciągu eksponuje bowiem przede wszystkim korzyści, mające płynąć dla kredytobiorców ze znacznie niższego oprocentowania tzw. kredytów frankowych według stawek LIBOR, pomijając, że takie korzyści wchodziły w rachubę przy założeniu jedynie nieznacznego wzrostu kursu CHF jako waluty denominacji (akceptując nawet jego stanowisko, że w perspektywie okresu, na jaki zawarto umowę, nie można logicznie mówić, że można było zakładać niezmienność tego kursu w całym okresie kredytowania). Z argumentacji pozwanego wynika, że w zasadzie dostrzega on tylko korzyści, wynikające rzekomo dla kredytobiorców z umowy kredytu denominowanego.
W takiej sytuacji trudno jest uznać, że w chwili jej zawarcia rzeczywiście i rzetelnie poinformował powodów zarówno o korzyściach, jakie mogą uzyskać z tej umowy, jak i o wiążących się z nią dla nich ryzykach oraz o skali i prawdopodobieństwie ich wystąpienia w całym okresie kredytowania. Bardziej przekonujący jest wniosek, że eksponował przede wszystkim korzystne aspekty tej umowy, pomijając lub co najmniej zmniejszając znaczenie jej negatywów. Dotyczy to w szczególności kwestii, na ile można było wówczas realnie zakładać, że korzyści płynące z niższego oprocentowania kredytu denominowanego mogą zrównoważyć lub przynajmniej złagodzić ryzyko związane z wahaniami kursów CHF, które obciążały w sposób nieograniczony jedynie konsumentów. Pojawia się więc pytanie, czy w ogóle można uznać za uczciwe ze strony banku i lojalne wobec kontrahenta, będącego konsumentem, zaproponowanie zawarcia umowy, która wprawdzie prima facie mogła wydawać się dla niego bardzo korzystna, ale obiektywnie łączyła się z ryzykiem, które mogło wywołać dla niego bardzo niekorzystne skutki, których nie przyjąłby, gdyby został o nich rzetelnie uprzedzony. Generalnie zresztą zauważyć można, że pozwany - przez wybiórczy dobór informacji o kredycie oraz sposób zaprezentowania jego zalet (niższe oprocentowanie i w konsekwencji niższa rata) oraz wad (nieograniczone i bardzo poważne ryzyko walutowe) - niewątpliwie mógł wpłynąć na decyzję powodów o zawarciu umowy kredytu denominowanego zamiast innej umowy wprawdzie z wyższym oprocentowaniem i ratą, ale pozbawionej elementu ryzyka walutowego. Takie zaś zachowanie banku podlega ocenie pod kątem zgodności z dobrymi obyczajami.
Powyższe rozważania odpowiadają przyjętemu w orzecznictwie sposobowi rozumienia przesłanki sprzeczności ukształtowania praw i obowiązków konsumenta z dobrymi obyczajami. Wskazuje się bowiem, że zachowanie przedsiębiorcy narusza dobre obyczaje wtedy, gdy traktując konsumenta w sposób sprawiedliwy, słuszny i uwzględniający jego prawnie uzasadnione roszczenia, nie mógłby racjonalnie spodziewać, że przyjąłby on takie postanowienie w drodze indywidualnych negocjacji. Z tego punktu widzenia nie można uznać za zgodne z dobrymi obyczajami przedstawianie konsumentowi umowy w sposób eksponujący przede wszystkim wynikające z niej dla niego korzyści (niższe oprocentowanie) przy jednoczesnym pomijaniu lub bagatelizowaniu niekorzystnych dla niego skutków, które mogą wynikać z zawartych w umowie postanowień umownych, obciążających jedynie niego nieograniczonym w jakikolwiek sposób ryzykiem walutowym.
Przeciwko takiej ocenie nie może przemawiać argument, że rozsądny i doświadczony konsument powinien (niekiedy mówi się wręcz „doskonale”) zdawać sobie sprawę ze zmienności kursów walut obcych i wiążącego się z tym ryzyka wzrostu (nawet bardzo znacznego) salda kapitału i wysokości rat kapitałowo - odsetkowych. Nie może to usprawiedliwiać wprowadzania przez przedsiębiorcę do umowy postanowień, które obiektywnie rażąco godzą w interes konsumenta. Wziąć trzeba pod uwagę, że udzielenie konsumentowi ochrony przez niedozwolonymi postanowieniami umownymi nie jest uzależnione od okoliczności subiektywnych po jego stronie. Nie ma więc ono charakteru względnego determinowanego in concreto przez zachowanie, wiedzę, wykształcenie, doświadczenie itp. konsumenta. Nie do zaakceptowania byłoby więc uzależnianie tej ochrony od tego, czy konsument mógł lub powinien był zdawać sobie sprawę, że przedsiębiorca proponuje mu w umowie postanowienia o charakterze niedozwolonym. W przeciwnym razie należałoby uznać, że jeżeli przedsiębiorcy uda się wprowadzić do umowy postanowienia niedozwolone, których rozważny i doświadczony konsument nie dostrzegł i nie sprzeciwił się im, to taki konsument nie może już powoływać się na ich abuzywność.
Decydujące znaczenie ma więc obiektywnie rażąco niekorzystny dla powodów charakter postanowień o denominacji oraz okoliczności zawarcia umowy, które pozwalają uznać, że nie zostali oni uprzedzeni o wszystkich skutkach, mogących wynikać z takich postanowień, w związku z czym zawarli umowę z pozwanym bankiem, działając w zaufaniu do niego, na podstawie którego byli przekonani, że proponując im korzystniejsze warunki oprocentowania, a tym samym niższą ratę, która to okoliczność niewątpliwie istotnie wpłynęła na ich decyzję o zawarciu takiej umowy, nie umieścił jednocześnie w umowie postanowień, które mogłyby rażąco naruszać ich interesy. Bank, wykorzystując zaufanie powodów, którzy potrzebowali korzystnego kredytu, zaproponował im zatem zawarcie umowy, która prima facie wydawała się dla nich korzystna i bezpieczna, ale w rzeczywistości — z uwagi na obciążenie ich ryzykiem walutowym, które mogło istotnie przeważyć skutki umowy na ich niekorzyść - nie miała takiego charakteru.
Dodać wypada, że nie jest przekonujący argument banku, że także on nie mógł przewidzieć wystąpienia takiego wzrostu kursu CHF, który doprowadził do bardzo niekorzystnych następstw dla powodów. Skoro bowiem sam bank twierdzi, że taka okoliczność była niemożliwa do przewidzenia nawet dla niego jako profesjonalisty (w szczególności w dziedzinie kredytów), to nie można uznać, że powinni ją byli przewidzieć powodowie, będący konsumentami (nieprofesjonalistami) i uwzględnić ją w swoich kalkulacjach co do zawarcia umowy kredytu denominowanego w CHF lub zrezygnowania z takiej umowy. Taki argument nie może więc przemawiać na niekorzyść powodów i stanowić podstawy odmówienia im ochrony przed wprowadzonymi przez pozwanego do umowy kredytu postanowieniami niedozwolonymi.
W tej sytuacji nie zasługiwały na uwzględnienie zarzuty apelacyjne, które sprowadzały się do próby wykazania, że jedyne zastrzeżenia pod kątem abuzywności można mieć co najwyżej do postanowień umownych dotyczących stosowania do przeliczania świadczeń stron (w mechanizmie denominacji) kursów CHF ustalanych jednostronnie przez pozwanego w swojej tabeli kursowej oraz do braku określenia w umowie zasad ustalania tych kursów. Takie podejście pozwanego było bardzo dogodne dla niego, ponieważ odwracało uwagę od pozostałych problemów, więżących się z ukształtowaniem denominacji w przedmiotowej umowie, a mianowicie dokonywaniem niekorzystnego dla powodów przeliczania wartości świadczeń obu stron na podstawie odmiennych kursów CHF oraz obciążenia wyłącznie powodów nieograniczonym ryzykiem walutowym. Tymczasem rażące naruszenie równowagi stron na niekorzyść powodów nie ograniczało się do kwestii stosowania przez bank własnych kursów CHF, lecz obejmowało, i to przede wszystkim, dwa wspomniane wyżej elementy.
W związku z tym odnośnie do samych zarzutów, dotyczących zasad ustalania kursów CHF, wskazać należy, że problem ten nie polega na tym, czy stosowane przez bank zasady ustalania tych kursów były obiektywne (rynkowe) i czy bank mógł je dowolnie ustalać, lecz na tym. że w umowie nie zostały określone zasady, na podstawie których bank je ustalał. Nie może zaś budzić wątpliwości, że takie zasady istniały, skoro bank odwołuje się do nich w toku procesu, wywodząc, że z uwagi na wiążące go regulacje prawne oraz mechanizmy ekonomiczne nie mógł ich ustalać dowolnie, lecz musiały one mieć charakter rynkowy, który obiektywnie nie godził w prawa powodów. Jeśli więc takie zasady istniały, to należało wprowadzić je do treści umowy po to, aby z jednej strony stały się one wiążące dla obu stron (w tym dla banku), a z drugiej strony, aby powodowie znali te zasady i stosownie do swojej woli mogli dokonać kontroli, czy pozwany stosuje się do nich przy ustalaniu kursów CHF, według których przeliczane są świadczenia stron (przy wypłacie kredytu i przy jego spłatach). Tym samym nie jest istotne to, w jaki sposób bank faktycznie ustalał te kursy, lecz to, że nie określił zasad ich ustalania w treści umowy kredytu, która została zawarta na podstawie przygotowanego przez niego projektu (wzorca umownego).
W konsekwencji chybione są wszystkie zarzuty apelacyjne, w których pozwany podnosi, że w świetle wskazanych przez niego przepisów prawa materialnego nie mógł dowolnie ustalać kursów CHF. w związku z czym nie było - jego zdaniem - podstaw do stwierdzenia abuzywności postanowień umownych odsyłających do stosowania ustalanych przez niego kursów tej waluty.
W świetle wcześniejszych uwag nie zasługiwał na uwzględnienie również zarzut naruszenia art. 58 § 1 k.c. w zw. z art. 385 1 § 1 k.c. przez niesłuszne uznanie, że pozwany nie udzielił powodom należytych informacji o możliwości zmian kursów CHF w całym okresie kredytowania. Jak już bowiem wyjaśniono, nie chodzi o to, czy powodowie mogli i powinni byli zdawać sobie sprawę, że kursy CHF nie są niezmienne na przestrzeni wielu lat, lecz o to, że pozwany wykorzystał ich zaufanie do siebie i wynikające z tego przekonanie, że proponowany przez niego mechanizm denominacji-, czyli przeliczania wartości świadczeń stron za pomocą kursu CHF, jest dla nich bezpieczny, a umowa kredytu denominowanego faktycznie jest dla nich bezpieczna, chociaż wcale tak nie było, co ujawniło się jednak dopiero po znacznym wzroście kursu CHF. Wzrost ten nie był jednak samodzielnym czynnikiem wywołującym niekorzystne skutki dla powodów, ponieważ nie doszłoby do nich, gdyby umowa została ukształtowana w sposób nienaruszający praw konsumentów, w szczególności gdyby mechanizm denominacji nie narażał ich na nieograniczony w istocie wzrost wysokości ich zadłużenia w absolutnym oderwaniu od wartości waluty polskiej, w której zaciągnęli zobowiązanie kredytowe.
Wobec braku podstaw do podważenia dokonanej przez Sąd pierwszej instancji oceny postanowień umowy jako mających charakter niedozwolony w rozumieniu art. 385 1 k.c. nie ma też podstaw do zakwestionowania, że po ich wyeliminowaniu umowy w rezultacie stała się ona nieważna w całości. Ponieważ pozwany nie podważa tych wniosków, zbędne jest szczegółowe analizowanie tego zagadnienia, lecz wystarczy ogólnie wskazać, że Sąd Apelacyjny w' pełni podziela powyższą ocenę oraz wynikające z tego uznanie roszczenia powodów o zwrot spełnionych na podstawie tej umowy świadczeń jako nienależnych za uzasadnione.
Pozostaje więc jeszcze jedynie wskazać, że bezpodstawny był zarzut naruszenia art. 189 k.p.c. w zw. z art. 365 § 1 k.p.c. Błędny jest bowiem pogląd pozwanego, że uwzględnienie roszczenia powodów o zwrot nienależnego świadczenia, opartego na stwierdzeniu nieważności umowy.' kredytu w następstwie wyeliminowania z niej postanowień o charakterze niedozwolonym, wywołuje skutki tożsame z ustaleniem jej nieważności, wskutek czego odpadła przesłanka istnienia po stronie powodów interesu prawnego w ustaleniu jej nieważności. Stanowisko pozwanego pomija okoliczność, że zgodnie z art. 365 § 1 k.p.c. moc wiążącą ma jedynie rozstrzygnięcie sądu zawarte w orzeczeniu (sentencji), a nie w jego uzasadnieniu. W związku z tym - abstrahując od kwestii, że niekiedy uzasadnienie może mieć pewne znaczenie dla ustalenia treści rozstrzygnięcia - nie może być wątpliwości, że ustalenie nieważności umowy na potrzeby rozstrzygnięcia o roszczeniu o zapłatę stanowiło jedynie przesłankę faktyczną tego orzeczenia i nie wywołało identycznych skutków jak ustalenie jej nieważności w treści wyroku. W konsekwencji chybiony jest pogląd, że uwzględnienie roszczenia o zapłatę skutkuje brakiem interesu prawnego w’ odrębnym ustaleniu nieważności umowy bezpośrednio w treści orzeczenia.
Z tych wszystkich przyczyn Sąd Apelacyjny na mocy art. 385 k.p.c. oddalił apelację jako pozbawioną usprawiedliwionych podstaw oraz orzekł o kosztach postępowania apelacyjnego na mocy art. 108 § 1 k.p.c. w zw. z art. 109 k.p.c.. art. 98 § 1, l 1 i 3 k.p.c. oraz art. 99 k.p.c. odpowiednio do wynik sporu w tej instancji. Ponadto na mocy art. 350 § 1 i 3 k.p.c. dokonał sprostowania niedokładności pisarskiej w zakresie oznaczenia przedmiotowej umowy, nadając brzmienie zgodne z jej treścią.
Na oryginale właściwy podpis.
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Gdańsku
Osoba, która wytworzyła informację: Marek Machnij
Data wytworzenia informacji: